piątek, 28 listopada 2014

Rozdział XIX

Wstałem, a bardziej zostałem obudzony. Spojrzałem z nienawiścią na Niall'a.
-Co ty chcesz?! - wstałem i położyłem się w łóżku.
-Paul powiedział, że mam cię obudzić - powiedział - Wszyscy mamy być w restauracji za 5 minut.
-Po co? - zapytałem.
-Bo chce z nami pogadać - blondyn wyszedł z pokoju, a ja wstałem.
Zabrałem pierwsze lepsze ubrania i udałem się do łazienki, aby trochę się ogarnąć.
Po 4 minutach byłem gotowy, więc wybiegłem z pokoju trzaskając drzwiami. Nie chciałem czekać na windę, więc zbiegłem po schodach, przeskakując co dwa. Po paru sekundach byłem na dole przy restauracji. Poprawiłem fryzurę i wszedłem do restauracji. Podszedłem do stolika, gdzie siedziała już reszta i zająłem miejsce obok Liam'a i Louis'a.
-No nareszcie - zaśmiał się Lou, a ja zabrałem z koszyka bułkę.
-Co chciałeś? - spojrzałem na Paul'a.
-Dzisiaj jedziemy do Hialeah - powiedział menadżer.
-Będziemy mieć dzień wolny? - zapytał Liam.
-Tak - uśmiechnął się Paul.
Nareszcie jakaś dobra wiadomość.
*Oczami Mai *
Wstałam jak na mnie dość wcześnie, bo o 9. Weszłam do łazienka, gdzie czekały już na mnie wczoraj przygotowane ubrania:

Zeszłam po schodach do kuchni i przeczytałam karteczkę:
" Maja!
Pojechałam do pracy, będę wieczorem. Zack gdzieś pojechał. Zrób zakupy. Pa! Ciocia"
Super! Jestem u cioci, a widziałam ją może z 2 razy? No trudno. Wyszłam z domu zamykając go na klucz i kryjąc je do torebki. Po 15 minutach byłam w sklepie. Zabrałam koszyk i zaczęłam chodzić obok półek. Zabrałam bułkę z ziarenkami, paczkę serka i szynki, sałatę, pomidor i ogórek. Kiedy wszystko co chciałam znajdowało się w moim koszyki udałam się do kasy. Nie było kolejki, więc od razu wyciągnęłam rzeczy z kosza na taśmę.
-Dzień dobry - uśmiechnęłam się do kasjerki.
-Dzień dobry - kobieta również odwzajemniła mój uśmiech - To wszystko?
-Tak - kasjerka zaczęła kasować moje rzeczy.
-Polecam doniczki i rośliny - powiedziała obojętnie.
-Nie dziękuję. Ile płacę? - zapytałam.
-16.65 $
-Proszę - podałam kobiecie banknoty, a ona oddała mi resztę. Spakowałam do reklamówki rzeczy zakupione przeze mnie. Wróciłam do domu i rozpakowałam moje zakupy na blat w kuchni. Zrobiłam sobie kanapkę z serem i szynką. A na obiad zrobię sobie sałatkę. Zaparzyłam również herbatę owocową i poszłam z moim śniadankiem do salonu. Włączyłam telewizor i zaczęłam jeść kanapkę.
Leciał jakiś serial. Był dość nudny, więc jak zjadłam wyłączyłam telewizor i zaniosłam naczynia do kuchni, i włożyłam do zmywarki. Postanowiłam pójść na spacer do parku, który jest niedaleko. Wyszłam z domu i znów go zamknęłam na klucz. Zaczęłam iść powoli w stronę parku.
-Wow - wyszeptałam, gdy doszłam do parku.
Zaczęłam robić zdjęcia, a następnie chciałam wysłać te zdjęcia Liam'owi. Nagle poczułam jak ktoś mnie popycha, a ja się wywróciłam.
-Przepraszam - powiedziałam dziewczyna i pomogła mi wstać.
-W porządku - strzepałam brud z spodni i bluzki.
-Nie widziałam cię jeszcze tutaj - uśmiechnęła się blondynka.
-Dopiero się przeprowadziłam, ale znów lecę do Londynu - odwzajemniłam uśmiech.
-Selena - dziewczyna podałam mi dłoń.
-Maja - uścisnęłam ją - Może porozmawiamy w domu co?
-Pewnie - ruszyłyśmy do domu.

***

-Naprawdę? - zaśmiała się Sel.
-Tak! Byłam taka szczęśliwa!
-Zazdroszczę - upiłam łyk herbaty.
-Niby czego?
-Mieszkasz w Londynie, odnalazłaś brata i masz wspaniałego chłopaka.
-Tak... Masz czego mi pozazdrościć - zaśmiałyśmy się - I jadę jutro na koncert, i będę tam śpiewać i nareszcie zobaczę moich ukochanych chłopaków!
-A mogę - mój telefon zaczął grać tak znaną mi melodię.
-Poczekasz? - spojrzałam na Sel, a ona pokiwała mi twierdząco głową. Dzwonił Lou.
-Hej Lou - uśmiechnęłam się do słuchawki.
-Idź w stronę parku, my zaraz tam będziemy - powiedział chłopak i rozłączył się.
-Szybka rozmowa - zaśmiałam się do siebie i weszłam do salonu.
-Idziesz ze mną, Sel? - zapytałam blondynkę.
-Gdzie? - spojrzała na mnie.
-Do parku, czekają tam na mnie przyjaciele.
-Pewnie - uśmiechnęła się i poszłyśmy ubrać buty. 
-Czekaj! - krzyknęłam.
-Co?
-Idę siusiu - zdjęłam buty i pobiegłam do łazienki. Załatwiłam się szybko, a w tym momencie mój telefon odezwał się chyba z 10 razy.
-Nerwowi - wyszłam z łazienki. Zadzwoniłam do Louis'a.
-Już idziemy - powiedziałam i rozłączyłam się, dopóki się nie odezwał.
-Chodź - ubrałam but i zostałam pociągnięta przez Sel.
-Następna nerwowa - rzuciłam i zamknęłam dom.
-Co chciałaś ode mnie wcześniej? - spojrzałam na dziewczynę i szłyśmy szybkim krokiem w stronę parku.
-Później ci powiem - rzuciła i przeszłyśmy przez pasy.

--------------------------------------------------------------------
Następny rozdział! Mam nadzieję, że się podobał i będę mieć wenę na dalsze rozdziały :D /Sandi :*

środa, 19 listopada 2014

Imagin z Louis'em cz. 3

Obudziłam się około 11. Leniwie wyczołgałam się z łóżka i udałam się do łazienki. Umyłam zęby, a włosy złapałam w kucyk. Wyszłam z pomieszczenia i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej ubrania i poszłam do łazienki je założyć. Kiedy wyszłam z łazienki podeszłam do okna. Zauważyłam biegnącego Louis'a. Nagle zadzwonił dzwonek, a ja zbiegłam po schodach aby otworzyć drzwi, jednak one już były otwarte.
-Aaaa! - krzyknęłam i zaśmiałam się.  Louis złapał mnie w tali i okręcił wokół siebie.
-Tęskniłem - powiedział, gdy mnie odłożył.
-Ja też - namiętnie się pocałowaliśmy.
-Jadłaś już? - zapytał Louis i splótł nasze palce.
-Nie - spojrzałam na nasze złączone dłonie i uśmiechnęłam się.
-No to chodź - pociągnął mnie w stronę kuchni - Robimy zawody?
-Znów? - spojrzałam na niego z rozbawieniem. On i te jego zawody.
-A czemu by nie?
-A co mamy robić? - zapytałam go.
-Kto zrobi lepsze śniadanie - uśmiechnął się zadziornie.
-Nie! Przecież wiesz, że ja nie umiem gotować!
-Nareszcie wygram! - wykrzyknął uradowany.
-Czas, start! - zaśmiałam się i obaj rzuciliśmy się w stronę lodówki. Zabrałam z lodówki mleko, jajka i dżem.  Zaczęłam szybko robić masę na naleśniki. Kiedy masa była gotowa zaczęłam robić naleśniki. Po 15 minutach miałam cały stos naleśników. Umyłam naczynia i poukładałam dżem, nutelle i owoce na stole. Spojrzałam na Louis'a. Wciąż coś robił. Usiadłam na krześle i podziwiałam swoje naleśniki.
-Gotowe! - Louis podał mi talerz.
-Jest cudowne - uśmiechnęłam się.
-Ale to ty znów wygrałaś - zaśmiał się Lou.
-Nie prawda! Ty wygrałeś - Lou pocałował mnie, po czym usiadł naprzeciwko mnie i zaczęliśmy się objadać.
-Było pyszne - wstałam od stołu i włożyłam naczynia do zmywarki.
-Co chcesz robić?
-Może pooglądamy film? Co ty na to?
-Jestem za - uśmiechnął się Louis i razem udaliśmy się do salonu.
-Oglądamy "Jazda na maksa"? - zapytałam.
-Pewnie - Lou usiadł na kanapie, a po chwili ja również siedziałam wtulona do niego.
Gdy film się skończył była już 12:30.
-Zaraz jedziesz - powiedziałam wstając z kanapy.
-Poprawka. My jedziemy - brunet uśmiechnął się - Idę się przebrać.
-Ja też idę - pocałowałam go i pobiegłam po schodach do pokoju.
Ubrałam się , włosy rozpuściłam i usłyszałam jak ktoś zaśmiał się za mną. Obróciłam się.
-Ślicznie wyglądasz, skarbie - Lou pocałował mnie i zeszliśmy po schodach.
-Na pewno mogę tak jechać? - zapytałam.
-Nie.
-Dlaczego? - spojrzałam na niego z zdziwieniem.
-Bo będę zazdrosny - uśmiechnął się i złapał mnie w talii.
Weszliśmy do auta.
-Dzień dobry - uśmiechnęłam się do pana Tomlinsona.
-Dzień dobry - odpowiedział i pojechaliśmy.
*2 godziny później *
Były straszne korki i trochę nam zajęło dojechanie na miejsce. Wyszłam razem z Louis'em z samochodu i udaliśmy się do środka.
-Ile ludzi! - powiedziałam i mocniej złapałam rękę Louis'a.
-Coś się stało? - spojrzał na mnie.
-Nie chcę, abyś mi uciekł - uśmiechnęłam się.
-Nie ucieknę - chłopak zaśmiał się i usiadł na krześle, a mnie zabrał na kolana.
-Cześć - powiedział do nas chłopak o czarnych włosach.
-Cześć - uśmiechnęłam się, a Louis również się przywitał.
-Jestem Zayn - usiadł obok nas.
-Louis - podali sobie ręce - A to jest T.I.
- Ładna sukienka - powiedział, a ja się zaśmiałam.
-Prosimy chłopaków o numerze 155204, 165998,  232677, 61898, 165616 i 846391.
-Muszę iść - powiedział Zayn.
-Czekaj - krzyknęłam, a chłopak się odwrócił.
-Ja też idę - uśmiechnął się Lou, a ja razem z nimi udałam się do hali. Oczywiście musiałam zostać za zasłoną, ale wszystko słyszałam.
-Tylko jeden z was przejdzie - powiedział Simon. Zaczęłam z zdenerwowania ruszać nogami.
-A tą osobą będzie - Simon westchnął - Pieter.
-Nie - powiedziałam cicho, a po moim policzku popłynęła łza.
-Możecie iść - chłopaki pojawili się za kurtyną. Louis podszedł do mnie i mnie przytulił. Rozpłakał się.
-Louis - powiedziałam, a chłopak dźwignął twarz - Nie martw się - uśmiechnęłam się lekko.
-Miałem nadzieję, że to ja przejdę - po policzku Louis'a popłynęła łza.
-Wszystko będzie dobrze, zobaczysz - pocałowałam go namiętnie, a on ciągle pogłębiał ten pocałunek.
-Czy mógłbym prosić Harry'ego Stylesa, Zayn'a Malika, Niall'a Horana, Liam'a Payna i Louis'a Tomlinsona do swojego gabinetu? - zapytał Simon, a oni pokiwali tylko głowami na znak zgody.
-Chcą nagrać jak płaczemy - powiedział Harry. Poznałam go, ponieważ razem z Louis'em rozmawialiśmy z nim chwilkę wczoraj.
-Głowa do góry - uśmiechnęłam się, a każdy z nich, ku mojemu zaskoczeniu, przytulił mnie i szepnął do ucha " Dziękuję". Na końcu Lou pocałował mnie i poszedł do gabinetu. Po 40 minutach wyszli z gabinetu.
-Tak!!! - Louis podbiegł do mnie i wziął na ręce.
-Hahaha... Louis - złapałam go za policzki - Odłóż mnie i powiedz o co chodzi.
-Simon stworzył ze mnie, Zayn'a, Niall'a, Harry'ego i Liam'a zespół - powiedział mi na ucho Lou - Ale nikomu nie mów.
-Dobrze - uśmiechnęłam się, a brunet pocałował mnie.
*W domu *
-Jeju tak się cieszę - wykrzyczał Lou w moim pokoju.
-Super! Ale nie krzycz już tak - zaśmiałam się, a chłopak usiadł obok mnie.
-Kocham Cię - powiedział.
-Ja cie - nie dokończyłam, ponieważ zadzwonił telefon Louis'a i wyszedł z mojego pokoju. Po chwili wrócił.
-Jutro wyjeżdżam - powiedział.
-Co?! - wstałam gwałtownie.
-Jadę do Harry'ego i będzie tam też reszta chłopaków. Musimy się poznać.
-Ale to ty jedziesz sam, tak? - spojrzałam na niego.
-No tak, a co myślałaś? - w moich oczach pojawiły się łzy
-Chyba musisz już iść - powiedziałam, a chłopak bez pożegnania opuścił mój dom.
*tydzień później *
Wyglądam przez okno. Louis właśnie wrócił od Harry'ego. Zapomniał o mnie. Nie dzwonił. Nie pisał. Dlaczego tak jest? Pisałam do niego, a on nie odpisywał. Nagle odezwał się mój telefon. Sms od Lou:
"Cześć kochanie"
"Teraz kochanie?!"
"O co ci chodzi?"
"Pisałam do ciebie, dzwoniłam! A ty co? Nie odezwałeś się do mnie!"
"Przepraszam :( Zapomniałem zabrać ładowarki i jeszcze poznawałem się z chłopakami"
"Bałam się"
"Czego?"
"Że mnie zostawisz"
"Nigdy o tym nawet nie pomyślałem!"
"Przepraszam :("
"Nie masz za co :*"
"Mam! Zaczęłam na ciebie krzyczeć, ale ja Cię tak bardzo kocham i bałam się że zostawisz mnie, aby być wolnym"
"Też Cię Kocham <3 A o to się nie martw, nigdy cię nie zostawię. Idę na śniadanie"
"Smacznego ^-^"
"Dziękuję :*"

-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Jesteście ciekawi co będzie się działo dalej? Musicie jednak jeszcze poczkeać, ponieważ nie nadążam nad pisaniem i wymyślaniem wszystkiego :P Musze się przyznać, że zawiodłam się na was :( Nie komentujecie. Po prostu się nie odzywacie :( Mam nadzieję, że się to zmieni. Miłego tygodnia :D/ Sandrusia :*

niedziela, 9 listopada 2014

Rozdział XVIII

*Oczami Mai*
Nareszcie wyszłam z tego auta. Zack i Lucy ciągle się kłócili co bardzo przeszkadzało w podróży, ale na szczęście Harry odebrał ode mnie telefon i po gadaliśmy.
*Rozmowa Mai i Harry'ego*
-Heja! - krzyknęłam do słuchawki.
-Hej!
-I jak tam plan powoli wkracza w życie?
-Tak. Chłopaki dali się nabrać.
-Widziałeś wpis?
-Jaki wpis?
-No ten co dałam na Twitterze!
-A ten. Najpierw nie wiedziałem o co ci chodzi ale po chwili się skapłem.
-Głupek!
-Ej!
-Oj wiesz, że cię kocham - posłałam do słuchawki buziaka.
-Harry z kim ty gadasz? - usłyszałam głos Zayn'a - Z Caroliną?
-Co?! Yyy... Tak - zawołał Harry. Słyszałam w jego głosie, że był zdenerwowany.
Zaczęłam szybko myśleć co powiedzieć, aby się nie domyślili że rozmawia ze mną.
-Harry - powiedziałam.
-Tak? - zapytał.
-Misiu ja muszę kończyć! Kocham Cię i pozdrów chłopaków! - uśmiechnęłam się.
-Dziękuję - szepnął do słuchawki Hazza.
-Co mówisz? - usłyszałam Liam'a , a moje serce zabiło mocniej. Rozłączyłam się i oparłam się o oparcie.
*Teraz *
-Idziemy! - krzyknęłam i zabrałam koszyk - Albo zjem to sama!
Oboje ruszyli w moją stronę dalej się kłócąc.
-Mogliśmy jechać na tą lepszą plażę! - marudziła Lucy.
-Przecież na tą zawsze przyjeżdżamy! - Zack zaczął gestykulować rękami.
-Nie!
-Tak!
-Przestańcie!!! - wydarłam się i rozłożyłam koc na piasku.
-No co? - spojrzała na mnie ze zdziwieniem Lucy.
-Tutaj jest pięknie! Naprawdę! - uśmiechnęłam się do nich i zdjęłam sukienkę, a Lucy zrobiła to samo.
-Idziesz? - spytałyśmy jednocześnie Zack'a, który zdjął koszulkę i mógł iść pływać. Zack splótł palce razem z Lucy i obaj wbiegli do wody i zanurkowali. Spojrzałam na taflę wody i do moich oczu napłynęły łzy.

"Wpadł pod wodę, więc ja się szybko wynurzyłam i chciałam podpłynąć na brzeg, ale Liam był szybszy. Złapał mnie i zabrał na barana. Śmiałam się, ale kątem oka widziałam jak Zayn się na to wszystko patrzy.
-Zayn chodź się bawić - krzyknęłam, a ten od razu do mnie podpłynął. Wskoczyłam na niego. Pływaliśmy długo chlapiąc się. "

-Maja no chodź! - usłyszałam głos Zack'a.
-Potem dołączę! - krzyknęłam i pobiegłam w stronę koca na którym usiadłam. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Liam'a. Nie odbierał. Rozpłakałam się. Tak bardzo za nim tęsknię. W pewnym momencie mój telefon zaczął grać tak znaną mi piosenkę. Szybko odebrałam.
-Maja?! - usłyszałam głos Liam'a.
-Liam! - wyszeptałam zapłakanym głosem.
-Kotek co się dzieje? Płaczesz? - zapytał.
-Tak! - nie wytrzymałam i znów wybuchłam nie pohamowanym płaczem. Ludzie którzy przechodzili obok mnie dziwnie się na mnie patrzeli, ale w oczach widać było też współczucie. Tak jakby wiedzieli co się stało. Co przeżywam.
-Ciii kotek - uciszył mnie Liam - Wszystko będzie dobrze.
-Liam ja tak bardzo za tobą tęsknię. Chcę się do ciebie przytulić. Na szczęście niewiele już zostało dni.
-Jak to niewiele? - zapytał zdziwiony. Wytarłam łzy ręką i zaczęłam myśleć nad tym co powiedziałam. Czy ja się właśnie mu wygadałam? Muszę to szybko odkręcić!
-No, bo za niedługo mamy wolne i chciałam do was przylecieć - powiedziałam bardziej radosnym głosem.
-Tylko że my mamy teraz trasę koncertową - Liam miał smutny głos.
-Mam nadzieję że się zobaczymy - uśmiechnęłam się - Muszę kończyć.
-Kocham cię - wyszeptał do słuchawki Liam, a ja się jeszcze bardziej uśmiechnęłam.
-Ja ciebie też - posłałam całusa do słuchawki i rzuciłam - Pozdrów chłopaków i ucałuj Zayn'a.
-Dobrze - włożyłam telefon do torebki i wbiegłam do wody. 
Szybko zanurkowałam pozbywając się wszystkich myśli. Kiedy wypłynęłam spod wody ktoś dotknął mojego ramienia. Wystraszona obróciłam się. Lucy przytuliła się do mnie.
-Myślałaś o nich, prawda? - szepnęła mi do ucha, a po moich policzkach znów zaczęły spływać łzy.
-Nie płacz - Luc starła moje łzy i znów mnie przytuliła.
-Brakuje mi ich - wyznałam - Całe życie miałam nadzieję, że odnajdę Zayn'a i udało mi się! Ale musiałam wyjechać przez ciotkę. 
-Wszystko będzie dobrze - uśmiechnęła się do mnie dziewczyna - Jeszcze dwa dni. Dasz radę!
-Skąd wiesz? - spojrzałam na nią.
-Zack mi powiedział, że masz plan.
-Idziemy pływać?
-Z chęcią - zaśmiała się dziewczyna i zaczęła mnie topić. Gdy przestała złapałam ją za nogi i pociągnęłam. 
-Tak samo pociągnęłam Louis'a - pomyślałam.
Pływaliśmy 20 minut chlapiąc i topiąc się. Kiedy wyszłam otarłam się ręcznikiem i usiadłam na kocu. Zabrałam komórkę i zaczęłam szukać piosenki którą zaśpiewam na koncercie chłopaków.
-Co robisz? - usłyszałam nad sobą. Lucy uśmiechała się do mnie, a po chwili siedziała obok mnie. Zack również usiadłam obok mnie i przytulił do siebie.
-Zbieramy się powoli? - spojrzał na mnie, trzymając dalej w swoich ramionach.
-Dlaczego? - Lucy znów zaczynała marudzić.
-Jedziemy do domu się przebrać i idziemy do kina, a później do restauracji - zaśmiał się Zack.
-Na jaki film? - zapytałam.
-Na "Charlie st. Cloud"
-Zawsze chciałam na to iść! - zawołała Lucy i pocałowała namiętnie Zack'a.
Ubrałam się w wcześniejszą sukienkę i udaliśmy się do samochodu, wcześniej zabierając koc i koszyk. Do domu jechaliśmy jakieś 20 minut. Kiedy weszłam do domu, poszłam do pokoju zabrać ubrania i udałam się do łazienki. Zabrałam szybki prysznic, a kiedy wyszłam z kabiny prysznicowej ubrałam wcześniej przygotowane ubrania. Zrobiłam lekki, lecz widoczny makijaż i byłam gotowa. Włosy jeszcze szybko rozczesałam i zeszłam po schodach do salonu, gdzie na kanapie siedziała już Lucy. 
-Ślicznie wyglądasz - uśmiechnęłam się do dziewczyny i usiadłam obok niej czekając na Zack'a.
*Oczami Zayn'a *
Właśnie dojechaliśmy do hotelu w Orlando.
-Wciąż cię nie rozumiem! - usłyszałem głos Liam'a, jak się kłoci z Paulem.
-Przykro mi - Paul krzyknął, a po chwili ktoś trzasnął drzwiami.
-Zayn? - do mojego pokoju wszedł Harry.
-Tak - odwróciłem się do niego przodem.
-Wiem jak chciałeś ją zobaczyć - zaczął Hazza - Rozmawiałeś z nią może?
-Nie, a ty?
-Co? Ja? Emm... nie - odparł, a do pokoju wszedł Liam.
-Maja dzisiaj do mnie dzwoniła - powiedział.
-Tak? Co mówiła? - podszedłem do Liam'a, a Harry wyszedł z pomieszczenia.
-Płakała - wyznał i usiadł na łóżku załamany.
-Jak to płakała - spojrzałem na niego i zabrałam do ręki telefon.
-Tęskni za nami i to strasznie - zaczął Li - Dodała też, że na szczęście zostało mało dni. Ale nie wiem o co jej chodziło.
-Na pewno? - miałem nadzieję, że Li coś jeszcze wie.
-Mówiła, że ma wolne. Ale nie wiem - powiedział i wyszedł z pokoju zostawiając mnie ze swoimi myślami i wspomnieniami. Położyłem się na łóżku i zaczął sobie wszystko przypominać.

"-Zayn jest moim bratem -powiedziała Maja i mnie przytuliła.
-A Maja moją siostrzyczką -zaśmiałem się."

"-Wow, moja siostra jest uzdolniona muzycznie - przytuliłem Maję.
-Mam po bracie -zaśmiała się"

"-Ty jeszcze nie śpisz? -zapytałem.
-Jakoś nie, chodź popatrz-  powiedziała i poklepała na miejsce obok siebie. Podszedłem i usiadłem obok niej. Popatrzyłem  na ekran i przytuliłem ją.
-To były czasy - uśmiechnąłem się.
-Zayn, a pamiętasz jak chciałeś mi pokazać jaki ty jesteś macho i wskoczyłeś do wody? -zapytała.
-Przestań... Nie wiedziałem że to będzie taka głęboka woda - zaśmiała się.
-Taa... i cię ratowałam. To głupio musiało wyglądać ja małe dziecko ratuje swojego brata. - powiedziała i wybuchła śmiechem.
-No... Byłem od ciebie wyższy o 7 cm - zaśmiałem się i dodałem - Ja idę się umyć, a jak przyjdę masz spać.
-To jest rozkaz? -zapytała.
-Można tak powiedzieć - pokazałem jej język.
-Aj Aj kapitanie - zasalutowała i znowu wybuchła śmiechem"

Wspominając sobie w pewnej chwili zasnąłem.
---------------------------------------------------------------------------------------------
Hejeczka kochani :* Tak wiem, wiem rozdział miał się pojawić najpóźniej w sobotę, ale nie dałam rady go napisać. Mam nadzieję, że się podobał i napiszecie jakiś komentarz, bo jakoć się nie angażujecie :( Kocham <3/  Sandrusia :*

środa, 5 listopada 2014

Imagin dla Martyny z Liam'em! Cz. 2

"Prosimy wszystkich pasażerów o zapięcie pasów zaraz lądujemy"
Zapięłam pasy i spojrzałam się ze zdziwieniem na moją przyjaciółkę.  Czyżbym przespała cały lot? No nieźle. Pierwszy raz zasnęłam w samolocie.
-Jak długo można spać? - zaśmiała się Sandra.
-Cicho bądź ty nie jesteś lepsza - pokazałam jej język i poczułam jak lądujemy na ziemi. Zaczęliśmy bić brawo.
"Dziękuję bardzo za ten wspaniały lot. Miłego dnia Wam życzę"
Odpięłam pasy i po 5 minutach mogliśmy wychodzić z samolotu. Jestem w Londynie po prostu w to nie wierzę.  Uśmiechnęłam się do Sandry i obie udałyśmy się po nasze walizki. Musiałyśmy troszkę czekać ale po 10 minutach zauważyłyśmy nasze walizki i zabrałyśmy je z taśmy. Wyszłyśmy z budynku lotniska i wsiadłyśmy do taksówki. Sandra podała kierowcy jakąś karteczkę i mrugnęła do mnie. Co ona kombinuje?
* Oczami Sandry*
Mam nadzieje że niczego się nie domyśliła bo jak tak to mi się niespodzianka nie uda. Jesteście chyba ciekawi co to za niespodzianka, ale nie mogę wam jej zdradzić.  Taksówkarz zawiózł nas pod sam dom. Podziękowałyśmy i  zapłaciłam mu.
-Czy jesteś gotowa? - zapytałam Martynę.
-Chyba tak - mruknęła.
-Pytam jeszcze raz! Czy jesteś gotowa w 100%?!
-Tak! - krzyknęła i ludzie dziwnie się na nas popatrzeli.
 Przekręciłam kluczyk i otworzyłam drzwi. Moja przyjaciółka stała przed drzwiami z otwartą buzią.
-Wchodzisz? - spojrzałam na nią z uśmiechem.
-Yhym - weszła powoli do mieszkania i zaczęła się rozglądać.
-Przecież to musiało kosztować fortunę!!!
-Nie prawda! - zaśmiałam się cichutko.
Zdjęłyśmy buty i poszłyśmy do kuchni. Wyglądała wspaniale. Salon był nawet większy niż mi się wydawał.
-A gdzie łazienka i pokoje? - zapytała Martyna.
-Tutaj jest łazienka dla gości - otworzyłam drzwi, w których znajdowały się miotły, ścierki itp - ups pomyłka.
-Czyli ty nie wiesz nic co tu jest? - zaśmiała się moja przyjaciółka.
-Bingo przyjaciółeczko - puściłam do niej oczko.
-My się tutaj zgubimy - mruknęła.
-Tutaj będzie łazienka!
-No mam nadzieję.
-Czemu?
-Sikać mi się zachciało.
-Teraz?
-Tak! A tobie nie chce się?
-Nie! Czekaj... Tak! - zaśmiałyśmy się i załatwiłyśmy się.
-Teraz pokoje - powiedziałam, gdy zgasiłam światło z łazienki.
Weszłyśmy po schodach i udałyśmy się do pierwszego pomieszczenia. Był nią mój  pokój.
-Jaki śliczny - zapiszczała Mania.
-Zaraz zobaczysz swój - zamknęłam drzwi i otworzyłam drzwi z naprzeciwka.
-Oto twoje królestwo!
-Emm... Serio? Koce?
-No kurczę! Powinni podpisywać te drzwi!
- To może te? - Mania wskazała na ostatnie drzwi.
-Chyba te - podeszłam i otworzyłam.
-Jest przepiękny! Dziękuję! - przytuliłyśmy się.
-Idę się rozpakować, a ty sprawdź sobie szafkę nocną - zaśmiałam się i weszłam do pokoju. Następnie wyciągnęłam z walizki wszystkie ubrania i zaczęłam je wieszać na wieszakach lub wkładać do szafy i szafeczek. W pewnym momencie usłyszałam pisk.
-Chyba znalazła - pomyślałam i zaśmiałam się.
*Oczami Martyny *
Kiedy Sandra wyszła z pokoju poszłam z kosmetyczką do łazienki. Była taka piękna. Poukładałam perfumy, kosmetyki, szczoteczkę, pastę, lakiery itd. Kiedy wyszłam z pomieszczenia moje oczy zatrzymały się na szafce nocnej. Podeszłam do niej i usiadłam na łóżku. Powoli otwierałam szafkę. Zauważyłam bilet. Zabrałam go do ręki. Przecież to...
-Aaaaaaaaaaa- zaczęłam piszczeć i skakać.
Wybiegłam z pokoju i wbiegłam do pokoju Sandry. Zaczęłam skakać, ale zauważyłam że moja przyjaciółka leży na podłodze i się śmieje.
-To podróby? - zapytałam, siadając na łóżku.
-Nie! Ale twoja reakcja była bombowa! - wydusiła z siebie Sandra i znowu wybuchła śmiechem, a ja również.
-A kiedy jest ten koncert? - zapytałam, gdy się uspokoiłam.
-Jutro.
-Jutro?! W co ja się ubiorę?! - wybiegłam z pokoju Sandry i przywaliłam w drzwi.
-Brawo - Sandra zaczęłam klaskać.
-Gdzie mój pokój?
-Prze teleportował się - rzuciła Sandra i weszła do pokoju.
-Zrób obiad! - krzyknęła, a ja udałam się do kuchni. Otworzyłam lodówkę i o dziwo była pełna. Zrobiłam groszek i kurczak. Weszłam po schodach i udałam się do pokoju Sandry. Otworzyłam drzwi i się zaśmiałam.
-Gdzie jesteś?
-W łazience!
-A co robisz?
-A co można robić w łazience?!
-Dużo rzeczy - zaśmiałam się, a Sandra wyszła z pomieszczenia. Zaczęłam śmiesznie poruszać brwiami.
-Jesteś zboczona - krzyknęłam moja przyjaciółka i pobiegłyśmy po schodach na dół. Nałożyłyśmy sobie trochę groszku i kurczaka, i poszłyśmy do salonu. Włączyłam telewizor i właśnie leciał wywiad z One Direction. Obie zapiszczałyśmy i zaczęłyśmy oglądać i jeść obiad.
( R - reporter, H - Harry, Z - Zayn, N -Niall, Lou - Louis, Li - Liam)
R - Witam chłopcy! Jak się trzymacie po trasie?
H - Wspaniale!
Lou - Nasi fani są cudowni. Zawsze możemy na nich liczyć. Podczas trasy poznaliśmy dużo wspaniałych osób.
R - Gratuluję wam fanów!
Li - Dziękujemy!
R - No dobrze. Przeczytam Wam teraz pewne pytania, które zostały zadane przez waszych fanów.
N - Do dzieła!
R - Czym są dla Was wasi fani?
H - Bardziej powiedzielibyśmy, że są naszymi przyjaciółmi. Dużo im zawdzięczamy!
R - No dobrze następne pytanie. Gdzie odbędzie się wasz jutrzejszy koncert?
Lou - W Londynie.
R - I ostatnie. Kto z Was jest wolny, a kto zajęty?
Lou - Wiedziałem, że o to zapytasz. Jesteś taki przewidywalny. Ale jak na razie jestem wolny.
Li - Ja też.
N - I ja.
H - A ja jak zwykle. Wolny!
Z - A ja zajęty.
Lou - Biedny rodzynek!
R -  Dziękuję Wam chłopcy za wywiad.
I wywiad się skończył.
- Słyszałaś? - zapytałam Sandrę.
-Ale co? - spojrzała na mnie, a następnie wstała i zaniosła talerze do kuchni, i po chwili wróciła z szklankami, z sokiem.
-No Louis jest wolny! - krzyknęłam.
-I? - Sandra usiadła obok mnie na kanapie.
-Może na koncercie zakocha się w tobie?
-Ty uważaj lepiej!
-Na co? I po co?
-Bo jak się Liam zakocha w Tobie to może nie przestać nigdy.
-Osz ty!
-No wiem - Sandra wzruszyła ramiona i poszła do góry, chyba do pokoju.
Zaniosłam szklanki do kuchni i włożyłam je do zmywarki, a następnie udałam się do pokoju. Naszykowałam ubrania, które ubiorę na koncert i poszłam do łazienki. Zabrałam szybki prysznic i wyszłam owinięta w ręcznik. Wybrałam ubrania i poszłam do łazienki je ubrać. Nałożyłam na siebie lekki makijaż, popsikałam się perfumami i byłam gotowa, by wyjść na miasto z Sandrą.
*Oczami Sandry *
Ubrałam się, nałożyłam makijaż, popsikałam się moimi najlepszymi perfumami i zrobiłam sobie dwa kucyki. Poszłam do salonu, gdzie czekała na mnie już Martyna.
-Idziemy na miasto? - zapytałam.
-Sama chciałam Cię o to zapytać - zaśmiałyśmy się i poszłyśmy do holu ubrać buty.
Wyszłyśmy z domu, a ja zamknęłam go na klucz i włożyłam klucze do torebki. Zaczęłyśmy chodzić sobie po mieście.  Chodziłyśmy w ciszy jakieś 20 minut, co było bardzo dziwne, bo zazwyczaj to buzie nam się nie zamykają.
-Skąd w ogóle masz te bilety? - zapytała nagle Mania, przerywając tą ciszę.
-A ja już mam swoje sposoby!
-No jak? Powiedz!
-Oj nie ważne! Ważne, że poznam Louis'a!
-Yhym...
-No i ty Liam'a - uśmiechnęłam się.
-Szkoda, że nie będziemy mieć z nimi zdjęcia - Martyna powiedziała to smutnym głosem, a ja stanęłam w miejscu bacznie obserwując przyjaciółkę.
-Idziesz? - zapytała.
-Czy ty przyglądałaś się tym biletom?
-Nie, a czemu?
-To dlatego to powiedziałaś! - zaśmiałam się - Idziemy już do domu? Jestem zmęczona, a jeszcze jutro ten koncert.
-Ale co ja takiego powiedziałam?
-Zobaczysz w domu bilety to wtedy, mam nadzieję, że zrozumiesz - uśmiechnęłam się i kierowałam się w stronę domu, a Martyna po chwili do mnie przyłączyła.
-No powiedz!
-Mamy bilety Vip ty debilu!
-Czyli?
-Możemy z nimi zrobić zdjęcie, porozmawiać i dadzą nam autografy - otworzyłam drzwi do domu i weszłam do środka. Zdjęłam buty i skierowałam się w stronę schodów.
-Robimy kolację?! - usłyszałam głos Martyny.
-Nie jestem głodna! - krzyknęłam i weszłam do pokoju.
*Oczami Martyny *
Kiedy weszłam do domu poszłam do kuchni zrobić sobie kanapki i herbatę. Gdy moja kolacja była gotowa udałam się z nią do swojego pokoju. Talerz oraz kubek odłożyłam na biurko i włączyłam komputer. Weszłam sobie na Facebook'a, Twittera i Instagrama. Dodałam tam różne moje zdjęcia. Potem włączyłam sobie film " Wciąż ją kocham " i jadłam kanapkę. Kiedy film się skończył była godzina 23. Zaniosłam szybko naczynia do kuchni i włożyłam je do zmywarki. U Sandry jeszcze się paliło światło, ale nie chciałam jej przeszkadzać więc od razu skierowałam się do łazienki. Umyłam włosy i ubrałam się przygotowaną piżamkę. Rozczesałam jeszcze włoski i byłam gotowa do snu. Wyszłam z łazienki i położyłam się do łóżka. Po chwili odpłynęłam w sen.
*Oczami Sandry *
Około godziny 23 słyszałam Martynę jak chodzi w tą i z powrotem. Postanowiłam przestać już ściągać piosenki i położyć się spać. Pobiegłam szybko do łazienki i zabrałam prysznic oraz umyłam włosy. Gdy wyszłam spod prysznica ciało posmarowałam balsamem o zapachu konwalii. Ubrałam się  i mokre ręczniki powiesiłam na kaloryferze. Wyszłam z łazienki i położyłam się do łóżka. Jutro czeka mnie i Martynę wspaniały dzień. Po paru minutach odpłynęłam w krainę Morfeusza.

--------------------------------------------------------------------------------------------------
Druga część imaginu. Imaginy będą pojawiać się co dwa tygodnie w środę ( postaram się ), a rozdziały z opowiadania w piątki lub soboty co tydzień. A w ogóle co sądzicie o nowym tle? No i o imaginie? Miłego dnia kochani :* / Sandrusia :D