piątek, 6 maja 2016

55. Zawiodłem się na Tobie

Słysząc odgłosy kroków, zmierzających do sypialni, otarłam policzki, które były mokre od łez oraz przykryłam się kołdrą, zamykając oczy. Po chwili drzwi lekko zaskrzypiały, dając mi sygnał, że nie jestem już sama w pokoju. Leżałam nieruchomo, lekko drżąc, ponieważ nie widziałam za bardzo, po co Liam jeszcze tutaj przyszedł. Materac ugiął się pod wpływem ciężaru chłopaka, a on sam głośno westchnął.

Nie wiedziałam czy brunet mi się przygląda czy też nie, ale dla ostrożności nie otwierałam oczu. Powoli mijały sekundy, a po sekundach minuty, które dłużyły mi się w nieskończoność, lecz brunet nie odezwał się ani słowem. Czasami tylko poprawiał się na łóżku lub mruczał coś niewyraźnego pod nosem. Ale szczerze to ta cisza mi nie przeszkadzała. Była taka delikatna i przyjemna. Otulało moje ciało, które powoli zaczęło się uspokajać i rozluźniać.

-Nie rozumiem już tego - cichu głos Liam'a odbijał się echem po ścianach - Jeszcze 3 lata temu mnie kochałaś. Nie wierzę, aby to wszystko zniknęło. W Twojej głowie na pewno znajduje się jakieś wspomnienie ze mną. Takie wspomnienie, że na myśl o tym, twoje serce bije ci o wiele szybciej. To wszystko co nas łączyło - głos chłopaka zadrżał, a on zamilkł na chwilę.

Rzeczywiście, na myśl  wspomnieniach, które raz po raz pojawiały się w mojej głowie, moje serce drżało, a usta uśmiechały się. Liam był chłopakiem, na którego zawsze mogłam liczyć. Często, gdy musiałam iść pilnie do pracy, bo było nagłe wezwanie, dzwoniłam automatycznie do Liam'a z zapytaniem czy mógłby popilnować Kate ze 3 lub 4 godzinki. Nigdy nie marudził tylko odpowiadał, że za chwilkę będzie pod moim domem. Kiedy byłam chora to Liam zawsze przyjeżdżał i opiekował się mną, abym poczuła się lepiej. Pomagał mi w wybieraniu najlepszego mieszkania. Nie, że reszta nie pomagała, ale to Liam zawsze najchętniej się udzielał. Doradzał lub krytykował.

-Chciałbym znowu być dla ciebie ważny - brunet westchnął, łapiąc moją dłoń - Tak jak kiedyś.

Mimowolnie otworzyłam oczy i szeroko się uśmiechnęłam w stronę chłopaka. Jak to Liam, odwzajemnił uśmiech, a ja po chwili siedziałam, przytulona w niego.

-Daj mi trochę czasu - wyszeptałam.
-Już tyle czekałem - mruknął - Że chyba się już do tego wszystkiego przyzwyczaiłem.
-Przepraszam Liam.
-Nie masz za co, wszystko jest w porządku.
-Mówiłem, że już sobie znalazła innego - usłyszałam tak bardzo mi głos za sobą.

Odwróciłam się napięcie i spotkałam się z oczami niebieskimi jak ocean.Tak, dobrze myślicie, Luke. Ale nie był sam. Był z Louis'em, który...

-Zawiodłem się na Tobie - słowa podły z jego ust jak pociski, przeszywające moje ciało w wzdłuż i wszerz.

------------------------------------------------
Chciałam ponownie przeprosić za nieobecność.
Niestety, mój komputer się zaczął buntować przeciwko mnie
i się zepsuł.
Cóż za nowość....
Jak na razie będę korzystać z laptopa mojego taty,
ale rozdziały nie będą zbyt długie.
Za tydzień wyjeżdżam na zieloną szkołę, 
rzez co muszę skupić się teraz bardzo na nauce,
aby później, jak wrócę, 
nie będę musiała wszystkiego poprawiać
i dużo nadrabiać.
Mam nadzieję, że to zrozumiecie.
Ps. Dziękuję każdemu kto komentuje! To bardzo miłe :)
Ps2. Życzę miłego, upalnego weekendu!

piątek, 15 kwietnia 2016

54. Jesteś dla mnie zbyt dobry

-I żyli długo i szczęśliwie - głos Liam'a działał na mnie uspokajająco, więc razem z Kate słuchałyśmy go bardzo uważnie, gdy czytał - A teraz księżniczka idzie spać - uśmiechnął się do mnie szczerze.
-A mama? - Kate pokazała na mnie paluszkiem, a ja podeszłam do niej.
-Mamusia jeszcze musi posprzątać i porozmawiać z wujkiem - wyjaśniłam i ucałowałam moją księżniczkę w czoło.
-Ne wujek - pisnęła i tupnęła nóżką - Tata!
-Myszka - pokiwałam głową, głaszcząc ją - Nie krzycz.
-Połóż się już Kate - usłyszałam za sobą głos Liam'a, a mała chwilę jeszcze stała, ale posłusznie wykonała polecenie.
-Dobranoc - uśmiechnęłam się do Kate i wyszłam z pokoju, zostawiając ją z brunetem.

Udałam się do kuchni, gdzie panował istny bałagan. Zabrałam się do porządków, aby przynajmniej połowa kuchni wróciła do swojego normalnego stanu, a resztę najwyżej dokończę jutro. Kiedy tak sprzątałam, do mojej głowy co chwilę wchodziły miłe momenty z życia. Oczywiście z Louis'em w roli głównej, inaczej być nie mogło. Ale nic na to nie mogę poradzić, że tak bardzo go kochałam. I nadal kocham. Możecie mnie uważać za skończoną idiotkę. I wam się nie dziwię. Sama się tak czuję. To co zrobiłam Louis'owi jest karygodne i nie do wybaczenia, więc po chwili namysłu, dochodzę do wniosków, że Louis dobrze zrobił, zostawiając mnie. Ale czy było to konieczne, aby wyjeżdżał? Kate go teraz potrzebuje. Przywiązała się do niego, a on chyba do niej. Ale co się stało, już się nie odstanie.

W mojej głowie jest mętlik, dosłownie. Nie wiem co mam zrobić z Luke'iem, który nie chce mi również wyjść z głowy. Zgwałcił mnie i zranił. Nie interesował się przez 2 lata co się dzieje z Kate, a teraz tak po prostu wraca i chce być dla niej ojcem? No coś tutaj bynajmniej nie pasuje. Kochałam go, ale moje uczucia co do niego wyparowały jak para wodna. Znikły gdzieś w powietrzu. I choć wiem, że gdzieś tam są we mnie zanurzone, nie interesuję się tym. Albo interesować się nie chcę.

A co do Liam'a. Jest wspaniałym przyjacielem, ale nie czuję do niego niczego innego jak wdzięczność i miłość, ale jak do brata. Jest przystojny, miły, opiekuńczy i kochany, ale tym razem nie zdobył mojego serca. Zaczęłam żyć od nowa. I choć wtedy strasznie go kochała, teraz nie czuję tego co kiedyś. Jestem całkiem kimś innym.


"-Już dobrze? - usłyszałam spokojny głos bruneta.
-Tak - westchnęłam i na chwilę zatonęłam w jego niebiańskich tęczówkach - Przepraszam.
-W porządku. Każdy ma czasami gorsze momenty, a kobiety w ciąży tym bardziej - próbował rozluźnić atmosferę, co muszę przyznać, udało mi się.
-Dziękuję - wtuliłam się mocniej w chłopaka.
-Do usług - spojrzałam znów na niego.

Nasze spojrzenia się spotkały. Trwaliśmy tak przez chwilę. Może dłuższą, a może krótszą. Nie wiem. Pamiętam tylko tyle, że nasze usta nagle się zetknęły. Nasze wargi pasowały do siebie. Jak dwie pary puzzli. Tworzyły jedność."

Dopiero teraz, kiedy to wspomnienie wdarło mi się do głowy, zrozumiałam, że podczas tego pocałunku nie skrzywdziłam tylko Luke'a, zdradzając go. Zraniłam również Liam'a, krusząc jego serce na milion kawałków.

-Może ci pomóc Maia? - usłyszałam za sobą wesoły głos bruneta.
-Liam - wyszeptałam, obracając się do niego przodem - Jaaa... Nie jestem dla ciebie. Daj sobie ze mną spokój. Każdego krzywdę. Nie chcę i ciebie skrzywdzić. Jesteś dla mnie zbyt dobry - wychodząc, rzuciłam ostatnie spojrzenie na twarz zaskoczonego chłopaka.

---------------------------------------------------------
Po 1! 
Przepraszam, że rozdział nie pojawił się w tamtym tygodniu w poniedziałek, ale nie miałam czasu
i wgl nie wchodziłam na komputer.
Po 2!
Mam nadzieję, że się podoba rozdział i zostawicie pod nim swój komentarz.
Po 3!
Mam następny tydzień prawie cały wolny, więc zabiorę się za pisanie rozdziałów na zapas,
aby nie było czegoś takiego jak teraz!
Po 4!
Dziękuję, że jesteście i tak dzielnie czytacie! 
Kocham Was Wszystkich!

piątek, 1 kwietnia 2016

53. Zrywasz ze mną?

-Louis, posłuchaj mnie - usłyszałem za sobą głos Mai.
-Nie chcę teraz rozmawiać - odpowiedziałem całkowicie zrezygnowany.
-Ten pocałunek nic nie znaczył - zaczęła się tłumaczyć.
-Maia, spokojnie - wstałem z łóżka i podszedłem do niej - Nie jestem zły.
-Nie jesteś? - spojrzała na mnie oczami przepełnionymi łzami.
-Nie - pokręciłem głową - Raczej zawiedziony i smutny - wyszeptałem, odwracając się tyłem do brunetki.
-Louis - dziewczyna złapała swoją drobną rączką moje ramie, ale strzepnąłem ją - Daj mi to wytłumaczyć.
-Nie musisz mi nic tłumaczyć - wzruszyłem ramionami, podchodząc do otwartej walizki - Luke nie jest ci obojętny.
-Kocham ciebie! - pisnęła, podchodząc do mnie i klękając obok.
-Nie Maia - pokręciłem znowu głową, uważnie jej się teraz przyglądając - Wydaje ci się, że mnie kochasz. Tak samo wydaje ci się, że kochasz lub kochałaś Luke'a - dziewczyna chciała w tym momencie coś powiedzieć, ale uciszyłem ją gestem ręki - Tak naprawdę kochasz Liam'a. Zawsze kochałaś, kochasz i będziesz kochać. Nawet jeśli nie pamiętasz wszystkiego, co cię z nim łączyło, kochasz go.
-Lou - wyszeptała brunetka, opierając swoją głowę o moje ramię - Liam jest dla mnie tylko i wyłącznie przyjacielem.
-Maia, przepraszam - odsunąłem ją od siebie, aby zamknąć walizkę pełną ubrań i wstać - Ja muszę to wszystko sobie przemyśleć na spokojnie.
-Co to znaczy? - Maia jak poparzona wstała z miejsca - Zrywasz ze mną?
-Liam cię kocha bardziej ode mnie - mruknąłem cicho, wychodząc z pokoju i zostawiając ją tam samą.

*Oczami Mai*

-Zrywasz ze mną? - patrzyłam na niego oczami pełnymi łez.
-Liam cię kocha bardziej ode mnie - usłyszałam po chwili wpatrywania się w niego, po czym po prostu wyszedł.
-Zerwał ze mną - wyszeptałam, po czym łzy same zaczęły wydostawać się z moich oczu, ukazując się na światło dzienne.

Usiadłam na łóżku i przez chwilę wpatrywałam się w zdjęcie. Nasze wspólne zdjęcie. Zostało zrobione w dniu, kiedy ja i Louis zaczęliśmy ze sobą chodzić. Trzeba przyznać, że Liam gdy się o tym dowiedział, nie był zadowolony, ale po kilku miesiącach zaakceptował ten związek. A przynajmniej musiał zaakceptować.

-Maia - drzwi lekko zaskrzypiały, a w nich pojawiła się sylwetka bruneta.
-Hmmm... - mruknęłam, ocierając policzki z łez.
-Wszystko w porządku? - podszedł do mnie, a następnie klęknął.
-Jak najbardziej - syknęłam, po czym spuściłam głowę - Zerwał ze mną.
-Jak to? - jego krzyk był przepełniony zaskoczeniem, ale i... radością?
-Nie wiem, to za trudne, on po prostu... A sama nie wiem - plątałam się w własnych słowach - Chcę zostać sama - spojrzałam na niego wyczekującą, ale chłopak nie odezwał się słowem, więc kontynuowałam - Zostaniesz z małą?
-Ale, że mam jechać z wami do ciebie czy zostawić ją tutaj? - przytulił mnie, ale wyczuwałam strach.
-Do mnie - wtuliłam się w bruneta i rozpłakałam.

*~*

-Mama?- usłyszałam głos małej przy swoim uchu.
-Hmmm? - obróciłam się do niej i spojrzałam zaspanymi oczyma.
-Tata?- pokazała palcem na drzwi i wzruszyła ramionami.
-Nie ma taty - wyszeptałam smutno.
-Tata Li - uśmiechnęła się, a ja cicho zachichotałam.
-Jest późno, więc może robi dla ciebie kolację, co? - usiadłam na łóżku i podniosłam małą, usadzając ją na swoich kolanach.
-Ama ama! - wykrzyknęła Kate, kopiąc mnie przy tym.
-No już, już - roześmiałam się i udałam do kuchni, skąd dochodziły przeróżne zapachy.
-Tata - Katharine zaczęła się wiercić, przez co odłożyłam ją na ziemię.
-No witam księżniczko - roześmiał się Liam, biorąc ją na ręce, a następnie jego czekoladowe oczy spotkały się z moimi - Hej królewno - uśmiechnął się szczerze, a ja cicho zachichotałam.
-Co robisz? - podeszłam do nich.
-Dla małej naleśnik, a dla nas zapiekankę - pochwalił się brunet.
-No to nie przeszkadzam - odbierając małą , obdarzyłam jego policzek pocałunkiem, przez co chłopak lekko się speszył, a ja wychodząc z kuchni, zachichotałam.


----------------------------------------------------------------
No to macie waszego upragnionego Liam'a. 
Ale nie wyobrażajcie sobie zbyt wiele, bo mogę was jeszcze zawieść.
Powoli dochodzimy do 10 000 wyświetleń!
To naprawdę sporo!
Szkoda, że tak mało was się udziela, ale nie można mieć wszystkiego.
Do poniedziałku!

Czytasz ---> Komentujesz ---> Motywujesz

poniedziałek, 28 marca 2016

52. Terapie

-Co ty tutaj robisz? - wysyczałam, ciągnąć blondyna do szatni.
-Chyba wolno mi przychodzić na basen - odpowiedział, jakby nigdy nic.
-Ale dlaczego właśnie dzisiaj? Tu? Przecież jest tyle basenów w Londynie - uderzyłam w szafkę, a po chwili otworzyłam oczy z zdziwienia - Kto ci powiedział?
-Co? - w jego głosie czułam lekką niepewność.
-Kto ci to powiedział? - powtórzyłam, obracając się przodem do niego.
-Dbam o jej anonimowość - uśmiechnął się chytrze.
-Czyli to dziewczyna - westchnęłam, a chłopak zagryzł wargę - Kto ci powiedział? - spojrzałam na niego z furią w oczach.
-Maia - chłopak położyłam swoją dłoń na moim biodrze, ale szybko ją strzepnęłam i odsunęłam się, przez co chłopak westchnął.
-Kto ci to powiedział?! - wydarłam się. Byłam nieźle już wkurzona na tego dupka.
-Selena - mruknął cicho, a ja otworzyłam usta z zdziwienia.
-J-jak to? - zacięłam się, opierając się o szafki.
-Gadałem z nią wczoraj. Ku*wa, Maia! Kocham Cię tak mocno! Chcę stworzyć z tobą wspaniałą rodzinę! - wykrzyczał, podchodząc do mnie.
-Zgwałciłeś mnie - wyszeptałam, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
-To był błąd - spuścił wzrok, biorąc głęboki wdech - Kocham Cię - złapał mój policzek, wpijając się w moje usta.

*Oczami Louis'a*

-A kuku - wynurzając się z wody, krzyknąłem i roześmiałem się na głos Kate.
-Wuek - zaśmiała się, a ja spojrzałem z zdziwieniem na Liam'a.
-Wujek? - powtórzyłem, a brunet wzruszył ramionami.
-Bam - poczułem jak coś uderza mnie w czoło, a następnie wpada do wody.
-Kate - pokręciłem głową, zabierając piłkę do ręki i podając blondynce.

Jest tak bardzo podobna do Luke'a. I to strasznie mnie boli, bo wychowuję ją razem z Maią i chciałbym, aby była podobna do mnie. Oboje z Maią dużo przeszliśmy, ale dziewczyna szybko mi zaufała, więc razem z nią chodziłem na terapie. Możliwe, że nie wspominała o tym, wiecie jakie są kobiety. Ale taka jest prawda. Kiedy wróciliśmy z Maią do Londynu, dziewczyna nie potrafiła się odnaleźć w zaistniałej sytuacji. Wszystko to ją przerosło. Nikt chyba nie chciałby usłyszeć od ukochanej osoby, że została przez nią zgwałcona. A co dopiero dowiedzieli się o dziecku.

 Maia zamknęła się w sobie. Z dziewczyny, która była pewna siebie, wiedzącą czego pragnie od życia, twardo stąpającą po ziemi, stała się zamkniętą w sobie brunetką, o załzawionych ciągle oczach, nie widzącą sensu życia. Nie potrafiliśmy patrzeć na dziewczynę, która była pełna życia, a teraz? Była w najgłębszym dole. Nie potrafiła się podnieść i walczyć. Nie widziała po prostu sensu.

Pewnego wieczoru wpadliśmy z chłopakami na pomysł, aby Maia zaczęła chodzić na terapie. Aby zapomniała o tym co się stało, a żyła dniem dzisiejszym. A po próbie samobójstwa, baliśmy się o jej życie, jak i dziecka. Brunetka na początku nie zgadzała się na żadne terapie. Chciała nam uświadomić, że nic jej nie jest, choć sama w to nie wierzyła. Zapadała się z dnia na dzień coraz głębiej. Do narodzin Kate nie udało nam się jej namówić na terapię. Kiedy urodziła się blondynka, dziewczyna była zakochana w swojej córeczce. Tak bardzo się cieszyła, że jednak ją urodziła. Ale niestety, wszystko nie może trwać wiecznie. Maia szybko zaczęła zauważać nawet najdrobniejsze podobieństwa, między Luke'iem, a Katharine. Znów wpadała w załamki. Zapominała o dziecku, siedziała sama w czterech kątach i płakała. To był ten czas, aby zabrać ją na terapię. Ale jej odpowiedź znowu brzmiała: "NIE". Znowu nam wmawiała, że nie potrzebuje pomocy.

Kiedy powiedziałem, że ma wybierać między stratą Kate, a terapią, wybrała to drugie. Za bardzo kochała blondynkę, aby ją porzucić. Od tego momentu wszystko szło z górki. Maia zaczęła się uśmiechać, nie płakała, powoli stawała się sobą. Po 6 miesiącach terapii była całkiem inną osobą. Znalazła pracę, dom, kupiła samochód. Wszystko się zmieniło.

-Louis - z rozmyśleń wyrwał mnie głos Liam'a.
-Mówiłeś coś? - spojrzałem na niego, a ten przewrócił oczami.
-Był tutaj Luke - powiedział.
-Co?! - spojrzałem na niego z strachem.
-Maia zaciągnęła go do szatni, bo bała się o małą - ciągnął dalej.

Chciał jeszcze coś powiedzieć, ale już go nie słuchałem. Gnałem co sił do szatni, aby Luke znowu nie zrobił jej krzywdy. Kiedy jednak wpadłem do szatni, nie spodziewałem się takiego widoku. Maia całowała się z Luke'iem. Po moim policzku spłynęła jedna, pojedyncza łza. Szybko ją jednak starłem i obróciłem się.

-Louis - usłyszałem smutny głos dziewczyny, ale nie miałem odwagi spojrzeć na nią. Za bardzo mnie zraniła.
----------------------------------------------------------
Idzie mi coraz lepiej!
Znaczy tak mi się wydaje. Ale to możecie napisać w komentarzach.
Tak bardzo chcecie, aby Maia była z Liam'e. 
Ale niestety, jeszcze was dziewczyna pomęczy.
Życzę mokrego dyngusa!

Czytasz ---> Komentujesz ---> Motywujesz!

piątek, 25 marca 2016

51. Nie jestem twoim tatą



-Mama - usłyszałam jakiś cichy głos obok ucha.
-Jeszcze minutka - mruknęłam i się obróciłam.
-Mama - przewróciłam oczami i spojrzałam na Kate, które siedziała przy moim łóżku.
-Kogo ja tutaj widzę - rozpromieniłam się, usiadłam i podniosłam moją kruszynkę, kładąc na kolanach - Wyspana.
-Da - pokiwała główką i wtuliła się we mnie.
-Głodna? - zaśmiałam się.
-Ne - złapała mnie za paluszek i przyglądała się.
-Co cię tak zaciekawiło - pokilakałam ją w brzuszek, na co radośnie się roześmiała.
-Tata? - pokazała palcem na chłopak, który jeszcze spał.
-Śpi?
-Śpi - pokiwała główką, znowu wtulając się we mnie.
-Idziemy posprzątać?
-Ne - spojrzała na mnie, tymi swoimi niebieskimi oczkami - Ty.
-Zawsze ja - przewróciłam oczami, ale się roześmiałam.

Kate jest moją podporą. Gdyby nie ona, już dawno bym się podała. Wszystko czasami przerasta człowieka, a te 2 lata były najtrudniejsze w moim życiu. Ale cieszę się. Gdyby nie te wydarzenia, nie byłabym taka silna, jaka jestem teraz. Jestem pewna siebie, wiem, że potrafię. Ale wszystko potrzebuje swojego czasu. Marzenia się spełniają, ale w swoim czasie.

-Mama! - Kate podniosła głos, a ja od razu na nią spojrzałam.
-Nie krzycz - uśmiechnęłam się i wstałam, zabierając Katharine na ręce - Idziemy jeść - pocałowałam ją w policzek i udałam się do kuchni.
-Kaszka! - zażądała Kate.
-Ale wszystko trafia do buzi - spojrzałam na nią, odkładając do krzesełka.
-Musi?
-Tak, musi - odwróciłam się tyłem do dziecka i zaczęłam przygotowywać śniadanie.

*~*

-Liam zabierz kółko do małej! - krzyknęłam do bruneta, który posłusznie wykonał moje polecenie i już po chwili stał obok mnie.
-Mogę ją zabrać? - spojrzał na mnie wyczekującą, a ja lekko pokiwałam głową na znak, że się zgadzam.
-Tylko trzymaj ją - pisnęłam z obawą.

Mała jest dla mnie wszystkim. Tak jak kiedyś nie bardzo ją chciałam, gdy się dowiedziałam o gwałcie, tak teraz, bardzo ją chcę.

-Idziesz z nami? - poczułam czyjeś ciepłe dłonie, które chwilę błądziły po moim ciele, a następnie złapały w talii.
-Wolę ich popilnować - wskazałam palcem na blondynkę i bruneta, który śmiali się do siebie.
-Oj no chodź - marudził dalej Louis.
-Louis - spojrzałam na niego - Nie to znaczy nie.
-Dobra, jak chcesz - przewrócił oczami i pobiegł za chłopakami.

Louis czasami robi się strasznie zaborczy. Dzwoni co chwilę z zapytaniem "Co robisz?". Kontroluje mnie na każdym kroku. Musi wiedzieć gdzie idę, z kim idę, po co idę. Jeśli powiem, że idę z Caroliną, Seleną, Lucy i Zack'iem to mi pozwala. Jeśli wymówię imię kogoś innego, wyjście jest zabronione bez jego nadzoru.

Wiem co teraz powiecie. Zostałam przecież zgwałcona, ale to było dawno. Nie chcę sobie ciągle o tym przypominać i zabraniać przyjemności. Wyjście z Tom'em do kina na film nie powinno być zabronione. Znam Tom'a. Wie co przeszłam i chce mi pomóc, abym zapomniała.

Ale nie będę was zanudzać tym wszystkim.

Powoli weszłam do basenu, zanurzając się coraz bardziej. Podpłynęłam do Liam'a i Kate, szeroko się uśmiechając.

-Popatrz kogo my tu mamy - zawołał uradowany Liam i podał mi Kate.
-Hej śliczna - pocałowałam moją kruszynkę i podpłynęłam do piłeczki.
-Bum - Kate klasnęła w rączki, a następnie rzuciła piłeczką.
-Pobawimy się z wujkiem? - uśmiechnęłam się.
-Ne - pokiwała przecząco głową - Tata.
-Tata poszedł na zjeżdżalnie - wytłumaczyłam jej.
-Tata - pokazała na Liam'a, a ja otworzyłam ze zdumienia usta.
-To jest wujek, kochanie - próbowałam tą sytuację wyprostować, jak się dało.
-Ne wujek, tata - uśmiechnęła się uradowana.
-Skarbie - przewróciłam oczami, zrezygnowana.
-Co się dzieje? - podpłynął do nas Liam.
-Tata - wrzasnęła Kate i próbowała podpłynąć do Liam. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem.
-Nie jestem twoim tatą - zaśmiał się melodyjnie brunet.
-No nie jesteś - usłyszałam za sobą - Ja nim jestem.
---------------------------------------------
Po krótkiej przerwie wracam!
Chciałam Was przeprosić za nieobecność, ale niestety
miałam bardzo dużo nauki w ostatnim czasie i nie dawałam rady.
Tu jakiś sprawdzian, tu kartkówka, tu zajęcia pozalekcyjne.
Jeszcze mam rodzinę, święta.
Trzeba spędzić je w gronie rodzinnym, a nie zamulać przed ekranem komputera.
Boję się, że w następnym tygodniu może się nic nie pojawić,
ale postaram się coś napisać i wrzucić.
Strasznie Was Kocham!
Ps. Myślałam, aby założyć konto na wattpadzie 
i publikować rozdziały z tego bloga.
Co wy na to?
Piszcie w komentarzach!

Czytasz ---> Komentujesz ---> Motywujesz! 

poniedziałek, 7 marca 2016

50. Niestety, jeszcze nie sprawdzałem :*

-Wracamy do domciu, myszka - szepnęłam swojej córce do uszka, zabierając na ręce.

Dziewczynka szybko i zwinnie wtuliła się we mnie, łapiąc dla pewności mojej bluzki. Zaśmiałam się pod nosem, wychodząc z pokoju i kierując się w dół, po schodach. Podałam Kate Louis'owi, który z delikatnością złapał ją i przytulił do siebie, całując w czoło. Uśmiechnęłam się mimowolnie ubierając płaszcz oraz buty, a następnie z wieszaka zdjęłam kurteczkę Kate, która po chwili znajdowała się już na dziewczynce. Ubrałam jej również buty, choć z domu do mojego samochodu jest raptem 3 metry. Lecz nie chcę, aby mała znowu się rozchorowała.

-Dziękuję za opiekę nad Kate - uścisnęłam każdego z chłopaków, a następnie odebrałam od Louis'a Katharine.
-Przyjemność leży po naszej stronie - uśmiechnął się przyjaźnie Liam i pogłaskał dziewczynkę po główce.
-Odprowadzę cię - złapał mnie za ramię brunet i po chwili znajdowaliśmy się już na podwórku przed samochodem.

Louis otworzył mi drzwi, a ja włożyłam moją kruszynkę do fotelika, ostrożnie ją zapinając, aby się nie obudziła. Przykryłam jeszcze kocykiem i mogłam już zamknąć spokojnie drzwi.

-Kocham cię - usłyszałam ciche słowa bruneta.
-Ja ciebie też - uśmiechnęłam się, odwracając do chłopaka.
-I Kate też kocham - wskazał palcem na dziewczynkę, aby po chwili wpić mi się w usta.
-Musze iść - mruknęłam między pocałunkami.
-Och... No tak - na twarzy Louis'a pojawił się grymas, a ja cicho się zaśmiałam.
-Do jutra - obdarzyłam go ostatnim już dzisiaj pocałunkiem i okrążając samochód, weszłam do niego.

Louis jeszcze zapukał w szybę, machając do mnie dłonią, a na mojej twarzy pojawił się promienny uśmiech.

*~*

-Mama - usłyszałam melodyjny głos mojej córeczki, która nagle się ożywiła i skakała po kanapie.
-Słucham - spojrzałam na nią z uśmiechem i podeszłam.
-Juto do tata? - zapytała przytulając się we mnie.
-Nieeee - pokręciłam głową, zabierając małą na ręce - Jutro idziesz do cioci - zaśmiałam się, a Kate klasnęła w dłonie, uradowana.
-Spać - wymamrotała, ziewając.
-Już idziemy.

Udałam się z moją kruszynką do pokoiku, który został pomalowany, jak i wyposażony w mebelki przez chłopaków. Przez 3 miesiące nie miałam prawa wstępu tam, ale efekt jest cudowny.

Ułożyłam Kate w łóżeczku, podałam jej misia i przykryłam kołderką. Na szczęście oduczyłam ją już ssanie smoczka na spanie i nie muszę już słychać wycia mojej księżniczki, bo gdzieś zapodział się smoczek.

-Dobranoc - ucałowałam ją w czółko i wyszłam z pokoju, gasząc światło, ale zostawiając lampkę nocną włączoną.
-Nareszcie czas tylko dla mnie - przeciągnęłam się i usiadłam na kanapie.

Włączyłam telewizor i przerzucając kanały szukałam czegoś ciekawego. Na moje nieszczęście nic nie leciało. Wyłączyłam sprzęt i zabrałam komórkę do ręki, bo wyświetliło się powiadomienie.

Masz 1 wiadomość
Louis:
Dojechałaś? Wszystko ok?
Mała śpi? Mogę przyjechać?
Kocham Cię <3
Ja:
Jesteś niemożliwy! Minęły tylko
2 godziny, a ty już wypisujesz!
Louis:
Strasznie tęsknię :c
Ja:
Ja też skarbie <3 Strasznie Cię
Kocham <3 Mała przed chwilą zasnęła.
Louis:
Znowu rozrabiała? :D
Ja:
Ma coś po mamusiu :3
Louis:
Niestety, jeszcze nie sprawdzałem :*
Ja:
Zboczeniec!
Ja:
Idę się umyć, jak chcesz to wpadaj c:
Louis:
Będę za 20 minut! <3

Odłożyłam komórkę i powolnym krokiem udałam się do swojej sypialni. Wyciągnęłam z komody spodenki i bluzę bruneta, a następnie weszłam do łazienki. Zabrałam szybki prysznic, na ciało nałożyłam balsam i ubrałam się. Umyłam jeszcze zęby i rozczesałam włosy. Poskładałam ubrania, które po chwili znalazły się w szafie, a ja w ramionach mojego ukochanego. 

-Witaj - szepnął mi do ucha, gryząc jego płatek, a mną zawładnęły dreszcze.
-Hej - odwróciłam głowę i skradłam jeden, krótki pocałunek.
-Ej! - przycisnął mnie mocniej do siebie, składając pocałunki na mojej szyi i prawym obojczyku.
-Przestań - zachichotałam pod wpływem dreszczy i rozkoszy.
-Dlaczego? - mruknął kusząco.
-A idź - wydostałam się jakoś z jego ramion i pognałam do Kate.

Zajrzałam przez drzwi czy śpi i wyłączyłam lampkę nocną. Po cichu zamknęłam drzwi, a Louis po chwili uniósł mnie.

-Głupek - zaśmiałam się na głos, kopiąc nogami i waląc rękami.
-To boli - uderzył mnie w nogę, a ja trzepnęłam go ręką w głowę.
-Spróbuj jeszcze raz - syknęłam.
-Boooo? - zaśmiał się i znów uderzył.
-Śpisz na podłodze - odparłam zadowolona, a kiedy chłopak odłożył mnie kopnęłam go w krocze - Ze mną się nie zadziera - pocałowałam go szybko i położyłam się na całej szerokości łóżka.
-Przesuń się - mruknął Lou i położył się na mnie.
-Nie mam jak - zachichotałam.
-Trudno, dobranoc - pocałował mnie namiętnie, aby po chwili obrócić się i zamknąć oczy.
-Jesteś ciężki - wyszeptałam po chwili ciszy.
-Ehhh - zszedł ze mnie i położył się obok.
-Dobranoc - pocałowałam go w policzek, a brunet przytulił mnie od tyłu i przycisnął do siebie, przykrywając nas kołdrą.

--------------------------------------------
Taki słodki! :3
Mam nadzieję, że się podobał i dziękuję, że tak 
komentujecie :D
Widzę, że się Wam podoba.
Do następnego!
Czytasz ---> Komentujesz ---> Motywujesz!

wtorek, 1 marca 2016

49. Nie chcę, abyś wchodził w nie swoimi butami i znowu wszystko zepsuł.



-Okey! Skończyliśmy! - krzyknęłam na całe pomieszczenie, klaszcząc w dłonie.
-Nareszcie - mruknęła Selena, lekko już zmęczona.

Nie powiem. Też jestem już zmęczona tą dzisiejszą sesją. Siedzę tu od 5 godzin! A żadne zdjęcie nie było takie, jakie chciałam. Chłopacy ciągle się wygłupiali, przez co zdjęcia wychodziły czasami rozmazane, a czasami ich miny dobijały. No, ale pracowało się już w trudniejszych warunkach. Jako fotograf muszę się do tego wszystkiego przyzwyczaić. Tylko problem w tym, że obiecałam Kate, że będę dzisiaj po nią wcześniej i jeszcze się pobawimy. A przez tych czterech durniów to tylko ujrzę moją kruszynkę śpiącą. No i lekko rozzłoszczone, lecz zmartwione miny chłopaków.

-Możecie się przebrać - zwróciłam się do czterech chłopaków, którzy dalej się wygłupiali - A reszta, zbieramy sprzęty! - rozkazałam.
-Gdzie futerały? - zapytał Jimmy.
-Przecież były w schowku - odpowiedziałam, zdejmując w tej chwili aparat z statywu.
-Nie ma, sprawdzałem - ciągnął dalej rudzielec.
-No to nie wiem - machnęłam ręką - Poszukaj - spojrzałam w chłopaka, po czym mój wzrok spoczął na sprzęcie i wreszcie udało mi się go zdjąć.
-Maia! - usłyszałam głos Danielle.
-Trzymajcie mnie - wysyczałam pod nosem i odłożyłam aparat na krzesło, udając się do blondynki.
-Słucham cię - uśmiechnęłam się sztucznie.
-Patrz - dziewczyna wskazała na chłopaków, którzy rzucali pokrowcami, poduszkami, a nawet krzesłami!
-SPOKÓJ!!!! - wydarłam się na całe gardło, czego od razu pożałowałam.

Poczułam nieprzyjemny ból w gardle. Zaczęłam kaszleć jak opętana, a wokół mnie zrobiło się niemałe grono gapiów. Selena zaczęła mnie lekko poklepywać po plecach, a Jimmy przyniósł szklankę z wodą. Upiłam troszkę, a po chwili wszystko minęło. Oddałam kubek i odwróciłam się napięcie, podchodząc do torebki i sprzętu, który przyniosłam.

-Może jedź już do domu - usłyszałam cicho głos blondynki.
-Muszę wam pomóc - wskazałam na bałagan, który tutaj panował.
-Masz córkę, musisz się nią zaopiekować, a jest już późno - uśmiechnęła się szeroko, a ja przytuliłam się.
-Dziękuję - szepnęłam jej z wdzięcznością.
-Do usług - zachichotała.
-Do jutro - cmoknęłam ją w policzek, a następnie chwyciłam torby znajdujące się na krześle.
-Pa - pomachałam do reszty i wyszłam.

Powolnym krokiem udałam się do windy, kiedy usłyszałam za sobą kroki. Obróciłam głowę, aby dowiedzieć się kto idzie.

-Luke - z moich ust wyrwał się pisk.
-Nie gryzę - przewróciłam oczami, podchodząc do mnie - Możemy pogadać?
-Nie mamy o czym - rzuciłam wścibsko.
-Mamy - złapał mnie za ramię, obracając przodem do siebie.
-Niby o czym? Że mnie zgwałciłeś? Że zgwałciłeś też inne dziewczyny? Że zrobiłeś im dziecko, a następnie uciekłeś? Nie, nie mamy o czym gadać.
-To dziewczynka?
-Chcesz udawać teraz kochanego ojca?! Nie jesteś nam potrzebny. Moje życie jest poukładane. Nie chcę, abyś wchodził w nie swoimi butami i znowu wszystko zepsuł. Po prostu nie!
-To dziewczynka? - ciągnął jedno i to samo.
-Tak, to dziewczynka - uśmiechnęłam się na myśl Kate.
-Podobna do mnie?
-A co cię to obchodzi?!
-Chcę wiedzieć - mówił ze spokojem, a tym czasem, ja cała buzowałam.
-Może tak, może nie - rzuciłam i podeszłam do windy, naciskając guzik.
-Chcę ją zobaczyć - znowu podszedł do mnie niebezpiecznie plisko, łapiąc mnie za ramię.
-Nie - strzepnęłam jego rękę z swojego ramienia i weszłam do windy.
-Jak ma na imię? - wszedł za mną.
-Odwal się ode mnie - spojrzałam na niego, gotowa wybuchnąć.
-Proszę - podszedł do mnie, spoglądając w oczy - Chcę wiedzieć.
-Wyjdź - wskazałam drzwi windy, które nadal były otwarte.
-Co? - chłopak spojrzał na mnie wystraszonymi oczami.
-Wyjdź - powtórzyłam. Tym razem chłopak posłuchał i wyszedł.
-Maia - spojrzał na mnie ostatni raz - Proszę - wyszeptał.
-Kate - odpowiedziałam blondynowi, a drzwi windy się zamknęły.

~*~

-Maia - przytulił mnie Liam.
-Hej - uśmiechnęłam się lekko.
-Przedłużyło się? - zapytał, odpierając ode mnie płaszcz.
-Niestety - wywróciłam oczami, odkładając buty i udając się do salonu.
-Wróciłaś - podszedł do mnie brunet i pocałował.
-Jestem - wyszeptałam między pocałunkiem.
-Ygh - chrząknął Harry.
-Fajnie, że się dobrze bawicie, połykając siebie - zaśmiał się Niall.
-Ale przestańcie - skończył za niego Zayn.
-No dobrze, dobrze - uniosłam dłonie w geście kapitulacji.
-Siadaj - Liam poklepał miejsce obok siebie, a ja z uśmiechem zajęłam wolną przestrzeń na kanapie.
-Gdzie mała? - zapytałam, spoglądając na chłopaków.
-Śpi u góry - odpowiedział Zayn.
-Była grzeczna?
-Aniołek z niej - mrugnął do mnie Harry, a ja się zaśmiałam.
-No nic, muszę ją zabrać - klepnęłam w swoje uda i wstałam - A tak w ogóle - przerwałam na chwilę - Nie zgadniecie kogo spotkałam.
-Kogo? - zaciekawił się Niall.
-Luke'a - wyszeptałam, a Liam zakrztusił się sokiem, którego właśnie pił.
-Jak to?! - wrzasnął, kiedy przestał.
-Miałam dzisiaj sesję - podrapałam się po karku - Oni byli tą niespodzianką.
-Zrobił ci coś? - zapytał Zayn, podchodząc do mnie.
-Nie - przytuliłam się w brata.
---------------------------------------------------------------------------
Troszeczkę się dzieje i tak jak napisała Wiki - "Znowu oni się pojawili"!
No niestety, pojawili się, ale spokojnie.
Nie martwcie się, nasza Maia jest mądrą dziewczynką.
Chyba...
Do następnego!
Ps. Chciałam Wam mega podziękować za komentarze!
Jesteście niesamowici!

Czytasz ---> Komentujesz ---> Motywujesz!

niedziela, 21 lutego 2016

48. Dwa, pieprzone, lata

-Tak, zaraz będę - mruknęłam do słuchawki telefonu - Dobrze, zaczekaj 3 minuty - przewróciłam oczami na głos mojej asystentki - No mówię, pa - rozłączyłam się, a następnie schowałam komórkę do torebki.

Odwróciłam się w stronę tylnych siedzeń, gdzie znajdowały się moje torby z aparatami i wszystkimi potrzebnymi gadżetami. Dzisiejszy dzień jest najważniejszym dniem w mojej karierze. Od tych zdjęć zależy dalszy rozwój mojej kariery fotografa. Choć nie mogę narzekać, przez te 2 lata osiągnęłam naprawdę wiele. I pomyśleć, że nie wymagało zbyt wielu lat, aby stanąć w miejscu, kogoś, do kogo przyjeżdżają ludzie z daleka.

Nucąc sobie pod nosem, wyszłam z samochodu, z torbami. Odłożyłam je na ziemię, zamknęłam auto i zabierając wszystko, ruszyłam przed siebie do budynku. Przekroczyłam próg, a do moich nozdrzy wdarł się zapach pysznej i gorącej, białej czekolady.

Moim zdaniem to studio od tego słynie. Ludzie nie przychodzą specjalnie robić sobie zdjęcia, a przychodzą tylko na tą wykwitnie podaną i pyszną czekoladę. Zawsze po udanej sesji lub awansie kogokolwiek z ekipy, świętujemy w kawiarni. Przy rozmowach, muzyce i oczywiście czekoladzie.

-Hej Maia! Świetnie wyglądasz! - usłyszałam za sobą głos Tom'a.
-Jesteś kochany, ale jestem zajęta - posłałam w jego stronę buziaka i weszłam do windy.

Odłożyłam sprzęty na podłogę, bo do najlżejszych wcale nie należą. Przycisnęłam przycisk, po czym drzwi windy się zamknęły, a ja poczułam jak ruszam do góry. Przejrzałam się w lustrze i poprawiłam włosy. Chwilę przyglądałam się sobie i mimowolnie na mojej twarzy zakwitł uśmiech.

-Poukładałaś sobie to życie, Maia - wyszeptałam sama do siebie i zachichotałam.

Mam wszystko co jest potrzebne mi do życia. Mam córeczkę, brata, chłopaka, przyjaciół, wymarzoną pracę, własny dom, samochód. Wszystko co trzeba mieć, mam. No, oprócz rodziców.

Nagle winda się zatrzymała, a drzwi się otworzyły. Troszkę się zdziwiłam, bo przecież jestem dopiero na 5 piętrze, a jadę na 12. A rzadko się zdarza, aby winda zatrzymywała się po drodze. Nie w naszym studiu. Przesunęłam rzeczy bliżej siebie i dopiero wtedy podniosłam głowę, i spojrzałam na moich towarzyszy.

-To są jakieś jaja - mruknęłam poddenerwowana.
-Maia - wrzasnął uradowany Micheal.
-Hej - przewróciłam oczami, spoglądając na nich z lekką pogardą.
-Ile to już? - do rozmowy wtrącił się Calum.
-Dwa, pieprzone, lata - wysyczałam przez zęby, a chłopcy spojrzeli na siebie - Gdzie Luke? - zaśmiałam się ironicznie.
-Poszedł do łazienki - odpowiedział Ashton - Jak tam mała?
-Myślałam, że macie to gdzieś - prychnęłam.
-Skąd to wywnioskowałaś? - spojrzał na mnie podejrzanie Mike.
-Może dlatego, że nie pisaliście, nie dzwoniliście - uśmiechnęłam się ironicznie.
-Zmieniłaś numer - warknął Cal.
-Pół roku temu - wzruszyłam ramionami, po czym drzwi windy znów się otwarły.

Zabrałam wszystkie swoje rzeczy i przeciskając się między chłopakami, wyszłam. Uradowana, odwróciłam się z myślą, że ostatni raz ich widzę. Niestety, ku mojemu zdziwieniu oni również wyszli.

-Idziemy na sesje - wytłumaczył mi Ash.
-Super - prychnęłam i ruszyłam przed siebie z zamiarem zgubienia ich.

Szybkim krokiem ruszyłam przed siebie, po czym skręciłam w lewo i byłam w swoim pomieszczeniu.

-Witaj ekipo - krzyknęłam, oddając ochroniarzowi torby i przywitałam się z każdym po kolei.
-Zaraz zaczynami - wyszeptał mi do ucha Jimmy.
-Jasne - kiwnęłam głową, na znak, że zrozumiałam.
-Witaj księżniczko - usłyszałam głos Seleny.
-Hej - rzuciłam się na nią, przytulając do siebie.
-Gotowa? - spojrzała na mnie szczęśliwa.
-Tak - uśmiechnęłam się łobuzersko - Wpuszczać ich! - zarządziłam.
-Jasne - usłyszałam głos jednego z ochroniarzy.

Stałam obok Seleny i Jimmy'ego z wielkim uśmiechem na twarzy, czekając na nasze gwiazdki. Gwiazdki, którym muszę zrobić najlepsze zdjęcia w mojej karierze. Od tego zależy wszystko.

-Ciekawe kto to - podekscytowany głos Sel, wyrwał mnie z myśli.
-Ja też - uśmiechnęłam się do dziewczyny.

Mój wzrok utkwił na chwilę w dziewczynie, a po chwili przeniósł się na drzwi, w których pojawili się ONI...

-Cholera...

----------------------------------------------------------------------------------
Wróciłam! I to z nowym rozdziałem!
Mam nadzieję, że się podoba!
Wszystkie argumenty zostawiajcie w komentarzach.
Co poprawić. Może dłuższe rozdziały.
Albo więcej rozmowy.
Piszcie!

Czytasz ---> Komentujesz ---> Motywujesz

piątek, 12 lutego 2016

47. Musnęłam szybko jego wargi, zwinnie zabierając telefon.

2 lata później


-Kate! Nie dotykaj tego! - krzyknęłam, zrzucając wszystkie torby na chodnik i biegnąc za córeczką.

Złapałam ją w pasie i podniosłam, okręcając wokół siebie. Mała śmiała się wniebogłosy, machając rączkami i nóżkami.

-A co się tutaj dzieje? - usłyszałyśmy za sobą.
-Wuek - krzyknęła blondynka i zaczęła się wiercić.

Postawiłam ją na trawniku, a mała zaczęła stawiać malutkie kroczki, powoli zbliżając się do wujka. Troszkę jej to zajęło, ale jest upartą dziewczynką, więc się nie poddaje zbyt łatwo. Czasami nawet uprze się, że razem ze mną pójdzie na sesje, co jest strasznie zabawne. Ma dopiero 1,5 roku, a już się rządzi.

Na moje nieszczęście, mała upodobniła się strasznie do tatusia. Te same niebieskie i duże oczy, te same małe i różowe usta oraz te same blond włoski. W żadnym procencie nie przypomina mnie z wyglądu. Z charakteru pozbierała więcej ode mnie. Tak samo się denerwujemy, obie wtedy miętolimy pierwszą napotkaną rzecz. Obie również jesteśmy uparte i dążymy do celu, choć podobny był również tatuś. Katharine ma na szczęście ten sam, delikatny głos co ja.

Ojca blondynki widziałam tylko raz. W sądzie. Musiałam walczyć o prawa rodzicielskie, które na szczęście zostały mi przyznane. Walczyłam również o alimenty, chociaż wujkowie strasznie mi pomagają, za co strasznie im dziękuję.

Nie raz chciałam się poddać. Kiedy dowiedziałam się o gwałcie, mój świat się zawalił. Kochałam go, kochałam nad życie. Chciałam z nim spędzić całe swoje życie, ale czas pokazał, że nie był wart mojej miłości. Luke nie był wart starań, ani tego wszystkiego, co dla niego zrobiłam.

Po wyjeździe było coraz gorzej. Myślałam nad aborcją (byłam nawet na rozmowie), ale wszystkie te myśli ulotniły się po rozmowie z bratem. Wspierał mnie przez cały ten czas. Nie żeby reszta się nie martwiła czy coś. Ale to Zayn'owi zawdzięczam to wszystko. Gdyby nie on może mojej kruszynki nie byłoby na świecie, a ja miałabym ją na sumieniu.

-Idziesz? - z moich myśli wyrwał mnie głos Liam'a.

Stał nade mną, trzymając małą na rączkach, a ona przytulała się do niego. Ostatnio często widuję ich w takiej pozycji. Całe godziny spędzają na wspólnej zabawie, spacerach, wygłupach. A ja mogę wtedy odetchnąć.

Jestem matką, która oprócz tego, że ma pracę swoich marzeń, ma również życie prywatne. Muszę to jakoś pogodzić ze sobą, co nie raz, jest trudne i wymagające poświęcenia. Ale otaczają mnie wokół same wspaniałe osoby. I warto. Naprawdę.
Podniosłam się z trawnika i podeszłam do drzwi, aby pozbierać wszystkie reklamówki, które upuściłam. Otworzyłam drzwi i udałam się do salonu, gdzie zastałam trójkę chłopaków.

-Dzień dobry - uśmiechnęłam się do znanych mi twarzy, a po chwili zostałam napadnięta przez nich.
-Tęskniłem - usłyszałam tak znany mi głos obok ucha.
-Ja też - wyszeptałam i wtuliłam się w brata.
-A gdzie jest nasza księżniczka? - zapiszczał Niall, na widok kruszynki, a ta dźwięcznie się zaśmiała.
-To ja Was zostawiam - pomachałam im i wyszłam z domu.

Ruszyłam przed siebie, szperając w torebce, w poszukiwaniu telefonu, który gdzieś mi zginął. Przystanęłam na chwilę, ponieważ nie potrafiłam nigdzie go znaleźć.

-Chole*a - mruknęłam i obróciła się, wpadając na bruneta.
-Chyba czegoś zapomniałaś - zaśmiał się, co wywołało falę motylków w moim brzuchu.
-Dziękuję - musnęłam szybko jego wargi, zwinnie zabierając telefon.

Odwracając się, pomachałam koniuszkami palcami, spoglądając ostatni raz na błękitne oczy bruneta.

-------------------------------------------------------------------------------------------
Taaaa dammmmmm!!!!!
Mamy rozdział :D 
Jak już zauważyliście, akcja dzieje się 2 lata później, a na świecie już jest kruszynka Mai i Luke'a, czyli Kate. 
Przepraszam, że takie popularne imię, ale podoba mi się!
Mam nadzieję, że Wam się podoba.
Do zobaczenia! <3

Czytasz ---> Komentujesz ---> Motywujesz

Niech Nas Będzie Więcej! <3

poniedziałek, 8 lutego 2016

Imagin z Liam'em dla Martyny Cz.5

Na początku chciałam Was przeprosić,
że pojawia się teraz 2 imagin pod rząd, ale rozdział będzie dość długi i potrzebuję
czasu, aby wszystko było tak jak chcę.
Mam nadzieję, że mi wybaczycie

---------------------------------------------------
Leniwie obróciłam się na łóżku, ocierając oczy dłonią, aby po chwili je otworzyć i ujrzeć obok siebie śpiącego Liam'a. Uśmiechał się lekko przez sen, co wywołało na mojej twarzy uśmiech. Cicho wyszłam spod kołdry i udałam się na łazienki, gdzie zauważyłam ubrania. Po ich przejrzeniu postanowiłam się szybko umyć. Po wyjściu z kabiny prysznicowej, wytarłam szybko swoje nagie ciało, ubrałam bieliznę, a następnie nałożyłam balsam i ubrania. Rozczesałam włosy i była gotowa. Zrobiłam sobie szybko zdjęcie w lustrze i wyszłam z zaparowanego pomieszczenia. W pokoju nie zastałam Liam'a, więc usiadłam na skraju łóżka i przejrzałam tt. Po jego obejrzeniu, postanowiłam dodać jakiś swój post:

@CrazyGirl Jeszcze raz dziękuję <3 
Ps. Jak ci się podoba mój outfit?


Odłożyłam komórkę na szafkę i poczekałam chwilkę, dalej siedząc na łóżku. Po chwili usłyszałam śmiechu, które zmierzały chyba w kierunku pokoju, w którym się znajdowałam. Poprawiłam włosy i stanęłam, przeglądając zdjęcia. 

-Dzień dobry -usłyszałam za sobą, a po chwili poczułam czyjeś usta na moim policzku.
-Dzień dobry - obróciłam się szybko i widząc bruneta, od razu się uśmiechnęłam.
-Jak się spało? 
-Dobrze - zachichotałam - A gdzie reszta?
-Na śniadaniu - uśmiechnął się łobuzersko, po czym złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia - Głodna?
-Jak wilk - zażartowałam i podążyłam za chłopakiem.

*~*

-Witam - zawołałam, gdy znalazłam się obok chłopaków i Sandry, przy stole - Co polecacie?
-Mandarynki - parsknęła śmiechem Sandra i wcisnęła Louis'owi kawałek pomarańczy do ust.
-To pomarańcza - zachichotałam, wskazując na owoc.
-Nie mamy mandarynek - mruknął rozbawiony Harry.
-Ach.. Rozumiem - spojrzałam na stół pełny jedzenia - Musiałaś być przez to smutna - wyszeptałam przyjaciółce do ucha.

Niestety, nie potrafię cicho szeptać, przez co reszta wszystko słyszała i się zaśmiała. Brunetka zrobiła się od razu lekko czerwona i odwróciła głowę.

-Myszka - szturchnął ją Louis.
-Nie - odpowiedziała, lekko wkurzona, dziewczyna.
-Coś się stało? - zapytałam Harry'ego, gdy usiadłam obok niego.
-Trochę się pokłócili - machnął ręką - Przejdzie jej.
-Wątpię - mruknęłam i zaczęłam zajadać się kanapkami.

*~*

-Wyjeżdżamy - wyszeptała, załamana Sandra.
-Tiiiaaaa - mruknęłam i znów przytuliłam brunetkę.

Tym razem nie potrafiłyśmy się powstrzymać. Płakałyśmy, wtulone w siebie. Nie chciałyśmy wracać po tych 2 tygodniach spędzonych tutaj. Nie potrafiłyśmy zostawić chłopaków. 

-Hej - usłyszałyśmy głosy chłopaków za sobą. 
-One płaczą? - głos Harry'ego odbijał się w mojej głowie, jak echo.
-Nie widać? - Sandra odsunęła się ode mnie i spojrzała na niego.

Chłopak spuścił głowę, aby następnie podejść do niej i mocno ją przytulić. W tym samym czasie podszedł do mnie Liam, który zrobił to samo co Harry. Po chwili staliśmy w kółku, przytulając się.

-Musimy już jechać - wyrwał mnie głos Sandry.
-Zawieziemy was - odparł smutno Louis i pocałował brunetkę w czubek nosa.
-Ja nie chcę - tupnęłam nogą o podłogę, jak rozwydrzone dziecko, powodując tym, napad śmiechu u wszystkich, włącznie ze mną. 

Po kilku minutach śmiania się w niebo głosy, chłopcy zanieśli nasze walizki na podwórka, a następnie wpakowali do samochodu. Razem z Sandrą jeszcze sprawdziłyśmy na wszelki wypadek czy spakowałyśmy wszystko, po czym wyszłyśmy przed dom, zamykając go na klucz i wsiadłyśmy do auta.

*~*

-Musimy się żegnać? - zapytałam, spoglądając na chłopaków. 
-Nie - uśmiechnął się łobuzersko Liam, po czym namiętnie mnie pocałował. 
-Kocham Cię - wyszeptałam, gdy troszkę sie od siebie odsunęliśmy.
-Ja ciebie też - uśmiechnął się, po czym ponownie złączył nasze wargi.

Mogłabym trwać tak wiecznie, ale śpieszyło nam się. Samolot nie będzie czekać.

-Martyna - poczułam dłoń na ramieniu. 
-Sandra - spojrzałam na nią smutno.
-Wrócimy tutaj - uśmiechnęła się lekko - Ale tym razem z Mike'm.
-Wiem, wiem - przewróciłam oczami.
-Do zobaczenia - uśmiechnęła się Sandra, po czym obie zostałyśmy mocno wyściskane.

*Perspektywa Sandry*
-To tylko miesiąc - wyszeptałam, między pocałunkami.
-Aż - odpowiedział Louis i znów mnie czule pocałował.
-Samolot - mruknęłam w usta bruneta.
-Ach... No tak - westchnął chłopak i mnie przytulił.
-Pa - odsunęłam się od Louis'a, po czym pocałowałam w policzek i zabrałam od niego walizkę.
-Uważaj na siebie - usłyszałam za sobą.
-Idziemy? - zapytałam Martynę.
-A mamy inny wybór? - zachichotałam - No właśnie.

Złapałam dziewczynę za rękę i obie udałyśmy się do barierek. Odwróciłam się jeszcze do chłopaków, którzy ciągle nam machali. Uśmiechnęłam się pod nosem, szybko odmachałam i zniknęłam za zakrętem.

---------------------------------------------------------------------------------------
I takim właśnie akcentem, kończymy imagin. Mam nadzieję, że wszystkie części przypadły Wam do gustu i może kiedyś znowu zapragniecie przeczytać go ponownie. Pierwszy rozdział tak jakby drugiego sezonu pojawi się, najwcześniej, w następnym tygodniu.

piątek, 5 lutego 2016

Imagin z Liam'em dla Martyny cz.4

Cz. 1 ---> http://onelife-onethirst.blogspot.com/2014/09/imagin-dla-martyny-z-liamem.html
Cz. 2 ---> http://onelife-onethirst.blogspot.com/2014/11/imagin-dla-martyny-z-liamem-cz-2.html
Cz. 3 ---> http://onelife-onethirst.blogspot.com/2015/01/imagin-dla-martyny-z-liamem-cz-3.html
----------------------------------------------
-Życzę udanego koncertu! - krzyknął kierowca, podczas gdy ja chciałam zamknąć drzwi.
-Dziękujemy - uśmiechnęłam się w stronę mężczyzny, zamknęłam drzwi i ruszyłam za przyjaciółką w stronę kolejki.
-To nam zajmie wieki - zaczęłam marudzić.
-Bez przesady - odparła, optymistyczna jak zawsze, brunetka.
-Jasne, jasne - przewróciłam oczami i szłam dalej.

Sandra wyciągnęła z torebki swoją komórkę i zaczęła pisać sms'a do Mike'a. Są nierozłączni. Naprawdę. Zawsze myślałam, że rodzeństwo się kłóci o wszystko, a siostra i brat, tym bardziej. A tu taka niespodzianka. 

-Wpadniesz w kogoś - ostrzegłam przyjaciółkę.
-Bardzo zabawne - odpowiedziała z skwaszoną miną.

Po chwili moja przyjaciółka siedziała na ziemi. Została potrącona przez chłopaka w kapturze, który lekko się speszył.

-Przepraszam - powiedział, podając Sandrze dłoń, aby pomóc jej wstać.

Zachichotałam cicho, gdy zauważyłam jak brunetka, podczas łapania dłoni chłopaka, lekko się rumieni. Wstała i zaczęła się otrzepywać z brudu.

-Dzię - podniosła głowę, aby podziękować chłopakowi, ale go już nie było obok nas - ki?
-Poszedł od razu jak wstałaś - wzruszyłam ramionami.
-A fajny był - mruknęła zażenowana. 

Po 30 minutach stania w kolejce, przecisnęłyśmy się do środka, oddając wcześniej bilety do sprawdzenia. Podeszłyśmy do sceny i chwile stałyśmy w ciszy, tylko lustrując siebie nawzajem.

-Tobie też tak bije serca? - zapytałam, przerywając ciszę.
-A jak tobie bije? - uśmiechnęła się łobuzersko.
-Przebywasz za dużo czasu z Mike'iem - stwierdziłam.
-Dzięki - mruknęła dziewczyna i wskazała palcem na coś z tyłu sceny.
-Kto tam jest? - przyglądałam się.
-Harry - powiedziała, a po chwili dodała - Albo Niall?
-Bo oni są identyczni - zaśmiałam się - Bliźniacy.
-Takkkkk - pisnęła uradowana Sandra.

Zawsze tak reagowała na słowo "bliźniacy". Czasami się dziwię, że właśnie z nią się przyjaźnię. Było tyle ludzi do poznania, ale musiałam właśnie wpaść na nią. Wygadana, czasami wyszczekana, ale i spokojna, i optymistyczna. Choć bywają dni, gdy muszę jej wybijać głupoty <czyt. samobójstwa> z głowy.

-Hej - usłyszałam za sobą głos i odwróciłam się.
-Hej? - spojrzałam zdziwiona na Sandrę. 
-Garry - uśmiechnął się do mnie, po czym dodał - Znaczy Larry.
-Larry nie jest prawdziwe - mruknęła brunetka.
-Yhm... Ale to imię - wyszeptałam jej do ucha.
-Och... - zarumieniła się lekko - Przepraszam.
-Spokojnie - zaśmiał się.
-Niall - pisnęłyśmy równocześnie.
-Ciiiii - uciszył nas.
-Przepraszamy - powiedziałam już spokojnie - Nie powinieneś mieć próby?
-Albo przynajmniej się przygotowywać do koncertu?
-Powinienem, ale po co? - znów się zaśmiał.
-Jak chcesz - wzruszyłam ramionami.
-Rozumiem, że nikt mnie nie przytuli - uśmiech zniknął mu z jego pomalowanej buzi.
-A kto tak powiedział? - zapytała Sandra i obie przytuliłyśmy się do przebranego blondyna.
-Od razu lepiej - wyszeptał mi do ucha.
-Dobra, zmykaj! - odsunęłam się i lekko się uśmiechnęłam.
-Wyganiasz mnie?
-Niall! - usłyszałyśmy wołanie.
-Tutaj - pomachał komuś ręką.
-Ktoś tu oberwie - zachichotała Sandra.
-Ej! - oburzył się blondyn.
-Wszędzie cię szukam - podszedł do nas ten sam chłopak w kapturze.
-Znów się widzimy - wyszczerzyłam się.

Chłopak spojrzał na mnie i podrapał się po karku, lekko zestresowany. Następnie jego wzrok został skierowany na blondyna, który z zainteresowaniem przyglądał się całej sytuacji, tak samo jak ja. Na koniec spojrzał na brunetkę, która miała spuszczoną głowę i znów pisała sms'a. W mgnieniu oka znalazł się obok niej i lekko ją przytulił. Dziewczyna z strachu upuściła telefon, który na jej nieszczęście, zgasł.

-Cholera - mruknęła, na tyle głośno, że nawet dziewczyny stojące 2 metry od nas to usłyszały.
-Spokojnie - uśmiechnął się brunet, podnosząc komórkę Sandry - Oddam ci swoją starą.
-Aleś ty romantyczny - przedrzeźniał się z nim Niall.
-No to nową - zaśmiał się... Louis?
-Nie, spoko - uśmiechnęła się Sandra - W domu mam gdzieś jakąś... Na pewno...
-Sandra - zwróciłam się do przyjaciółki - Jesteśmy w Londynie. Nie małym zadupiu w Polsce.
-Och, no tak - wzruszyła ramionami przyjaciółka.
- Musimy już iść, ale po koncercie wpadnijcie - uśmiechnął się blondyn i udał się na zaplecze.
-Zapraszam - uśmiechnął się Louis.
-Dzięki - odwzajemniłam uśmiech.
-Louis - Sandry głos zatrzymał chłopaka, który szedł do reszty - Komórka.
-Och, tak - znów się speszył.

Oddał szybko komórkę dziewczynie i ruszył za blondynem.

*3 godziny później*
-Daj mi swoją komórkę - marudziła Sandra.
-Rozładowana - odpowiedziałam, stawiając 3 kroki do przodu.
-No cho - zasłoniłam usta dziewczyny.
-Przystopuj z polskimi przekleństwami - zaśmiałam się.
-No dobra - poddała się i powoli ruszyła do przodu. 

Po około 30 minutach byłyśmy już obok drzwi. Stałyśmy tak już troszkę, a dziewczyny, które weszły przed nami nie miały zamiaru wychodzić. Sandra już zaczęła marudzić i przeklinać pod nosem, ale nie zwracałam na to uwagi. Byłam chyba zbyt pochłonięta wpatrywaniem się w bruneta. Bruneta o imieniu Liam. Louis pomachał nam ręką, na co ja się uśmiechnęłam, a Sandra cicho zachichotała.

-Podobasz mu się - potrąciłam przyjaciółkę ramieniem.
-Nieeeee - przeciągnęła i ziewnęła.
-Śpiąca? - zaśmiałam się.
-Troszkę - przytuliła się do mnie.

A jestem od niej niższa, więc musiało to zabawnie wyglądać. Chwile jeszcze tak stałyśmy, gdy chłopaki nas zawołali do środka.

-Hej - uśmiechnęła się lekko, a chłopcy po kolei zaczęli mnie przytulać.
-Też tu jestem - zaśmiała się Sandra i również została przez nich przytulona.

Na dodatek, pewien osobnik <czyt. Louis> dał jej buziaka w policzek. Po tym usłyszeliśmy dość głośne westchnięcia. Wszyscy zaśmialiśmy się z tego i zapozowaliśmy do zdjęcia.

-Możecie iść do pokoju obok, a my za 15 minut przyjdziemy - wskazał nad drogę Liam, a my ruszyłyśmy do pokoju. 

Sandra wygodnie usiadła na kanapie, a że było jej już powoli zimno, zabrała bluzę, która leżała obok niej i założyła.

-Jak wyglądam? - zapozowała dziewczyna i wybuchnęłyśmy śmiechem.
-A co tu tak wesoło? - do pokoju wszedł Zayn i zaczął przyglądać się Sandrze.
-Sandra trochę wariuje przez zmęczenie - odparłam, przez co spotkałam się z najgorszym wzrokiem Sandry.
-Pasuje ci bluza Louis'a - stwierdził mulat i wyszedł.

Spojrzałyśmy na siebie i zaczęłyśmy się śmiać z całego zdarzenia. Te 20 minut szybko minęły i nawet się nie spostrzegłyśmy kiedy chłopcy już siedzieli obok nas.

-Która wykupiła te bilety? - zapytał Niall.
-Jaaaaa - podniosła rękę brunetka i zachichotała.
-Wariatka - mruknęłam.
-Co chcecie robić? - spojrzał na nas Zayn.
-Nie wiem - wzruszyłam ramionami.
-Może pokażemy gdzie dziewczyny śpią? - Liam uśmiechnął się lekko.
-Cholera - znowu zaczęła przeklinać, na szczęście <lub nieszczęście> po polsku - Zapomniałam - spojrzała na mnie smutna.
-Jest okey - odpowiedziałam jej i przytuliłam.
-Tylko zrozumiałem "okey" - zaśmiał się Louis, a za nim reszta.
-Nie jesteście stąd - stwierdził Zayn.
-Spostrzegawczy - zachichotałam i dodałam - Jesteśmy z Polski.
-Kraj, które nie raczyliście odwiedzić - dodała swoje Sandra.
-Nie patrz na mnie - podniósł dłonie w geście kapitulacji, Louis.
-Patrzy na was wszystkich, no powiedzmy - uśmiechnęłam się, a dziewczyna ziewnęła.
-Ktoś tutaj jest śpiący - zaczął się śmiać Niall.
-Bardzo - brunetka oparła się o blondyna.
-Może to dobry pomysł iść spać? - zaproponawałam.
-Też mi się tak wydaje - uśmiechnął się do mnie Liam i podał mi rękę.
-Choć - zachęcił mnie, a ja w końcu złapałam tą dłoń i wyszliśmy z pokoju, ruszając w nieznanym mi kierunku.
-Gdzie wy śpicie? - zapytałam.
-Podczas trasy w hotelach albo autobusie - odpowiedział, prowadząc mnie dalej - A tak to w domu.
-A teraz?
-Mamy tutaj takie malutkie pokoiki.
-A gdzie ja śpię? 
-U mnie - spojrzał na mnie z uśmiechem.
-A mam coś do powiedzenia? - zachichotałam.
-A masz? - jego mina posmutniała.
-Nie - cmoknęłam go w policzek i weszłam do pokoju.
-Masz ubrania? - za mną wszedł Liam, zapalając światło, złapał mnie znów za dłoń.
-Na sobie, tak - uśmiechnęłam się łobuzersko.
-Dam ci coś - podszedł do szafy i wyciągnął bluzkę.
-Łap - rzucił w moją stronę, a następnie wskazał palcem na drzwi - Tam jest łazienka.
-Dzięki - zarumieniłam się lekko i zwinnie zniknęłam za drzwiami łazienki.

Umyłam się szybko, ubrałam bieliznę oraz koszulkę Liam'a i byłam gotowa. Wychodząc zahaczyłam przez przypadek o kosz i wysypałam zawartość pojemnika.

-Super - mruknęłam, zbierając wszystko.
-Wszystko ok? - usłyszałam głos Liam'a, dochodzący z drugiej strony drzwi.
-Tak - krzyknęłam i wrzuciłam ostatni papierek do kosza. 

Podniosłam ubrania i wyszłam z łazienki. Położyłam ubrania na krzesło i odwróciłam się przodem do Liam'a.

-Ładnie ci - uśmiechnął się, podchodząc do mnie.
-Dziękuję - zarumieniłam się.
-Szalałaś na koncercie - zaśmiał się i złapał moje dłonie.
-Troszkę - mój wzrok powędrował na moje i Liam'a palce, które złączyły się.
-Dobranoc - pocałował mnie w policzek, puszczając moje dłonie.
-Dobranoc - mruknęłam i weszłam na łóżko, szczelnie przykrywając się kołdrą.

--------------------------------------------------------------
Tym razem nie rozdział, a imagin :D
Mam nadzieję, że się podoba i tak wiem, ostatnią część dodałam rok temu xD
Ale czasami tak bywa :D
Ale mam nadzieję, że przypadł Wam do gustu.
Że wszystko Wam pasuje c;
Dobranoc :*

piątek, 29 stycznia 2016

46. Nie zobaczycie mnie już...

-Daj mi to wszystko wytłumaczyć! - wrzasnął Luke.
-Co masz mi wytłumaczyć?! Że zrobiłeś innej dziecko?! Że ją zgwałciłeś?! Że ja zostałam zgwałcona?! - prychnęłam mu w twarz i dopięłam walizkę.
-Maia!!!! - chłopak szarpnął mnie z całej siły.
-Zostaw mnie - wysyczałam przez zaciśnięte zęby, a następnie wyrywając się z objęć blondyna, ruszyłam do łazienki.

Wrzucałam wszystko do kosmetyczki, co wplątało mi się do dłoni. Szampon, tusz do rzęs, puder, balsam.
Łazienka wyglądała jak po III wojnie światowej. Wszystko było porozrzucane, półki pootwierane, a jeden szampon nawet się wywrócił, przez co wylewając swoją zawartość, poplamił podłogę naokoło.

-Co robisz? - usłyszałam głos za sobą.

Odwracając się, zauważyłam bruneta, który opierał się o ścianę, bacznie się mi przyglądając. Zwiesiłam lekko głowę, ale przypominając sobie, że to nie ja jestem temu wszystkiemu winna, spojrzałam na niego z złością.

-Wiedziałeś o tym, prawda? I nic mi nie powiedziałeś? - głos lekko mi się łamał, ale nie chciałam im dać tej pieprzonej satysfakcji, że się poddałam.
-O czym? - uniósł jedną brew do góry, a następnie zrobił jeden krok w moją stronę.
-O gwałcie - wyszeptałam, robiąc krok do tyłu.

Źrenice chłopaka rozszerzyły się. Nie wiedział co się dzieje. Sama tego nie wiedziałam.
Dlaczego tak postąpił? Powtarzał mi, że mnie kocha, że nie potrafiłby zrobić mi jaką kolwiek krzywdę. Przez te 4 miesiące, żyłam w kłamstwie. Żyłam... Myśląc, że jestem kochana i lubiana. A to wszystko była nie prawda. To wszystko była gra. A ja byłam dziewczyną, którą otaczali sami aktorzy.

-Nie zobaczycie mnie już - warknęłam, zabierając kosmetyczkę i omijając chłopaka, zeszłam po schodach do salonu, gdzie czekali chłopcy.
-Maia! - Ash dogonił mnie na schodach, po czym mocno przytulił.

Brakowało mi czyjejś bliskości. Nie potrafiłam się na niego długo gniewać. Zawsze mnie wysłuchiwał. Doradzał. Po prostu był. Może on nie miał o tym żadnego pojęcia. Może to był sekret? Tajemnica, o której nikt nie mógł się dowiedzieć. Do czasu.

-Dlaczego? - wyszeptałam, aby następnie mocno wtulić się w chłopaka.
-Nie miałem pojęcia - powiedział cicho - Gdybym wiedział... Gdybym wiedział, ochroniłbym cię.

Zaśmiałam się ironicznie, ale zrobiło mi się wstyd. On naprawdę chce mi pomóc. On naprawdę nic o tym nie wie. To była tajemnica, o której nikt nie miał pojęcia.

-Jedziemy? - usłyszałam głos Zayn'a.
-Zaraz - wyszeptałam w stronę brata i spojrzałam na Ashton'a.
-Mała - uśmiechnął się lekko.
-Pilnuj go - mruknęłam i zeszłam po schodach.

Pożegnałam się jeszcze z Calum'em i Micheal'em. Nienawidziłam pożegnań. Źle je zawsze trawiłam. A najgorzej było, gdy przyzwyczaiłam się do tej osoby. Z moich oczu wypłynęło parę łez, które od razu starłam.

Wychodząc z domu, odwróciłam się i spojrzałam ostatni raz na ten dom. Dom, w którym spędziłam 4 najwspanialsze miesiące. Dom, w którym było tyle śmiechu. Dom, w którym mieszkałam z... NIM...

-Pa - uśmiechnęłam się lekko, machając ręką na pożegnanie chłopakom.

W oknie stał ON. Wpatrywał się we mnie tymi niebieskimi, jak ocean, oczami. Na jego twarzy nie gościła radość. Raczej załamanie. Ale nie przejmowałam się tym. Wsiadłam do samochodu, aby następnie razem z chłopakami, wyjechać.


---------------------------------------------------------------------------
Rozdział jest krótki, ale bardzo ważny w opowiadaniu. Bez niego, nie byłoby następnych rozdziałów, które pojawią się wkrótce. Mam nadzieję, że przypadł wam do gustu. Miłego weekendu!

Czytasz - Komentujesz - Motywujesz!
Niech Nas Będzie Więcej!

poniedziałek, 25 stycznia 2016

45. Zgwałciłeś mnie!

Powolnym krokiem przemieszczaliśmy się przez pobliski park. Szliśmy w ciszy, zachwycając się tutejszym krajobrazem. Zielone, pełne liści drzewa, strumyki z wolno płynącą wodą. Kwiaty, które rosły na przemian, tworząc pewną w swoim rodzaju, kompozycję. Kompozycję barw, które zachwycały niejedne pary oczu. Zaczynam żałować, że nie zabrałam aparatu, aby uwiecznić i zachwycić ludzi z innych kontynentów, bujną roślinnością i pięknymi strumykami.

-Jak się czujesz? - przerwana cisza wywołała we mnie zdziwienie oraz lekki niepokój.
-Dobrze - spoglądałam na strumyk, w którym zauważyłam kaczki z małymi. Lekko się uśmiecham na ten widok.

Brunet nie próbuje nawiązać ze mną żadnego kontaktu. Więc tym razem to ja stawiam ten pierwszy krok. Odwracam głowę w stronę chłopaka i spoglądam mu w oczy. Udaje się - u chłopaka pokazują się iskierki nadziei, a na ustach lekki, ale speszony uśmiech.

-Przepraszam - wypowiadam te słowa cicho. Głos lekko mi się łamie. Nie potrafię już mu spojrzeć w oczy, więc pochylam głowę i wbijam wzrok w chodnik.

Muszę przyznać, że osoby, które pracowały przy budowaniu tego parku, postarali się nawet o minimalistyczne szczegóły. Chodnik tworzy pewny wzór. Historię. Pod nami są trzy osoby. Jest to mężczyzna. Brunet o czekoladowych oczach i szelmowskim uśmiechu. Jedną ręką obejmuję kobietę, a w drugiej trzyma mały zegarek. Jego oczy są zapatrzone w wskazówki zegara. Zegar to metafora, czyli przenośnia mijającego czasu. Każda minuta to 60 sekund. Podczas każdej minuty może się coś zdarzyć. Dlatego trzeba cieszyć się życiem i korzystać z niego jak najlepiej. Nie można przejmować się co było, lecz co będzie.
Kobieta również ma brązowe włosy, lecz odcień oczu jest podobny do mojego. To coś pomiędzy zielenią, a błękitem, lecz nie jest to turkus. Uśmiecha się lekko, niepewnie. Patrzy prosto na osobę, która jej się przygląda. W jej oczach jest pokazane zmęczenie, lecz także można ujrzeć miłość. Oczy przepełnione miłością, którą nie można odebrać. W rękach trzyma dziecko.
Dziecko ma około 4 miesiące. Trzyma w rączce zabawkę i tak, jakby chciało nią wymachiwać. Uśmiecha się radośnie, a jego oczy są przepełnione szczęściem, który w tych czasach można spotkać tylko u dzieci. Ludzie niepotrzebnie zadają sobie pytania, na które szukają, czasami bezsensownej, odpowiedzi. A tak naprawdę powinniśmy się uczyć od dzieci, tego jak nie zamartwiać się i być szczęśliwymi.
Czasami, niestety, robimy coś wobec własnej woli. A potem próbujemy się z tego wydostać. Ale jest już na to za późno. Wszystko co czujemy, zamykamy w sobie. Nie pozwalamy nikomu się poznać. Czasami to jest największy błąd. Pierwszy stopień do depresji. Odizolowanie.

-Słuchasz mnie? - Liam machnął przede mną ręką. Kilka razy zamrugałam i zauważyłam, że ciągle stoję w tym samym miejscu.
-Przepraszam, zamyśliłam się - westchnęłam i ruszyłam przed siebie.
-Spokojnie, nie masz za co przepraszać. Ja też ostatnio ciągle jestem gdzieś indziej myślami - zwierza mi się - Często trwa to 10 minut, a czasami godziny.
-Naprawdę? - spoglądam na niego, a on lekko kiwa głową na "tak" - Idź się leczyć.
-Chciałabyś, co nie? - wyrywa mu się, a ja lekko się czerwienię. Nie tak to miało brzmieć. To miał być tylko żart.

Znów nie odzywamy się do siebie, tylko w ciszy idziemy przed siebie. Patrzę przed siebie, od czasu do czasu, rozglądając się.

-Nie chciałem - słyszę jego drżący głos, wypowiadający słowa z skruchą.
-Nic się nie stało - uśmiecham się lekko do siebie.
-Dziecko kopie? - pyta. Próbuje nawiązać jakiś kontakt. To miłe.
-Czasami - chichoczę cicho - Najdziwniejsze jest to, że nie pamiętam jak zostało poczęte.
-Może zostałaś zgwałcona? - słowa zostały wyrzucone z siebie, jak pocisk z pistoletu. Szybko, lecz ranią. Spoglądam na bruneta niepewnie i wtedy moim oczom ukazuje się Luke.
Stoi kilka metrów od nas, ale jest obrócony plecami. Nie widzi nas, lecz ja widzę z kim rozmawia. Słyszę oraz urywki z ich rozmowy.
-Nie jest moje - słowa wypowiada Luke. Rzuca je z wstrętem oraz obrzydzeniem.
-To twoje - blondynka uśmiecha się zadziornie - Ukrywałam jednak przed tobą tą tajemnicę z względu na Maję!

Brunet spogląda na mnie. Również musiał ich zauważyć i usłyszeć wszystko co dziewczyna powiedziała. Podchodzi do mnie niepewnie, a następnie obejmuje od tyłu, przynosząc mi tym pewnego rodzaju wsparcie i ukojenie.

-Spaliśmy tylko raz ze sobą - warczy blondyn.
-Nie spaliśmy ze sobą! Zgwałciłeś mnie! - krzyczy sfrustrowana dziewczyna.

Moje mięśnie lekko się napinają, a oddech zaczyna być nierównomierny. Czuję serce, które bije mi jak szalone. Dziwię się, że jeszcze trzyma się na swoim miejscu. Denerwuję się, co źle wpływa na dziecko, które zaczyna lekko kopać. Liam przytula mnie do siebie jeszcze bardziej. Chce mnie wesprzeć.

-Choć - pociąga mnie w drugą stronę, lecz ja nie chcę. Kręcę przecząco głową i dalej nasłuchuję rozmowy tych dwoje.

-Zostaw mnie w spokoju - głos Luke'a nabiera szorstkości. Słychać, że jest już zdenerwowany i mało brakuje, a wybuchnie.
-Albo płacisz alimenty, albo idę na policję, a następnie do Mai - warczy blondynka.
-Nie zrobisz tego - chłopak niebezpiecznie łapie dziewczynę za szyję i lekko potrząsa. Dziecko, które znajduje się w wózku zaczyna płakać.
Dziewczyna odpycha od siebie blondyna i podbiega do dziecka. Bierze na ręce i w tej chwili mogę się mu przyjrzeć. Jest blondynem, jego oczy są niebieskie, a usta małe, lecz wypełnione.
Oboje z rodziców są blondynami, lecz z nich obojga to tylko Luke ma niebieskie, jak ocean, oczy.

-Choć do domu- próbuje znów Liam, lecz ja podchodzę kilka kroków w ich stronę.

W tej chwili dziewczyna mnie zauważa. Jej usta lekko się otwierają, a źrenice powiększają. Chłopak zdziwiony reakcją blondynki, również się odwraca. Gdy mnie zauważa, jedna, pojedyncza łza, spływa powoli po moim policzku.


-----------------------------------------------
Wiem, że rozdział miał się pojawić w tamtym tygodniu, ale nie miałam czasu. 
Weekend był zawalony, w tygodniu się uczyłam, bo ciągle coś miałam.

Wracając do rozdziału. 
Spodziewałyście się takiego odwrotu?
Bo ja szczerze nie miałam tego w planie.
Miałam całkiem inny pomysł na ten rozdział,
ale pomyślałam, że Maja powinna się powoli dowiadywać tego wszystkiego.

Życzę miłego tygodnia, bo raczej następny rozdział się w nim nie pojawi.

Czytasz - Komentujesz - Motywujesz
Niech Nas Będzie Więcej!
:D

czwartek, 14 stycznia 2016

44. Idziemy na spacer?

*Perspektywa Liam'a*
Brunetka wybiegła jak poparzona z pokoju. Chyba naprawdę mnie już nie chce...
Ale nieważne, będę o nią walczyć.

-Liam? - usłyszałem za sobą.
-Tak? - obróciłem się z lekką nadzieją, że spotkam Maje, ale był to tylko Zayn.
-Wszystko okey?
-Nie - usiadłem zrezygnowany na łóżku.
-Ej, nie martw się - poklepał mnie po ramieniu, lekko się uśmiechając - Będziecie jeszcze razem.
-Jasne! Widziałeś Louis'a?! - uniosłem się - Ślini się do niej jak pies!
-Weź przestań, on by ci tego nie zrobił.
-Jasne! Jeszcze zobaczymy! - wyszedłem z pokoju i skierowałem się do pokoju Louis'a.

Drzwi były lekko uchylone, więc spojrzałem c się tam dzieje. I to był mój największy życiowy błąd.

Całowali się...
Maja... Dziewczyna, którą kocham ponad życie... Całuje się... Z moim "najlepszym przyjacielem"...

-Świetny mi przyjaciel - prychnąłem zbyt głośno, ponieważ oderwali się od siebie i spojrzeli na mnie.
-Liam - głos Louis'a przepełniony paniką.
-Dzięki, wiesz? - spojrzałem na niego ostatni raz, a następnie udałem się do siebie.

Nie miałem ochoty już ich oglądać. Nie chcę z nimi mieszkać pod jednym dachem. Ani mi się śni!
Ufałem mu, a on to tak po prostu wykorzystał. Wykorzystał mnie, wykorzysta pewnie i Maje. Louis nie jest święty. Lubi się czasami dziewczynami zabawić. Rozkochać, a potem porzucić. Dawno tego nie robił. Boję się tylko tego, że on mógł się w niej naprawdę zakochać.

Dlaczego te najgorsze rzeczy przytrafiają się tylko mi? Zawsze tak było, jest i będzie.
Nie stworzę z Mają szczęśliwego związku. Nie będę mógł ją zabierać na spacery, randki. Nie będę mógł jej całować, przytulać. Nie będę mógł się jej oświadczyć, ani zabrać z nią ślub, który przez wiele miesięcy kiełkował w mojej głowie. Każdego dnia rodziły się nowe pomysły, nowe marzenia, jak mógłby wyglądać nasz wymarzony ślub. I to wszystko prysło. Prysło jak bańka mydlana.
Przykre, ale prawdziwe.

*Perspektywa Mai*
-Będzie na ciebie zły - odwróciłam się przodem do bruneta.
-Przestań - próbował mnie przytulić, ale ja kategorycznie pokręciłam przecząco głową.
-Muszę z nim pogadać - podniosłam komórkę.
-Do kogo dzwonisz?
-Do Luke'a, żeby po mnie za 2 godziny przyjechał - wybrałam numer i czekałam na sygnał.
-Co?! - chłopak próbował wyrwać telefon z mojej ręki, ale uciekłam do łazienki.

Pierwszy sygnał.... Drugi.... Trzeci....

-Halo? - usłyszałam jego zaspany głos.
-Luke? Ty spałeś? - mimowolnie się uśmiechnęłam.
-Tiaaaa - mruknął, a po chwili coś huknęło.
-Co to było? - zaśmiałam się, chłopak co chwile coś zrzucał.
-To tylko butelka picia - chrząknął i dodał - Co chcesz?
-Przyjedziesz po mnie za 2 godziny? - zapytałam.
-Jasne - czułam, że się uśmiecha - Przywieźć ci jakieś ubrania?
-Jakbyś mógł - zaśmiałam się lekko.
-Kocham cię - szepnął cicho do słuchawki na co uśmiechnęłam się.
-Ja ciebie... - nie potrafiłam nic dodać.

'Całowałaś się z Louis'em. Zdradziłaś Luke'a, który podobno jest taki ważny dla ciebie. Masz z nim dziecko, pamiętaj'

Jakiś nieznany mi głos odezwał się w mojej głowie. To pewnie sumienie...

-Co ty mnie? - usłyszałam rozbawiony głos blondyna.
-Kocham - wyszeptała - Kończę, pa.

Szybko się rozłączyłam. Czułam się winna, za to, co się przed chwilą stało. Sprowokowałam Louis'a, aby mnie pocałował. Jednak dałam mu też tą głupią nadzieję, że coś do niego mogę czuć.

A Liam? Tak na niego nakrzyczałam, choć chciał tylko dla mnie jak najlepiej. Jestem okropna. Muszę mu to jakoś zrekompensować.

Wyszłam z łazienki. Na szczęście w pokoju nie zastałam Louis'a, ani nikogo innego. Zabrałam swoje ubrania i szybkim ruchem znów znajdowałam się w łazience. Zwinnie się przebrałam, rozczesałam włosy i udałam się do Liam'a. Zgadywałam, że jest u siebie.
Cicho zapukałam, jednak nie dostałam odpowiedzi.

-Liam? - szepnęłam i znów zapukałam.

Tym razem drzwi się otworzyły, a w progu pojawił się chłopak. Smutnym wzrokiem obserwował każdy mój ruch, a ja jak kołek stałam w miejscu.

-Przepraszam - spuściłam wzrok na podłogę, a następnie przytuliłam chłopaka.

Brunet nic nie odpowiadając, przytulił mnie do siebie jeszcze bardziej. Brakowało mi go. Jego bliskości, chociaż jeszcze 20 minut temu kłóciłabym się, że jest dla mnie nikim, że go nie znam, że go nie kocham.

Moje serce lekko zabiło, a dziecko kopnęło w brzuch.

Chłopak musiał to wyczuć, bo kąciki jego ust powędrowały ku górze.

-Idziemy na spacer? - zapytałam, łapiąc Liam'a za rękę.
-Pewnie - zamknął drzwi i udaliśmy się do holu.

---------------------------------------------------------------------------
Tak, wiem... Krótki...
Rozdział miał się pojawić wczoraj, ale miałam urodziny i zjechała się rodzinka, więc rozdział macie dopiero dzisiaj.
Troszkę się dzieje... Ale powolutku, małymi kroczkami.

Czytasz - Komentujesz - Motywujesz!

Niech Nas Będzie Więcej! 

piątek, 8 stycznia 2016

43. Tworzyły jedność.

-Zaraz zasnę - ziewnęłam i przeciągnęłam się.
-To idź się położyć - uśmiechnął się lekko Louis.
-Nieeee - mruknęłam i oparłam się o chłopaka.

Znów wróciłam w oglądanie filmu. Choć moje oczy nie skupiały swojej uwagi na ekranie telewizora. Były zbyt zapatrzone na moje i Louis'a złączone palce. Lekko ruszałam wskazującym palcem, przez co jeździłam po wewnętrznej stronie dłoni bruneta. Chłopak lekko się przez to uśmiechał, mocniej zaciskając swoją dłoń. W połowie filmu znudziło mi się siedzenie bezczynnie na kanapie, więc postanowiłam pograć troszkę na gitarze.

-Niall? - spojrzałam wyczekująco na blondyna, który pochłonięty był zjadaniem przekąsek.
-Podrywa jedzenie - szepnął mi do ucha Lou, przez co cicho zachichotałam.
-Niall - powtórzyłam czynność, lecz nie przyniosła rezultatów - Horan choć jeść.
-Co będzie? - jego błękitne oczy spojrzały na mnie, a ja uśmiechnęłam się lekko.
-Zrobię ci zapiekankę, ale - zaśmiałam się - Dasz mi gitarę.
-Po co? - podszedł do mnie i klęknął.
-Bo chcę pograć troszkę - wstałam i udałam się za chłopakiem po schodach, w górę.
-Co zagrasz? - zapytał Niall, przerywając ciszę.
-Jeszcze nie wiem - mruknęłam - Ale coś co znam.
-To jest pewne - zaśmiał się - Masz śliczny głos jak śpiewasz.
-Słyszałeś mnie? - stanęłam w miejscu, obserwując zachowanie blondyna.
-Nie pamiętasz?... - stwierdził niż zapytał.
-Niestety - westchnęłam i znów ruszyłam za chłopakiem.

Po chwili znaleźliśmy się w pokoju Horana. Był dość duży. Podobny do pokoju Louis'a. Ale tutaj przynajmniej panował jakiś porządek.

Louis mógłby się wiele nauczyć od Niall'a. Na przykład:
-Jak nie zostawiać w pokoju brudnych rzeczy,
-Albo zanosić naczynia do kuchni,
-Lub jak ścierać kurze.

Takie proste czynności, a ile zmieniają w pomieszczeniu. Pokój wydaje się komfortowy i schludny. A o to chyba najbardziej chodzi. Aby wydawał się przyjemny dla oka. A nie odrażający.

-Masz - usłyszałam za sobą głos chłopaka, który stał z gitarą w ręce.
-Dzięki - lekko się uśmiechnęłam, usiadłam na krawędzi łóżka i zaczęłam cicho brzdąkać.
-Kiedy ty ostatnio grałeś? - zapytałam.
-Nie wiem - wzruszył ramionami - Miesiąc temu? Dwa? A co?
-Trzeba nastroić - mruknęłam i zaczęłam nastrajać struny.
-E1, H, G - mruczałam pod nosem - D, A.
-I E6 - dokończył za mnie blondyn, a ja zaśmiałam się.
-Tak Niall, E6 na koniec - zawtórował mi śmiechem i wyszedł z pokoju.
-No to co skarbie, mamusia sobie troszkę pośpiewa - pogłaskałam się lekko po brzuchu i zaczęłam grać. <od 0:12>



Mały zaczął lekko kopać, ale nie przeszkadzało mi to w śpiewaniu. Wywołało to tylko we mnie uśmiech.

Ktoś czaił się za drzwiami, ale nie zwracałam na to uwagi. Podczas śpiewania liczyłam się tylko ja. Ja i słowa. Słowa, które wypływały z moich ust. Wypływały tak jak woda płynie w rzece.

Dziwne porównanie, ale taka była prawda.

To magia. Kiedy śpiewasz nie interesuję cię nic. No i kiedy grasz. Zwracasz tylko uwagę na to, aby nie pomylić się w chwycie ani, aby źle zaśpiewać.

Po skończonej piosence chwilę jeszcze brzdąkałam na gitarze i nuciłam pod nosem, kiedy do mojego umysłu wdarło się wspomnienie, sprzed kilku miesięcy.

""Uwielbiam Was chłopcy!!! Dzień zaliczony do udanych ;) Kocham Was"
Po chwili odpisał mi Liam:
" Zgadza się. Dzień zaliczony. Widzimy się jutro. Też cię kochamy"
"Ale gdzie?" - napisałam mu.
" W parku... będzie niespodzianka" - odpisał mi.
Spojrzałam na zegar 24. Nagle wyskoczyły mi wpisy od chłopaków.
"Wszystkiego Najlepszego" - Niall.
"Sto lat solenizantko"- Zayn.
"Śpiewaczko i biegaczko!!! Żyj nam długo" - Lou.
" Sto lat nasza solenizantko. Miłości i szczęścia: - Harry.
"Zdrowia, szczęscia i miłości,
Dużo na twej buzi radości, 
Chodź nie powinienem, ale chcę
Być przy tobie,
Twoje policzki czerwone,
Twoje oczy zakochane,
Kto odważy się pierwszy,
Powiedzieć?
Kochać czy nie kochać?
Sto lat młoda" - Liam"

Liam...

-Nie! - krzyknęłam, nie chciałam aby wspomnienia z przeszłości nawiedzały mój umysł - Nie, nie, nie!
-Co się dzieje? - do pokoju wbiegł Liam.

To była ostatnia osoba, którą chciałam tutaj i teraz zobaczyć.

Moje oczy pewnie lekko pociemniały z wściekłości i wybiegłam z pokoju, potrącając chłopaka.

-Maja! - słyszałam jeszcze głos wołający mnie, ale nie chciałam na niego teraz patrzeć.

Co z tego, że był dla mnie kiedyś ważny? Chcę żyć dniem dzisiejszym. Teraźniejszością! Nie chcę, aby mój mózg był zapełniony wspomnieniami! Nie warto myśleć co było! Ważne co jest teraz!
Mam brata, chłopaka, przyjaciół! Za 6 miesięcy będę miała syna!

-Nie chcę, abyście do mnie wracały! Nie chcę Was! - darłam się sama na siebie.
-Co się dzieje? - do pokoju wbiegł Louis.
-Mam tego dosyć! Po co mi te wspomnienia?! Mają mi pokazać, że tracę?! Wcale nie! - krzyczałam dalej, nie potrafiłam opanować napadu furii i agresji. To było silniejsze ode mnie. Od trzeźwego rozsądku.
-Spokojnie - chłopak podszedł powoli do mnie i objął.
-Louis - szepnęłam oschle, czego nie chciałam.
-Ciii - pogłaskał mnie lekko po głowie, a ja wtuliłam się w niego.

Czułam się przy nim bezpieczna. Wiedziałam, że czuję coś do niego. I nie kryłam tego. Bo po co? Prędzej czy później i tak samo by się wydało.

Kiedy już się uspokoiłam podniosłam lekko głowę.

-Już dobrze? - usłyszałam spokojny głos bruneta.
-Tak - westchnęłam i na chwilę zatonęłam w jego niebiańskich tęczówkach - Przepraszam.
-W porządku. Każdy ma czasami gorsze momenty, a kobiety w ciąży tym bardziej - próbował rozluźnić atmosferę, co muszę przyznać, udało mi się.
-Dziękuję - wtuliłam się mocniej w chłopaka.
-Do usług - spojrzałam znów na niego.

Nasze spojrzenia się spotkały. Trwaliśmy tak przez chwilę. Może dłuższą, a może krótszą. Nie wiem. Pamiętam tylko tyle, że nasze usta nagle się zetknęły. Nasze wargi pasowały do siebie. Jak dwie pary puzzli. Tworzyły jedność.

--------------------------------------------------------------------------------
No i 43 rozdział opublikowany! Mam nadzieję, że cieszycie się.
I jak? Zadowoleni? Czy nie bardzo? Obrót historii o 180 stopni... 
Ale mi to nawet nie przeszkadza. Maja jest dorosła. Robi co chce...
Tylko jak zareaguje Luke? Chyba nie będzie zbyt szczęśliwy...
Ale tego się później dowiemy :D Przecież nie musi wszystkiego wiedzieć :D
My chyba mu nie powiemy, prawda?

Jak zwykle zapomniała..
Jak to ja xD
Zapraszam na bloga, który jest świetny i prowadzi go moja przyjaciółka.
Kliczek

Czytasz - Komentujesz - Motywujesz!

Niech Nas Będzie Więcej!