czwartek, 31 lipca 2014

Libster Award

Hej :D Jak widzicie zostałam nominowana do Libster Award przez Paulinę, Nikolę i Oktawię, które prowadzą tego bloga:
-http://kochamy-one-direction-jak-ja-ciebie.blogspot.com/
Dziewczyny, pozdrawiam Was i dziękuję za nominację.

Zasady:
"Nominacja do Libster Award jest otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował"

Nominowane blogi:

1. http://trueloveitwhatineed.blogspot.com/
2. http://one-direction-imaginy-naat-i-snickers.blogspot.com/2014/07/zayn-czesc-1.html
3. http://iagines.blogspot.com/2014/07/rozdzia-23-promise.html#comment-form
4. http://fearless-ff.blogspot.com/
5. http://selectrightdirection.blogspot.com/
6. http://summer-love-fanfiction.blogspot.com/
7. http://justonedayforyou.blogspot.com/search?updated-min=2014-01-01T00%3A00%3A00-08%3A00&updated-max=2015-01-01T00%3A00%3A00-08%3A00&max-results=2
8. http://angels-love-1d.blogspot.com/
9. http://this-bloodless-battle.blogspot.com/
10. http://ohh-my-my.blogspot.com/
11. http://dark-of-harry.blogspot.com/


Pytania do blogów nominowanych przeze mnie:
1. Jak masz na imię?
2. Co lubisz robić w wolnym czasie?
3. Kto jest dla ciebie najważniejszy?
4. Twoje największe marzenie?
5. Dlaczego założyłaś bloga?
6. Masz jakieś motto życiowe? Jakie?
7. Gdzie chciałabyś się teraz znaleźć?
8. Twoja ulubiona piosenka?
9. Twoja ulubiona książka?
10. Czy jesteś tylko fanką One Direction? Jeśli nie, to kogo jeszcze?
11. Czy masz kogoś kogo stawiasz za swój wzór?


Pytania dla mnie:
1. Jak masz na imię?
2. Jakiego rodzaju muzyki najczęściej słuchasz?
3. Jakie jest twoje marzenie?
4. Ulubiona książka?
5. Ulubiony sport?
6. Co cię najbardziej inspiruje?
7. Od kiedy tworzysz?
8. Czy masz jakieś plany co do blogowania?
9. Ile masz lat?
10. Ulubiona piosenka?
11. Czy ilość obserwatorów na blogu cię motywuje?


Moje odpowiedzi:
1. Sandra
2. Pop
3. Moim jedynym i największym marzeniem jest bycie szczęśliwym <3
4. Pretty Little Liars
5. Siatkówka
6. Moi najbliżsi
7. Bloga piszę od prawie 3 miesięcy, ale już wcześniej pisałam sobie opowiadania, (Jeśli będziecie chcieli przeczytać moje wcześniejsze opowiadanie, to napiszcie, a mogę dodawać z tego też rozdziały) ;)
8. Mam troszkę planów
9. 13
10. Moments, Forever Young, Na na na - od One Direction i od R5 - Pass me by
11.  Oczywiście że motywuje, ale moim zdaniem bardziej motywują komentarze.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Boże jak ja się cieszę. Dziękuję wszystkim. A najbardziej czytelnikom. Dziękuję <3 /Sisi :*

środa, 30 lipca 2014

Imagin z Louis'em. Cz. 2

Około godziny 3 obudził mnie telefon. Zaspanym wzrokiem spojrzałam na urządzenie, które wyświetliła że dostałam nową wiadomość. Usiadłam na łóżku i zabrałam do rąk telefon, po czym przeczytałam telefon.
"Aniołku jeśli nie chcesz się spóźnić to wstawaj. Bo nigdzie bez ciebie nie jadę! Louis"
Zaśmiałam się pod nosem i odpisałam.
"Twój aniołek właśnie wstał i za 45 minut będzie u ciebie. T.I :* Ps. Mógłbyś zaciągnąć rolety jak się przebierasz. Nie podglądałam : D"
Wstałam szybko z łóżka i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam ubrania i udałam się do łazienki.  Ubrałam się w wcześniej naszykowane ubrania, po czym umyłam zęby. Następnie rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Poprawiłam oczy i usta, po czym wyszłam z pomieszczenia.

Do torebki włożyłam błyszczyk do ust, komórkę, słuchawki i popsikałam się perfumami. Kiedy już byłam gotowa zeszłam po schodach do kuchni i zauważyłam mamę, która siedzi w salonie. 
-Cześć mamo - powiedziałam cicho podchodząc do kanapy.
-Cześć córuś - rodzicielka uśmiechnęła się do mnie - Gdzie idziesz?
-Idę do Louis'a, bo obiecałam mu że pojadę razem z nim na casting.
-To już dzisiaj ma casting? - zapytała.
-No tak - uśmiechnęłam się pod nosem.
-No to życz mu powodzenia ode mnie. Jak na ciebie spojrzałam to myślałam że idziesz na randkę, ale tak wcześnie - zaśmiała się moja mama, a ja ją przytuliłam.
-W kuchni masz kanapkę. I masz mi ją zjeść - pogroziła mi palce.
-No dobrze. Dziękuję. Pa - udałam się do kuchni i zabrałam z stołu kanapkę, a następnie ubrałam buty i wyszłam z domu. Kanapkę jadłam powoli, ale zjadłam ją. Obejrzałam się czy nie jedzie żadne auto i przeszłam przez ulicę. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi, a po chwili otworzył mi drzwi. Spojrzał na mnie od stóp do głów, a ja się zaśmiałam.
Louis Tomlinson


-Cześć Aniołku - przytulił mnie Louis.
-Cześć zboczeńcu - uśmiechnęłam się.
-To ja cię aniołek nazywam, a ty mnie zboczeńcu? - zrobił obrażoną minę.
-Wiesz że cię kocham, prawda? - spojrzałam na niego.
-Wiem - pocałował mnie.
-Kiedy jedziemy? - mruknęłam mu do ucha.
-Za 15 minut - powiedział, a po chwili usłyszeliśmy głos Charlotte ( siostra Louis'a )
-T.I - krzyknęła i złapała mnie za rękę, po czym spojrzała tajemniczo na Louis'a, a następnie na mnie.
-Czy tu coś się dzieje? - zapytała, a ja razem z pasiastym wybuchliśmy śmiechem.
-Można tak powiedzieć - zaśmiał się Louis.
-T.I - Charlotte spojrzała na mnie tymi słodkimi oczami.
-Słucham - uśmiechnęłam się do niej.
-Pomożesz mi wybrać jakieś ubrania? - zapytała.
-To ty też jedziesz? - spojrzał na nią Lou.
-No tak - uśmiechnęła się i pobiegła po schodach do pokoju.
-Idziesz z nami? - zapytałam chłopaka, a ten tylko splótł nasze palce razem, po czym mnie pocałował.
-Choć - udaliśmy się do pokoju dziewczyny. Kiedy weszliśmy do pokoju zrobiliśmy razem wielkie oczy.
-Skąd ty masz tyle ubrań? - zapytałam.
-Pare mi dałaś. Nie pamiętasz?
-Emm... no tak - zrobiłam zmieszaną minę i zaczęłam szukać jakieś ubrania. Po 5 minutach znalazłam przepiękny zestaw ubrań i wysłałam Charlotte, aby się przebrała. 
-Dzieci chodzie - zawołała pani Tomlinson.
-Idziemy - krzyknął chłopak i czule mnie pocałował.
-Fuj - usłyszeliśmy głos za sobą i zaśmialiśmy się - Wiedziałam, że jest między wami chemia.
-Ty to chemie dopiero będziesz mieć - Louis pogłaskał ją po głowie, że wszystkie włosy sterczały  w innym kierunku, a ja zaśmiałam się i poszliśmy wszyscy na dół do auta. Oczywiście musieliśmy trochę poczekać na Charlotte, bo pobiegła do łazienki poprawić sobie włosy. Weszliśmy do samochodu i pojechaliśmy.
*W samochodzie *
Siedzę między Louis'em, a Charlotte. 
-Może byś się przytuliła do mnie - mruknął mi do ucha Lou.
-Jagbyś nie wiedział, twoja siostra mnie dusi - wykrztusiłam, a Louis odepchnął swoją siostrę.
-O co ci znowu chodzi? - spojrzała na nas Charlotte - Aaa... Przepraszam - mruknęła i odwróciła się w stronę okna.
-No to teraz się przytulisz? - spojrzał na mnie.
-No nie wiem, ni - nie dokończyłam, bo Louis mnie namiętnie pocałował.
-Fuj - krzyknęła dziewczyna.
-Charlotte uspokój się - odwrócił się pan Tomlinson w naszym kierunku - Od kiedy dzieci?
Szybko się odsunęliśmy.
-Tato, bo ja - Louis był zakłopotany, a ja momentalnie zrobiłam się cała czerwona.
-Miałam nie jechać - szepnęłam Louis'owi do ucha.
-Tato o co ci chodziło? - zapytał zdenerwowany chłopak.
-O nic. Ładnie razem wyglądacie. Pasujecie do siebie - uśmiechnął się.
-Czy ja się przesłyszałam?! - krzyknęła Charlotte i oberwała od Louis'a. Ja również oberwałam i to mocno.
-Ał - złapałam się za policzek.
-T.I przepraszam nie chciałem - zaczął Louis, ale go pocałowałam. Kiedy się odsunęłam uśmiechnęłam się i przytuliłam do bruneta.
-Już nie boli - zaśmiałam się, a chłopak złączył nasze palce w całość.
*45 minut później *
Jesteśmy na miejscu. Nie wiedziałam, że tyle będzie ludzi. Kolejka będzie straszna. Szliśmy wszyscy ustawić się do kolejki. Razem z Louis'em cały czas na siebie spoglądaliśmy i uśmiechaliśmy się, trzymając się dalej za ręce.
-Stresujesz się? - zapytałam chłopaka.
-Aż tak to po mnie widać? - spojrzał na mnie z przerażeniem.
-Troszeczkę - zaśmiałam się i pogładziłam chłopaka w policzek - nie masz się czego bać. Jestem tutaj z tobą. Jesteś wspaniały i na pewno dasz sobie radę, rozumiesz? Wierzę w ciebie.
-Dziękuję - powiedział Lou i przytulił mnie. 
Po około 25 minutach zaczęły mnie strasznie boleć nogi. Oparłam się o Louis'a, a brunet tylko się zaśmiał i oparł brodę o moją głowę. Szczerze to dopiero teraz zauważyłam, że Louis jest taki wysoki. Ale nie przeszkadza mi to. 
-Ile jeszcze będziemy stać? - zapytałam.
-Nie wiem. Może godzinę - powiedział chłopak. 
Staliśmy tak chwilę, kiedy Lou mnie zapytał.
-Nie jest ci zimno?
-Troszkę - mruknęłam i jeszcze bardziej się przytuliłam do chłopaka.
-Poczekaj - Lou zdjął z siebie bluzę i mi ją podał.
-Nie Louis. Nie trzeba - uśmiechnęłam się.
-T.I T.N - zaczął, ale przerwałam mu.
-To już nie jestem aniołkiem? - zrobiłam swoje słodkie oczka, a Lou przewróciłam oczami.
-Aniołku ubieraj bluzę, bo nie chcę abyś była chora - uśmiechnął się, a ja ubrałam jego bluzę - I co ciepło?
-Tak - uśmiechnęłam się i teraz dopiero zauważyłam, że jesteśmy prawie w budynku.
*Następne 3 godziny później *
Udało się! 
-Louis popatrz na mnie - powiedziałam, a chłopak spojrzał mi w oczy.
-Słucham - drżał mu głos.
-Nie stresuj się. Jestem z tobą. Pamiętaj. A teraz idź na scenę i pokarz na co cię stać - przytuliłam chłopaka i wtedy jakiś pan powiedział, że Louis ma już wejść na scenę. Oto jego występ, oczywiście nie cały.
Kiedy usłyszałam czy razy tak, byłam tak szczęśliwa. Louis przybiegł do nas i przytulił mnie, i okręcił wokół siebie. 
- I co cieszysz się? - zapytałam, kiedy odstawił mnie już na ziemię.
-Nie wiem. To takie niewiarygodne - uśmiechnął się.



-Jestem z ciebie dumny synu - pan Tomlinson uśmiechnął się, a Charlotte przytuliła się do brata.
-Jutro o 15 masz przyjechać - powiedział mężczyzna.
-Dobrze - zawołał Louis i nagle wziął mnie na ręce.
-Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie - wyszeptał mi do ucha po czym namiętnie pocałował. 

-Kocham cię - wyszeptałam chłopakowi, kiedy wyszliśmy na podwórko.
-Ja ciebie też - uśmiechnął się - Tylko że bardziej. 
-Nie bo ja.
-Nie moja droga.
-Ja kocham bardziej.
-Mylisz się.
-Przestań się ze mną drażnić.
-Ja się nie drażnię, tylko stwierdzam fakty.
-Znów to robisz?
-Co ja robię?
-Nic wiesz!
-Trzymię cię przecież. Widzisz coś robię.
-Idź już.
-A jak nie?
-To mnie odstaw.
-A jak nie?
-To będę krzyczeć.
-A jak nie?
-To będę cię kopać.
-A jak nie?
-To... Czekaj ty się zaciąłeś.
-A jak... Co?! - spojrzał na mnie i się zaśmiał.
-Odstaw mnie.
-Ale mi tak wygodnie.
-Jestem ciężka.
-Nie jesteś ciężka.
-Ale Louis.
-Nie odstawię cię.
-Louis to jasnej ciasnej, odstaw już T.I i jedziemy do domu. Mam cię powoli dość - krzyknął jego ojciec, a Louis szybko mnie odstawił i pojechaliśmy do domu. Około godziny 16 byliśmy w domu. Moich rodziców znów nie było. Zawsze ich nie ma.
-Zjesz z nami obiad? - Charlotte złapała mnie za rękę - Louis na pewno się ucieszy.
-Co ja? - spojrzał na swoją siostrę i przytulił mnie od tyłu.
-Twoja siostra chce abym zjadła z wami obiad, ale ja nie chcę wam przeszkadzać.
-Nie będziesz przeszkadzać.
-Charlotte choć mi pomóc ułożyć talerze na stole - do salonu weszła mama Louis'a - O T.I zjesz z nami obiad?
-Tak zje - odpowiedział za mnie Louis za co oberwał ode mnie w ramię.
-Czemu to zrobiłeś?
-Nie gniewaj się.
-Ale Louis - spojrzałam na niego i wpadłam na pomysł - Idziemy śpiewać.
-Że co?
- No choć - pociągnęłam chłopaka za rękę i pobiegliśmy do jego pokoju. Zaśpiewaliśmy piosenkę Scorpions "You and I". Kiedy skończyliśmy odłożyłam gitarę na miejsce i usiadłam na kolanach u Louis'a.
-A może pójdziemy później na spacer? - wtulił swoją głowę w moje włosy.
-Możemy - uśmiechnęłam się.
-Louis! T.I! - zawołał ktoś z dołu.
-Idziemy! - krzyknął Louis.
-Musimy?
-No to cię zaniosę - Louis zabrał mnie na ręce i zaniósł na dół do stołu. Mina rodziców Louis i jego sióstr była bezcenna. Mieli na twarzach wypisane:
"Czy wy macie ślub? Czy żarty sobie z nas robicie?"
-T.I chyba kochasz Louis'a, prawda? - zapytał mnie pan Tomlinson, kiedy Louis postawił mnie już na nogi i usiedliśmy przy stole.
-Nie proszę pana. Ja go nie kocham - powiedziałam.
-Jak to?! - krzyknął Lou.
-Ja za tobą, Lou szaleję - uśmiechnęłam się do chłopaka, który siedział obok mnie.
-A ja zwariowałem na twoim punkcie - powiedział Boo Bear i mnie pocałował.
-To takie słodkie - zachichotała Felicity.
-Czemu wcześniej nie powiedzieliście sobie co czujecie? - zapytała nas pani Tomlinson.
-Mamo to nie jest takie łatwe - mruknął Lou.
-Nie prawda - odezwała się Phoebe.
-Phoebe udawaj T.I, a ja będę udawać Louis'a - tym razem odezwała się Daisy.
-Ciekawy będzie ten obiad - szepnęłam Louis'owi do ucha, a ten tylko się zaśmiał.
Dziewczynki wstały od stołu i zrobiły nam przedstawienie. Phoebe stała przy kanapie i nagle Daisy do niej podeszła.
-T.I posłuchaj - powiedziała śmiesznym głosem Daisy.
-Jak tak nie mówię - odezwał się Lou.
-Nie przeszkadzaj im - Felicity spojrzała na niego.
-Tak Lou? - Phoebe spojrzała na swoją siostrę, która udawała pasiastego.
-Kocham Cię. Nie umiem bez ciebie żyć. Nie chcę już tylko z tobą przyjaźnić, chcę być kimś więcej - wykrzyczała Daisy, a ja zaśmiałam się.
-Ja ciebie też kocham - uśmiechnęła się Phoebe.
-Ty mi dałaś przyjaźń, więc ja ci daję miłość - i dziewczynki się przytuliły.
-Skąd - wydukałam z siebie.
-One wiedziały? - dokończył za mnie Lou. Dotknęłam swojego naszyjnika, który Louis mi zawiesił na szyi i przy tym powiedział te magiczne słowa. "Ty mi dałaś przyjaźń, więc ja ci daję miłość"
-I żyli długo i szczęśliwie - dokończyły przedstawienie Felicity i Lottie.
-No dobrze dziewczęta. Koniec przedstawienia, a teraz jemy - powiedziała pani Tomlinson.
*Po obiedzie *
-To ja pójdę tylko się przebrać - powiedziałam i wyszłam z domu mojego chłopaka. Przeszłam przez ulicę i weszłam do swojego domu. Moich rodziców dalej nie było, więc pobiegłam tylko do pokoju. Ubrałam bikini, bo mieliśmy iść nad jezioro, a na to ubrałam to. Kiedy poprawiłam wszystkie szczegóły wyszłam z domu, zamykając oczywiście mieszkanie na klucz. Przeszłam przez ulicę i zadzwoniłam do domu chłopaka. W drzwiach pojawiła się Felicity.
-Jest już gotowy Louis? - spojrzałam na nią.
-No tak. Poczekaj - dziewczyną gestem ręki zaprosiła mnie do domu, a ja weszłam po czym krzyknęła - Louis, albo schodzisz teraz, albo ja idę z T.I!
Louis zbiegł z schodów najszybciej jak tylko mógł.
-Jestem - powiedział cały zdyszany.
-Widzę - powiedziałam tym radosnym głosem i poszłam z Louis'em nad jezioro. 
Nad jeziorem rozłożyliśmy koc, który Louis wziął z domu. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Cieszyliśmy się razem z tego, że wystąpił i podobało się każdemu. Pływaliśmy i odpoczywaliśmy. Około godziny 21 wróciliśmy do domu. 
-No to co. Widzimy się jutro? - zapytał Lou.
-Tak, pewnie! O której jedziesz? - spojrzałam w jego prześliczne oczka, w których idzie utonąć.
-Około 13 wyjeżdżamy. Kocham Cię - musnął moje usta i dodał - Jedziesz ze mną.
-Ale... - nie dokończyłam, bo Louis położył swój palec na moich ustach.
-Ci ci ci. Nic nie mów. Spójrz w górę i pomyśl o jakimś życzeniu - uśmiechnął się, a ja spojrzała na niebo. Spadające gwiazdy. Pomyślałam życzenie.
"Chcę abym była z Louis'em już na zawsze razem. Ja i on. Jak Micky i Minnie, Donald i Daisy"
Spojrzałam na niego. Chłopak tylko się uśmiechał.
-O czym pomyślałaś?
-Nie mogę powiedzieć, bo się nie spełni.
-A chcesz wiedzieć o czym ja pomyślałem?
-O czym - złapałam jego rękę.
-Abyśmy zawsze byli razem, na zawsze. Ja i ty. Jak Micky i Minnie...
-Donald i Daisy - uśmiechnęłam się i po chwili utonęłam w namiętnym pocałunku z moim ukochanym. Po 5 minutach uśmiechnęłam się do chłopaka i wtuliłam się w niego.
-Idź już spać - mruknął mi do ucha.
-Hmh - przytaknęłam i pożegnałam się z Louis'em całusem w policzek.
-Dobranoc - wyszeptałam i weszłam do domu. Poszłam do łazienki. Zabrałam prysznic. Wyszłam z kabiny i wytarłam moje nagie ciało w ręcznik. Nałożyłam balsamu na ciało i ubrałam krótkie spodenki i bluzkę na ramiączkach. Wyszłam z łazienki i położyłam się na łóżku. Spojrzałam w okno. W domu, który jest naprzeciwko mojego, stał Louis. Oczywiście w oknie i pomachałam mi. Uśmiechnęłam się i zamknęłam oczy.


-----------------------------------------------------------------------------
Hejeczka :D Chciałam Wam bardzo, ale to bardzo, bardzo, bardzo i jeszcze raz bardzo podziękować.  Właśnie wczoraj wybiło mi 1000 wyświetleń. No dobra 1012, ale co to za różnica. Jestem strasznie podekscytowana, bo nigdy nie myślałam że będę mieć tyle wyświetleń. Piszę tego bloga dopiero 2 miesiące, ale jestem taka dumna. Nie z siebie. Znaczy troszeczkę jestem. Ale jestem bardziej dumna z was. Że komentowaliście moje rozdziały. Że chciało wam się w ogóle wchodzić na ten blog. Jeszcze raz dziękuję. Mam też nadzieję, że imagin wam się spodobał, bo mi dopadł do gustu. Mam też nadzieję, że będziecie komentować, bo to wiele dla mnie znaczy. Kocham Was wszystkich <3 /Sisi :* 


wtorek, 15 lipca 2014

Rozdział XV

*Zayn *
Pobiegłem do swojego pokoju i zacząłem szukać swojej komórki. Pod łóżkiem jej nie było, więc sprawdziłem na biurku, lecz tam też nie było mojego telefonu.
-Perrie wiesz może gdzie jest moja komórka?! - krzyknąłem.
-W łazience - usłyszałem głos blondynki.
Wbiegłem do łazienki jak poparzony i zauważyłem moją komórkę na umywalce. Zabrałem ją i zadzwoniłem do Mai. Nie odbierałam, więc spróbowałem jeszcze parę razy. Po 4 sygnale usłyszałem jej cieniutki głos. 
-Cześć. Przepraszam że nie mogę teraz rozmawiać, ale pewnie robię coś ważnego. Spróbuj później. Całuski - usłyszałem i rozłączyłem się.
*Maja *
Kiedy już się uspokoiłam usłyszałam:
"Wylądujemy za 15 minut w Miami. Dziękujemy państwu za miły lot. Miłego dnia".
Włożyłam telefon do torebki, jak i słuchawki oraz chusteczki.
-Miło mi było Cię poznać - powiedziała Camila.
-Mi ciebie też, ty księżniczko jedna - zaśmiałam się, co i dziewczynka uczyniła.
Te 15 minut minęło bardzo szybko i po chwili poczułam że jesteśmy na ziemi, cali i zdrowi. Wyszłam z samolotu, żegnając się przy tym też z obsługą samolotu i pobiegłam do pomieszczenia gdzie były już walizki. Znalazłam swój bagaż, po czym wyszłam i od razu zauważyłam ciotkę. Podeszłam do niej i przytuliłam.
-Jak ty urosłaś - powiedziała ciotka.
-Troszkę minęło - mruknęłam pod nosem.
-Choć. Jedziemy do domu - ciocia Lusia zaczęła iść w kierunku drzwi, a ja szłam za nią ciągnąc walizki.
-Ciociu? - zapytałam, kiedy weszłam do samochodu.
-Tak? - odwróciła się.
-Czy Zack też jest u ciebie? - Zack to mój dalszy kuzyn. Bardzo go lubię i mogę zawsze na niego liczyć. Nieważne kiedy i gdzie. Zawsze mi pomoże.
-Tak. Nawet u mnie mieszka, ponieważ studiuje teraz.
-A co studiuje?
-Chce być fotografem.
-Ale fajnie.
-Nie prawda.
-Emm... No tak - odwróciłam się w stronę okna, a ciocia ruszyła samochodem.
-Zack ma dziewczynę - oznajmiła.
-Tak? Jaka jest? - zapytałam, bo byłam ciekawa.
-Bardzo miła - uśmiechnęła się.
-A jak ma na imię?
-Lucy.
-Ładne imię. Zack jest z nią szczęśliwy? - zapytałam.
-Zapytasz Zack'a to się sama dowiesz. Jesteśmy na miejscu - zaśmiała się ciotka i wtedy zauważyłam, że nie jest aż taka straszna jak mi się zawsze wydawało.
Wyszłam z samochodu i od razu zauważyłam Zack'a, który stoi przed domem i mi się przygląda.
-Hej Zack - pomachałam mu, a on od razu do mnie podszedł z dziewczyną.
-Hej śliczna - zaśmiał się chłopak i mnie przytulił po czym powiedział - Maja to jest moja dziewczyna Lucy. Lucy to jest moja kuzynka Maja. Dużo ci o niej już opowiadałem.
-Cześć Maja. Miło mi - uśmiechnęła się do mnie serdecznie dziewczyna.
-Mi również Lucy - podałam jej dłoń, a ona ją uścisnęła.
-Co ty tam masz w tych walizkach? - zapytał Zack, a ja się zaśmiałam.
-Oj Zack. Dziewczęce sprawy, co nie Maja? - spojrzała na mnie.
-No tak - uśmiechnęłam się i z torebki wyciągnęłam komórkę i ją włączyłam. Dopiero teraz zauważyłam, że zayn do mnie dzwonił.
-Lucy ja zaraz wracam. Idę tylko zadzwonić do brata - powiedziałam po czym pobiegłam do łazienki.
Zadzwoniłam do Zayn'a. Odebrał po pierwszym sygnale.
"Maja!!! Jak się cieszę że do mnie dzwonisz. Co u ciebie słychać?
Nic Zayn. Wszystko w porządku. Jest tu Zack i jego dziewczyna - Lucy.
Lucy?
Tak. Jest bardzo miła.
Już wiem gdzie jesteś.
Co?
U cioci w Miami.
Skąd wiesz?
Domyśliłem się. Musze się dowiedzieć tylko gdzie i przylatujemy po ciebie."
- Maja obiad!!! - usłyszałam głos ciotki.
"Muszę kończyć. Pa. Kocham Cię Zayn. Pozdrów każdego i powiedz, żeby Liam wieczorem zadzwonił.
Pa mała. Ja też cię kocham. Najbardziej na świecie.
A ja to co?! - usłyszałam głos dziewczyny.
Perrie?
Tak.
Dobra ja kończę. Pa.
Pa i trzymaj się" - i rozłączyliśmy się.
Zbiegłam do jadalni cała w skowronkach.
-Siadaj - uśmiechnęła się do mnie zachęcająco Lucy - Co taka szczęśliwa.
-Nie mów nikomu, ale nie chciałam tutaj przyjeżdżać. Ale ciocia mnie zmusiła. Nie chciałam zostawiać w Londynie - i nagle Lucy mi przerwa.
-Czekaj, czekaj... TY MIESZKASZ W LONDYNIE?! - krzyknęła.
-Ciszej - uspokoiłam ją - mieszkałam. Znasz zespół One Direction?
-A kto ich nie zna?
-Zayn Malik to mój brat, a Liam Payne jest moim chłopakiem. Znaczy teraz to chyba byłym, bo związek na odległość to nie dla mnie.
-A reszta?
-Harry jest chłopakiem mojej przyjaciółki, Niall przyjacielem tak samo jak i Louis.
-Mieszkacie nie daleko siebie?
-Mieszkam z nimi w domu. Mam własny pokój, znaczy miałam.
-Współczuję ci.
-Dlaczego? - zapytałam kiedy do jadalni wszedł Zack.
-Zack czemu nie powiedziałeś mi że Maja jest siostrą Zayn'a Malik'a? - zaczęła marudzić Lucy.
-Co?! - Zack spojrzał na mnie, a ja tylko się zarumieniłam.
-I znów zmyślasz? - zapytał.
-Nie - powiedziałam.
-Maja przestań być małym dzieckiem i powiedz prawdę - krzyknął na mnie Zack.
-Przestań na nią krzyczeć - zganiła go Lucy.
-Nie kłamię Zack. Rozumiesz? Nie kłamię - powiedziałam, po czym wstałam od stołu i poszłam do pokoju.
*Lucy *
-Zack coś ty zrobił? - spojrzałam na mojego chłopaka pytającym wzrokiem.
-Jak była mała uwielbiała zmyślać dużo rzeczy. Raz była kopciuszkiem, drugi raz była siostrą Elvisa.
-Była mała - przewróciłam oczami - Ja też taka byłam. Lubiłam marzyć.
-Ale...
-Nie ma żadne ale! Masz ją... O dzień dobry - uśmiechnęłam się do pani Lusi.
-Gdzie Maja? - spojrzała na nas.
-No wiesz... ciociu - zaczął Zack.
-Poszła się tylko załatwić. Idę jej powiedzieć że obiad - pobiegłam po schodach i zapukałam do drzwi.
-Maja? To ja Lucy mogę wejść? - zapytałam.
*Maja *
Dlaczego on myśli, że to wszystko zmyśliłam. Nie jestem już małą dziewczynką, a on też taki był. Z walizki wyciągnęłam pamiętnik i zaczęłam pisać.

"Kochany Pamiętniku!!!"
Właśnie teraz zaczynam nowe życie. Ale czy będzie lepsze. Na pewno nie! Cieszę się, że jest tu Zack i jego dziewczyna - Lucy, ale nie znam tutaj nikogo. Nie mam przyjaciół. Nie ma tutaj Liam'a. Jestem taka ciekawa co teraz robi. Czy tęskni za mną. Czy pomyślał o mnie. Czy chociaż spojrzał na nasze zdjęcie. A może już je wyrzucił? Może jest teraz szczęśliwy, że już mnie nie ma? Może czekał tylko na moment kiedy wyjadę gdzieś, aby znów wrócić do swojej byłej? 
Maja uspokój się. Przecież on cię kocha. Tęskni za tobą. Myśli o tobie. Nie umie oderwać oczu od waszego wspólnego zdjęcia. On nie jest szczęśliwy. Umiera z bólu, że nie ma cię obok niego. Dał ci już do zrozumienia, że nie chce wrócić do byłej. Chce być tylko z TOBĄ. 
A co z Zayn'em? Co on teraz czuje? Pewnie mnie nienawidzi za to, że wyjechałam. Obiecałam mu, że będę zawsze już z nim. Ale obiecałam też cioci. 
Zayn cię kocha. Nie nienawidzi cię. On szuka cały czas informacji, aby do ciebie przylecieć i namówić ciocię, abyś mogła wrócić do domu. On...

Musiałam przerwać pisanie, bo usłyszałam pukanie. Szybko skryłam pamiętnik i otworzyłam drzwi.
-Obiad - powiedziała dziewczyna, po czym ruszyła po schodach na dół. Ja zrobiłam to samo i po chwili siedziałam już w jadalni i jadłam obiad. Ciekawe co oni teraz robią? Moi kochani przyjaciele.
*Liam *
Tak bardzo za nią tęsknię. Tak bardzo mi jej brakuje.
Poszedłem do salonu i usiadłem na kanapie obok Pierre i Louis'a. Spojrzeli na mnie z smutkiem w oczach, a ja tylko patrzyłem na Zayn'a.
-Mam coś na twarzy? - zapytał Zayn.
-Nie - uśmiechnęła się Eleonor.
-Zayn - do salonu weszła Carolina z laptopem w rękach, a za nią wszedł Harry.
-Mamy adres Mai - powiedział Harry, a ja podszedłem do nich.
-Gdzie jest?! - krzyknął Zayn.
-Mieszka w Miami na ulicy Summer 3b.
-Ulica Summer - zapisałem w komórce.
-No to jedziemy - zaśmiał się Niall.
-To ja dzwonię do Paul'a, aby zarezerwował nam lot - powiedziałem, po czym usłyszeliśmy dzwonek komórki od Louis'a. Lou wyciągnął komórkę i spojrzał kto do niego dzwoni.
-O wilku mowa - zaśmiał się i wyszedł na taras.
*Louis *
Wyszedłem na taras i odebrałem.
"-Cześć Paul.
-Cześć Louis. Załatwiłem Wam trasę koncertową.
-Super. A na kiedy?
-Jutro się pakujecie, a pojutrze wylatujemy.
-Co?!
-No tak. Mieliście jakieś plany?
-No, bo Liam chciał do ciebie dzwonić.
-Po co?
-Żebyś nam załatwił samolot do Miami.
-Po co?!
-Jedno słowo - Maja.
-Pogadamy później, dobra?
-Spoko. Na razie."
Wszedłem do salonu.
-I?!
-Jutro pogadamy - usiadłem na kanapie.

------------------------------------------------------------------------------
Nareszcie napisałam ten rozdział. Jeśli gdzieś wystąpiły błędy to strasznie Was przepraszam, ale czasem ich nie widzę i nie mogę poprawić. Mam nadzieję, że się Wam podobał i będziecie komentować. Miłego tygodnia Kochani :D/ Sisi :*


środa, 9 lipca 2014

Imagin z Louis'em. Cz. I

Mam na imię T.I ( Twoje Imię ), mam 19 lat i przyjaźnię się z Louis'em.
Właśnie idę do jego domu, bo znów musi ćwiczyć. Tak zmusiłam go, aby poszedł na casting do X-Factor'a. Zapukałam w drzwi od mieszkania, a po chwili otworzyła mi jego mama.
-Dzień dobry - uśmiechnęłam się - Przyszłam do Louis'a, bo mieliśmy ćwiczyć.
-Witaj T.I. Tak Louis już czeka w swoim pokoju. Proszę wejdź - otworzyła szerzej drzwi, abym mogła wejść.
-Dziękuję - uśmiechnęłam się do kobiety i pobiegłam po schodach do pokoju od Louis'a. Zapukałam i usłyszałam "Proszę" więc weszłam. 
-Cześć mała - Louis wstał z łóżka i podszedł do mnie.
-Hejka duży - zaśmiałam się i przytuliłam chłopaka.
-To co ćwiczymy? - zapytałam go.
-No okey - powiedział trochę nieśmiały.
-Oj Louis, przecież jestem tu tylko ja. Nie masz się czego bać. Na pewno cię zechcą - uśmiechnęłam się i zaczęłam grać na gitarze, a Lou zaczął śpiewać. Musieliśmy powtarzać chyba z 5 razu jedną zwrotkę, bo pasiasty co chwilę mylił tekst. Kiedy znowu pomylił się przestałam grać i spojrzałam na Louis'a z zdziwieniem, ale też smutkiem.
-Ty sobie ze mnie jaja robisz - powiedziałam i odłożyłam gitarę.
-Kto? Co? Ja? - spojrzał na mnie.
-Nie kuźwa, woźny - zaśmiałam się.
-To co kuźwa jestem teraz woźnym - spojrzał na mnie z rozbawieniem, ale w tej chwili zauważyłam że Louis nie ma na szyi naszyjnika który kupiłam. On miał połówkę serca przyjaźni, a ja drugą. A on ją ściągnął. Spojrzałam na niego, a w oczach zakręciły mi się łzy.
-T.I ty płaczesz? - podszedł do mnie i chciał mnie przytulić, ale ja się odsunęłam.
-Co się stało? - spojrzał na mnie.
-Zdjąłeś nasz naszyjnik przyjaźni. Nie chcesz się już ze mną przyjaźnić?! Dobra jak tak chcesz - cała zapłakana zerwałam naszyjnik ze swojej szyi i rzuciłam mu tym w twarz - Proszę szczęśliwy?! Nie ma już naszej przyjaźni!!! Kuźwa jesteś szczęśliwy?! - spojrzałam na niego ostatni raz, po czym wybiegłam z pokoju i zbiegłam po schodach. Cała zapłakana wybiegłam z mieszkania mojego byłego przyjaciela. Biegłam przed siebie, nie patrząc nawet gdzie. Po chwili zauważyłam, że jestem w parku. Chodziłam między drzewami bez żadnego celu. Nie miałam ochoty już na nic. Właśnie straciłam swojego najlepszego przyjaciela. Usiadłam pod drzewem, który był tuż obok jeziora i znów zaczęłam płakać. Po 10 minutach zaczął padać deszcz, ale ja nie miałam ochoty wracać do domu. Dostałam dreszczy, gdyż zaczął wiać zimny wiatr. Po pewnym czasie poczułam jak ktoś kładzie na moje ramiona jakąś bluzę. Szybko się odwróciłam i zobaczyłam Louis'a. Jego piękne oczy spoglądały co chwilę w moje. Oblizywał usta, a to znaczyło że czymś się denerwował. Miał zaciśnięte palce, ale coś trzymał.
-T.I możemy porozmawiać? - zapytał.
-A o czym chcesz ze mną pogadać? O tym że już nie jesteśmy przyjaciółmi? O tym że to nie jest ważne, że właśnie zraniłeś moje uczucia - spojrzałam na niego.
-T.I ale... - przerwałam mu.
-Louis ja cię KOCHAM - zrobiłam duże znaczenie na słowo "kocham" - Ja nie chcę, aby ta przyjaźń się kończyła. Znamy się tyle lat i po prostu zrywasz naszą przyjaźń? Kiedy mi to chciałeś powiedzieć?
Spojrzałam na niego. Nasze oczy się spotkały, a po chwili czułam słodki smak jego ust na swoich. Odwzajemniłam pocałunek, a po chwili zagłębiliśmy go. Toczyliśmy walkę z swoimi językami, lecz to on wygrał. Kiedy się odsunęliśmy od siebie Louis założył mi naszyjnik na szyję.
-Ty dałaś mi przyjaźń, więc ja daję ci miłość - spojrzał na mnie i wyłonił swoje białe ząbki, po czym ja wybuchłam śmiechem.
-Z czego się tak cieszysz? - zapytał.
-Masz między zębami kukurydzę - wykrztusiłam z siebie i znów wybuchłam śmiechem, ale tym razem wtórował mi Louis.
Kiedy już się uspokoiliśmy, a Lou wyciągnął tą kukurydzę z zębów wstaliśmy z trawy i cali mokrzy wracaliśmy powoli do mojego domu.
-Louis, ale czy to znaczy że jesteśmy parą? - zapytałam i spuściłam głowę.
Lou złapał mój podbródek, po czym lekko go uniósł i czule mnie pocałował.
-Może być taka odpowiedź? - zaśmiał się, a ja tylko pokiwałam twierdząco głową.
Szliśmy jeszcze może z 10 minut i staliśmy przed moim domem.
-Widzimy się jutro? - zapytał chłopak.
-Ale jutro przecież jedziesz na casting - przypomniałam mu.
-A pojedziesz ze mną? - znów zapytał.
-No nie wiem - zaśmiałam się.
-Jak ty nie jedziesz to ja też nie jadę - powiedział stanowczo i się obrócił. Ja cała zaskoczona zaśmiałam się i wskoczyłam mu na barana.
-Czyli jedziesz?
-Tak - szepnęłam mu do ucha, po czym Louis odłożył mnie na ziemię.
-Idź już do domu, bo twoja mama będzie się martwić, a musisz się wyspać - uśmiechnęłam się.
-A buziak na do widzenia - zbliżył się bardzo i złapał moje ręce po czym splótł nasze palce razem.
Uśmiechał się tylko do mnie, a ja się zaśmiałam.
-Z czego się śmiejesz?
-Nie pytaj tylko całuj - zaśmiałam się, a Lou namiętnie mnie pocałował. Pocałunek trwałby dłużej gdyby moja mama nie wyszła z domu i nie powiedziała.
-Słyszałam głosy. To wy dzieci? - spojrzała na nas, a my szybko odsunęliśmy się od siebie - To ja wam nie przeszkadzam - zaśmiała się i weszła do domu.
-Idź już - przytulił mnie, a ja tylko się w niego wtuliłam.
-Muszę? - spojrzałam na niego, a ten tylko się zaśmiał.
-Och no dobra - pocałowałam go - Do jutra.
-Pa! O 5 rano wyjeżdżamy - zawołał.
-Mogę być nawet wcześniej - zaśmiałam się i weszłam do mieszkania cała uradowana.
-Cześć mamo - zawołałam i wbiegłam do kuchni.
-Cześć córuś - uśmiechnęła się do mnie i podała mi talerz z kanapką.
-Dziękuję
-A co to było z Louis'em? - wiedziałam że zapyta.
-Oj mamo! Przestrzeń osobista - zaśmiałam się.
-No dobra - powiedziała a ja pobiegłam do swojego pokoju.
Włączyłam laptop i weszłam na TT. Jedząc kanapkę pisałam z Louis'em. Około 22 wyłączyłam laptopa i poszłam się umyć. Zabrałam prysznic, umyłam włosy i umyłam się żelem. Kiedy wyszłam z prysznica owinęłam się ręcznikiem oraz owinęłam, tylko mniejszym ręcznikiem, włosy. Na ciało nałożyłam balsam kokosowy, a następnie ubrałam piżamkę. Odłożyłam ręczniki na swoje miejsce i wyszłam z łazienki. Położyłam się do łóżka i po chwili dostałam sms'a.
"Wyłączaj już słoneczko światełko, bo jutro trzeba wcześnie wstać. Kocham cię :* Louis"
Wspominałam może, że mieszkamy naprzeciwko siebie? Nie? No to już wiecie.
"Już idę spać :P Dobranoc i też cię kocham. Tylko, że bardziej. T.I"
Zgasiłam światło, położyłam się na łóżku i po chwili zasnęłam.

----------------------------------------------------------------------------------------------
Hejeczka :D Wróciłam!!! Imagin jest napisany dla mojej przyjaciółki, która czeka na niego już nawet nie wiem ile. Dałam T.I, aby każda dziewczyna dała swoje imię, bo moim zdaniem tak jest lepiej i bardziej wam się podoba. Cz. II będzie może w następnym tygodniu tak jak rozdział do naszego opowiadania. Mam już napisaną połowę i muszę jeszcze go skończyć. Miłych wakacji, kochani!!! /Sisi :*