piątek, 29 stycznia 2016

46. Nie zobaczycie mnie już...

-Daj mi to wszystko wytłumaczyć! - wrzasnął Luke.
-Co masz mi wytłumaczyć?! Że zrobiłeś innej dziecko?! Że ją zgwałciłeś?! Że ja zostałam zgwałcona?! - prychnęłam mu w twarz i dopięłam walizkę.
-Maia!!!! - chłopak szarpnął mnie z całej siły.
-Zostaw mnie - wysyczałam przez zaciśnięte zęby, a następnie wyrywając się z objęć blondyna, ruszyłam do łazienki.

Wrzucałam wszystko do kosmetyczki, co wplątało mi się do dłoni. Szampon, tusz do rzęs, puder, balsam.
Łazienka wyglądała jak po III wojnie światowej. Wszystko było porozrzucane, półki pootwierane, a jeden szampon nawet się wywrócił, przez co wylewając swoją zawartość, poplamił podłogę naokoło.

-Co robisz? - usłyszałam głos za sobą.

Odwracając się, zauważyłam bruneta, który opierał się o ścianę, bacznie się mi przyglądając. Zwiesiłam lekko głowę, ale przypominając sobie, że to nie ja jestem temu wszystkiemu winna, spojrzałam na niego z złością.

-Wiedziałeś o tym, prawda? I nic mi nie powiedziałeś? - głos lekko mi się łamał, ale nie chciałam im dać tej pieprzonej satysfakcji, że się poddałam.
-O czym? - uniósł jedną brew do góry, a następnie zrobił jeden krok w moją stronę.
-O gwałcie - wyszeptałam, robiąc krok do tyłu.

Źrenice chłopaka rozszerzyły się. Nie wiedział co się dzieje. Sama tego nie wiedziałam.
Dlaczego tak postąpił? Powtarzał mi, że mnie kocha, że nie potrafiłby zrobić mi jaką kolwiek krzywdę. Przez te 4 miesiące, żyłam w kłamstwie. Żyłam... Myśląc, że jestem kochana i lubiana. A to wszystko była nie prawda. To wszystko była gra. A ja byłam dziewczyną, którą otaczali sami aktorzy.

-Nie zobaczycie mnie już - warknęłam, zabierając kosmetyczkę i omijając chłopaka, zeszłam po schodach do salonu, gdzie czekali chłopcy.
-Maia! - Ash dogonił mnie na schodach, po czym mocno przytulił.

Brakowało mi czyjejś bliskości. Nie potrafiłam się na niego długo gniewać. Zawsze mnie wysłuchiwał. Doradzał. Po prostu był. Może on nie miał o tym żadnego pojęcia. Może to był sekret? Tajemnica, o której nikt nie mógł się dowiedzieć. Do czasu.

-Dlaczego? - wyszeptałam, aby następnie mocno wtulić się w chłopaka.
-Nie miałem pojęcia - powiedział cicho - Gdybym wiedział... Gdybym wiedział, ochroniłbym cię.

Zaśmiałam się ironicznie, ale zrobiło mi się wstyd. On naprawdę chce mi pomóc. On naprawdę nic o tym nie wie. To była tajemnica, o której nikt nie miał pojęcia.

-Jedziemy? - usłyszałam głos Zayn'a.
-Zaraz - wyszeptałam w stronę brata i spojrzałam na Ashton'a.
-Mała - uśmiechnął się lekko.
-Pilnuj go - mruknęłam i zeszłam po schodach.

Pożegnałam się jeszcze z Calum'em i Micheal'em. Nienawidziłam pożegnań. Źle je zawsze trawiłam. A najgorzej było, gdy przyzwyczaiłam się do tej osoby. Z moich oczu wypłynęło parę łez, które od razu starłam.

Wychodząc z domu, odwróciłam się i spojrzałam ostatni raz na ten dom. Dom, w którym spędziłam 4 najwspanialsze miesiące. Dom, w którym było tyle śmiechu. Dom, w którym mieszkałam z... NIM...

-Pa - uśmiechnęłam się lekko, machając ręką na pożegnanie chłopakom.

W oknie stał ON. Wpatrywał się we mnie tymi niebieskimi, jak ocean, oczami. Na jego twarzy nie gościła radość. Raczej załamanie. Ale nie przejmowałam się tym. Wsiadłam do samochodu, aby następnie razem z chłopakami, wyjechać.


---------------------------------------------------------------------------
Rozdział jest krótki, ale bardzo ważny w opowiadaniu. Bez niego, nie byłoby następnych rozdziałów, które pojawią się wkrótce. Mam nadzieję, że przypadł wam do gustu. Miłego weekendu!

Czytasz - Komentujesz - Motywujesz!
Niech Nas Będzie Więcej!

poniedziałek, 25 stycznia 2016

45. Zgwałciłeś mnie!

Powolnym krokiem przemieszczaliśmy się przez pobliski park. Szliśmy w ciszy, zachwycając się tutejszym krajobrazem. Zielone, pełne liści drzewa, strumyki z wolno płynącą wodą. Kwiaty, które rosły na przemian, tworząc pewną w swoim rodzaju, kompozycję. Kompozycję barw, które zachwycały niejedne pary oczu. Zaczynam żałować, że nie zabrałam aparatu, aby uwiecznić i zachwycić ludzi z innych kontynentów, bujną roślinnością i pięknymi strumykami.

-Jak się czujesz? - przerwana cisza wywołała we mnie zdziwienie oraz lekki niepokój.
-Dobrze - spoglądałam na strumyk, w którym zauważyłam kaczki z małymi. Lekko się uśmiecham na ten widok.

Brunet nie próbuje nawiązać ze mną żadnego kontaktu. Więc tym razem to ja stawiam ten pierwszy krok. Odwracam głowę w stronę chłopaka i spoglądam mu w oczy. Udaje się - u chłopaka pokazują się iskierki nadziei, a na ustach lekki, ale speszony uśmiech.

-Przepraszam - wypowiadam te słowa cicho. Głos lekko mi się łamie. Nie potrafię już mu spojrzeć w oczy, więc pochylam głowę i wbijam wzrok w chodnik.

Muszę przyznać, że osoby, które pracowały przy budowaniu tego parku, postarali się nawet o minimalistyczne szczegóły. Chodnik tworzy pewny wzór. Historię. Pod nami są trzy osoby. Jest to mężczyzna. Brunet o czekoladowych oczach i szelmowskim uśmiechu. Jedną ręką obejmuję kobietę, a w drugiej trzyma mały zegarek. Jego oczy są zapatrzone w wskazówki zegara. Zegar to metafora, czyli przenośnia mijającego czasu. Każda minuta to 60 sekund. Podczas każdej minuty może się coś zdarzyć. Dlatego trzeba cieszyć się życiem i korzystać z niego jak najlepiej. Nie można przejmować się co było, lecz co będzie.
Kobieta również ma brązowe włosy, lecz odcień oczu jest podobny do mojego. To coś pomiędzy zielenią, a błękitem, lecz nie jest to turkus. Uśmiecha się lekko, niepewnie. Patrzy prosto na osobę, która jej się przygląda. W jej oczach jest pokazane zmęczenie, lecz także można ujrzeć miłość. Oczy przepełnione miłością, którą nie można odebrać. W rękach trzyma dziecko.
Dziecko ma około 4 miesiące. Trzyma w rączce zabawkę i tak, jakby chciało nią wymachiwać. Uśmiecha się radośnie, a jego oczy są przepełnione szczęściem, który w tych czasach można spotkać tylko u dzieci. Ludzie niepotrzebnie zadają sobie pytania, na które szukają, czasami bezsensownej, odpowiedzi. A tak naprawdę powinniśmy się uczyć od dzieci, tego jak nie zamartwiać się i być szczęśliwymi.
Czasami, niestety, robimy coś wobec własnej woli. A potem próbujemy się z tego wydostać. Ale jest już na to za późno. Wszystko co czujemy, zamykamy w sobie. Nie pozwalamy nikomu się poznać. Czasami to jest największy błąd. Pierwszy stopień do depresji. Odizolowanie.

-Słuchasz mnie? - Liam machnął przede mną ręką. Kilka razy zamrugałam i zauważyłam, że ciągle stoję w tym samym miejscu.
-Przepraszam, zamyśliłam się - westchnęłam i ruszyłam przed siebie.
-Spokojnie, nie masz za co przepraszać. Ja też ostatnio ciągle jestem gdzieś indziej myślami - zwierza mi się - Często trwa to 10 minut, a czasami godziny.
-Naprawdę? - spoglądam na niego, a on lekko kiwa głową na "tak" - Idź się leczyć.
-Chciałabyś, co nie? - wyrywa mu się, a ja lekko się czerwienię. Nie tak to miało brzmieć. To miał być tylko żart.

Znów nie odzywamy się do siebie, tylko w ciszy idziemy przed siebie. Patrzę przed siebie, od czasu do czasu, rozglądając się.

-Nie chciałem - słyszę jego drżący głos, wypowiadający słowa z skruchą.
-Nic się nie stało - uśmiecham się lekko do siebie.
-Dziecko kopie? - pyta. Próbuje nawiązać jakiś kontakt. To miłe.
-Czasami - chichoczę cicho - Najdziwniejsze jest to, że nie pamiętam jak zostało poczęte.
-Może zostałaś zgwałcona? - słowa zostały wyrzucone z siebie, jak pocisk z pistoletu. Szybko, lecz ranią. Spoglądam na bruneta niepewnie i wtedy moim oczom ukazuje się Luke.
Stoi kilka metrów od nas, ale jest obrócony plecami. Nie widzi nas, lecz ja widzę z kim rozmawia. Słyszę oraz urywki z ich rozmowy.
-Nie jest moje - słowa wypowiada Luke. Rzuca je z wstrętem oraz obrzydzeniem.
-To twoje - blondynka uśmiecha się zadziornie - Ukrywałam jednak przed tobą tą tajemnicę z względu na Maję!

Brunet spogląda na mnie. Również musiał ich zauważyć i usłyszeć wszystko co dziewczyna powiedziała. Podchodzi do mnie niepewnie, a następnie obejmuje od tyłu, przynosząc mi tym pewnego rodzaju wsparcie i ukojenie.

-Spaliśmy tylko raz ze sobą - warczy blondyn.
-Nie spaliśmy ze sobą! Zgwałciłeś mnie! - krzyczy sfrustrowana dziewczyna.

Moje mięśnie lekko się napinają, a oddech zaczyna być nierównomierny. Czuję serce, które bije mi jak szalone. Dziwię się, że jeszcze trzyma się na swoim miejscu. Denerwuję się, co źle wpływa na dziecko, które zaczyna lekko kopać. Liam przytula mnie do siebie jeszcze bardziej. Chce mnie wesprzeć.

-Choć - pociąga mnie w drugą stronę, lecz ja nie chcę. Kręcę przecząco głową i dalej nasłuchuję rozmowy tych dwoje.

-Zostaw mnie w spokoju - głos Luke'a nabiera szorstkości. Słychać, że jest już zdenerwowany i mało brakuje, a wybuchnie.
-Albo płacisz alimenty, albo idę na policję, a następnie do Mai - warczy blondynka.
-Nie zrobisz tego - chłopak niebezpiecznie łapie dziewczynę za szyję i lekko potrząsa. Dziecko, które znajduje się w wózku zaczyna płakać.
Dziewczyna odpycha od siebie blondyna i podbiega do dziecka. Bierze na ręce i w tej chwili mogę się mu przyjrzeć. Jest blondynem, jego oczy są niebieskie, a usta małe, lecz wypełnione.
Oboje z rodziców są blondynami, lecz z nich obojga to tylko Luke ma niebieskie, jak ocean, oczy.

-Choć do domu- próbuje znów Liam, lecz ja podchodzę kilka kroków w ich stronę.

W tej chwili dziewczyna mnie zauważa. Jej usta lekko się otwierają, a źrenice powiększają. Chłopak zdziwiony reakcją blondynki, również się odwraca. Gdy mnie zauważa, jedna, pojedyncza łza, spływa powoli po moim policzku.


-----------------------------------------------
Wiem, że rozdział miał się pojawić w tamtym tygodniu, ale nie miałam czasu. 
Weekend był zawalony, w tygodniu się uczyłam, bo ciągle coś miałam.

Wracając do rozdziału. 
Spodziewałyście się takiego odwrotu?
Bo ja szczerze nie miałam tego w planie.
Miałam całkiem inny pomysł na ten rozdział,
ale pomyślałam, że Maja powinna się powoli dowiadywać tego wszystkiego.

Życzę miłego tygodnia, bo raczej następny rozdział się w nim nie pojawi.

Czytasz - Komentujesz - Motywujesz
Niech Nas Będzie Więcej!
:D

czwartek, 14 stycznia 2016

44. Idziemy na spacer?

*Perspektywa Liam'a*
Brunetka wybiegła jak poparzona z pokoju. Chyba naprawdę mnie już nie chce...
Ale nieważne, będę o nią walczyć.

-Liam? - usłyszałem za sobą.
-Tak? - obróciłem się z lekką nadzieją, że spotkam Maje, ale był to tylko Zayn.
-Wszystko okey?
-Nie - usiadłem zrezygnowany na łóżku.
-Ej, nie martw się - poklepał mnie po ramieniu, lekko się uśmiechając - Będziecie jeszcze razem.
-Jasne! Widziałeś Louis'a?! - uniosłem się - Ślini się do niej jak pies!
-Weź przestań, on by ci tego nie zrobił.
-Jasne! Jeszcze zobaczymy! - wyszedłem z pokoju i skierowałem się do pokoju Louis'a.

Drzwi były lekko uchylone, więc spojrzałem c się tam dzieje. I to był mój największy życiowy błąd.

Całowali się...
Maja... Dziewczyna, którą kocham ponad życie... Całuje się... Z moim "najlepszym przyjacielem"...

-Świetny mi przyjaciel - prychnąłem zbyt głośno, ponieważ oderwali się od siebie i spojrzeli na mnie.
-Liam - głos Louis'a przepełniony paniką.
-Dzięki, wiesz? - spojrzałem na niego ostatni raz, a następnie udałem się do siebie.

Nie miałem ochoty już ich oglądać. Nie chcę z nimi mieszkać pod jednym dachem. Ani mi się śni!
Ufałem mu, a on to tak po prostu wykorzystał. Wykorzystał mnie, wykorzysta pewnie i Maje. Louis nie jest święty. Lubi się czasami dziewczynami zabawić. Rozkochać, a potem porzucić. Dawno tego nie robił. Boję się tylko tego, że on mógł się w niej naprawdę zakochać.

Dlaczego te najgorsze rzeczy przytrafiają się tylko mi? Zawsze tak było, jest i będzie.
Nie stworzę z Mają szczęśliwego związku. Nie będę mógł ją zabierać na spacery, randki. Nie będę mógł jej całować, przytulać. Nie będę mógł się jej oświadczyć, ani zabrać z nią ślub, który przez wiele miesięcy kiełkował w mojej głowie. Każdego dnia rodziły się nowe pomysły, nowe marzenia, jak mógłby wyglądać nasz wymarzony ślub. I to wszystko prysło. Prysło jak bańka mydlana.
Przykre, ale prawdziwe.

*Perspektywa Mai*
-Będzie na ciebie zły - odwróciłam się przodem do bruneta.
-Przestań - próbował mnie przytulić, ale ja kategorycznie pokręciłam przecząco głową.
-Muszę z nim pogadać - podniosłam komórkę.
-Do kogo dzwonisz?
-Do Luke'a, żeby po mnie za 2 godziny przyjechał - wybrałam numer i czekałam na sygnał.
-Co?! - chłopak próbował wyrwać telefon z mojej ręki, ale uciekłam do łazienki.

Pierwszy sygnał.... Drugi.... Trzeci....

-Halo? - usłyszałam jego zaspany głos.
-Luke? Ty spałeś? - mimowolnie się uśmiechnęłam.
-Tiaaaa - mruknął, a po chwili coś huknęło.
-Co to było? - zaśmiałam się, chłopak co chwile coś zrzucał.
-To tylko butelka picia - chrząknął i dodał - Co chcesz?
-Przyjedziesz po mnie za 2 godziny? - zapytałam.
-Jasne - czułam, że się uśmiecha - Przywieźć ci jakieś ubrania?
-Jakbyś mógł - zaśmiałam się lekko.
-Kocham cię - szepnął cicho do słuchawki na co uśmiechnęłam się.
-Ja ciebie... - nie potrafiłam nic dodać.

'Całowałaś się z Louis'em. Zdradziłaś Luke'a, który podobno jest taki ważny dla ciebie. Masz z nim dziecko, pamiętaj'

Jakiś nieznany mi głos odezwał się w mojej głowie. To pewnie sumienie...

-Co ty mnie? - usłyszałam rozbawiony głos blondyna.
-Kocham - wyszeptała - Kończę, pa.

Szybko się rozłączyłam. Czułam się winna, za to, co się przed chwilą stało. Sprowokowałam Louis'a, aby mnie pocałował. Jednak dałam mu też tą głupią nadzieję, że coś do niego mogę czuć.

A Liam? Tak na niego nakrzyczałam, choć chciał tylko dla mnie jak najlepiej. Jestem okropna. Muszę mu to jakoś zrekompensować.

Wyszłam z łazienki. Na szczęście w pokoju nie zastałam Louis'a, ani nikogo innego. Zabrałam swoje ubrania i szybkim ruchem znów znajdowałam się w łazience. Zwinnie się przebrałam, rozczesałam włosy i udałam się do Liam'a. Zgadywałam, że jest u siebie.
Cicho zapukałam, jednak nie dostałam odpowiedzi.

-Liam? - szepnęłam i znów zapukałam.

Tym razem drzwi się otworzyły, a w progu pojawił się chłopak. Smutnym wzrokiem obserwował każdy mój ruch, a ja jak kołek stałam w miejscu.

-Przepraszam - spuściłam wzrok na podłogę, a następnie przytuliłam chłopaka.

Brunet nic nie odpowiadając, przytulił mnie do siebie jeszcze bardziej. Brakowało mi go. Jego bliskości, chociaż jeszcze 20 minut temu kłóciłabym się, że jest dla mnie nikim, że go nie znam, że go nie kocham.

Moje serce lekko zabiło, a dziecko kopnęło w brzuch.

Chłopak musiał to wyczuć, bo kąciki jego ust powędrowały ku górze.

-Idziemy na spacer? - zapytałam, łapiąc Liam'a za rękę.
-Pewnie - zamknął drzwi i udaliśmy się do holu.

---------------------------------------------------------------------------
Tak, wiem... Krótki...
Rozdział miał się pojawić wczoraj, ale miałam urodziny i zjechała się rodzinka, więc rozdział macie dopiero dzisiaj.
Troszkę się dzieje... Ale powolutku, małymi kroczkami.

Czytasz - Komentujesz - Motywujesz!

Niech Nas Będzie Więcej! 

piątek, 8 stycznia 2016

43. Tworzyły jedność.

-Zaraz zasnę - ziewnęłam i przeciągnęłam się.
-To idź się położyć - uśmiechnął się lekko Louis.
-Nieeee - mruknęłam i oparłam się o chłopaka.

Znów wróciłam w oglądanie filmu. Choć moje oczy nie skupiały swojej uwagi na ekranie telewizora. Były zbyt zapatrzone na moje i Louis'a złączone palce. Lekko ruszałam wskazującym palcem, przez co jeździłam po wewnętrznej stronie dłoni bruneta. Chłopak lekko się przez to uśmiechał, mocniej zaciskając swoją dłoń. W połowie filmu znudziło mi się siedzenie bezczynnie na kanapie, więc postanowiłam pograć troszkę na gitarze.

-Niall? - spojrzałam wyczekująco na blondyna, który pochłonięty był zjadaniem przekąsek.
-Podrywa jedzenie - szepnął mi do ucha Lou, przez co cicho zachichotałam.
-Niall - powtórzyłam czynność, lecz nie przyniosła rezultatów - Horan choć jeść.
-Co będzie? - jego błękitne oczy spojrzały na mnie, a ja uśmiechnęłam się lekko.
-Zrobię ci zapiekankę, ale - zaśmiałam się - Dasz mi gitarę.
-Po co? - podszedł do mnie i klęknął.
-Bo chcę pograć troszkę - wstałam i udałam się za chłopakiem po schodach, w górę.
-Co zagrasz? - zapytał Niall, przerywając ciszę.
-Jeszcze nie wiem - mruknęłam - Ale coś co znam.
-To jest pewne - zaśmiał się - Masz śliczny głos jak śpiewasz.
-Słyszałeś mnie? - stanęłam w miejscu, obserwując zachowanie blondyna.
-Nie pamiętasz?... - stwierdził niż zapytał.
-Niestety - westchnęłam i znów ruszyłam za chłopakiem.

Po chwili znaleźliśmy się w pokoju Horana. Był dość duży. Podobny do pokoju Louis'a. Ale tutaj przynajmniej panował jakiś porządek.

Louis mógłby się wiele nauczyć od Niall'a. Na przykład:
-Jak nie zostawiać w pokoju brudnych rzeczy,
-Albo zanosić naczynia do kuchni,
-Lub jak ścierać kurze.

Takie proste czynności, a ile zmieniają w pomieszczeniu. Pokój wydaje się komfortowy i schludny. A o to chyba najbardziej chodzi. Aby wydawał się przyjemny dla oka. A nie odrażający.

-Masz - usłyszałam za sobą głos chłopaka, który stał z gitarą w ręce.
-Dzięki - lekko się uśmiechnęłam, usiadłam na krawędzi łóżka i zaczęłam cicho brzdąkać.
-Kiedy ty ostatnio grałeś? - zapytałam.
-Nie wiem - wzruszył ramionami - Miesiąc temu? Dwa? A co?
-Trzeba nastroić - mruknęłam i zaczęłam nastrajać struny.
-E1, H, G - mruczałam pod nosem - D, A.
-I E6 - dokończył za mnie blondyn, a ja zaśmiałam się.
-Tak Niall, E6 na koniec - zawtórował mi śmiechem i wyszedł z pokoju.
-No to co skarbie, mamusia sobie troszkę pośpiewa - pogłaskałam się lekko po brzuchu i zaczęłam grać. <od 0:12>



Mały zaczął lekko kopać, ale nie przeszkadzało mi to w śpiewaniu. Wywołało to tylko we mnie uśmiech.

Ktoś czaił się za drzwiami, ale nie zwracałam na to uwagi. Podczas śpiewania liczyłam się tylko ja. Ja i słowa. Słowa, które wypływały z moich ust. Wypływały tak jak woda płynie w rzece.

Dziwne porównanie, ale taka była prawda.

To magia. Kiedy śpiewasz nie interesuję cię nic. No i kiedy grasz. Zwracasz tylko uwagę na to, aby nie pomylić się w chwycie ani, aby źle zaśpiewać.

Po skończonej piosence chwilę jeszcze brzdąkałam na gitarze i nuciłam pod nosem, kiedy do mojego umysłu wdarło się wspomnienie, sprzed kilku miesięcy.

""Uwielbiam Was chłopcy!!! Dzień zaliczony do udanych ;) Kocham Was"
Po chwili odpisał mi Liam:
" Zgadza się. Dzień zaliczony. Widzimy się jutro. Też cię kochamy"
"Ale gdzie?" - napisałam mu.
" W parku... będzie niespodzianka" - odpisał mi.
Spojrzałam na zegar 24. Nagle wyskoczyły mi wpisy od chłopaków.
"Wszystkiego Najlepszego" - Niall.
"Sto lat solenizantko"- Zayn.
"Śpiewaczko i biegaczko!!! Żyj nam długo" - Lou.
" Sto lat nasza solenizantko. Miłości i szczęścia: - Harry.
"Zdrowia, szczęscia i miłości,
Dużo na twej buzi radości, 
Chodź nie powinienem, ale chcę
Być przy tobie,
Twoje policzki czerwone,
Twoje oczy zakochane,
Kto odważy się pierwszy,
Powiedzieć?
Kochać czy nie kochać?
Sto lat młoda" - Liam"

Liam...

-Nie! - krzyknęłam, nie chciałam aby wspomnienia z przeszłości nawiedzały mój umysł - Nie, nie, nie!
-Co się dzieje? - do pokoju wbiegł Liam.

To była ostatnia osoba, którą chciałam tutaj i teraz zobaczyć.

Moje oczy pewnie lekko pociemniały z wściekłości i wybiegłam z pokoju, potrącając chłopaka.

-Maja! - słyszałam jeszcze głos wołający mnie, ale nie chciałam na niego teraz patrzeć.

Co z tego, że był dla mnie kiedyś ważny? Chcę żyć dniem dzisiejszym. Teraźniejszością! Nie chcę, aby mój mózg był zapełniony wspomnieniami! Nie warto myśleć co było! Ważne co jest teraz!
Mam brata, chłopaka, przyjaciół! Za 6 miesięcy będę miała syna!

-Nie chcę, abyście do mnie wracały! Nie chcę Was! - darłam się sama na siebie.
-Co się dzieje? - do pokoju wbiegł Louis.
-Mam tego dosyć! Po co mi te wspomnienia?! Mają mi pokazać, że tracę?! Wcale nie! - krzyczałam dalej, nie potrafiłam opanować napadu furii i agresji. To było silniejsze ode mnie. Od trzeźwego rozsądku.
-Spokojnie - chłopak podszedł powoli do mnie i objął.
-Louis - szepnęłam oschle, czego nie chciałam.
-Ciii - pogłaskał mnie lekko po głowie, a ja wtuliłam się w niego.

Czułam się przy nim bezpieczna. Wiedziałam, że czuję coś do niego. I nie kryłam tego. Bo po co? Prędzej czy później i tak samo by się wydało.

Kiedy już się uspokoiłam podniosłam lekko głowę.

-Już dobrze? - usłyszałam spokojny głos bruneta.
-Tak - westchnęłam i na chwilę zatonęłam w jego niebiańskich tęczówkach - Przepraszam.
-W porządku. Każdy ma czasami gorsze momenty, a kobiety w ciąży tym bardziej - próbował rozluźnić atmosferę, co muszę przyznać, udało mi się.
-Dziękuję - wtuliłam się mocniej w chłopaka.
-Do usług - spojrzałam znów na niego.

Nasze spojrzenia się spotkały. Trwaliśmy tak przez chwilę. Może dłuższą, a może krótszą. Nie wiem. Pamiętam tylko tyle, że nasze usta nagle się zetknęły. Nasze wargi pasowały do siebie. Jak dwie pary puzzli. Tworzyły jedność.

--------------------------------------------------------------------------------
No i 43 rozdział opublikowany! Mam nadzieję, że cieszycie się.
I jak? Zadowoleni? Czy nie bardzo? Obrót historii o 180 stopni... 
Ale mi to nawet nie przeszkadza. Maja jest dorosła. Robi co chce...
Tylko jak zareaguje Luke? Chyba nie będzie zbyt szczęśliwy...
Ale tego się później dowiemy :D Przecież nie musi wszystkiego wiedzieć :D
My chyba mu nie powiemy, prawda?

Jak zwykle zapomniała..
Jak to ja xD
Zapraszam na bloga, który jest świetny i prowadzi go moja przyjaciółka.
Kliczek

Czytasz - Komentujesz - Motywujesz!

Niech Nas Będzie Więcej!

środa, 6 stycznia 2016

PP&P

Już Wam wyjaśniam co oznacza skrót PP&P
PP&P czyli Podsumowanie, Postanowienia I Przywitanie <jestem dość kreatywna>

No to zacznijmy od podsumowania roku 2015!
Wyświetlenia:
Styczeń - 324
Luty - 213
Marzec - 822
Kwiecień - 312
Maj - 225
Czerwiec - 118
Lipiec - 61
Sierpień - 224
Wrzesień - 133
Październik - 85
Listopad - 91
Grudzień - 1431
-------------------------------
Razem - 4039

Komentarze - 67

Posty - 25

Strony -> 2:
-Bohaterowie -> 48 wyświetleń, 1 komentarz
-Pytania do bohaterów -> 20 wyświetleń

Przerwa - od kwietnia do sierpnia.

Tak prezentuje się całkowite podsumowanie roku 2015. Jestem mega dumna z tego roku <3 Zaczęliście się bardziej udzielać, wyświetlenia urosły mega! 

Postanowienia:
Moje postanowienia noworoczne są związane z blogiem. 
Na to początek zanudzania Was:
-Przynajmniej raz w tygodniu będę dodawać rozdział, informację, albo jeszcze coś <Jeszcze nie wiem co>.
-Będę się starała, aby rozdziały były troszkę dłuższe <Ale nie zawsze>.
-Będę miała lepszy kontakt z Wami <3 <Powtórzę się znów, twórzmy tą historię razem>.

No i przywitam nowych czytelników <Lub starych czytelników, którzy zaczęli komentować>.

Serdecznie Was witam na blogu! 
Nie wicie jak bardzo się ciesze z Waszych odwiedzin.
No i tego, że się chętnie udzielacie.
Mam nadzieję, że rozdziały Was nie zanudzają i chętnie wchodzicie poczytać nowe.

Nie będę już Was zanudzać, więc życzę kolorowych snów.

Znów piszę tak późno, co Wy ze mną macie?

Niech Nas Będzie Więcej!!!
<3