środa, 30 grudnia 2015

42. Babeczki

*Perspektywa Mai*
Poranne promyki słońca oświetlały lekko moją twarz, przez co zostałam obudzona. Leniwie przetarłam oczy, a następnie obróciłam się w stronę chłopaka, który spał razem ze mną. Klatka Louis, która nie była przykryta kołdrą, miarowo się unosiła, a jego oddech był spokojny, co wskazywało na to, że ciągle jeszcze śpi. Usta miał lekko otwarte, a jego ręce znajdowały się nad głową. Cichutko się zaśmiała, a następnie wywlokłam się z łóżka. Podeszłam do okna i wyjrzałam.

Słońce już dawno górowało na niebie razem z chmurami. Samochody gnały na drodze, a matki z wózkami spacerowały po chodnikach razem z swoimi maleństwami.
Na samą myśl, że za 6 miesięcy ja również będę mogła tak spacerować, na mojej twarzy wymalował się wielki uśmiech.

Szczęśliwa podeszłam do szafy bruneta i wyciągnęłam jakieś jego ubrania, ponieważ swoich tutaj nie miałam. Znalazłam jakieś spodnie z sznurkiem, aby zawiązać je sobie na wysokości pasa, przynajmniej nie będą ze spadać. Wyciągnęłam również koszulkę w paski, bo wydawała się słodka oraz mniejsza niż reszta. Z ubraniami udałam się do łazienki.

Weszłam naga pod prysznic i odkręciłam kurek z ciepłą wodą. Umyłam się, używając resztki mydła, które zostało. Wychodząc z kabiny owinęłam się szczelnie ręcznikiem i podeszłam do umywalki. Zabrałam szczoteczkę, włożyłam pod wodę, a następnie wycisnęłam troszeczkę pasty. Umyłam porządnie zęby i wypłukałam jamę ustną. Wszystko odłożyłam na miejsce i ubrałam się w wcześniej przygotowane ubrania.

Wychodząc z łazienki otworzyłam okno, aby do środka wdarło się trochę świeżego powietrza. Odłożyłam na krzesła ubrania w których spałam i upewniając się, że Louis śpi, poszłam na dół.

Nikogo tam nie zastałam, więc postanowiłam zrobić naleśniki i babeczki. Wyciągnęłam składniki na muffinki, których wyjdzie około 18-20 sztuk:
-250 g mąki
-60 g cukru
-1 łyżka kakao w proszku
-2,5 łyżeczki proszku do pieczenia
-szczypta soli
-50 g masła
-2 jajka, roztrzepane
-150 ml mleka
-50 g czekolady gorzkiej, posiekanej

Ustawiłam piec na 200*C, aby jak będę wkładać babeczki piec był nagrzany. Przesiałam mąkę do dużej miski, do której dodałam cukier, kakao, proszek do pieczenia i sól, a następnie wymieszałam. Na środku zrobiłam nieduże wgłębienie,
Do małego garnuszka włożyłam masło, postawiłam na kuchence i roztopiłam. Chwilę poczekałam, aby wystygło i wlałam do wgłębienia.
Do wgłębienia dodałam również mleko i jajka. Wszystko wymieszałam warzechą. Na koniec, mieszając, dodałam posiekaną gorzką czekoladę. Napełniłam foremki do połowy ciastem, a następnie włożyłam do piekarnika.
Babeczki mają się piec 10 do 15 minut, więc w tym czasie zrobiłam ciasto na naleśniki.
Po 12 minutach babeczki były upieczone, więc wyciągnęłam blachę, na której znajdował się owy deser i odstawiłam na blat. Zabrałam się teraz za smażenie naleśników.

Gdy już moja góra naleśników była gotowa, usłyszałam głosy dochodzące z schodów. Postawiłam naleśniki oraz babeczki na stół. Wyciągnęłam również talerze i odłożyłam na blat.

-Dzień dobry - usłyszałam przy uchu i podskoczyłam.
-Louis - zaśmiałam się i klepnęłam go lekko w ramię.
-Słucham? - wyszczerzył się jak głupi do sera.
-Nie śmiej się tak tylko nakryj do stołu - pogoniłam go do pracy i usiadłam obok Niall'a.
-Cześć - cmoknęłam go w policzek i oparłam głowę o jego ramię.
-Hej - zaśmiał się - Humorek dzisiaj dopisuje?
-Czuję się pełna energii - mruknęłam i ziewnęłam.
-Właśnie widzę - do jadalni wszedł Liam.
-Hej - szepnęłam i usiadłam wyprostowana.
-Cześć - usiadł naprzeciwko mnie i wpatrywał się we mnie z zaciekawieniem.
-Co ci jest? - zapytałam, obserwując każdy jego ruch.
-Nic. A tobie?
-Czuję się jak worek ziemniaków - mruknęłam z uśmiechem.
-Masz tam takiego dużego ziemniora - zażartował Zayn i cmoknął mnie w policzek.
-Dzisiaj badania - mruknęłam i spotkałam się z wystraszonym wzrokiem chłopaków.
-Coś nie tak z dzieckiem? - wstał od stołu Liam i podszedł do mnie.
-Nie, wszystko w porządku - uśmiechnęłam się - Dziękuję, że się martwisz.
-Zawsze myślałem, że będziesz matką moich dzieci, a tu taka niespodzianka - westchnął.
-Życie przed nami - szepnęłam mu do ucha i pocałowałam lekko w policzek.
-Jemy? - zapytał Louis i usiadł obok mnie.
-Tak - od razu zaczęłam pałaszować naleśniki, a chłopcy z zdziwieniem się na mnie spoglądali - Nie jecie?
-Od kiedy ty tyle jesz? - wpatrywał się we mnie Harry.
-Jem za dwoje. Nie mogę? - uśmiechnęłam się lekko.
-No... Może - mruknął Liam i nikt juz się nie odezwał podczas spożywania posiłku.


----------------------------------------------------------------------------------------
Troszkę krótszy, bo właśnie jest 1:45. No nieźle xD I znów będę spać do 11 xD
Jak to ja... 
Jedna dziewczyna pisała, że za szybko dzieje się akcja, więc macie tutaj jak nasza rodzinka je śniadanko :D
Maja piekła babeczki, które z całego serca polecam, bo są pyszne. Sama je już nie raz piekłam, więc postanowiłam się z Wami nim podzielić. 
Nocnym markom życzę kolorowych snów, a rannym ptaszkom życzę miłego dnia!

Czytasz - Komentujesz - Motywujesz

wtorek, 29 grudnia 2015

Pytania dotyczące przebiegu opowiadania :)

Mam parę pytań dotyczących opowiadania:
1.Z kim wolelibyście Maję? Liam? Luke? A może Louis?
2.Czy dalsza część opowiadania ma dziać się dalej w Sydney?
3.Czy Maja ma urodzić? Czy może stracić dziecko?
4.Czy ma się dowiedzieć prawdy o poczęciu dziecka?
5.Czy w następnym rozdziale ma wrócić do Luke'a czy spędzić czas z chłopakami?
6. Czy Mai mają dalej wracać wspomnienia? Czy Wam się to podoba?
I ostatnie
7. Czy odpowiadają Wam takie długości?

Chcę razem z wami tworzyć ten blog, chcę wiedzieć czy 
Wam się podoba taki obrót akcji.


Chciałam Was też przeprosić za ostatni post.
Był nie na miejscu.
Po prostu mam gorszy czas, 
denerwuję się wszystkim,
uważam, że jestem do niczego.
Ale każdy ma czasami takie dni.

Przepraszam za to wszystko.
Strasznie mi teraz głupio.

Dziękuję, że komentujecie, wspieracie mnie i jesteście.
To dla mnie naprawdę wiele znaczy <3

Dziękuję Wam za to wszystko i mam nadzieję, że spotkamy się jutro lub pojutrze 
na następnym rozdziale :)

Have a good day <3

niedziela, 27 grudnia 2015

42. Jesteś ważna dla Liam'a Cz. 2

Proszę przeczytaj notatkę pod rozdziałem!

-Coraz więcej mi się przypomina - szepnęłam, idąc za chłopakiem.
-To wspaniale! - uśmiechnął się i przytulił mnie lekko - A co ci się takiego przypomniało?
-Że...

-Że mnie uratowałeś - usłyszałem ciche słowa dziewczyny i zetknąłem się z jej niepewnym wzrokiem.

Wszystkie emocje, które podczas tego wydarzenia mi towarzyszyły. To wszystko stało się tak nagle. Chciałem ją chronić. Traktuję ją jak siostrę, czasami nawet bardziej. Ale nie ma mowy. Nie zabiorę Maję Liam'owi. Jestem jego przyjacielem, a przyjaciele sobie tego nie robią. Prawda?

-To było dawno - mruknąłem, zamykając drzwi.

Musze wybrnąć tego. Nie chcę, aby uważała mnie za wielkiego bohatera, któremu musi dziękować za uratowanie życia. Każdy na moim miejscu by tak postąpił. 
A jeśli będzie uważać mnie jako bohatera, to boję się, że się zakocha. A ona jest Liam'a. Tylko i wyłącznie.
Chociaż czasami chciałbym, aby była moja. Nie Liam'a. Moja. Wiem, że w tym momencie jestem egoistą, samolubny, jest ze mnie dupek i gówniarz, ale jednak w tej dziewczynie jest coś inspirującego. Coś czarującego, a wręcz magicznego. Coś czego nie potrafię opisać. Trzeba to samemu doznać, aby wiedzieć o czym mowa. 
Bo przecież ktoś inny się za ciebie nie zakocha. 
Albo nie napisze kartkówki czy sprawdziany, choć niejeden by tak chciał.

-Ale jednak mnie uratowałeś - uśmiechnęła się - Gdyby nie ty, nie byłoby mnie tutaj.

O nie, nie, nie, nie. Już uważa mnie za bohatera. A to źle wróży. Bardzo źle. Nie chcę, aby tak uważała! Powtórzę się, nie zabiorę ją Liam'owi!

-Nie mów tak - muszę zacząć się bronić.
-Dlaczego?
-Jesteś ważna dla Liam'a.

Jesteś ważna też dla mnie, ale nie mogę tego zrobić. Po prostu nie!
To jak zabranie przyjacielowi ulubioną zabawkę! Na początku zżera nas zazdrość za to, że przyjaciel ma nową zabawkę, a my nie. Potem jesteśmy chciwi na to co on posiada. Pytamy się czy my również możemy się zabawką pobawić. Kiedy nam daje, nie oddajemy. Jesteśmy wtedy samolubni i egoistyczni. A mu jest przykro. Myślał, że będziemy wobec niego szczerzy, że może nam zaufać. 
A my? Wbijamy mu nóż w serce. Drwimy później z niego, że jest taki naiwny. 
I nie zauważamy tego co zrobiliśmy. 
To największa krzywda, którą możemy wyrządzić innej osobie. 
Zawieść ją. Podeptać i zniszczyć. Zniszczyć zaufanie, którym przyjaciel nas darzył. 

-Nie pamiętam go - spuściła lekko głową, chowając ją.

*Perspektywa Zayn'a*

-Liam? - zapukałem w drzwi.

Nie wychodził od kilku godzin, a nie jadł zbyt wiele. Potrzebuje substancji odżywczych, aby racjonalnie myśleć. No i aby jego organizm nie zasłabł. 

-Liam - zapukałem bardziej pewnie i po chwili drzwi się otwarły, a moim oczom ukazał się nieznajomy chłopak.
-Co? - burknął, odwracając się ode mnie, a jego wzrok utkwił na kartce.
-Wyglądasz okropnie - wycedziłem zanim pomyślałem. 

Brązowe włosy, które zawsze były równo ułożone, dzisiaj sterczały w wszystkie strony świata. Oczy zawsze pełne szczęścia i radości, dzisiaj nie pokazywały żadnych emocji. Jedna wielka mieszanka znajdowała się w nich. Obrzydzenie. Zdradzenie. Zostawienie. Oszukanie. Zrozpaczenie. Do tego wszystkie zaczerwienienia i wory pod oczami. Na policzkach były widoczne ślady po łzach. Pełno ścieżek. Jedna przy drugiej. Jedna wchodziła na drugą, a druga na trzecią. Usta, na którym pojawiał się uśmiech, dziś były pogryzione. Wysuszone. Zaniedbane. 

-Co się z tobą dzieje - szepnąłem i odłożyłem na biurko talerz z kanapkami i kubek z herbatą na uspokojenie.
-Nic - wysyczał przez zęby oddając mi papierek. 
-Co to? - spojrzałem na niego, a w jego oczach pojawiły się nowe łzy.
-Czytaj - machnął ręką, usiadł na łóżku, chowając głowę w dłoniach - Na głos - mruknął załamany.
-Nooo, okey - mój wzrok przekierowałem na kartkę - "Kochany Pamiętniku!!!
-Dlaczego do mnie tak nie powie? - przerwał Liam.
-Ma cię nazwać pamiętnikiem?
-Kochany - spojrzał na mnie zdenerwowany.
-Spokojnie - cicho się zaśmiałem - Właśnie teraz zaczynam nowe życie. Ale czy będzie lepsze. Na pewno nie! Cieszę się, że jest tu Zack i jego dziewczyna - Lucy, ale nie znam tutaj nikogo. Nie mam przyjaciół. Nie ma tutaj Liam'a.
-Tęskniła za mną - uśmiechnął się lekko.
-Jestem taka ciekawa co teraz robi. Czy tęskni za mną. Czy pomyślał o mnie. Czy chociaż spojrzał na nasze zdjęcie. A może już je wyrzucił? Może jest teraz szczęśliwy, że już mnie nie ma? Może czekał tylko na moment kiedy wyjadę gdzieś, aby znów wrócić do swojej byłej? 
-Cholernie. Ciągle myślałem. Miałem przy sobie. Nigdy. Płakałem. Nigdy nie wrócę do Dan - odpowiadał na pytania zadawane przez Maję. 

Było to troszkę dziwne, ale zarazem słodkie. Naprawdę ją kocha. Całym swoim sercem. Co ona widzi w tym blondynie?

-Maja uspokój się. Przecież on cię kocha. Tęskni za tobą. Myśli o tobie. Nie umie oderwać oczu od waszego wspólnego zdjęcia. On nie jest szczęśliwy. Umiera z bólu, że nie ma cię obok niego. Dał ci już do zrozumienia, że nie chce wrócić do byłej. Chce być tylko z TOBĄ. 
-Bardzo kocham. Bardzo tęsknię. Ciągle myślę. Nie potrafiłem. Nie, nie byłem. Tak, umierałem. I to nie raz. Tylko i wyłącznie.
-A co z Zayn'em? Co on teraz czuje? Pewnie mnie nienawidzi za to, że wyjechałam. Obiecałam mu, że będę zawsze już z nim. Ale obiecałam też cioci. - przerwałem.

Pisała o mnie. Zastanawiała się co u mnie. 
Nie potrafię zrozumieć jednak jak mogła pomyśleć, że mogłem zacząć ją nienawidzić. Przecież kocham ją całym sercem! Jest moją młodszą siostrzyczką. 
Tak, nie chciałem, aby wyjeżdżała. Bałem się, że nasze kontakty ulegną zmianą. Że nie będzie chciała mnie znać. Że zapomni o mnie. A ja dopiero ją odnalazłem. Nie chciałem, aby nasze drogi się rozłączyły, ponownie. Nie tym razem.

-Zayn cię kocha. Nie nienawidzi cię. On szuka cały czas informacji, aby do ciebie przylecieć i namówić ciocię, abyś mogła wrócić do domu. On...' - przewróciłem stronę.
-Nie ma więcej - mruknął Liam.
-Co chciała dopisać? - zapytałem, nagle załamany.
-Zapytaj się jej.
-Nie pamięta niczego - burknąłem - Przez tego kretyna.
-Zayn? - spojrzałem na przyjaciela, który uważnie się mi przyglądał - Rozmyślałem nad tym wszystkim. I tak doszedłem do wniosku, że może on ją... - przerwał, aby zaczerpnąć powietrza - Zgwałcił?
-Nie! - krzyknąłem.

Nie chcę dopuszczać do siebie takiej myśli. Maja jest pełnoletnia, jest dorosła. To jej sprawa czy uprawiała seks. Stało się. Jest w ciąży. Ale on nie mógł jej zgwałcić.

Wyszedłem z pokoju, zamykając cicho drzwi i skierowałem się do pomieszczenie Tomlinsona.
-Maja? - wbiegłem do pokoju, kierując się w stronę brunetki. 
Podałem jej kartkę, a ona uważnie się jej przyglądała.
-Co to? - spojrzała lekko rozbawiona.
-Przeczytaj - powiedziałem.

Dziewczyna posłusznie przeczytała. Przy każdym kolejnym zdaniu jej głos cichnął. Przy ostatnich dwóch, zaczął drżeć. 
-To... Moje? - spojrzała na mnie z łzami w oczach. 
-Twoje - pokiwałem twierdząco głową.
-Chcę iść spać - wyciągnęła w moją stronę dłoń z kartką, którą zabrałem od niej.
-Dobranoc - pocałowałem ją w czoło, kiedy szczelnie przykryła się kołdrą.

Obróciłem się i zmierzałem ku wyjściu. Louis wyszedł przede mną, a ja będąc przy drzwiach ostatni raz spojrzałem na brunetkę.

-Dobranoc - wyszeptała i obróciła się.

Powoli zamknąłem drzwi.

-------------------------------------------------------------------
Zawiedliście mnie. I to bardzo. Czy ja proszę o tak wiele? 5 komentarzy... To wcale nie jest wielki wyczyn napisać "Podobało mi się", "Chcę następny" czy głupie "Świetnie".
Nie musicie posiadać konta google. Piszcie anonimowo. Albo podpisujcie się. 
Komentarze naprawdę mnie motywują do dalszej pracy. 
Jednak poświęcam czas, aby napisać rozdział. Wymyślam go, układam w głowię, a następnie piszę go na kartce lub już na komputerze. 
Poświęcam tyle czasu, aby pielęgnować ten blog. Pisać. Dodawać. A wy?
Nawet nie chcecie się udzielać.
Miałam wiele pomysłów, aby zakończyć już to opowiadanie.
I to były naprawdę brutalne zakończenia.
Wypadek samochodowy...
Zastrzelenie Mai...
Przejechanie ją... 
I wiele więcej. Ale jednak tego nie zrobię, bo lubię dla was pisać. Lubię czuć, że robię coś co sprawia wam radość. Ale dlaczego wy nie chcecie podarować mi tej radości? 
Naprawdę się zawiodłam... 
Jeszcze nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział...

6 komentarzy = następny rozdział

Ale raczej i tak ich nie będzie...
Czytasz - Komentujesz - Motywujesz



niedziela, 20 grudnia 2015

42. Jesteś ważna dla Liam'a Cz.1

-Coraz więcej mi się przypomina - szepnęłam, idąc za chłopakiem.
-To wspaniale! - uśmiechnął się i przytulił mnie lekko - A co ci się takiego przypomniało?
-Że...

-Że mnie uratowałeś - powiedziałam cicho, niepewnie zerkając na chłopaka.
-To było dawno - mruknął i zamknął drzwi.
-Ale jednak mnie uratowałeś - uśmiechnęłam się - Gdyby nie ty, nie byłoby mnie tutaj.
-Nie mów tak.
-Dlaczego?
-Jesteś ważna dla Liam'a.
-Nie pamiętam go - spuściłam lekko głowę.
-Wiem, dlatego się martwię. Kochałaś go nad życie - usiadłam na skraju łóżka, a chłopak kucnął przede mną.
-Ale nie pamiętam go, Lou - spojrzałam w jego oczy.

'Są boskie, jak on cały'.

-Pamiętasz jak się poznaliśmy? - usiadł obok mnie.
-Nie - pokiwałam przecząco.
-Naprawdę? A co studiujesz?
-Nie studiuję.
-Przecież studiujesz fotografię. Znaczy studiowałaś fotografowanie na uczelni w Londynie. Robiłaś nam zdjęcia. Naprawdę nie pamiętasz? - jego wzrok wydawał się być smutny...

'Jest z ciebie rozczarowany'

-Przepraszam Louis - z moich oczy powoli wydostawały się kropelki łez - Nie pamiętam tego.
-A co pamiętasz? - otarł łzy spływające mi po policzkach.
-Pamiętam jak poszliśmy na dyskotekę i ochroniarz nie chciał mnie wpuścić. Uważał, że jestem dziewczyną Zayn'a.
-To wszystko? - wyczekiwał spokojnie.
-Pamiętam też to, że podczas grillu chciałeś grać w butelkę, ale ja nie chciałam - zachichotałam - Chwilę się kłóciliśmy, po czym chciałam iść spać i Harry zgłosił się na ochotnika, że będzie spać na kanapie, a następnie Liam powiedział, że będzie tam spać. Przecież on nawet u siebie w łóżku czasami nie potrafi zasnąć - znów zachichotałam - Zawsze się wiercił.
-Gdzie mieszkasz w Londynie?
-Na ulicy Street 25a - odpowiedziałam.
-Twój kuzyn. Jego imię? - pytał dalej.
-Zack.
-Imię twojej cioci?
-Lusia, proste pytanie.
-Maja! - do pokoju wbiegł Zayn i podał mi kartkę.
-Co to? - spojrzałam na niego rozbawiona.
-Przeczytaj - rozkazał.

'"Kochany Pamiętniku!!!"
Właśnie teraz zaczynam nowe życie. Ale czy będzie lepsze. Na pewno nie! Cieszę się, że jest tu Zack i jego dziewczyna - Lucy, ale nie znam tutaj nikogo. Nie mam przyjaciół. Nie ma tutaj Liam'a. Jestem taka ciekawa co teraz robi. Czy tęskni za mną. Czy pomyślał o mnie. Czy chociaż spojrzał na nasze zdjęcie. A może już je wyrzucił? Może jest teraz szczęśliwy, że już mnie nie ma? Może czekał tylko na moment kiedy wyjadę gdzieś, aby znów wrócić do swojej byłej? 
Maja uspokój się. Przecież on cię kocha. Tęskni za tobą. Myśli o tobie. Nie umie oderwać oczu od waszego wspólnego zdjęcia. On nie jest szczęśliwy. Umiera z bólu, że nie ma cię obok niego. Dał ci już do zrozumienia, że nie chce wrócić do byłej. Chce być tylko z TOBĄ. 
A co z Zayn'em? Co on teraz czuje? Pewnie mnie nienawidzi za to, że wyjechałam. Obiecałam mu, że będę zawsze już z nim. Ale obiecałam też cioci. 
Zayn cię kocha. Nie nienawidzi cię. On szuka cały czas informacji, aby do ciebie przylecieć i namówić ciocię, abyś mogła wrócić do domu. On...'


-To... Moje? - spojrzałam na mulata, który twierdząco pokiwał głową.
-Twoje - mruknął.
-Chcę iść spać - oddałam mu kartkę i położyłam się na łóżku, okrywając się szczelnie kołdrą.
-Dobranoc - poczułam czyjeś usta na czole i kroki zmierzające ku wyjściu.
-Dobranoc - szepnęłam i zamknęłam oczy. 

'-Maja, dlaczego? -zapytał Louis.
-Przepraszam - złapałam dwie ostatnie walizki i już miałam wyjść, kiedy ktoś mnie zatrzymał.
-Maja, powiedz dlaczego? Proszę - przytulił mnie od tyłu Liam, a ja odłożyłam walizki.
-Ciocia - mruknęłam i obróciłam się do Liam'a. Przytuliłam go, a on wyszeptał mi do ucha " Kocham Cię, najmocniej na świecie ".
-Jedziemy? -zapytał kierowca.
-Tak - pocałowałam ostatni raz Liam'a i przytuliłam każdego.
-Kocham Was - powiedziałam, do moich przyjaciół i przytuliłam się do Zayn'a.
-Mówiłaś, że już nigdy się nie rozstaniemy - powiedział chłopak.
-Zayn, ja... przepraszam - przytuliłam się najmocniej jak mogłam, a on pocałował mnie w czoło. Odsunęłam się od braciszka i podeszłam do Liam'a.
-Liam, nie... ehm... nie czekaj na mnie - powiedziałam, a po moich policzkach popłynęły łzy.
-Ale jak... Dlaczego? Maja dlaczego mam o tobie zapomnieć? - zapytał i wytarł moje łzy.
-Po prostu zapomnij - pocałowałam go w policzek i wybiegłam z mieszkania. '

Otarłam spływające po moich policzkach łzy i po chwili zasnęłam.

-----------------------------------------------------------------------------
Były 3 komentarze, więc jest i rozdział! Mam nadzieję, że się podobał, choć nie jest jakiś długi. Jest to część 1, ponieważ część 2 będzie napisana z perspektywy chłopaków. Miłej niedzieli!

5 komentarzy - następny rozdział

sobota, 19 grudnia 2015

41. Kocham Cię

*Oczami Louis'a*
-Tam - wskazałem dziewczynie drzwi prowadzące do łazienki, a ona udała się w tamtym kierunku.
Wyszedłem z pokoju i skierowałem się w stronę schodów. Schodząc po schodach usłyszałem rozmowę chłopaków.
-Chole*a, on się zakochał, ku*wa, czy co?! - gniewny głos Liam'a nie wróży niczego dobrego.
-Uspokój się - tym razem głos Harry'ego.
-Może najbardziej mu zaufała? - pytanie padło z ust Zayn'a.
-To po co się do ciebie przytulała? - wszedłem do pomieszczenia i zająłem miejsce na kanapie.
Czułem na sobie wzrok każdego z nich, ale nie odważyłem się spojrzeć na ich twarze.
Możecie uważać mnie za tchórza lub dzieciaka, ale czasami naprawdę nie ma żartów z wkurzonym Liam'em, a reszta może jeszcze pogorszyć sytuację.
-Nie masz własnej dziewczyny to lecisz od razu do mojej?! - krzyk bruneta odbijał się echem po ścianach.
-Czemu niby miałbym na nią od razu lecieć? - spojrzałem na niego zdezorientowany.
-No, bo przecież to najlepszy czas, aby mi ją zabrać! Nie pamięta mnie!!!! - z znienacka pojawił się przy mnie i złapał za koszulę, przez co zostałem zmuszony do wstania.
-Nigdy nie chciałem ci jej zabrać - mówiłem z spokojem, ale mój głos zadrżał, gdy spotkałem gniewny wzrok chłopaka.
Jest wyższy ode mnie, więc może szybko mnie uderzyć...
-Jeśli jej coś zrobisz - zaczął Liam.
-Niby co?! - nie wytrzymałem i krzyknąłem - Liam, do chole*y jasnej! Czy ty siebie słyszysz?! Maja jest dla mnie jak siostra!
-No i co?! Zawsze możesz ją wykorzystać! Taki litościwy się nagle do niej stałeś!
-Nie widzisz co jest na rzeczy?!
-Tak, widzę! Ty - mocny cios Liam'a w policzek. Złapałem się za bolące miejsce i spojrzałem na niego z lekką pogardą.
-O boże, Louis! - usłyszałem głos Mai.
Dziwne... Powinna już spać, a nie przychodzić tutaj.
Podbiegła i stanęła miedzy mną, a Liam'em.
-Jesteś normalny?! - spojrzała na niego z lekkim strachem - Jak możesz własnego przyjaciela bić?
-Ja... Maja to nie tak - zaczął się tłumaczyć.
-A jak? - przytuliła mnie, chowając się w moich ramionach.
-Ja... Byłem zdenerwowany... i... Tak... Znaczy... - dukał brunet.
-Jesteś potworem - szepnęła Maja.
*Oczami Liam'a*
-Jesteś potworem - szepnęła Maja.
     To było najgorsze co mogłem usłyszeć z jej ust. To było gorsze niż cios. To był cios prosto w serce.
Nigdy bym się nie spodziewał tego, że właśnie takie słowa padną z ust Mai. Z jej przepięknych ust, które chciałoby się całować.
     Stałem przybity, patrząc jak Louis przytula Maję, a chłopacy przyglądali nam się. Nigdy nie myślałem, że w jednym momencie mogę stracić dla mnie tak ważne osoby.
     Louis - najlepszy przyjaciel od początku x-factora. Brat... Osoba, której mogłem się wygadać. Przez taką głupotę właśnie go straciłem. Straciłem jego zaufanie.
Teraz muszę patrzeć na jego wzrok... Wzrok pełny pogardy i rozczarowania. Wzrok, który zabija.
     Maja - najlepsza osoba, którą mogłem spotkać. Była moją podporą, nadzieją na lepszy dzień. Kiedy zniknęła, załamałem się. Szukałem ją wszędzie. Byłem rozkojarzony, nie potrafiłem na niczym się skupić. Nie spałem. Nie jadłem. Siedziałem na łóżku, myśląc tylko o niej. Nie wiedziałem co się z nią dzieje. Nie wiedziałem gdzie jest.
     Uciekłem do pokoju i położyłem się na łóżku.
-Czasami - mruczałem do siebie - Czasami myślałem, że nie żyjesz. A ja nie mogłem nawet cię uratować. A ty? A ty pewnie wołałaś moje imię. Wołałaś moje imię... Wołałaś abym ci pomógł. A ja? A ja stałem w jednym miejscu. Musiałem zaufać moim myślom. Myślom, które mówiły, że żyjesz. Że nic ci nie jest. Że nic ci nie będzie. Musiałem ufać, że cię odnajdę.
     Moje oczy zrobiły się mokre, a po policzkach zaczęły spływać łzy, które zaznaczały mokrą drogę.
-A kiedy to się stało... Ty po prostu odwróciłaś się ode mnie. Powiedziałaś, że mnie nie znasz. I może nawet nie chcesz już znać. Dla ciebie jestem obcą osobą, ale ty... Jesteś dla mnie dalej aniołem. Aniołem, którego spotkałem w parku. Byłaś taka rozkojarzona, gdy zobaczyłaś limuzynę. Razem z nami śmiałaś się, gdy upadłaś. Zaufałaś nam. Nam wszystkim. A nie tylko Louis'owi. Zaufałaś mi. Pozwoliłaś, aby między nami zrodziło się coś wspaniałego. Coś czego nawet nie potrafię opisać. To uczucie... Było magiczne. Jak ty. Pamiętam dzień kiedy po raz pierwszy się pocałowaliśmy. W dniu twoich urodzin. 19 urodzin. Powiedziałem ci to wtedy. Powiedziałem, że się w tobie zakochałem. I wtedy to się stało. Potem wspólny wyjazd. Uratowałaś Zayn'a. Pamiętam też dzień kiedy się okazało, że jesteś siostrą Zayn'a. Byłaś taka szczęśliwa. Oboje byliście tacy szczęśliwi. My razem byliśmy szczęśliwi. Potem... Wyjechałaś do cioci. Nie było cię. Nie było mojej połowy serca. Tęskniłem za tobą. Jezu... Gdy usłyszałem twój głos na koncercie, myślałem, że... Myślałem, że zwariowałem całkowicie. To było niesamowite uczucie znów cię zobaczyć. Usłyszeć. Przytulić. Pocałować - przerwałem, bo usłyszałem jej głos. Rozmawiała z Louis'em.
-Coraz więcej mi się przypomina - powiedziała.
-To wspaniale! - czułem, że się uśmiecha - A co ci się przypomniało?
-Że... - musiała wejść do pokoju, bo już nie słyszałem dalszej rozmowy.
-Nie chcę cię, kur*a, stracić! - krzyknąłem załamany.
*Oczami Mai*
-Jesteś potworem - wyszeptałam, przytulając się w Louis'a.
Czułam wzrok Liam'a chwilę na sobie, po czym odwrócił się i wyszedł.
-Nic ci nie jest? - spojrzałam na chłopaka.
-Nie - uśmiechnął się lekko i pocałował mnie w czoło.
Przeszedł mnie przyjemny dreszcz, choć wiem, że mam chłopaka.
-Przynieść lodu? - zapytał Harry.
-Nie - odpowiedział Lou.
-Obejrzymy jakiś film? - następnej pytanie.
-A co? - spojrzałam na Zayn i usiadłam obok niego na kanapie.
-Może... Hm... - głośno się zastanawiał Niall.
-Lemoniada gada! - wykrzyknęłam
-Może idź się położyć - wybuchnął śmiechem Harry.
-Co? - spojrzałam na niego z rozbawieniem.
-Siostrzyczko, lemoniada nie gada - odparł Zayn.
-Co? - mój wzrok powędrował na postać mulata.
-No proste, lemoniada nie gada - zaśmiał się Niall i Lou.
-Głąby! Mi chodzi o nazwę filmu - zaśmiałam się razem z nimi.
-Aaa, to mogłaś tak od razu - uśmiechnął się Harry.
-Słodkie dołeczki - uśmiechnęłam się szeroko, a chłopaki znów się zaśmiali.
-Oglądamy? - spojrzałam na nich, a każdy z nich pokiwał twierdząco głową.
Rozpoczął się film.
-Nudne - zabuczał Niall.
-Sam jesteś nudny - burknęłam, naśladując chłopaka.
-Kocham Cię - zaśmiał się Louis, szepcząc mi te słowa do ucha.
-Idziemy spać? - spojrzałam na niego lekko zawstydzona.
-Jasne - uśmiechnął się lekko.
-Gdzie idziecie? - zadał pytanie Harry, widząc, że wstaję.
-Idziemy spać - uśmiechnęłam się, przytulając chłopaków na dobranoc i udałam się z Louis'em na górę.
-Coraz więcej mi się przypomina - szepnęłam, idąc za chłopakiem.
-To wspaniale! - uśmiechnął się i przytulił mnie lekko - A co ci się takiego przypomniało?
-Że...


----------------------------------------------------------------------------------
Troszeczkę się namieszało w życiu Liam'a, co nie? Jak myślicie? Wszystko będzie dobrze?
Czy Maja wróci do chłopaka?
Co sobie przypomniała? Mam nadzieję, że coś dobrego.
Niech ta historia się już naprowadzi na właściwą drogę!
Udzielajcie się! Wszystkie wasze propozycje, będą pod moją uwagą.
Zadawajcie również pytania bohaterom. Może coś wyjawią?
3 komentarze - następny rozdział!

piątek, 11 grudnia 2015

40. Nie masz przypadkiem chłopaka?

-Daleko jeszcze? - marudziła Maja.
-Jeszcze 5 minut - odpowiedział spokojnie Louis.
-Ehh - mruknęła Maja i ułożyła swoją główkę na ramieniu Zayn'a - Li?
-Tak? - spojrzałem w jej oczy.
-Daleko jeszcze? - uśmiechnęła się łobuzersko.
-Kobieta - prychnął Harry i wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
Ta 10 minutowa jazda minęła dość ekspresowo, choć dziewczyna wypowiadałam "Daleko jeszcze?" z kilka -dziesiąt, -set, - tysięcy razy. Ale w końcu, gdy Niall powiedział:
-Jeden zakręt i już.
Uspokoiła się. Na sekundę...
-Daleko - zatkałem jej usta ręką.
-Już - uśmiechnął się, a po chwili poczułem jakiś ból. Wyrwałem rękę, a dziewczyna triumfalnie się uśmiechnęła.
-Będę miał ślad - powiedziałem, patrząc na znamię zrobione przez dziewczynę. Zębami!
-Zapamiętasz mnie - mrugnęła do mnie, a ja dopiero teraz zauważyłem, że wszyscy wyszli z samochodu.
-Czekajcie! - krzyknąłem, wychodząc z auta. Oczywiście nie obyło się od jakiegoś wypadku.
Wychodząc potknąłem się o dość duży kamień i runąłem.
-Już jej się oświadczasz? - palnął Louis, a ja zrobiłem się pewnie cały czerwony.
-Narzeczonego jeszcze nie mam, ale mam chłopaka - mruknęła Maja wchodząc do środka.
*Maja *
-Dziwni są - mruczę pod nosem. Wchodzę do środka, zdejmuję buty i kurtkę, a następnie wchodzę głębiej korytarza. Słyszę gdzieś głos Louis'a. Jak na razie najbardziej go lubię. Nie znam ich... Ale Zayn to mój brat. Chyba muszę z nimi spędzić trochę czasu, a po kłótni z Luke'iem nie chciałam tam spać.
-Lou?! - zawołałam i poczułam czyjeś ręce na mojej talii.
-A kuku - odwrócił się i spotkałam z niebieskimi oczami Louis'a.
-Witaj - uśmiechnęłam się lekko i zakryłam jego usta dłonią - Nic nie mów - uśmiechnęłam się i pocałowałam swoją rękę. Sama nie wiem czemu... Lubię jak Louis się śmieje, a Liam denerwuje.
-Nie masz przypadkiem chłopaka? - prychnął Liam.
-Nie mogę pocałować swoją dłoń? - mruknęłam.
-Jasne, nie mogę ci tego zabronić - spojrzał na mnie ostatni raz po czym wszedł chyba do kuchni.
-Idziesz coś zjeść? - zapytał Lou.
-Nieee - pokręciłam przecząco głową - Chcę iść spać.
-U siebie czy gdzie? - spojrzał na mnie.
-U ciebie - zachichotałam, a brunet pociągnął mnie w stronę schodów.
Weszliśmy po schodach i skierowaliśmy się jak mniemam do pokoju chłopaka. Otworzył drzwi, zaświecił światło i przepuścił mnie.
-Męsko - mruknęłam i przejechałam po półce z zdjęciami - I brudno - zachichotałam otrzepując ręce.
-Sorry - mruknął i podał mi bluzę - Nie zabrałaś piżamy?
-Nie - rzuciłam i oglądałam stertę jakiś gazet i książek.
-Bierzesz prysznic?
-Tak.
-Chcesz jeszcze coś? - podszedł do mnie.
-Tak.
-Co?
-Gdzie łazienka?
-Tam - wskazał dłonią, a ja udałam się w tamto miejsce.
Szybko się umyłam, ubrałam bieliznę i bluzę chłopaka, która sięgała mi do kolan. Poskładałam ubrania i wyszłam z pomieszczenia. Położyłam się do łóżka chłopaka i zaczęłam rozmyślać.
'Wspomnienie'
'-Gramy w butelkę!!! - krzyknął Lou. 
Zakrztusiłam się kiełbasą tak, że Hazza musiał mnie klepnąć w plecy
-Nie ja nie chcę - powiedziałam.
-Ale -zaczął Lou.
-Nie!
-Ale
-Nie!
-Ale
-Ale gdzie ja będe spać? -zapytałam chłopaków.
-Ja pójdę do salonu na kanapę, a ty do mnie do pokoju - powiedział szybko Harry.
-Harry ty się nie umiesz wyspać na swoim łóżku to co dopiero na kanapie - powiedział Niall.
-No ta ja pójdę -zgłosił się Liam.
-Nie ja pójdę na kanapę - uśmiechnęłam się i wstałam od stołu. 

-Czy ty nie możesz choć raz się nas posłuchać? -zapytał Liam.'
Po chwili odpłynęłam w krainę Morfeusza.

--------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że nie dopiero dzisiaj jest rozdział, ale miałam egzaminy próbne, no i wiecie.
Przepraszam też, że jest taki krótki, ale złapałam chorobę...
Mam nadzieję, że się podoba. 
Możecie również zauważyć, że troszkę się zmieniło. Możecie pisać ze sobą na chat boxie, jak i słuchać muzyki, która leci od razu po wejściu na bloga. Udzielajcie się :) Razem twórzmy historię <3

wtorek, 1 grudnia 2015

39. Głupie pytanie, ale możesz mi powiedzieć, gdzie wy macie łazienkę?

*Oczami Harry'ego*
Maja uciekła schodami na górę, kierując się w stronę, jak mniemam, swojej sypialni. Razem z blondynem pognałem w tamtą stronę. Na darmo dobijaliśmy się do jej drzwi. Nie zamierzała nam otworzyć.
-Gdzie ją znalazłeś? - wysyczałem, rzucając się na chłopaka i przyciskając go do ściany.
-Nie twój zasrany interes, Styles - prychnął, pchając mnie do tyłu przez co o mało się nie wywaliłem.
-Jednak mój! - znów na niego naskoczyłem.
-Tworzymy razem kochającą się parę, więc zostaw nas w spokoju - obrócił się napięcie i zszedł po schodach.
Rozejrzałem się po korytarzu i podszedłem do drzwi sypialni, gdzie znajdowała się Maja. Przyłożyłem ucho i usłyszałem jak cicho płacze, następnie wzdycha i nic więcej. Musiała się tak zmęczyć, że zasnęła. Obróciłem się i zacząłem szukać drzwi, które zaprowadzą mnie do łazienki. Niestety, żadnych rezultatów mi nie dało chodzenie po korytarzach i otwieranie każdych drzwi, które napotykałem na swojej drodze. Kiedy już chciałem zrezygnować i iść do reszty na dół, na ratunek nagle przyszedł mi Mike.
-Czekaj! - krzyknął, bo widziałem jak chciał wejść do jednego z pokoi.
-Hmm? - Mike spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem.
-Głupie pytanie, ale możesz mi powiedzieć gdzie wy macie łazienkę? - powiedziałem, lekko zmieszany.
-Po schodach na dół, skręcasz w lewo, w korytarz, idziesz chwile prosto i drugie drzwi po lewej - gestykulował ręką i wszedł do pokoju.
-Dzięki? - uniosłem jedną brew z zdziwienia, ale według instrukcji chłopaka szybko doszedłem do mojego celu.
Szybko się załatwiłem, spłukałem i podszedłem do umywalki. Odkręciłem korek z wodą, umyłem ręce, zakręciłem korek. Oparłem się rękami o brzegi umywalki i wpatrywałem się w swoje odbicie w lustrze.
-Nie poddam się - powiedziałem do siebie - Nawet jeśli zajmie mi to latami, kurwa.
Odwróciłem się napięcie, wyszedłem z pomieszczenia i udałem się w stronę śmiechów.
*Oczami Liam'a *
-Długo się znacie z Mają? - zapytał Niall, obserwując jednym kątem oka mnie. 
-Prawie 4 miesiące - odpowiedział Luke.
-I od razu nasz Hemmo się zakochał - gwizdnęli razem Cal i Ash, i poszturchiwali blondyna.
-Przestańcie - chłopak z kolczykiem w wardze przewrócił oczami i spojrzał na mnie -Podobno się znacie - uśmiechnął się szyderczo.
-Sam nie wiem - mój głos się lekko łamał, ale szybko zapanowałem nad sytuacją - Znaczy tak, znamy się.
-Niby skąd? - dopytywał się Calum.
-Jest moją siostrą - do rozmowy wtrącił się Zayn.
-Czemu nic nam o tym nie mówiła? - Ash spojrzał dziwnie na Luke'a, który tylko wzruszył ramionami.
-Nie macie pewności, że jesteście rodzeństwem - prychnął.
-To niech zrobią testy - do salonu wszedł Harry z wzrokiem wbitym w Hemmings'a.
-Po co? - Błękitne oczy Luke'a powoli zmieniały barwę, a dłoń zacisnął w pięść.
-Okaże się czy są ze sobą spokrewnieni - uśmiechnął się lokowaty i usiadł obok mnie na kanapie - Jeśli wyniki będą pozytywne, to znaczy, że Maja to nasza Maja.
-Dziwnie to brzmi - zaśmiał się Louis.
-Co nie? - spojrzał na niego rozbawiony Cal.
-Oj, przymknijcie się - jęknąłem.
-Sorry - powiedzieli razem.
-Więc? - Harry spojrzał na nas wszystkich, a my wszyscy zgodnie pokiwaliśmy głowami, dając mu znak, że się z nim zgadzamy. Tylko Luke siedział naburmuszony na swoim miejscu i wbił swój wzrok w podłogę.
-A jeśli ona nie chcę tych testów? Przecież by was poznała - Luke nagle się odezwał - A ona nic. Nawet ciebie, Harry nie poznała na tym korytarzu u lekarza.
-Ona nic nie pamięta! - uniósł głos Loczek.
-Nic? - spojrzałem na niego.
-Nic - szepnął cicho Harry.
-Luke? - usłyszałem za sobą ten słodki głos.
Wszyscy obróciliśmy się w kierunku głosu. W progu stała drobna postać Mai.
-Tak? - Luke wstał szybko i podszedł do niej.
Szepnęła mu coś na ucho, a ona pokiwał twierdząco głową. Podeszła do mnie i podała mi kartkę. Kiedy wyszła z salonu każda para oczu było skierowana w moją osobę. Szybko otworzyłem karteczkę, który była zgięta w pół i cicho zacząłem czytać.


'Spotkajmy się jutro w parku Jeffersona.*
Godzinę ustalimy przez telefon.
Mój numer: 603 *** ***'

Uśmiechnął się sam do siebie. 
-To my będziemy się zbierać - z moich myśli wyrwał mnie głos Louis'a.
-Fajnie było znów się spotkać - Ash przybił mi piątkę i udaliśmy się do holu.
-Nie zgadzam się! - usłyszałem krzyk Luke'a dochodzący z kuchni.
-Na nic mi nigdy nie pozwalasz! To moje życie! - Maja wybiegła z kuchni prosto na hol, ubrała szybko kurtkę i schowała się za Zayn'a.
-Ty **** chodź tu! - wrzasnął Luke, a ja w tym czasie sprawnie ubrałem buty i kurtkę, a Maja ubrała buty i wyszedłem z nią.
-Wszystko dobrze? - spojrzałem na nią.
Patrzyła na chodnik i lekko pokiwała głową na 'nie'. Podszedłem do nie i przytuliłem ją. Rozpłakała się. 
-Pojedziesz do nas, okey? - szepnąłem do jej ucha, a ona dopiero teraz odwzajemniła uścisk.
-Dziękuję - wyszeptała cicho i w tej samej chwili z domu wyszła reszta.
-Przepraszam - podbiegł do nas Luke.
-Zostaw mnie - Maja odsunęła się od niego, chowając za mnie.
-Ja nie chciałem - blondyn chciał ją złapać za rękę, ale powstrzymałem go.
-Daj jej spokój - warknąłem.
-To moja dziewczyna - prychnął chłopak.
-Chcę spędzić czas z bratem - odezwała się Maja.
-Pamiętasz go? - Luke spojrzał na nią z wielkimi oczami.
-Tak, pamiętam Zayn'a - dziewczyna lekko się uśmiechnęła.
-Mój najlepszy dzień - zaśmiał się mulat i podbiegł do brunetki, aby następnie mocno ją przytulić.

-------------------------------------------------------------------------------------------
Cieszycie się, że Maja powoli przypomina sobie wszystko? Bo ja bardzo!
Normalnie chciałabym udusić Luke'a za te jego teksty i za to jak się zachowuje. 
Yghgh... Biedna Maja.
Luke zachowuje się wobec niej tak wrednie i chamsko, a ona nie wie czy może Liam'owi i reszcie zaufać. Nie jest jeszcze do końca pewna czy ich zna. Nigdy nie chciałabym tak mieć. 
I jeszcze dziecko... Ciekawe co Maja zrobi jak dowie się jak dziecko zostało poczęte... Albo Zayn... Lub Liam... 
Aż mu współczuję. Piszcie swoje wrażenia po przeczytaniu i co chcielibyście zmienić. 
A może macie pomysł co ma się stać w następnym rozdziale? 
Piszcie! Ja nie gryzę! A każdy komentarz jest dla mnie skarbem!

niedziela, 29 listopada 2015

38. Mieszkałaś z nami przez tak długi czas! Kochałem cię!

*Maja*
-Luke! Makaron! - wydarłam się, słysząc ten nieznośny dźwięk wody dotykającej ciepłego blatu kuchennego.
-Już! - blondyn podbiegł do garnka i zdjął przykrywkę.
-Cieszysz się, że ich widzisz? - zapytałam.
-Tak, dużo nam pomogli. To dzięki nim nasz zespół zaczął być zauważalny - czułam, że Luke się uśmiecha.
-Zanosimy? - spojrzałam na niego.
-Jasne - usłyszałam w odpowiedzi i zaczęliśmy nosić talerze, sztućce i garnki do jadalni.

~*~
-Było pyszne - uśmiechnął się w moją stronę Mike, a ja lekko się zarumieniłam.
-To kto sprząta? - pytanie zostało zadane przez Liam'a.
-Jak chcesz to możesz ty - wyszczerzył się w uśmiechu Luke i wszyscy oprócz chłopaka się roześmiali.
-Super - mruknął Li, a lokowaty uderzył go z łokcia w żebra.
-Ja pójdę posprzątać razem z Mają - spojrzał na mnie z uśmiechem od ucha do ucha, a ja przekręciłam lekko oczami - Nie rób tak, bo mnie podniecasz.
-Chyba już za późno - Louis wybuchnął śmiechem, a po chwili cała reszta.
-Idziemy? - spojrzałam na Harry'ego, gdy wszyscy się uspokoiliśmy
-Jasne - puścił mi oczko, a ja zaczęłam zbierać talerze od każdego.
-To my idziemy do salonu - powiedział Luke i pocałował mnie w usta.
-Jesteście słodcy, ale i obrzydliwi - jęknął Cal.
-A ty tylko obrzydliwy - pokazałam mu język i weszłam do kuchni.
Nawet tutaj było słychać ich śmiechy i kroki, które zmierzały do salonu. Odłożyłam talerze na blat, otworzyłam drzwi z zmywarki, aby po chwili zacząć wkładać brudne naczynia. Harry przez dłuższy czas się nie odzywał i po prostu przynosił rzeczy z stołu. Kiedy wszystko było poprzynoszone, a naczynia powkładane do zmywarki, zostało nam tylko umyć w zlewozmywaku garnki. Rzuciłam w stronę loczka ręcznik, który zręcznie go złapał, a ja odkręciłam kurek i zaczęłam myć garnki, Praca nam szła naprawdę szybko, ale przeszkadzała mi ta niezręczna cisza.
-Maja? - szepnął Harry, przerywając tą cisze.
-Hmm? - spojrzałam na niego kątem oka, dalej myjąc brudne garnki.
-Wiem, że to nie moja sprawa... - przerwał w tym momencie na chwilkę, aby zabrać następne naczynie - Jesteś w... ciąży?
-Zdecydowanie to nie twoja sprawa - mruknęłam poirytowana - To ty byłeś w holu u lekarza?
-Tak - odpowiedział cicho i szybko.
-Skąd mnie znasz? - mój głos drżał.
-Nie pamiętasz nas? - głos chłopaka był smutny.
-Czemu miałabym was pamiętać? Nie znam was - zakręciłam wodę i podałam ostatni garnek Harry'emu, a następnie wytarłam swoje dłonie w inny ręcznik i oparłam się o blat.
-Mieszkałaś z nami przez tak długi czas! Kochałem cię! - chłopak zaczął się unosić - Liam! Nie pamiętasz co cię z nim łączyło? A Zayn?!
'O co chodzi?' - w moich myślach pojawiało się tylko to pytanie.
-Nie krzycz nie mnie - zwiesiłam głowę, a mój głos przycichł. Sama ledwie dosłyszałam co powiedziałam, więc byłam zaskoczona, że on coś usłyszał.
-Naprawdę nie pamiętasz? - loczek odłożył ręcznik oraz garnek, aby podejść do mnie i przytulić.
-Nie wiem o czym mówisz - powiedziałam cicho i wtuliłam się w chłopaka.
-Pozwolisz mi to wyjaśnić? - spojrzał mi w oczy, a ja niepewnie pokręciłam twierdząco głową.
-Ale nie tu - szepnęłam - w sypialni.
-Dobrze - złapałam go za dłoń i pociągnęłam w stronę schodów.
Niestety w tej samej chwili obok nas znalazł się Luke.
-Skarbie - dotknął mojej ręki, a w moich oczach zaszkliły łzy.
-Muszę z Harry'm porozmawiać - pocałowałam go w policzek i lekko się uśmiechnęłam.
-Ale po co? - oczy blondyna od razu przekierowały się na bruneta, a po chwili na nasze złączone dłonie.
-Muszę z nią pogadać - warknął Harry, a ja chciałam uwolnić się z uścisku, lecz chłopak trzymał mnie tak mocno, abym się nie wyrwała.
-O czym? - pytał dalej Luke.
-O wszystkim! - krzyknął lokowaty - Szukaliśmy jej przez prawie 4 pieprz*ne miesiące! Myśleliśmy już o najgorszym! A nagle ją spotykam u lekarza z tobą, jak mówi, że jest w ciąży!
-C-co?! - wyrwałam swoją dłoń z dłoni Harry'ego i pobiegłam do sypialni.
Drzwi zamknęłam na klucz i rozpłakałam się. Po prostu rozpłakałam się jak małe dziecko.
'Nic nie rozumiem. O co chodzi? Jakie szukanie? Zniknęłam? Przecież ja ich nawet nie znam! I co niby łączyło mnie z Liam'em? Nie wiem o nim nic... A może  jednak? I co miał na myśli Harry z Zayn'em? No dobrze... Mamy tak samo na nazwisko, ale to wszystko!' - moje myśli zaczęły zataczać kółko. Ciągle pytałam siebie o to samo, ale nie znałam żadnej odpowiedzi... Na nic. Luke i Harry pukali ciągle, ale po 10 minutach dali sobie spokój. Położyłam się na łóżku, ciągle myśląc o całym zdarzeniu sprzed chwili. Powoli zaczęłam odpływać, gdy nagle przed moimi oczami pojawiło się wspomnienie:

'Muszę prosić o pani dokumenty - zażądał facet.
-Mam tylko prawo jazdy , może być - spojrzałam, a do mnie podszedł Zayn.
-Jaki jest problem? - spojrzał najpierw na ochroniarza, a potem na mnie.
-Uważam że pana dziewczyna nie jest pełnoletnia - spojrzał na Zayn'a, a ten wybuchnął śmiechem.
-Niech pan uwierzy. Lepiej znam swoją " dziewczynę ". - powiedział przez śmiech i pociągnął mnie za rękę. '
Po chwili zasnęłam.

----------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że tak długo nie wstawiałam żadnego rozdziału, niczego. Ale jakoś nie miałam czasu, chęci, pomysłu co do dalszych rozdziałów... Ale nagle com mnie natchnęło!
Chcecie, aby Maja i Liam znów byli razem? A może jednak ich drogi lepiej, aby się na zawsze już rozdzieliły? Z kim ją wolicie? Z Liam'em czy z Luke'iem?
Piszcie w komentarzach co wam się podoba, a co nie. Co chcielibyście, abym zmieniła.
Twórzmy tą historię razem!


środa, 23 września 2015

37. Mike, idioto!!!

Tłumaczenie skrótów:
H -Harry
Lou - Louis
Z - Zayn
N - Niall
Li - Liam
C - Calum
Mike - Micheal
Maia - Maja
L - Luke
A - Ashton
W - Wszyscy

*Oczami Liam'a *
H-Nie uwierzycie kogo widziałem! - usłyszałem głos Harry'ego z korytarza, a już po chwili stał przy nas.
Li-Kogo? - zapytałem przewracając oczami.
H-Maje - na dźwięk jej imienia moje serce zaczęło szybciej bić.
Z-Dobrze wiesz, że to nie ona! - zawołał Zayn - Mówisz już chyba 20 raz, że ją widziałeś.
H-Ale to była ona!
Lou - Harry - podszedł do niego i położył swoją dłoń na jego ramieniu - Dobrze wiesz, że to nie ona. Zdawało ci się. Rozumiem, że tęsknisz za nią, wszyscy tęsknimy - Louis wskazał na nas, a my smutno potwierdziliśmy to kiwając głowami - Niestety, to mało prawdopodobne, że to ona.
H- Ale naprawdę to była ona!
Li - Powiedzmy, że ci wierzę - powiedziałem dla spokoju - Gdzie ją widziałeś?
H - To jest najdziwniejsze. U lekarza. Była tam z jakimś blondynem. Przytulała go. I - przerwał na chwilę spoglądając to na mnie, to na Zayn'a, to na reszte.
Z - I?! - zawołał zniecierpliwiony mulat.
H - I mówiła, że tak bardzo się cieszy - przerwał, zaczerpnął powietrza i kontynuował - Że będą mieli... dziecko - ostatnie słowo prawie wyszeptał.
Li i Z - Co?!
H - P-przykro mi - wyjąkał, a ja opadłem zrezygnowany na podłogę.
Zacząłem płakać. Uwierzyłem mu, że naprawdę ją widział. Moją Maję. Która... jest w... ciąży?
Li - Z-znasz g-go? - spojrzałem na niego.
H - Nie wiem - spojrzał na mnie smutno, a ja udałem się szybko do pokoju.

Nigdy nie myślałem, że to koniec. Wierzyłem, że ją odnajdę. Że znów spojrzę w jej oczy. Oczy, które miały kolor oceanu. Które były oceanem, w którym się topiłem. Już nigdy nie zobaczę jej brązowych włosów, na które zawsze tak narzekała. Nie zobaczę żadnego stroju na jej szczupłej sylwetce... Żadnej sukienki, żadnej bluzki... Kompletnie niczego.

Ułożyła sobie życie. Znalazła chłopaka, a może nawet narzeczonego. Będzie miała dziecko, stworzy rodzinę. Nie jestem jej na nic potrzebny.

Z drugiej strony, skąd mogę wiedzieć że mnie nie potrzebuje? Zawsze mogę spróbować się z nią jakoś z kontaktować. Zwykła pomoc przy dziecku, czy po prostu pogadanie. Chodź to nic wielkiego, nareszcie zacznę robić jakieś postępy, bo jak na razie to od trzech miesięcy stoję w miejscu użalając się nad własnym losem.

Czy to nie zabawne?

Ciągle ją kocham, ale jej szczęście jest ważniejsze niż moje własne. Chce by się uśmiechała. Śmiała. Czasami nawet płakała. Przytulała mnie. 

Chcę widzieć jak mniejsza kopia mojej Mai zaczyna gaworzyć. Jak wyrastają jej ząbki albo zaczyna raczkować. Chcę słyszeć jej śmiech kiedy ją podrzucam w górę, wyżej i wyżej. Po same niebo!

Znalezione obrazy dla zapytania liam payne stylePodniosłem się z łóżka i podszedłem z szafy, aby po chwili wybrać zestaw ubrań i się w nie przebrać.


Zbiegłem na dół do chłopaków, którzy wchłonięci byli w rozmowie
H - Tak bardzo mi jej brakuje.
Lou - Liam'owi też.
Z - Ej?!
N - Tak stary wiemy, tobie też jej brakuje. Dlaczego jej nie poszukamy? Jeżeli jest tutaj, w Sydney to nie może być daleko - blondyn nie ma głupich pomysł, muszę przyznać.
Li - Tylko jak chcesz to zrobić? - wtrąciłem się, przez co wszystkie oczy zostały skierowane w moją osobę.
N - Nie wiem - zmieszał się - Możemy chodzić i pytać ludzi.
Lou - Czemu nie?! Przecież ile tu może mieszkać ludzi? Ze trzydzieści tysięcy?! - roześmialiśmy się, a irlandczyk poczerwieniał.
H - W ogóle Paul nas umówił.
Z - Z kim?
H - Pamiętacie 5 Second Of Summer? - przytaknęliśmy - Dzisiaj wieczorem mamy się z nimi spotkać u nich w domu. No i poznamy dziewczynę Luke'a czy Ash'a.
W - Spoko - i każdy z nas udał się w innym kierunku.


*~*

Pierwszy raz jestem tak podekscytowany. Szczerze to nie wiem czemu, ale po prostu mam dobre przeczucie co do tego spotkania. Dawno nie widziałem 5sos, a ich kariera naprawdę się rozkręciła. Naprawdę są świetnymi chłopakami i liczyłem, że im się uda. 

C-Wejdźcie - drzwi otworzył nam jak mniemam Calum.
W-Cześć - przywitaliśmy się chórkiem i weszliśmy do domu. Zdjęliśmy buty oraz odwiesiliśmy skórzane kurtki na wieszak.
Dom nie jest za wielki, ale bardzo przytulnie, no i schludnie, czego nie mogę powiedzieć o naszej willi w Londynie.
C-Luke i Maja są w kuchni, a reszta powinna być w salonie - powiedział Cal i zaczął prowadzić nas do salonu. 
Li - Przytulnie tutaj - powiedziałem, aby przegonić tą niezręczną ciszę.
C - Dzięki.
A - Mike, idioto!!! Jak mogłeś nie trafić do tej bramki?!?! - nareszcie brak ciszy!
Mike - Zdezorientowałem się przez Maję! - następny krzyk.
Maia - Co znowu ja?1 - usłyszałem ten melodyjny dźwięk.
Li - Maja? - spojrzałem na dziewczynę.
Jej niebieskie oczy zostały od razu skierowane na moją osobą, a jej usta wykrzywiły się.
Maia - Część - powiedziała ciągle patrząc na mnie. 
Nie potrafiłem z siebie niczego wydusić. Znalazłem ją. Moją kochaną Maję!
L - Skarbie? - od razu spojrzałem na chłopaka.
Blond włosy postawione na żelu, kolczyk w wardze, bluza z Nirvany.
Luke...
L - O hej - uśmiechnął się przyjaźnie i podszedł do nas, ściskając każdego z nas osobno.
M - Kupę lat - do rozmowy dołączył Mike. 
H - Nie miałeś ostatnio innego koloru włosów? - zapytał Harry, przez co dziewczyna zaśmiała się.
To na pewno ona!
Mike - Może miałem? - uśmiechnął się chytrze i wrócił do grania w Fife.
Maia - Luke chodź - dziewczyna podeszła do nas, zatrzymując na chwilę swój wzrok na mnie i łapiąc blondyna za rękę - Idziemy przygotować do końca kolację?
L - Tak, pewnie - uśmiechnął się i oboje zniknęli w kuchni.
Li - Znaleźliśmy ją - wyszeptałem, na tyle cicho, aby tylko chłopcy to usłyszeli.

-------------------------------------------------------------------
823 - słowa. Od dzisiaj rozdziały będa miały tak ze 1000 słów. Czasami więcej, czasami mniej c: Co wy na to? Przepraszam, że tak rzadko są wrzucane rozdziały, ale mam naukę i jeszcze mi się komputer zepsuł. Dzisiaj dopiero przyszedł, ale po prostu musiałam dodać jakiś rozdział. Życzę miłego dnia :* /

sobota, 29 sierpnia 2015

36. "Nie zgadniecie kogo spotkałem!"

-Będziemy mieć dziecko - spojrzałam na Luke'a i już stałam w jego objęciach.
-Tak się cieszę - uśmiechnął się słodko blondas i mnie pocałował.
-Maja? - usłyszeliśmy za sobą...

Odwróciłam się w stronę dochodzącego głosu i moim oczom ukazał się chłopak.
-Czy my się znamy? - zapytała, spoglądając pogardliwie na bruneta.
-Nie pamiętasz mnie? - widać było, że chłopak ma wypisany smutek na twarzy.
-Pomyliłeś mnie - rzuciłam ostatnie spojrzenie w stronę bruneta, a następnie złapałam rękę blondyna kierując się do wyjścia.
Kiedy wyszliśmy z budynku zaczerpnęłam świeżego powietrza, puszczając dłoń mojego chłopaka i ojca mojego maleństwa, który znajduje się w brzuchu.
-Wszystko w porządku? - poczułam jak Luke łapie moją dłoń, zatrzymując mnie i przyciągając do siebie.  Wtuliłam się w niego, to było mi teraz potrzebne.
Po chwili blondyn podniósł mnie i ruszył w kierunku samochodu.
-Przecież mam nogi - zaśmiałam się nerwowo.
-Ale masz też chłopaka, który kocham mieć cię w swoich ramionach - odpowiedział, a ja cicho zachichotałam.

~*~


Przez cały powrót do domu, myślałam o spotkanym chłopaku. 
"Skąd mnie znał?" to pytanie ciągle krążyło w mojej głowie.
-O czym, a raczej kim myślisz? - zadał pytanie Luke.
-A tym chłopaku, głupio pytasz - odpowiedziałam zerkając na niego. Zaciskał zęby, a jego oddechy były niespokojne.
-Znasz go? - kiedy to zdanie zostało przeze mnie wypowiedzian, blondyn zacisnął palce na kierownicy, a kostki zmieniły kolor na biały.
-Czyli jednak - wysyczałam przez zęby, i przez dalszą drogę się nie odzywaliśmy do siebie.


~*~


-Ja go nie znam! - krzyk blondyna odbijał się echem po pokojach.
-To dlaczego mnie zna?! Moje imię?!
-Skąd mam wiedzieć?! - opadłam zrezygnowana na kanapę, aby po chwili biec pędem do łazienki. Jak zwykle uklęknęłam przez ubikacją. Nagle poczułam ciepłą dłoń Luke'a na swoich plecach.
-Przepraszam - odezwał się, kiedy płukałam usta - Nie znam dobrze tego chłopaka. Wiem tylko tyle, że jest członkiem One Direcion - tłumaczył się.
-To skąd on mnie zna? - zadałam pytanie, wychodząc z łazienki.
-Nie wiem - odpowiedział doganiając mnie i przytulając do siebie.
-Kocham cię - wyszeptałam do ucha blondyna.
-Ja ciebie bardziej - zaśmiał się i pocałował mnie w policzek, wypuszczając ze swoich ramion.
-Dzień doberek wszystkim - usłyszeliśmy znajomy nam głos, a po chwili chłopak już był obok nas - Coś słychać nowego? - spojrzał na nas, a my oboje wybuchnęliśmy śmiechem.

*Oczami Liam'a *


-Nie uwierzycie kogo spotkałem! - ...

------------------------------------------------------------------------------
No i następny rozdział :D Szkoda że tylko jedna osoba skomentowała poprzedni :/
No, ale nic. 
Mam dla was ważne pytanie. 
Myślałam ostatnio nad całym opowiadaniem. Jak piszę.
Czy podoba Wam się jak piszę w 1 osobie? Czy może mam zacząć pisać w 3 osobie? 
Następny rozdział mogę napisać właśnie w 3 osobie i porównacie sobie, no i napisalibyście mi w komentarzach jak lepiej się wam czyta.
Więc... Co wy na to?
A i czy długość rozdziałów się wam podoba? A może za krótkie? 
Proszę komentujcie. Chcę doskonalić ten blog. Chcę wiedzieć jak wam się podoba. 

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

35. "Od jakiś 3 miesięcy odczuwam mdłości"

* 3 miesiące później, w Sydney *
Znów ten smak. Bieg. Trzymanie włosów. To już 7 raz w tym dniu, jak wymiotuję.
Luke uważa, że powinnam pójść do lekarza. Może ma rację?
-Znowu?! - słyszę głos dobiegający z salonu.
Mruczę coś niewyraźnego pod nosem i znowu wymiotuję. 
- Kurwa - ocieram usta i wstaję na nogi. 
Spłukuję, a następnie odwracam się w stronę umywalki.
-Marnie z tobą, Maja - stwierdzam, patrząc na swoje odbicie w lustrze.
Myję zęby, ochlapuję się lekko wodą i ocieram ręcznikiem, aby później iść w stronę salonu, gdzie znajduje się mój chłopak. 
-Może pójdziesz do tego lekarza? - zadaje pytanie Luke, kiedy siadam obok niego.
-A pójdziesz ze mną? - uśmiecham się do niego słodko, a po chwili czuję już jego usta na swoich.
Oddaję pieszczotę z większą namiętnością, zatapiając swoje dłonie w jego włosach.
-Yhym - mruczy prosto do moich ust, co wywołuje u mnie uśmiech.
Oboje zaczynamy się śmiać na głos. Kładę swoją głowę na ramieniu Luke'a, a ten przytula mnie do siebie.
-Co to za film? - zapytałam, spoglądając to na chłopaka, to na telewizor.
-Zostań, jeśli kochasz - odpowiedział, całując mnie w czubek głowy.
-Zostanę - stwierdzam i słyszę dźwięczny śmiech blondyna. 
-Kocham Cię - szepcze mi do ucha i splata nasze palce.
-Ja ciebie też - odpowiadam, a następnie wtulam się w chłopaka jeszcze bardziej, aby po chwili zasnąć.
~*~
Obudziłam się w łóżku, obok mojego kochanego blondyna. Zerknęłam na komórkę. 10:43.
-Wcześnie - stwierdzam, ale i tak wstaję i ruszam do łazienki.
Biorę szybki, ale orzeźwiający prysznic. Wychodzę z kabiny, ocieram swoje ciało, aby następnie nasmarować je kokosowym balsamem i ubrać bieliznę. Wchodzę do sypialni i podnoszę koszulkę chłopaka, która po chwili ląduje na moim ciele. 
-Wstajesz? - zadaje pytanie prosto do ucha blondyna, lecz w odpowiedzi słyszę tylko niemrawe pomruki. Zaśmiałam się cicho i zeszłam po schodach do kuchni, aby zrobić jakieś śniadanie. 
Z szuflady wyciągnęłabym bułki, a z lodówki szynkę, jakieś sery i warzywa.
Przygotowałam kanapki i dwie malinowe herbaty. Nasze ulubione. 
-Jesteś kochana - słyszę głos mojego blondaska tuż przy uchu i jego ciepłe dłonie na biodrach. 
-Wiem, a teraz jedz - odwracam się przodem do Luke'a, aby złożyć szybkiego buziaka na jego ustach i popchnąć w stronę stołu.
-Jesteś niemożliwa - po pomieszczeniu rozchodzi się jego śmiech, a ja uśmiecham się złośliwie zajadając kanapki.
~*~
-Boję się - ściskam mocno dłoń Luke'a, gdy zdaję sobie sprawę, że teraz moja kolej.
-Przecież idę z tobą - chłopak ucałował mój policzek i wstał z krzesła.
Powoli stawiałam kroki do pomieszczenia, gdzie znajdował się lekarz. 
-No chodź - blondyn pociągnął mnie i już siedziałam na krześle, przed lekarzem
-Dzień dobry - uśmiechnęłam się niewyraźnie.
-Dzień dobry. Z jakim przychodzi Pani problemem? - zapytał od razu lekarz.
-Od jakiś 3 miesięcy odczuwam mdłości - odpowiedziałam - Kręci mi się w głowie. Szybko się męczę.
-I ma dziwne połączenia jedzenia. Czasami pije gorącą czekoladę i je pomidory - dodał Luke.
-To może znaczyć tylko jedno - uśmiechnął się przyjaźnie lekarz - Jest Pani w ciąży.
-Co?! - zaśmiałam się nerwowo.
-Poproszę Państwa za mną - mężczyzna wstał i udał się do pokoju obok.
-No chodź - uśmiechnął się szczerze Luke i pomógł mi wstać.
Po chwili leżałam już na łóżku z odkrytym brzuchem, a lekarz nałożył na niego zimny żel. Nagle zobaczyłam na ekranie dziecko.
-O boże - zakryłam usta dłonią, a z moich oczu wypłynęły łzy.
-To prawda - powiedział cicho Luke, ale widziałam że się uśmiecha.
-Czy wiadomo, czy to dziewczynka lub chłopczyk? - zapytałam.
-Niestety jeszcze nie - lekarz lekko się uśmiechnął i zaczął wycierać mój brzuch.
-Dziękuję - powiedziałam, kiedy już stałam na ziemi.
-Proszę bardzo i zapraszam na następne badania za tydzień! - krzyknął za mną i Luke'em lekarz.
-Będziemy mieć dziecko - spojrzałam na Luke'a i już stałam w jego objęciach.
-Tak się cieszę - uśmiechnął się słodko blondas i mnie pocałował.
-Maja? - usłyszeliśmy za sobą...

-----------------------------------------------------------------------------------------------
Na początku chciałam Was wszystkich przeprosić za moją nieobecność. Nie chciało mi się pisać. Nie miałam na to ochoty. Chciałam nawet usunąć bloga. Ale nie zrobiłam tego przez pewną dziewczynę.
Chciałam ci podziękować Natalia, że chciało ci się mnie szukać i napisałaś do mnie. To było niesamowite przeżycie. I postanowiłam pisać dalej. Bo dla takich chwil warto żyć. 
Po wyświetleniach które nabijaliście przez ten czas kiedy mnie nie było, widzę, że wiele osób to czyta. 
Chciałam Wam naprawdę bardzo, bardzo, BARDZO podziękować.
Nawet nie wiecie jak bardzo Was kocham <3 

Chciałabym, aby więcej osób się udzielało w komentarzach.
Piszcie swoje odczucia związane z tym rozdziałem. Z całą historią.
Nawet nie wiecie jak bardzo komentarze motywują. 
Więc...
3 komentarze = Następny rozdział 
Do następnego, buziaki :* /Sania