niedziela, 21 lutego 2016

48. Dwa, pieprzone, lata

-Tak, zaraz będę - mruknęłam do słuchawki telefonu - Dobrze, zaczekaj 3 minuty - przewróciłam oczami na głos mojej asystentki - No mówię, pa - rozłączyłam się, a następnie schowałam komórkę do torebki.

Odwróciłam się w stronę tylnych siedzeń, gdzie znajdowały się moje torby z aparatami i wszystkimi potrzebnymi gadżetami. Dzisiejszy dzień jest najważniejszym dniem w mojej karierze. Od tych zdjęć zależy dalszy rozwój mojej kariery fotografa. Choć nie mogę narzekać, przez te 2 lata osiągnęłam naprawdę wiele. I pomyśleć, że nie wymagało zbyt wielu lat, aby stanąć w miejscu, kogoś, do kogo przyjeżdżają ludzie z daleka.

Nucąc sobie pod nosem, wyszłam z samochodu, z torbami. Odłożyłam je na ziemię, zamknęłam auto i zabierając wszystko, ruszyłam przed siebie do budynku. Przekroczyłam próg, a do moich nozdrzy wdarł się zapach pysznej i gorącej, białej czekolady.

Moim zdaniem to studio od tego słynie. Ludzie nie przychodzą specjalnie robić sobie zdjęcia, a przychodzą tylko na tą wykwitnie podaną i pyszną czekoladę. Zawsze po udanej sesji lub awansie kogokolwiek z ekipy, świętujemy w kawiarni. Przy rozmowach, muzyce i oczywiście czekoladzie.

-Hej Maia! Świetnie wyglądasz! - usłyszałam za sobą głos Tom'a.
-Jesteś kochany, ale jestem zajęta - posłałam w jego stronę buziaka i weszłam do windy.

Odłożyłam sprzęty na podłogę, bo do najlżejszych wcale nie należą. Przycisnęłam przycisk, po czym drzwi windy się zamknęły, a ja poczułam jak ruszam do góry. Przejrzałam się w lustrze i poprawiłam włosy. Chwilę przyglądałam się sobie i mimowolnie na mojej twarzy zakwitł uśmiech.

-Poukładałaś sobie to życie, Maia - wyszeptałam sama do siebie i zachichotałam.

Mam wszystko co jest potrzebne mi do życia. Mam córeczkę, brata, chłopaka, przyjaciół, wymarzoną pracę, własny dom, samochód. Wszystko co trzeba mieć, mam. No, oprócz rodziców.

Nagle winda się zatrzymała, a drzwi się otworzyły. Troszkę się zdziwiłam, bo przecież jestem dopiero na 5 piętrze, a jadę na 12. A rzadko się zdarza, aby winda zatrzymywała się po drodze. Nie w naszym studiu. Przesunęłam rzeczy bliżej siebie i dopiero wtedy podniosłam głowę, i spojrzałam na moich towarzyszy.

-To są jakieś jaja - mruknęłam poddenerwowana.
-Maia - wrzasnął uradowany Micheal.
-Hej - przewróciłam oczami, spoglądając na nich z lekką pogardą.
-Ile to już? - do rozmowy wtrącił się Calum.
-Dwa, pieprzone, lata - wysyczałam przez zęby, a chłopcy spojrzeli na siebie - Gdzie Luke? - zaśmiałam się ironicznie.
-Poszedł do łazienki - odpowiedział Ashton - Jak tam mała?
-Myślałam, że macie to gdzieś - prychnęłam.
-Skąd to wywnioskowałaś? - spojrzał na mnie podejrzanie Mike.
-Może dlatego, że nie pisaliście, nie dzwoniliście - uśmiechnęłam się ironicznie.
-Zmieniłaś numer - warknął Cal.
-Pół roku temu - wzruszyłam ramionami, po czym drzwi windy znów się otwarły.

Zabrałam wszystkie swoje rzeczy i przeciskając się między chłopakami, wyszłam. Uradowana, odwróciłam się z myślą, że ostatni raz ich widzę. Niestety, ku mojemu zdziwieniu oni również wyszli.

-Idziemy na sesje - wytłumaczył mi Ash.
-Super - prychnęłam i ruszyłam przed siebie z zamiarem zgubienia ich.

Szybkim krokiem ruszyłam przed siebie, po czym skręciłam w lewo i byłam w swoim pomieszczeniu.

-Witaj ekipo - krzyknęłam, oddając ochroniarzowi torby i przywitałam się z każdym po kolei.
-Zaraz zaczynami - wyszeptał mi do ucha Jimmy.
-Jasne - kiwnęłam głową, na znak, że zrozumiałam.
-Witaj księżniczko - usłyszałam głos Seleny.
-Hej - rzuciłam się na nią, przytulając do siebie.
-Gotowa? - spojrzała na mnie szczęśliwa.
-Tak - uśmiechnęłam się łobuzersko - Wpuszczać ich! - zarządziłam.
-Jasne - usłyszałam głos jednego z ochroniarzy.

Stałam obok Seleny i Jimmy'ego z wielkim uśmiechem na twarzy, czekając na nasze gwiazdki. Gwiazdki, którym muszę zrobić najlepsze zdjęcia w mojej karierze. Od tego zależy wszystko.

-Ciekawe kto to - podekscytowany głos Sel, wyrwał mnie z myśli.
-Ja też - uśmiechnęłam się do dziewczyny.

Mój wzrok utkwił na chwilę w dziewczynie, a po chwili przeniósł się na drzwi, w których pojawili się ONI...

-Cholera...

----------------------------------------------------------------------------------
Wróciłam! I to z nowym rozdziałem!
Mam nadzieję, że się podoba!
Wszystkie argumenty zostawiajcie w komentarzach.
Co poprawić. Może dłuższe rozdziały.
Albo więcej rozmowy.
Piszcie!

Czytasz ---> Komentujesz ---> Motywujesz

piątek, 12 lutego 2016

47. Musnęłam szybko jego wargi, zwinnie zabierając telefon.

2 lata później


-Kate! Nie dotykaj tego! - krzyknęłam, zrzucając wszystkie torby na chodnik i biegnąc za córeczką.

Złapałam ją w pasie i podniosłam, okręcając wokół siebie. Mała śmiała się wniebogłosy, machając rączkami i nóżkami.

-A co się tutaj dzieje? - usłyszałyśmy za sobą.
-Wuek - krzyknęła blondynka i zaczęła się wiercić.

Postawiłam ją na trawniku, a mała zaczęła stawiać malutkie kroczki, powoli zbliżając się do wujka. Troszkę jej to zajęło, ale jest upartą dziewczynką, więc się nie poddaje zbyt łatwo. Czasami nawet uprze się, że razem ze mną pójdzie na sesje, co jest strasznie zabawne. Ma dopiero 1,5 roku, a już się rządzi.

Na moje nieszczęście, mała upodobniła się strasznie do tatusia. Te same niebieskie i duże oczy, te same małe i różowe usta oraz te same blond włoski. W żadnym procencie nie przypomina mnie z wyglądu. Z charakteru pozbierała więcej ode mnie. Tak samo się denerwujemy, obie wtedy miętolimy pierwszą napotkaną rzecz. Obie również jesteśmy uparte i dążymy do celu, choć podobny był również tatuś. Katharine ma na szczęście ten sam, delikatny głos co ja.

Ojca blondynki widziałam tylko raz. W sądzie. Musiałam walczyć o prawa rodzicielskie, które na szczęście zostały mi przyznane. Walczyłam również o alimenty, chociaż wujkowie strasznie mi pomagają, za co strasznie im dziękuję.

Nie raz chciałam się poddać. Kiedy dowiedziałam się o gwałcie, mój świat się zawalił. Kochałam go, kochałam nad życie. Chciałam z nim spędzić całe swoje życie, ale czas pokazał, że nie był wart mojej miłości. Luke nie był wart starań, ani tego wszystkiego, co dla niego zrobiłam.

Po wyjeździe było coraz gorzej. Myślałam nad aborcją (byłam nawet na rozmowie), ale wszystkie te myśli ulotniły się po rozmowie z bratem. Wspierał mnie przez cały ten czas. Nie żeby reszta się nie martwiła czy coś. Ale to Zayn'owi zawdzięczam to wszystko. Gdyby nie on może mojej kruszynki nie byłoby na świecie, a ja miałabym ją na sumieniu.

-Idziesz? - z moich myśli wyrwał mnie głos Liam'a.

Stał nade mną, trzymając małą na rączkach, a ona przytulała się do niego. Ostatnio często widuję ich w takiej pozycji. Całe godziny spędzają na wspólnej zabawie, spacerach, wygłupach. A ja mogę wtedy odetchnąć.

Jestem matką, która oprócz tego, że ma pracę swoich marzeń, ma również życie prywatne. Muszę to jakoś pogodzić ze sobą, co nie raz, jest trudne i wymagające poświęcenia. Ale otaczają mnie wokół same wspaniałe osoby. I warto. Naprawdę.
Podniosłam się z trawnika i podeszłam do drzwi, aby pozbierać wszystkie reklamówki, które upuściłam. Otworzyłam drzwi i udałam się do salonu, gdzie zastałam trójkę chłopaków.

-Dzień dobry - uśmiechnęłam się do znanych mi twarzy, a po chwili zostałam napadnięta przez nich.
-Tęskniłem - usłyszałam tak znany mi głos obok ucha.
-Ja też - wyszeptałam i wtuliłam się w brata.
-A gdzie jest nasza księżniczka? - zapiszczał Niall, na widok kruszynki, a ta dźwięcznie się zaśmiała.
-To ja Was zostawiam - pomachałam im i wyszłam z domu.

Ruszyłam przed siebie, szperając w torebce, w poszukiwaniu telefonu, który gdzieś mi zginął. Przystanęłam na chwilę, ponieważ nie potrafiłam nigdzie go znaleźć.

-Chole*a - mruknęłam i obróciła się, wpadając na bruneta.
-Chyba czegoś zapomniałaś - zaśmiał się, co wywołało falę motylków w moim brzuchu.
-Dziękuję - musnęłam szybko jego wargi, zwinnie zabierając telefon.

Odwracając się, pomachałam koniuszkami palcami, spoglądając ostatni raz na błękitne oczy bruneta.

-------------------------------------------------------------------------------------------
Taaaa dammmmmm!!!!!
Mamy rozdział :D 
Jak już zauważyliście, akcja dzieje się 2 lata później, a na świecie już jest kruszynka Mai i Luke'a, czyli Kate. 
Przepraszam, że takie popularne imię, ale podoba mi się!
Mam nadzieję, że Wam się podoba.
Do zobaczenia! <3

Czytasz ---> Komentujesz ---> Motywujesz

Niech Nas Będzie Więcej! <3

poniedziałek, 8 lutego 2016

Imagin z Liam'em dla Martyny Cz.5

Na początku chciałam Was przeprosić,
że pojawia się teraz 2 imagin pod rząd, ale rozdział będzie dość długi i potrzebuję
czasu, aby wszystko było tak jak chcę.
Mam nadzieję, że mi wybaczycie

---------------------------------------------------
Leniwie obróciłam się na łóżku, ocierając oczy dłonią, aby po chwili je otworzyć i ujrzeć obok siebie śpiącego Liam'a. Uśmiechał się lekko przez sen, co wywołało na mojej twarzy uśmiech. Cicho wyszłam spod kołdry i udałam się na łazienki, gdzie zauważyłam ubrania. Po ich przejrzeniu postanowiłam się szybko umyć. Po wyjściu z kabiny prysznicowej, wytarłam szybko swoje nagie ciało, ubrałam bieliznę, a następnie nałożyłam balsam i ubrania. Rozczesałam włosy i była gotowa. Zrobiłam sobie szybko zdjęcie w lustrze i wyszłam z zaparowanego pomieszczenia. W pokoju nie zastałam Liam'a, więc usiadłam na skraju łóżka i przejrzałam tt. Po jego obejrzeniu, postanowiłam dodać jakiś swój post:

@CrazyGirl Jeszcze raz dziękuję <3 
Ps. Jak ci się podoba mój outfit?


Odłożyłam komórkę na szafkę i poczekałam chwilkę, dalej siedząc na łóżku. Po chwili usłyszałam śmiechu, które zmierzały chyba w kierunku pokoju, w którym się znajdowałam. Poprawiłam włosy i stanęłam, przeglądając zdjęcia. 

-Dzień dobry -usłyszałam za sobą, a po chwili poczułam czyjeś usta na moim policzku.
-Dzień dobry - obróciłam się szybko i widząc bruneta, od razu się uśmiechnęłam.
-Jak się spało? 
-Dobrze - zachichotałam - A gdzie reszta?
-Na śniadaniu - uśmiechnął się łobuzersko, po czym złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia - Głodna?
-Jak wilk - zażartowałam i podążyłam za chłopakiem.

*~*

-Witam - zawołałam, gdy znalazłam się obok chłopaków i Sandry, przy stole - Co polecacie?
-Mandarynki - parsknęła śmiechem Sandra i wcisnęła Louis'owi kawałek pomarańczy do ust.
-To pomarańcza - zachichotałam, wskazując na owoc.
-Nie mamy mandarynek - mruknął rozbawiony Harry.
-Ach.. Rozumiem - spojrzałam na stół pełny jedzenia - Musiałaś być przez to smutna - wyszeptałam przyjaciółce do ucha.

Niestety, nie potrafię cicho szeptać, przez co reszta wszystko słyszała i się zaśmiała. Brunetka zrobiła się od razu lekko czerwona i odwróciła głowę.

-Myszka - szturchnął ją Louis.
-Nie - odpowiedziała, lekko wkurzona, dziewczyna.
-Coś się stało? - zapytałam Harry'ego, gdy usiadłam obok niego.
-Trochę się pokłócili - machnął ręką - Przejdzie jej.
-Wątpię - mruknęłam i zaczęłam zajadać się kanapkami.

*~*

-Wyjeżdżamy - wyszeptała, załamana Sandra.
-Tiiiaaaa - mruknęłam i znów przytuliłam brunetkę.

Tym razem nie potrafiłyśmy się powstrzymać. Płakałyśmy, wtulone w siebie. Nie chciałyśmy wracać po tych 2 tygodniach spędzonych tutaj. Nie potrafiłyśmy zostawić chłopaków. 

-Hej - usłyszałyśmy głosy chłopaków za sobą. 
-One płaczą? - głos Harry'ego odbijał się w mojej głowie, jak echo.
-Nie widać? - Sandra odsunęła się ode mnie i spojrzała na niego.

Chłopak spuścił głowę, aby następnie podejść do niej i mocno ją przytulić. W tym samym czasie podszedł do mnie Liam, który zrobił to samo co Harry. Po chwili staliśmy w kółku, przytulając się.

-Musimy już jechać - wyrwał mnie głos Sandry.
-Zawieziemy was - odparł smutno Louis i pocałował brunetkę w czubek nosa.
-Ja nie chcę - tupnęłam nogą o podłogę, jak rozwydrzone dziecko, powodując tym, napad śmiechu u wszystkich, włącznie ze mną. 

Po kilku minutach śmiania się w niebo głosy, chłopcy zanieśli nasze walizki na podwórka, a następnie wpakowali do samochodu. Razem z Sandrą jeszcze sprawdziłyśmy na wszelki wypadek czy spakowałyśmy wszystko, po czym wyszłyśmy przed dom, zamykając go na klucz i wsiadłyśmy do auta.

*~*

-Musimy się żegnać? - zapytałam, spoglądając na chłopaków. 
-Nie - uśmiechnął się łobuzersko Liam, po czym namiętnie mnie pocałował. 
-Kocham Cię - wyszeptałam, gdy troszkę sie od siebie odsunęliśmy.
-Ja ciebie też - uśmiechnął się, po czym ponownie złączył nasze wargi.

Mogłabym trwać tak wiecznie, ale śpieszyło nam się. Samolot nie będzie czekać.

-Martyna - poczułam dłoń na ramieniu. 
-Sandra - spojrzałam na nią smutno.
-Wrócimy tutaj - uśmiechnęła się lekko - Ale tym razem z Mike'm.
-Wiem, wiem - przewróciłam oczami.
-Do zobaczenia - uśmiechnęła się Sandra, po czym obie zostałyśmy mocno wyściskane.

*Perspektywa Sandry*
-To tylko miesiąc - wyszeptałam, między pocałunkami.
-Aż - odpowiedział Louis i znów mnie czule pocałował.
-Samolot - mruknęłam w usta bruneta.
-Ach... No tak - westchnął chłopak i mnie przytulił.
-Pa - odsunęłam się od Louis'a, po czym pocałowałam w policzek i zabrałam od niego walizkę.
-Uważaj na siebie - usłyszałam za sobą.
-Idziemy? - zapytałam Martynę.
-A mamy inny wybór? - zachichotałam - No właśnie.

Złapałam dziewczynę za rękę i obie udałyśmy się do barierek. Odwróciłam się jeszcze do chłopaków, którzy ciągle nam machali. Uśmiechnęłam się pod nosem, szybko odmachałam i zniknęłam za zakrętem.

---------------------------------------------------------------------------------------
I takim właśnie akcentem, kończymy imagin. Mam nadzieję, że wszystkie części przypadły Wam do gustu i może kiedyś znowu zapragniecie przeczytać go ponownie. Pierwszy rozdział tak jakby drugiego sezonu pojawi się, najwcześniej, w następnym tygodniu.

piątek, 5 lutego 2016

Imagin z Liam'em dla Martyny cz.4

Cz. 1 ---> http://onelife-onethirst.blogspot.com/2014/09/imagin-dla-martyny-z-liamem.html
Cz. 2 ---> http://onelife-onethirst.blogspot.com/2014/11/imagin-dla-martyny-z-liamem-cz-2.html
Cz. 3 ---> http://onelife-onethirst.blogspot.com/2015/01/imagin-dla-martyny-z-liamem-cz-3.html
----------------------------------------------
-Życzę udanego koncertu! - krzyknął kierowca, podczas gdy ja chciałam zamknąć drzwi.
-Dziękujemy - uśmiechnęłam się w stronę mężczyzny, zamknęłam drzwi i ruszyłam za przyjaciółką w stronę kolejki.
-To nam zajmie wieki - zaczęłam marudzić.
-Bez przesady - odparła, optymistyczna jak zawsze, brunetka.
-Jasne, jasne - przewróciłam oczami i szłam dalej.

Sandra wyciągnęła z torebki swoją komórkę i zaczęła pisać sms'a do Mike'a. Są nierozłączni. Naprawdę. Zawsze myślałam, że rodzeństwo się kłóci o wszystko, a siostra i brat, tym bardziej. A tu taka niespodzianka. 

-Wpadniesz w kogoś - ostrzegłam przyjaciółkę.
-Bardzo zabawne - odpowiedziała z skwaszoną miną.

Po chwili moja przyjaciółka siedziała na ziemi. Została potrącona przez chłopaka w kapturze, który lekko się speszył.

-Przepraszam - powiedział, podając Sandrze dłoń, aby pomóc jej wstać.

Zachichotałam cicho, gdy zauważyłam jak brunetka, podczas łapania dłoni chłopaka, lekko się rumieni. Wstała i zaczęła się otrzepywać z brudu.

-Dzię - podniosła głowę, aby podziękować chłopakowi, ale go już nie było obok nas - ki?
-Poszedł od razu jak wstałaś - wzruszyłam ramionami.
-A fajny był - mruknęła zażenowana. 

Po 30 minutach stania w kolejce, przecisnęłyśmy się do środka, oddając wcześniej bilety do sprawdzenia. Podeszłyśmy do sceny i chwile stałyśmy w ciszy, tylko lustrując siebie nawzajem.

-Tobie też tak bije serca? - zapytałam, przerywając ciszę.
-A jak tobie bije? - uśmiechnęła się łobuzersko.
-Przebywasz za dużo czasu z Mike'iem - stwierdziłam.
-Dzięki - mruknęła dziewczyna i wskazała palcem na coś z tyłu sceny.
-Kto tam jest? - przyglądałam się.
-Harry - powiedziała, a po chwili dodała - Albo Niall?
-Bo oni są identyczni - zaśmiałam się - Bliźniacy.
-Takkkkk - pisnęła uradowana Sandra.

Zawsze tak reagowała na słowo "bliźniacy". Czasami się dziwię, że właśnie z nią się przyjaźnię. Było tyle ludzi do poznania, ale musiałam właśnie wpaść na nią. Wygadana, czasami wyszczekana, ale i spokojna, i optymistyczna. Choć bywają dni, gdy muszę jej wybijać głupoty <czyt. samobójstwa> z głowy.

-Hej - usłyszałam za sobą głos i odwróciłam się.
-Hej? - spojrzałam zdziwiona na Sandrę. 
-Garry - uśmiechnął się do mnie, po czym dodał - Znaczy Larry.
-Larry nie jest prawdziwe - mruknęła brunetka.
-Yhm... Ale to imię - wyszeptałam jej do ucha.
-Och... - zarumieniła się lekko - Przepraszam.
-Spokojnie - zaśmiał się.
-Niall - pisnęłyśmy równocześnie.
-Ciiiii - uciszył nas.
-Przepraszamy - powiedziałam już spokojnie - Nie powinieneś mieć próby?
-Albo przynajmniej się przygotowywać do koncertu?
-Powinienem, ale po co? - znów się zaśmiał.
-Jak chcesz - wzruszyłam ramionami.
-Rozumiem, że nikt mnie nie przytuli - uśmiech zniknął mu z jego pomalowanej buzi.
-A kto tak powiedział? - zapytała Sandra i obie przytuliłyśmy się do przebranego blondyna.
-Od razu lepiej - wyszeptał mi do ucha.
-Dobra, zmykaj! - odsunęłam się i lekko się uśmiechnęłam.
-Wyganiasz mnie?
-Niall! - usłyszałyśmy wołanie.
-Tutaj - pomachał komuś ręką.
-Ktoś tu oberwie - zachichotała Sandra.
-Ej! - oburzył się blondyn.
-Wszędzie cię szukam - podszedł do nas ten sam chłopak w kapturze.
-Znów się widzimy - wyszczerzyłam się.

Chłopak spojrzał na mnie i podrapał się po karku, lekko zestresowany. Następnie jego wzrok został skierowany na blondyna, który z zainteresowaniem przyglądał się całej sytuacji, tak samo jak ja. Na koniec spojrzał na brunetkę, która miała spuszczoną głowę i znów pisała sms'a. W mgnieniu oka znalazł się obok niej i lekko ją przytulił. Dziewczyna z strachu upuściła telefon, który na jej nieszczęście, zgasł.

-Cholera - mruknęła, na tyle głośno, że nawet dziewczyny stojące 2 metry od nas to usłyszały.
-Spokojnie - uśmiechnął się brunet, podnosząc komórkę Sandry - Oddam ci swoją starą.
-Aleś ty romantyczny - przedrzeźniał się z nim Niall.
-No to nową - zaśmiał się... Louis?
-Nie, spoko - uśmiechnęła się Sandra - W domu mam gdzieś jakąś... Na pewno...
-Sandra - zwróciłam się do przyjaciółki - Jesteśmy w Londynie. Nie małym zadupiu w Polsce.
-Och, no tak - wzruszyła ramionami przyjaciółka.
- Musimy już iść, ale po koncercie wpadnijcie - uśmiechnął się blondyn i udał się na zaplecze.
-Zapraszam - uśmiechnął się Louis.
-Dzięki - odwzajemniłam uśmiech.
-Louis - Sandry głos zatrzymał chłopaka, który szedł do reszty - Komórka.
-Och, tak - znów się speszył.

Oddał szybko komórkę dziewczynie i ruszył za blondynem.

*3 godziny później*
-Daj mi swoją komórkę - marudziła Sandra.
-Rozładowana - odpowiedziałam, stawiając 3 kroki do przodu.
-No cho - zasłoniłam usta dziewczyny.
-Przystopuj z polskimi przekleństwami - zaśmiałam się.
-No dobra - poddała się i powoli ruszyła do przodu. 

Po około 30 minutach byłyśmy już obok drzwi. Stałyśmy tak już troszkę, a dziewczyny, które weszły przed nami nie miały zamiaru wychodzić. Sandra już zaczęła marudzić i przeklinać pod nosem, ale nie zwracałam na to uwagi. Byłam chyba zbyt pochłonięta wpatrywaniem się w bruneta. Bruneta o imieniu Liam. Louis pomachał nam ręką, na co ja się uśmiechnęłam, a Sandra cicho zachichotała.

-Podobasz mu się - potrąciłam przyjaciółkę ramieniem.
-Nieeeee - przeciągnęła i ziewnęła.
-Śpiąca? - zaśmiałam się.
-Troszkę - przytuliła się do mnie.

A jestem od niej niższa, więc musiało to zabawnie wyglądać. Chwile jeszcze tak stałyśmy, gdy chłopaki nas zawołali do środka.

-Hej - uśmiechnęła się lekko, a chłopcy po kolei zaczęli mnie przytulać.
-Też tu jestem - zaśmiała się Sandra i również została przez nich przytulona.

Na dodatek, pewien osobnik <czyt. Louis> dał jej buziaka w policzek. Po tym usłyszeliśmy dość głośne westchnięcia. Wszyscy zaśmialiśmy się z tego i zapozowaliśmy do zdjęcia.

-Możecie iść do pokoju obok, a my za 15 minut przyjdziemy - wskazał nad drogę Liam, a my ruszyłyśmy do pokoju. 

Sandra wygodnie usiadła na kanapie, a że było jej już powoli zimno, zabrała bluzę, która leżała obok niej i założyła.

-Jak wyglądam? - zapozowała dziewczyna i wybuchnęłyśmy śmiechem.
-A co tu tak wesoło? - do pokoju wszedł Zayn i zaczął przyglądać się Sandrze.
-Sandra trochę wariuje przez zmęczenie - odparłam, przez co spotkałam się z najgorszym wzrokiem Sandry.
-Pasuje ci bluza Louis'a - stwierdził mulat i wyszedł.

Spojrzałyśmy na siebie i zaczęłyśmy się śmiać z całego zdarzenia. Te 20 minut szybko minęły i nawet się nie spostrzegłyśmy kiedy chłopcy już siedzieli obok nas.

-Która wykupiła te bilety? - zapytał Niall.
-Jaaaaa - podniosła rękę brunetka i zachichotała.
-Wariatka - mruknęłam.
-Co chcecie robić? - spojrzał na nas Zayn.
-Nie wiem - wzruszyłam ramionami.
-Może pokażemy gdzie dziewczyny śpią? - Liam uśmiechnął się lekko.
-Cholera - znowu zaczęła przeklinać, na szczęście <lub nieszczęście> po polsku - Zapomniałam - spojrzała na mnie smutna.
-Jest okey - odpowiedziałam jej i przytuliłam.
-Tylko zrozumiałem "okey" - zaśmiał się Louis, a za nim reszta.
-Nie jesteście stąd - stwierdził Zayn.
-Spostrzegawczy - zachichotałam i dodałam - Jesteśmy z Polski.
-Kraj, które nie raczyliście odwiedzić - dodała swoje Sandra.
-Nie patrz na mnie - podniósł dłonie w geście kapitulacji, Louis.
-Patrzy na was wszystkich, no powiedzmy - uśmiechnęłam się, a dziewczyna ziewnęła.
-Ktoś tutaj jest śpiący - zaczął się śmiać Niall.
-Bardzo - brunetka oparła się o blondyna.
-Może to dobry pomysł iść spać? - zaproponawałam.
-Też mi się tak wydaje - uśmiechnął się do mnie Liam i podał mi rękę.
-Choć - zachęcił mnie, a ja w końcu złapałam tą dłoń i wyszliśmy z pokoju, ruszając w nieznanym mi kierunku.
-Gdzie wy śpicie? - zapytałam.
-Podczas trasy w hotelach albo autobusie - odpowiedział, prowadząc mnie dalej - A tak to w domu.
-A teraz?
-Mamy tutaj takie malutkie pokoiki.
-A gdzie ja śpię? 
-U mnie - spojrzał na mnie z uśmiechem.
-A mam coś do powiedzenia? - zachichotałam.
-A masz? - jego mina posmutniała.
-Nie - cmoknęłam go w policzek i weszłam do pokoju.
-Masz ubrania? - za mną wszedł Liam, zapalając światło, złapał mnie znów za dłoń.
-Na sobie, tak - uśmiechnęłam się łobuzersko.
-Dam ci coś - podszedł do szafy i wyciągnął bluzkę.
-Łap - rzucił w moją stronę, a następnie wskazał palcem na drzwi - Tam jest łazienka.
-Dzięki - zarumieniłam się lekko i zwinnie zniknęłam za drzwiami łazienki.

Umyłam się szybko, ubrałam bieliznę oraz koszulkę Liam'a i byłam gotowa. Wychodząc zahaczyłam przez przypadek o kosz i wysypałam zawartość pojemnika.

-Super - mruknęłam, zbierając wszystko.
-Wszystko ok? - usłyszałam głos Liam'a, dochodzący z drugiej strony drzwi.
-Tak - krzyknęłam i wrzuciłam ostatni papierek do kosza. 

Podniosłam ubrania i wyszłam z łazienki. Położyłam ubrania na krzesło i odwróciłam się przodem do Liam'a.

-Ładnie ci - uśmiechnął się, podchodząc do mnie.
-Dziękuję - zarumieniłam się.
-Szalałaś na koncercie - zaśmiał się i złapał moje dłonie.
-Troszkę - mój wzrok powędrował na moje i Liam'a palce, które złączyły się.
-Dobranoc - pocałował mnie w policzek, puszczając moje dłonie.
-Dobranoc - mruknęłam i weszłam na łóżko, szczelnie przykrywając się kołdrą.

--------------------------------------------------------------
Tym razem nie rozdział, a imagin :D
Mam nadzieję, że się podoba i tak wiem, ostatnią część dodałam rok temu xD
Ale czasami tak bywa :D
Ale mam nadzieję, że przypadł Wam do gustu.
Że wszystko Wam pasuje c;
Dobranoc :*