*Perspektywa Mai*
Poranne promyki słońca oświetlały lekko moją twarz, przez co zostałam obudzona. Leniwie przetarłam oczy, a następnie obróciłam się w stronę chłopaka, który spał razem ze mną. Klatka Louis, która nie była przykryta kołdrą, miarowo się unosiła, a jego oddech był spokojny, co wskazywało na to, że ciągle jeszcze śpi. Usta miał lekko otwarte, a jego ręce znajdowały się nad głową. Cichutko się zaśmiała, a następnie wywlokłam się z łóżka. Podeszłam do okna i wyjrzałam.
Słońce już dawno górowało na niebie razem z chmurami. Samochody gnały na drodze, a matki z wózkami spacerowały po chodnikach razem z swoimi maleństwami.
Na samą myśl, że za 6 miesięcy ja również będę mogła tak spacerować, na mojej twarzy wymalował się wielki uśmiech.
Szczęśliwa podeszłam do szafy bruneta i wyciągnęłam jakieś jego ubrania, ponieważ swoich tutaj nie miałam. Znalazłam jakieś spodnie z sznurkiem, aby zawiązać je sobie na wysokości pasa, przynajmniej nie będą ze spadać. Wyciągnęłam również koszulkę w paski, bo wydawała się słodka oraz mniejsza niż reszta. Z ubraniami udałam się do łazienki.
Weszłam naga pod prysznic i odkręciłam kurek z ciepłą wodą. Umyłam się, używając resztki mydła, które zostało. Wychodząc z kabiny owinęłam się szczelnie ręcznikiem i podeszłam do umywalki. Zabrałam szczoteczkę, włożyłam pod wodę, a następnie wycisnęłam troszeczkę pasty. Umyłam porządnie zęby i wypłukałam jamę ustną. Wszystko odłożyłam na miejsce i ubrałam się w wcześniej przygotowane ubrania.
Wychodząc z łazienki otworzyłam okno, aby do środka wdarło się trochę świeżego powietrza. Odłożyłam na krzesła ubrania w których spałam i upewniając się, że Louis śpi, poszłam na dół.
Nikogo tam nie zastałam, więc postanowiłam zrobić naleśniki i babeczki. Wyciągnęłam składniki na muffinki, których wyjdzie około 18-20 sztuk:
-250 g mąki
-60 g cukru
-1 łyżka kakao w proszku
-2,5 łyżeczki proszku do pieczenia
-szczypta soli
-50 g masła
-2 jajka, roztrzepane
-150 ml mleka
-50 g czekolady gorzkiej, posiekanej
Ustawiłam piec na 200*C, aby jak będę wkładać babeczki piec był nagrzany. Przesiałam mąkę do dużej miski, do której dodałam cukier, kakao, proszek do pieczenia i sól, a następnie wymieszałam. Na środku zrobiłam nieduże wgłębienie,
Do małego garnuszka włożyłam masło, postawiłam na kuchence i roztopiłam. Chwilę poczekałam, aby wystygło i wlałam do wgłębienia.
Do wgłębienia dodałam również mleko i jajka. Wszystko wymieszałam warzechą. Na koniec, mieszając, dodałam posiekaną gorzką czekoladę. Napełniłam foremki do połowy ciastem, a następnie włożyłam do piekarnika.
Babeczki mają się piec 10 do 15 minut, więc w tym czasie zrobiłam ciasto na naleśniki.
Po 12 minutach babeczki były upieczone, więc wyciągnęłam blachę, na której znajdował się owy deser i odstawiłam na blat. Zabrałam się teraz za smażenie naleśników.
Gdy już moja góra naleśników była gotowa, usłyszałam głosy dochodzące z schodów. Postawiłam naleśniki oraz babeczki na stół. Wyciągnęłam również talerze i odłożyłam na blat.
-Dzień dobry - usłyszałam przy uchu i podskoczyłam.
-Louis - zaśmiałam się i klepnęłam go lekko w ramię.
-Słucham? - wyszczerzył się jak głupi do sera.
-Nie śmiej się tak tylko nakryj do stołu - pogoniłam go do pracy i usiadłam obok Niall'a.
-Cześć - cmoknęłam go w policzek i oparłam głowę o jego ramię.
-Hej - zaśmiał się - Humorek dzisiaj dopisuje?
-Czuję się pełna energii - mruknęłam i ziewnęłam.
-Właśnie widzę - do jadalni wszedł Liam.
-Hej - szepnęłam i usiadłam wyprostowana.
-Cześć - usiadł naprzeciwko mnie i wpatrywał się we mnie z zaciekawieniem.
-Co ci jest? - zapytałam, obserwując każdy jego ruch.
-Nic. A tobie?
-Czuję się jak worek ziemniaków - mruknęłam z uśmiechem.
-Masz tam takiego dużego ziemniora - zażartował Zayn i cmoknął mnie w policzek.
-Dzisiaj badania - mruknęłam i spotkałam się z wystraszonym wzrokiem chłopaków.
-Coś nie tak z dzieckiem? - wstał od stołu Liam i podszedł do mnie.
-Nie, wszystko w porządku - uśmiechnęłam się - Dziękuję, że się martwisz.
-Zawsze myślałem, że będziesz matką moich dzieci, a tu taka niespodzianka - westchnął.
-Życie przed nami - szepnęłam mu do ucha i pocałowałam lekko w policzek.
-Jemy? - zapytał Louis i usiadł obok mnie.
-Tak - od razu zaczęłam pałaszować naleśniki, a chłopcy z zdziwieniem się na mnie spoglądali - Nie jecie?
-Od kiedy ty tyle jesz? - wpatrywał się we mnie Harry.
-Jem za dwoje. Nie mogę? - uśmiechnęłam się lekko.
-No... Może - mruknął Liam i nikt juz się nie odezwał podczas spożywania posiłku.
----------------------------------------------------------------------------------------
Poranne promyki słońca oświetlały lekko moją twarz, przez co zostałam obudzona. Leniwie przetarłam oczy, a następnie obróciłam się w stronę chłopaka, który spał razem ze mną. Klatka Louis, która nie była przykryta kołdrą, miarowo się unosiła, a jego oddech był spokojny, co wskazywało na to, że ciągle jeszcze śpi. Usta miał lekko otwarte, a jego ręce znajdowały się nad głową. Cichutko się zaśmiała, a następnie wywlokłam się z łóżka. Podeszłam do okna i wyjrzałam.
Słońce już dawno górowało na niebie razem z chmurami. Samochody gnały na drodze, a matki z wózkami spacerowały po chodnikach razem z swoimi maleństwami.
Na samą myśl, że za 6 miesięcy ja również będę mogła tak spacerować, na mojej twarzy wymalował się wielki uśmiech.
Szczęśliwa podeszłam do szafy bruneta i wyciągnęłam jakieś jego ubrania, ponieważ swoich tutaj nie miałam. Znalazłam jakieś spodnie z sznurkiem, aby zawiązać je sobie na wysokości pasa, przynajmniej nie będą ze spadać. Wyciągnęłam również koszulkę w paski, bo wydawała się słodka oraz mniejsza niż reszta. Z ubraniami udałam się do łazienki.
Weszłam naga pod prysznic i odkręciłam kurek z ciepłą wodą. Umyłam się, używając resztki mydła, które zostało. Wychodząc z kabiny owinęłam się szczelnie ręcznikiem i podeszłam do umywalki. Zabrałam szczoteczkę, włożyłam pod wodę, a następnie wycisnęłam troszeczkę pasty. Umyłam porządnie zęby i wypłukałam jamę ustną. Wszystko odłożyłam na miejsce i ubrałam się w wcześniej przygotowane ubrania.
Wychodząc z łazienki otworzyłam okno, aby do środka wdarło się trochę świeżego powietrza. Odłożyłam na krzesła ubrania w których spałam i upewniając się, że Louis śpi, poszłam na dół.
Nikogo tam nie zastałam, więc postanowiłam zrobić naleśniki i babeczki. Wyciągnęłam składniki na muffinki, których wyjdzie około 18-20 sztuk:
-250 g mąki
-60 g cukru
-1 łyżka kakao w proszku
-2,5 łyżeczki proszku do pieczenia
-szczypta soli
-50 g masła
-2 jajka, roztrzepane
-150 ml mleka
-50 g czekolady gorzkiej, posiekanej
Ustawiłam piec na 200*C, aby jak będę wkładać babeczki piec był nagrzany. Przesiałam mąkę do dużej miski, do której dodałam cukier, kakao, proszek do pieczenia i sól, a następnie wymieszałam. Na środku zrobiłam nieduże wgłębienie,
Do małego garnuszka włożyłam masło, postawiłam na kuchence i roztopiłam. Chwilę poczekałam, aby wystygło i wlałam do wgłębienia.
Do wgłębienia dodałam również mleko i jajka. Wszystko wymieszałam warzechą. Na koniec, mieszając, dodałam posiekaną gorzką czekoladę. Napełniłam foremki do połowy ciastem, a następnie włożyłam do piekarnika.
Babeczki mają się piec 10 do 15 minut, więc w tym czasie zrobiłam ciasto na naleśniki.
Po 12 minutach babeczki były upieczone, więc wyciągnęłam blachę, na której znajdował się owy deser i odstawiłam na blat. Zabrałam się teraz za smażenie naleśników.
Gdy już moja góra naleśników była gotowa, usłyszałam głosy dochodzące z schodów. Postawiłam naleśniki oraz babeczki na stół. Wyciągnęłam również talerze i odłożyłam na blat.
-Dzień dobry - usłyszałam przy uchu i podskoczyłam.
-Louis - zaśmiałam się i klepnęłam go lekko w ramię.
-Słucham? - wyszczerzył się jak głupi do sera.
-Nie śmiej się tak tylko nakryj do stołu - pogoniłam go do pracy i usiadłam obok Niall'a.
-Cześć - cmoknęłam go w policzek i oparłam głowę o jego ramię.
-Hej - zaśmiał się - Humorek dzisiaj dopisuje?
-Czuję się pełna energii - mruknęłam i ziewnęłam.
-Właśnie widzę - do jadalni wszedł Liam.
-Hej - szepnęłam i usiadłam wyprostowana.
-Cześć - usiadł naprzeciwko mnie i wpatrywał się we mnie z zaciekawieniem.
-Co ci jest? - zapytałam, obserwując każdy jego ruch.
-Nic. A tobie?
-Czuję się jak worek ziemniaków - mruknęłam z uśmiechem.
-Masz tam takiego dużego ziemniora - zażartował Zayn i cmoknął mnie w policzek.
-Dzisiaj badania - mruknęłam i spotkałam się z wystraszonym wzrokiem chłopaków.
-Coś nie tak z dzieckiem? - wstał od stołu Liam i podszedł do mnie.
-Nie, wszystko w porządku - uśmiechnęłam się - Dziękuję, że się martwisz.
-Zawsze myślałem, że będziesz matką moich dzieci, a tu taka niespodzianka - westchnął.
-Życie przed nami - szepnęłam mu do ucha i pocałowałam lekko w policzek.
-Jemy? - zapytał Louis i usiadł obok mnie.
-Tak - od razu zaczęłam pałaszować naleśniki, a chłopcy z zdziwieniem się na mnie spoglądali - Nie jecie?
-Od kiedy ty tyle jesz? - wpatrywał się we mnie Harry.
-Jem za dwoje. Nie mogę? - uśmiechnęłam się lekko.
-No... Może - mruknął Liam i nikt juz się nie odezwał podczas spożywania posiłku.
----------------------------------------------------------------------------------------
Troszkę krótszy, bo właśnie jest 1:45. No nieźle xD I znów będę spać do 11 xD
Jak to ja...
Jedna dziewczyna pisała, że za szybko dzieje się akcja, więc macie tutaj jak nasza rodzinka je śniadanko :D
Maja piekła babeczki, które z całego serca polecam, bo są pyszne. Sama je już nie raz piekłam, więc postanowiłam się z Wami nim podzielić.
Nocnym markom życzę kolorowych snów, a rannym ptaszkom życzę miłego dnia!
Czytasz - Komentujesz - Motywujesz