niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział XXVIII

Dobiliście do 4 komentarzy i w taki sposób pojawia się następny rozdział. 
Czytasz - Komentujesz - Motywujesz <3

Krótka informacja:
Jeśli w tekście pojawi się pochylone pismo, ma o oznaczać myśli bohatera :)
-----------------------------------------------------------------
-Hallo? - odebrałam i powiedziałam niepewnie.
-Maja? - usłyszałam w słuchawce i zamarłam.
-Skąd masz mój numer?! - warknęłam.
-Mam swoich ludzi, którzy wysłali mi o tobie wszystko - powiedział chłopak, który dzisiaj mnie uratował.
-Jjjj... - zaczęłam się jąkać, ale szybko skarciłam się w myślach - Jakim prawem do mnie wydzwaniasz?! Śledzisz mnie?! 
-Może tak, może nie - mruknął obojętnie, a w moim ciele zagotowało się - Przejdźmy do rzeczy - jego ton głosu spoważniał.
-Do jakiej rzeczy?! - wrzasnęłam do słuchawki - Nie mam z tobą nic wspólnego! Jeśli będziesz mnie nachodzić, to wiedz że źle to się dla ciebie skończy.
-Albo dla twoich przyjaciół, którzy oglądają sobie film i myślą, że są bezpieczni - zaśmiał się chłopak, a ja opadłam bezbronnie na łóżko.
-Czego chcesz? - powiedziałam zrezygnowana.
Nie mogę pozwolić, aby moim bliskim coś się stało! Nie pozwolę! Gówniarz!!!
-Ciebie - wysyczał do telefonu.
-Co?! - moje oczy rozszerzyły się.
-Masz śliczne oczy, gdy się boisz - zaśmiał się blondyn, a ja odwróciłam twarz w stronę balkonu.
-Skąd wiesz gdzie mieszkam?! - powiedziałam wystraszona. Wstałam z łóżka i chciałam uciec z pokoju, ale moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa.
Nie, nie, nie!!! Nie teraz!!!
-Mogę wejść? - zapytał z cwanym uśmieszkiem.
-Jeśli spróbujesz zacznę krzyczeć - warknęłam, ale w głębi duszy cholernie się bałam.
-Jeśli ty spróbujesz krzyczeć moi ludzie zabiją na początku twojego brata i chłopaka, a następnie przyjaciół - blondyn rozłączył się i otworzył drzwi.
-Jak?! - wrzasnęłam.
Drzwi balkonowe były zamknięte, prawda?
-Zamknij się - warknął i po chwili stałam przyparta do ściany - A teraz grzecznie opuścisz budynek i pójdziesz ze mną - mruknął mi do ucha Luke, gryząc jego płatek. Wydałam z siebie jęk rozkoszy.
Przestań idiotko!!!
-A jeśli nigdzie nie pójdę?! - ponownie jęknęłam, kiedy ścisnął mój pośladek.
-Wtedy pożegnasz się ze swoimi przyjaciółmi - chłopak wpił się w moje usta z zachłannością, po czym przygryzł moją dolną wargę, a ja pisnęłam przez pocałunek. Blondyn wsunął swój język i zaczął nim jeździć po moim wnętrzu buzi.
-Maja?! - usłyszałam głos Zayn.
-Kurwa mieli pilnować - warknął Luke i pociągnął mnie w stronę balkonu.
-Nigdzie nie idę - wrzasnęłam.
-Strzelcie w drzewo - zakomenderował blondyn i po chwili usłyszałam strzał.
Nie!!! To nie może być prawda!!! To sen!!!
-Maja - tym razem usłyszałam również głos Liam'a.
-Chodź - warknął Luke i po chwili stałam na balkonie. 
-Skacz - rozkazał mi.
-Co?! - wrzasnęłam. Nagle rozległo się walenie w drzwi.
-Skacz - krzyknął chłopak i zrzucił mnie z balkonu. 
Krzyknęłam i po chwili czułam przeszywający całym moim ciałem ból.
-Kurwa - usłyszałam i nastała ciemność.
*Oczami Liam'a *
Maja poszła do góry. Co chwilę słychać było krzyki i wrzaski co nie oznaczało niczego dobrego.
-Pójdę sprawdzić - powiedział krótko Zayn i udał się na korytarz. 
Długo nie trwało, a znów usłyszeliśmy krzyk Mai, a po chwili strzał.
Spojrzeliśmy na siebie i pobiegłem po schodach.
-Maja - wrzasnąłem i dopadłem Zayn'a, który siłował się z drzwiami.
-Co się dzieje?! - spojrzałem na niego wystraszony. Brunet nic mi nie odpowiedział tylko spojrzał na mnie. Pociemniały mu tęczówki. Szczęka się zacisnęła. 
-Maja - wrzasnąłem i usłyszeliśmy następny krzyk Mai.
-Dochodzi z balkonu - powiedział przestraszony Zayn i kopniakiem otworzył drzwi.
-Nie ma jej - krzyknąłem i pobiegłem do balkonu. 
-Jest tam ktoś?! - wrzasnął brunet i po chwili reszta towarzyszy znalazła się obok mnie, przy framudze.
-Maja?! - krzyknąłem zrezygnowany. 
Rozległ się strzał. Wszyscy podskoczyliśmy, a w moich oczach pojawiły się łzy.
-Maja - szepnąłem i usiadłem na kafelkach chowając twarz w dłoniach.


--------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał i zostawicie po sobie ślad tak jak poprzednim razem.

5 Komentarzy - Następny rozdział! :*

piątek, 20 lutego 2015

Rozdział XXVII

CZYTASZ - KOMENTUJESZ - MOTYWUJESZ <3 
Może nie dobiliśmy do 4 komentarzy, ale rozdział się pojawia <3
Pod rozdziałem pojawia się ważna wiadomość <3 
--------------------------------------------------------------------
-Kochanie? - naszą ciszę w samochodzie, przerwał prowadzący autem, Liam.
-Tak? - spojrzałam na niego, a moje kąciki ust podniosły się ku górze.
-Może zechciałabyś pójść dzisiaj ze mną na randkę? - spojrzał na mnie, a następnie uśmiechnął.
-Z wielką przyjemnością skarbie - zachichotałam i nachyliłam się do bruneta, aby po chwili złożyć soczystego buziaka w policzek.
-Ciekawe co reszta robi - powiedział Liam, a ja usiadłam na swoim miejscu.
-Pewnie robią obiad czy coś - mruknęłam i wzruszyłam ramionami.
-Mam nadzieję, bo zgłodniałem - brunet poklepał się dłonią w brzuch.
-Ty głodomorze - wystawiłam w jego stronę język, a ten się zaśmiał.
-Mamy już wszystko na święta? - zapytał.
-Powiedzmy - podrapałam się po karku.
-Dla kogo jeszcze nie masz? - spojrzał na mnie zaskoczony.
-Chciałam wysłać coś mojej cioci, Zack'owi i Lucy - odpowiedziałam - Wczoraj przyszła od nich paczka dla mnie. I głupio mi się zrobiło, że nic im nie wysłałam.
-A co byś chciała im wysłać? - zapytał, zatrzymując się na czerwonym świetle.
-Myślałam, żeby im wysłać jakiejś nie drogie upominki. Na przykład mogłabym wysłać Lucy jakąś bransoletkę własnoręcznie zrobioną, Zack'owi jakieś zdjęcie, a cioci te takie zabytkowe filiżanki czy coś - mruknęłam, patrząc na przechodzących po pasach ludzi.
-Kiedy chcesz to kupić? - spojrzał na mnie, a następnie ruszył, ponieważ światło pokazało zielone.
-Jutro pojadę z Caroliną lub Eleonor - uśmiechnęłam się lekko.
-No dobrze - mruknął i między nami zapadła głucha cisza.
*Oczami Zayn'a *
-Skarbie zrobimy dzisiaj obiad dla wszystkich? - zapytała mnie Pierre i usiadła obok mnie na kanapie.
-A chce ci się?! - zacząłem bawić się jej włosami.
-Nie, ale moglibyśmy raz na ruski rok coś zrobić pożytecznego - zaśmiała się dziewczyna.
-No dobra niech ci będzie - jęknąłem, a następnie pocałowałem czule moją dziewczynę.
-No to chodź - wstała, złapała moją dłoń i pociągnęła.
-No już idę - zaśmiałem się i wstałem. Razem z Pierre udałem się do kuchni.
-To jaki masz pomysł? - spojrzałem na nią.
-Hmmm - oparła się o blat kuchenny i myślała - Może spaghetti? Dawno nie było - spojrzała na mnie.
-Pewnie - szepnąłem jej na ucho i musnąłem jej policzek.
-To bierzmy się do roboty - uśmiechnęła się blondynka i zaczęła wyciągać potrzebne składniki.
-A co tutaj się dzieje? - zapytała Eleonor, która była uwięziona w objęciach Louis'a.
-Moja dziewczyna próbuje przygotować nam obiad - wyszczerzyłem ząbki.
-O nie - jęknęła Eleonor.
-Ej ty też robisz - zawołała Pierre i rzuciła w moją stronę makaronem.
-To jeszcze gorzej - jęknął tym razem Louis.
-To może jednak zjemy na mieście?! - krzyknęła Eleonor.
-Tak!!! - krzyknął Niall i wbiegł do kuchni.
-Nie!!! - zaprotestowała Pierre - Chcę wam zrobić obiad.
-No dobra - mruknęła reszta, a ja w tym czasie wyciągałem garnki.
*Oczami Mai *
-Co tu tak pachnie?! - krzyknęłam na cały dom, żeby ta banda mnie usłyszała.
-Raczej cuchnie - mruknęłam Eleonor, która weszła do holu.
-Zayn? - zapytał Liam i spojrzał na brunetkę.
-I Pierre - jęknęła El.
-To jeszcze gorzej - zaśmiał się Liam i odwiesił mój płaszcz na wieszak.
-Dziękuję - podziękowałam i pocałowałam słodko mojego chłopaka.
-Proszę - uśmiechnął się Liam, a ja odłożyłam swoje buty na miejsce.
-Idziecie do salonu gdzie jemy pizze czy czekacie, aż Zayn i Pierre zawołają nas na spalone spaghetti? - zapytał Niall.
-Idę na pizzę - wzruszyłam ramionami i udałam się za brunetem.
-Przyjechali - krzyknęli i podali nam talerze z kawałkiem pizzy.
-Nie było nas raptem cztery godziny - zachichotałam i usiadłam na kanapie obok Eleonor.
-Wiesz ile się działo podczas tych czterech godzin - szepnęła mi na ucho El.
-Może nie będę się pytać - spojrzałam na nią i ugryzłam kawałek pizzy, a brunetka tylko się zaśmiała.
-Oglądamy coś? - zapytał Louis i włączył telewizor.
-Alvin i wiewiórki 2 - krzyknął Niall.
-Znów będą śpiewać - mruknęłam jednocześnie z El.
-Nieeee.... - zaprzeczyli szybko.
-Bardzo przekonywujące - zaśmiała się Carolina wtulona w Harry'ego.
-No to włączaj - rzuciła szybko Selena.
Nagle poczułam wibrowanie w kieszeni spodni. Wstałam z kanapy i udałam się do góry. Kiedy byłam w pokoju spojrzałam na ekran telefonu. Ciągle dzwoni do mnie zastrzeżony numer.
-Hallo? - odebrałam i powiedziałam niepewnie.
-Maja? - usłyszałam w słuchawce i zamarłam.

----------------------------------------------------------------
Kochani przepraszam, że tak długo musieliście czekać na następny rozdział, ale miałam naprawdę trudny tydzień. Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Pewnie jesteście wszyscy ciekawi kto dzwoni do Mai, a tego dowiecie się w następnym rozdziale, który już jest pisany. Dowiecie się o wiele szybciej, jeśli tym razem spróbujemy dobić do 4 komentarzy. To dla mnie bardzo ważne, bo wiem że ktoś to czyta i kiedy komentujecie, bardzo mnie to motywuje. Mam więcej pomysłów... Więc mam nadzieję, że zrozumiecie i zostawicie po sobie ślad :D /Sandi :*
Ps. Zapraszam na blog pewnej wspaniałej dziewczyny :* 
Również u niej możecie zostawić po sobie ślad :)



środa, 11 lutego 2015

Rozdział XXVI

-To jest pyszne - mruknął mi seksownie Harry do ucha, a ja zachichotałam.
-Dziękuję - uśmiechnęłam się do niego, a po chwili poczułam jego usta na swoich. Po chwili się odsunęłam i wtuliłam do chłopaka.
-Strasznie cię kocham - uśmiechnął się do mnie.
-Ja ciebie też - szepnęłam.
-Ty mnie też co? - ukazał swoje białe ząbki w wielkim uśmiechu. Zauważyłam również malutkie dołeczki.
-Ja ciebie też kocham - musnęłam jego wargi swoimi i spojrzałam na resztę. Każdy był wchłonięty w rozmowę.
*Oczami Mai
-Niall uważaj - zawołałam, ale chłopak nie posłuchał i po chwili jego sweter zaczął się palić.
-Kochanie! - krzyknęła Sel i podała blondynowi dzbanek z wodą, która po chwili kapała ze swetra Niall'a na podłogę.
-Co tutaj się stało? - zapytał Zayn, który wszedł do salonu razem z resztą.
-Niall się podpalił - odpowiedziałam, a chłopcy momentalnie zaczęli się śmiać.
-Co w tym śmiesznego? - spojrzała na nich Eleonor.
-No właśnie - przytaknął Niall.
-Bo tak to tylko ty umiesz - zaśmiał się Louis.
-Dobra muszę się z tym zgodzić - zachichotałam - Li  jedziemy do sklepów?
-A po co? - spojrzał na mnie brunet i podszedł.
-Musimy kupić przecież prezenty na święta - szepnęłam Liam'owi na ucho.
-A no tak - uderzył się w czoło otwartą ręką - No to chodź - złapał moją dłoń i udał się ze mną do holu.
-A wy gdzie? - zawołała reszta.
-Jedziemy do sklepu! - odkrzyknęliśmy.
-A po co? - zapytał Zayn wchodząc do holu.
-A po co jedzie się do sklepu? - spojrzałam na brata, jak na wariata.
-Tylko się pytam - uniósł ręce w geście kapitulacji.
-Musimy coś załatwić -odpowiedział Li, a ja w tym czasie ubrałam płaszczyk, kozaki, a na głowę nałożyłam czapkę - Słodko wyglądasz kochanie - mrugnął do mnie Liam.
-Dziękuję - uśmiechnęłam się i pomachałam Zayn'owi na pożegnanie, a po chwili stałam już przy samochodzie.
-Panie przodem - uśmiechnął się z gracją brunet i otworzył przede mną drzwi do samochodu. Usiadłam, dziękując. Liam okrążył samochód i po chwili siedział obok mnie, zapalając silnik.
-To będą nasze pierwsze święta - uśmiechnęłam się.
-I nie ostatnie - zaśmiał się brunet.
-Mam taką nadzieję - mruknęłam zadowolona i pojechaliśmy do sklepu.
*3 godziny później *
-Maja pospiesz się - zawołał za mną Liam.
-No poczekaj chcę tylko przymierzyć tą sukienkę - pobiegłam w kierunku wieszaków, gdzie znajdowała się sukienka, która wpadła mi w oko.
-Ej?! - spojrzałam na blondynkę, która wyrwała mi z rąk sukienkę.
-Na mnie będzie lepiej wyglądać - wystawiła w moją stronę język i odeszła, kierując się w stronę przymierzalni.
-Znajdziesz ładniejszą - mruknął mi do ucha Liam, a ja jęknęłam - Chodź pokażę ci jedną - uśmiechnął się, zadowolony z siebie. Brunet wyszedł z sklepu i z kierował się do następnego.
-Skarbie, nie chcę się kłócić, ale my już byliśmy w tym sklepie - powiedziałam, łapiąc Liam'a za ramię.
-To wracamy do domu? - zapytał.
-Ughgh... - jęknęłam - No dobra.
-To ty już idź do samochodu, a ja pójdę jeszcze do łazienki - pocałował mnie namiętnie, a następnie udaliśmy się w dwie inne strony.
-Maja!!! - usłyszałam krzyk pewnej dziewczyny. Obróciłam się i zauważyłam tłum piszczących dziewczyn. Zszokowana patrzyłam na nich, nie ruszając się z miejsca.
-Uważaj! - usłyszałam następny krzyk i po chwili biegłam za jakimś chłopakiem, który trzymał mnie za rękę i ciągnął w stronę wyjścia.
-Pomocy! - krzyknął, gdy byliśmy przy dwóch mężczyznach, którzy wyglądali na ochroniarzy.
Razem z nieznanym mi chłopakiem wybiegliśmy na podwórko, a ochroniarze zatrzymali tłum piszczących fanek.
-Nic ci nie jest? - wysapał chłopak, obracając się do mnie przodem. Dopiero teraz mogłam przyjrzeć się mojemu wybawicielowi.
-Tak - jęknęłam i zlustrowałam chłopaka od butów do końcówek, postawionych na żelu włosów - Dziękuję - słowo wydobyło się z moich ust tak cicho, że nawet ja prawie tego nie usłyszałam.
-Dla takiej dziewczyny warto pobiegać - uśmiechnął się ukazując w ten sposób dołeczki, a ja mimowolnie lekko się uśmiechnęłam i zachichotałam.
-Jesteś jakąś gwiazdą, że tak zaczęły się zachowywać na twój widok? - zapytał i teraz on zlustrował mnie od góry do dołu. Mój oddech powoli się uspokajał, tak samo jak jego.
-Gwiazdą to ja nie jestem, ale chyba rozpoznały mnie przez coś innego - strzepnęłam z swojego płaszcza niewidzialny pyłek.
-A mogę wiedzieć przez co? - uniósł brwi do góry i kiedy chciałam się odezwać, poczułam jak ktoś mnie obejmuje od tyłu.
-Wszystko w porządku skarbie? - szepnął mi do ucha Liam.
-Tak - obróciłam się do bruneta przodem i uśmiechnęłam się - On mnie uratował - wskazałam palcem na chłopaka, który stał oparty o słup i przyglądał mi się - A tak w ogóle jak masz na imię?
-Luke - uśmiechnął się uwodzicielsko, a Liam przytulił mnie jeszcze mocniej.
-Maja - odwzajemniłam uśmiech - Jeszcze raz dziękuję.
-Do usług - pocałował mnie w policzek  - Masz mój numer - szepnął i włożył do kieszeni mojego płaszczyka kartkę na której znajdował się numer blondyna.
-Jedziemy do domu? - zapytał Liam łapiąc moją dłoń i ciągnąc mnie w stronę samochodu.
-Mhmm - mruknęłam i spojrzałam na samochód, w którym siedział mój wybawiciel i kiedy zorientował się, że się mu przyglądam, posłał mi oczko i zapalił silnik.
-Maja - brunet szarpnął lekko moją ręką, a ja szybko na niego spojrzałam zdziwioną miną - Wsiadasz? - wskazał na otwarte drzwi, których wcześniej nie zauważyłam.
-Mhmm - ponownie mruknęłam i usiadłam, po czym chłopak zamknął za mną drzwi, a następnie okrążył samochód i usiadł po stronie kierowcy.
-Kocham cię - uśmiechnął się brunet.
-Ja ciebie też - odwzajemniłam uśmiech, a następnie namiętnie pocałowałam chłopaka.

-----------------------------------------------------------------------------------------------
Nareszcie powrót rozdziałów :* Mam nadzieję, że cieszycie się tak bardzo jak ja. No i że podobał się wam rozdział :)
Drake, nieznany blondyn, wybawiciel naszej kochanej Mai, przyniesie jej, jak i Liam'owi troszkę problemów. Nie będzie się często pojawiał w rozdziałach, ale jak będzie to niekorzystnie do związku naszych gołąbeczków. Jeśli chcecie wiedzieć jak skończy się znajomość Drake'a i Mai, śledzie bloga i bądźcie na bieżąco :* Życzę wszystkim miłego tygodnia :*

Chciałam Wam też napisać, że czym będzie więcej komentarzy tym szybciej będą pisane rozdziały i tym więcej będziecie się dowiadywać :*
A więc następny rozdział będzie, gdy dobijecie do 4 komentarzy :* Powodzenia :D /Sandi :*