niedziela, 21 września 2014

Ogłoszenie!!!

Cześć Wszystkim!
Z góry przepraszam Was za to, że nie dodaję żadnych rozdziałów, ale mój komputer jest w naprawie i wszystko muszę pisać na komórce, a to nie jest takie łatwe. 
Miałam też pomysł, aby Wam wszystkim wynagrodzić moją nieobecność i jak już będę mieć komputer z powrotem czy nie chcecie mieć "Tydzień z Mają"?
Będzie to polegać na tym, że codziennie przez 7 dni w tygodniu będę dodawać rozdział. Oczywiście nie taki długi jak zawsze piszę, tylko trochę krótszy. Będzie pojawiał się na blogu zawsze o tej samej godzinie ( no chyba, że coś mi wyskoczy, ale o tym napiszę jagby co ).
Mi pomysł bardzo się podoba i mam nadzieję, że wam również i że będę mogła ten plan zrealizować. 
Jak narazie to wszystko i jeszcze raz przepraszam Was za moją nieobecność. 
Kocham Was wszystkich i życzę miłej niedzieli <3 / Sandi :D

sobota, 13 września 2014

Imagin dla Martyny z Liam'em

Mam na imię Martyna i mam 18 lat. Za dwa dni mam urodziny. To będą najlepsze urodziny w moim całym życiu!

Obudził mnie śmiech mamy i krzyk taty. Przetarłam leniwie oczy i spojrzałam na zegar. Wskazówka zegara wskazywała godzinę 6:30. Szybko wygramoliłam się z łóżka i udałam się do łazienki. Zdjęłam z siebie ubrania i wrzuciłam je do kosza na pranie. Weszłam do kabiny prysznicowej i umyłam ciało, jak i włosy. Po 15 minutach wyszłam z kabiny prysznicowej i owinęłam swoje ciało ręcznikiem, a z  szafki wyciągnęłam suszarkę. Włosy suszyłam 5 minut, po czym urządzenie które miałam w ręce odłożyłam na swoje miejsce i wyszłam z łazienki. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam ubrania, Znowu udałam się do łazienki. Przebrałam się w naszykowane ubrania, umyłam zęby, pomalowałam usta i włosy złapałam w kucyk. Do plecaka spakowałam potrzebne książki do szkoły i spojrzałam ostatni raz w lustro, po czym zbiegłam po schodach do kuchni.
-Cześć mamo! - przytuliłam rodzicielkę i uśmiechnęłam się do ojca - Czemu krzyczałeś?
-Twój ojciec, Martynka, zauważył czarnego kotka - zaśmiała się mama.
-Kotka?! -spojrzałam z rozbawieniem na rodziców.
-Nie musisz iść już do szkoły? - ojciec pokazał palcem na zegar.
-Zabiorę tylko kanapkę i wychodzę - mruknęłam i odebrałam kanapkę, którą podała mi mama.
Ubrałam buty i wyszłam z domu. Z plecaka wyciągnęłam telefon i słuchawki. Puściłam parę piosenek:
-Save You Tonight,
-Na Na Na,
-Magic,
-Same Mistakes,
-She's not afraid.
Chyba sie już zorientowaliście się, że jestem Directionerką. Nie? No to już wiecie!
Do szkoły szłam 25 minut. Weszłam do budynku i od razu udałam się do mojej szafki szkolnej, gdzie powinna już na mnie czekać Sandra.  Po drodze do szafki spotkałam Mike'a- brata bliźniaka Sandry. Są bardzo z sobą zżyci. Pomachałam do niego, na co on kiwnął głową.  Kiedy już doszłam do mojej szafki ze zdziwieniem zauważyłam, że nie ma mojej przyjaciółki.  Włożyłam do szafki niepotrzebne książki, a zostawiłam tylko książkę i zeszyt do J.Polskiego. Zamknęłam szafkę i udałam się do klasy, gdzie miała się zacząć lekcja.  Zajęłam swoje miejsce w ławce, przy oknie.  Zerkałam co chwilę na zegar, a Sandry jak nie było tak nie ma. Do klasy wszedł Mike, więc pomachałam mu, aby do mnie podszedł.  Chłopak uśmiechnąć się i podszedł do mnie.
-Hej - uśmiechnął się.
-Hej Mike. Widziałeś może Sandrę? Jest chora? Czy wszystko z nią w porządku?  - zasypałam go pytaniami.
-Widziałem moją siostrę.  Nie jest chora, bo biegała po domu już o 6:00. Przyjdzie do szkoły, ale może być trochę spóźniona, bo musiała gdzieś jechać.  Nie martw się tak Martyna - pocieszył mnie Mike i poszedł usiąść do swojej ławki.  Byłam strasznie ciekawa gdzie musiała jechać Sandra. Po jakiś 3 minutach do klasy weszła nauczycielka.
-Dzień dobry - mruknęliśmy wszyscy, a pani Iwona usiadła za biurkiem i otworzyła dziennik.
-Proszę otwórzcie książki na stronie 182 i napiszcie temat - powiedziała łagodnym głosem nauczycielka.
Otworzyłam książkę, kiedy do klasy wbiegła Sandra.
-Przepraszam za spóźnienie!  - krzyknęła z trudem łapiąc oddech i podała pani karteczkę, po czym zajęła miejsce obok mnie.
-Gdzie ty byłaś?  - spojrzałam na przyjaciółkę.
-Musiałam coś załatwić - mruknęła.
-A mogę wiedzieć co takiego musiałaś załatwić?! - spojrzałam trochę zdenerwowana na przyjaciółkę.
-Pisz lepiej temat. Potem się dowiesz - szepnęła i zaczęła pisać coś w zeszycie.
-Nie, chcę się dowiedzieć teraz! - -powiedziałam to trochę za głośno i po chwili tego pożałowałam. Wszystkie oczy były skierowane w moim kierunku.
-Czy chciałabyś coś powiedzieć?  - spojrzała na mnie nauczycielka, która teraz stała przy tablicy i przestała pisać zdanie. Dopiero teraz zauważyłam temat i notatkę na tablicy.
-Przepraszam.  To się już nie powtórzy - powiedziałam,  wstając z miejsca.
-No dobrze. Możesz usiąść, ale jeśli już chcesz rozmawiać to może troszkę ciszej, dobrze? - uśmiechnęła się kobieta, a ja tylko pokiwałam twierdząco głową i usiadłam. Z piórnika wyciągnęłam długopis i zaczęłam notować wszystko do zeszytu.
Po 20 minutach zabrzmiał dzwonek i wszyscy wstali z swoich miejsc.
-Życzę każdemu miłego weekendu - rzuciła nauczycielka, po czym wszyscy wyszłyśmy z klasy.
Następne lekcje minęły dość szybko i o 15 wyszliśmy z budynku szkoły.
-Idziemy do kawiarni, a potem do mnie? - spojrzałam na Sandrę i Mike'a. Moja przyjaciółka złapała brata za ramię i spojrzała błagalnym wzrokiem.
-Okey - przewrócił oczami i przytulił Sandrę.
-Dziękuję - uśmiechnęła się.
-O co chodzi? - spojrzałam na nich.
-Chodzi o to, Martyna, że ja nie mogę iść z wami - dziewczyna spuściła wzrok na ziemię.
-Nic się nie stało!  A jutro się spotkamy? - uścisnęłam przyjaciółkę.
-Oj tak - zaśmiała się i pobiegła po chodniku i po chwili już jej nie było.
-Ciekawe gdzie musi iść?  - zamyśliłam się idąc z Mike'm do kawiarni.
-Tiaa... ciekawe - mruknął.
*Sandra *
Biegłam jak najszybciej do domu od Martyny gdzie miałam się spotkać z jej rodzicami. Musimy mieć pewność że niespodzianka urodzinowa jej się spodoba.
Zapukałam do drzwi i po chwili otworzyła mi mama od Martyny.
-Dzień dobry - uśmiechnęłam się, a kobieta zaprosiła mnie gestem ręki do domu. Weszłam do środka domu zdejmując buty w przedpokoju.
-Mój mąż troszkę się spóźni, więc jak przyjdzie niech będzie wszystko już gotowe. Wtedy zadzwonię do Martyny że ma gościa i ma jak najszybciej wrócić do domu - spojrzała na mnie kobieta, a ja jej przytaknęłam. Razem z kobietą udałam się do kuchni, aby zrobić sałatkę, a pani K. miała zrobić spaghetti. Po 15 minutach sałatka grecka była gotowa więc poszłam do jadalni rozłożyć obrus, sztućce i talerze ma stół. Wymyślenie pomysłu na udekorowaniu stołu zajęło mi chyba z 10 minut, a samo nakrycie chyba z 25 minut. Ale efekt końcowy był przewspaniały. Tak wiem, chwalę się.
Kiedy skończyłam do jadalni weszła Oliwia.
-Ale ślicznie!!! - zapiszczałam i mnie przytuliła - A w ogóle to hejeczka.
-Hejka - posłałam jej buziaka i obie się zaśmiałyśmy.
-Martyny jeszcze nie ma? - spojrzała na mnie Oliwia.
-Oczywiście, że nie! Jeszcze nie skończyliśmy robić wszystkiego. Trzeba jeszcze gdzieś dać bilety do Londynu.
-A ja nawet wiem gdzie - zapiszczała dziewczyna starsza ode mnie.
-Gdzie?
-Zawsze jak przychodzi do domu zagląda do szuflady w swoim pokoju. Ciekawe co tam ma - zamyśliła się -No to skrytka gotowa - przybiłam piąteczkę z Oliwią, kiedy usłyszałyśmy zamykanie się drzwi.
-Jestem - krzyknął ktoś.
-Nareszcie - zawołała pani K.
-Gotowe? - zapytał pan K.
-Tak musimy tylko jeszcze zadzwonić po Martynkę - zapiała kobieta i poszła do salonu dzwoniąc do Martyny.
*Rozmowa *
-Cześć córcia.
-Cześć mamo. Czemu dzwonisz?
-Przyszedł do ciebie gość.
-Kto?
-Przyjdź do domu to się dowiesz.
-No, ale dlaczego nie możesz mi powiedzieć?
-Sama się dowiesz, nerwusie! Wracaj do domu, bo przyjadę po ciebie!
-Dobra już wracam!!!
*Martyna *
Ciekawe kto przyszedł. Ale wolę już wróciłć do domu niż, żeby mama po mnie przyjeżdżała, o zrobi mi jeszcze siarę i po prostu bym ją zabiła.
Szybkim krokiem wróciłam do domu i po 10 minutach byłam już w domku.
-Jestem - krzyknęłam, aby każdy mógł mnie usłyszeć.
-Bardzo się cieszę, ale nie krzycz tak bo... - nie dałam skończyć mamie.
-Bo co mi zrobisz? - zapytałam ją wchodząc do kuchni i zauważając ją z nożyczkami jak coś robi - Nie odpowiadaj.
-Phi - prychnęła moja mama.
-Idę do pokoju - mruknęłam i pobiegłam do pokoiku. Kiedy weszłam coś było nie tak w moich czterech ścianach. Czemu szufladka jest lekko otwarta? Podeszłam do niego odkładając wcześniej plecak na łózko. W szufladzie znalazłam jeden bilet do Londynu. Spojrzałam wokół siebie. Czy to jakiś żart?
-Gdzie są kamery?! - zawołałam zdziwiona.
Zeszłam po schodach na dół do jadalni. Przy stole siedzieli moi rodzice, Oliwia i... Sandra?
-Co ty tu robisz? - spojrzałam na nią.
-Zaraz się dowiesz - odpowiedziała mi tajemniczo.
-Usiedź dobrze? - mama poklepała na miejsce obok siebie, a ja je szybko zajęłam - Widzę że już znalazłaś bilet.
-No tak, ale po co on jest? - spojrzałam po wszyskich.
-Za dwa dni masz urodziny - zaczęła tłumacz mi Sandra - No i to jest taki prezent od nas wszystkich dla ciebie. Wiem jak chciałaś polecieć do Londynu. Oczywiście lecę z tobą - obie zapiszczałyśmy, kiedy Sandra wyciągnęła z plecaka swój bilet - Wylatujemy jutro o 10.
-O Jezus Maria - powiedziałam zasłaniając usta.
-Gdzie? - zapytała mnie Oliwia.
-No to teraz jedzmy, a potem Sandra pójdzie do domu się spakować, i ty też Martyna - uśmiechnęłam się moja mama i zaczęliśmy jeść. Kiedy skończyliśmy zaniosłam wszystkie talerze do kuchni, a potem wróciłam do jadalni i usiadłam obok przyjaciółki, a po chwili ją przytuliłam.
-Dziękuję - wyszeptałam jej na ucho.
-Proszę bardzo - zaśmiała się Sandra. Po paru sekundach odsunęłyśmy się od siebie.
-A w ogóle gdzie my będziemy mieszkać? - zapytałam.
-Twoi rodzice wszystko załatwili.
-Okey - zaśmiałam się. Około gadziny 19 Sandra poszła do domu a ja pobiegłam do pokoju się spakować. Po 2 godzinach miałam wszystko. Wylatuję z Polski na 2 miesiące. Poszłam do łazienki i tam zabrałam prysznic. Umyłam porządnie ciało i włosy, a później ubrałam piżamkę. Poszłam do pokoju i położyłam się w łóżku. Po chwili zasnęłam.
Mama obudziła mnie o 8. Szybko wyskoczyłam z łóżka i skierowałam się do łazienki zabierając ze sobą przygotowane wczoraj ubrania. Umyłam zęby, zrobiłam lekki makijaż, ubrałam się i włosy załapałam w kucyk. Po 30 minutach wyszłam z łazienki i udałam się do pokoju po walizkę. Zaniosłam ją do salonu i poszłam do kuchni. Na stole były naleśniki. Wyciągnęłam talerz i usiadłam obok mamy i taty. Nałożyłam sobie naleśnik na talerz polałam go syropem klonowym i zaczęłam jeść.
-I co cieszysz się? - spojrzała na mnie mama.
-I to jeszcze jak! - zawołałam - Tak wam dziękuję!
-Podziękuj swojej przyjaciółce, jagby nie ona kupilibyśmy tobie tylko zeszyt - odparł tata.
-Zeszyt? - spojrzałam na nich - Chcieliśmy mi dać na 19 urodziny zeszyt?! To dziwne.
-Wiem - odparła mama
*Sandra *
Obudził mnie budzik. Wyszłam z łóżka cała w skowronkach i poszłam do łazienki. Umyłam włosy i wysuszyłam je szybko suszarką. Ubrałam się i włosy złapałam w dwa kucyki. Wyglądałam nawet ładnie.




 
Poszłam do kuchni, ponieważ walizki zaniósł już mój tata. Zjadłam tosty przygotowane przez mamę i wypiłam herbatkę. Około godziny 9 zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. W progu stała Martyna.
-I co gotowa? - spojrzała na mnie.
-A może jakieś hej - spojrzałam na nią, po czym się przytuliłyśmy.
-Strasznie się denerwuję - wyznała mi moja przyjaciółka.
-A mogę wiedzieć czemu?
-Oj no... A ty się nie denerwujesz?!
-Ja się stresuję, ale nad czymś innym.
-Nad czym? - spojrzała na mnie Martyna z zaciekawieniem.
-Dziewczyny musimy jechać!!! - zawołał pan K.
-Już idziemy - zawołałyśmy wspólnie, po czym pożegnałam się z mamą i tatą, a Mike pojechał z nami na lotnisko.
*Martyna *
Jesteśmy na lotnisku. Jestem taka zdenerwowana! Pożegnałam się szybko z Mikiem, ale Sandrze trochę gorzej wyszło to pożegnanie. Mike też nie był zbytnio zadowolony. Pożegnałam się z tatą, po czym udałyśmy się oddać walizki. Kiedy już oddałyśmy przeszłyśmy przez drzwi i usiadłyśmy na krzesłach. Po około 15 minutach usłyszałyśmy głos w głośnikach.
"Pasażerów lotu 193 do Londynu prosimy o pójście do sali 7, gdzie czeka już autobus. Dziękuję"
-Gotowa? - złapałam Sandrę za rękę.
-Tak! - uścisnęła moją rękę mocniej u poszłyśmy do sali 7. Było tam pełno ludzi. Starcy, dorośli, dorośli z dziećmi. Uśmiechnęłam się do jednej dziewczynki, która do mnie pomachała, a następnie weszła do autobusu za mamą. Powoli się przesuwaliśmy, ale brakło miejsca w autobusie i musieliśmy iść pieszo. Samolot był blisko, więc po 3 minutach wchodziłam z moją przyjaciółką po schodach do samolotu. W samolocie przywitała nas stewardessa oraz pilot.
-Witamy na pokładzie - serdecznie powiedziała stewardessa i wskazała mi i Sandrze miejsce. Usiadłyśmy i od razu napisałyśmy rodzicom, że jesteśmy już w samolocie. Po 5 minutach wszyscy pasażerowie siedzieli na swoich miejscach i  głośników znów usłyszeliśmy dźwięk.
"Witam wszystkich pasażerów bardzo serdecznie. Nazywam się Piotr Kowal i będę dzisiaj waszym pilotem samolotu numer 193. Mam nadzieję, że podróż minie bardzo przyjemnie i nie będzie żadnych problemów. Życzę miłego lotu. Dziękuję"
Stewardessy pokazały wszystko co jest potrzebne do bezpieczeństwa, a kiedy skończyły samolot zaczął powoli cofać się do tyłu. Ekrany pokazały aby każdy zapiął pas. Szybko to uczyniłam, a po chwili poczułam jak samolot rusza. Jechał powoli po czym powolutku skręcał. Spojrzałam na moją przyjaciółkę, a ona złapała mnie za rękę. Po chwili wszyscy poczuliśmy jak wznosimy się w powietrze.

--------------------------------------------------------------------------------------
Wszystkiego Najlepszego Martyna!!! Żeby Ci Liam ciągle tańczył! Żebyś go poznała ( no i poznaj mnie z Zayn'em :3 ), wyszła za niego i miała z nim małe Paylonka :D
Mam nadzieję, że imagin Wam, jak i Martynie się spodobał. Przepraszam też wszystkich, że nie dodawałam już długo, ale to bardzo długo rozdziałów, ale jak wiecie zaczęła się szkoła, a mi się jeszcze komputer zepsuł. Postaram się wam to wszystko nadrobić. Kocham was wszystkich i dziękuję za 1300 wyświetleń!!! /Sandi <3