wtorek, 27 stycznia 2015

Imagin dla Martyny z Liam'em cz. 3

Obudziłam się o 12. Szybko wstałam i udałam się do łazienki z ubraniami. Zrobiłam lekki makijaż, a włosy złapałam w kucyk. Kiedy byłam gotowa wyszłam z łazienki i udałam się do kuchni. Zrobiłam sobie tosty i wyciągnęłam serek waniliowy z lodówki. do tego zalałam sobie gorącą woda herbatę malinową. Następnie z śniadaniem udałam się do salonu i zaczęłam jeść, oglądając telewizję. Koncert zaczyna się o 17, więc mamy jeszcze 5 godzin.
W pewnej chwili, w salonie pojawiła się Martyna.
-Cześć - uśmiechnęła się do mnie i usiadła obok mnie na kanapie, zajadając sobie kanapki. Była obrana w to.
-Hej - uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
-Idziemy dzisiaj na zakupy? - zapytała Mania.
-Pewnie - odpowiedziałam i wstałam. Naczynia zaniosłam do kuchni i włożyłam je do zmywarki. Następnie udałam się do mojego pokoju, skąd zadzwoniłam do Mike'a.
-Cześć braciszku - powiedziałam, kiedy chłopak odebrał.
-Cześć młoda - zaśmiał się.
-Ej jestem młodsza tylko o 3 minuty - powiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Jak tam? - zapytał.
-Wspaniale! Te miasto jest magiczne - zaśmialiśmy.
-Musimy kiedyś tam polecieć razem - czułam, że Mike się uśmiecha.
-Zgadzam się w 100% - uśmiechnął się.
-Dobra muszę kończyć, bo idę z chłopakami na siłownię - powiedział Mike.
-Pozdrów ich. Pa! Kocham cię - uśmiechnęłam się.
-Ja ciebie też.
-Ty mnie też, co? - wyszczerzyłam ząbki.
-Też cię kocham - mruknął i zakończyliśmy rozmowę.
Telefon włożyłam do torebki, wrzuciłam też portfel i zbiegłam po schodach do holu.
-Idziemy? - zapytałam Manie, która właśnie weszła do holu.
-Pewnie - uśmiechnęła się dziewczyna i ubrałyśmy buty.
*Oczami Liam'a *
-Ciekawe czy poznamy kogoś na koncercie - uśmiechnął się Louis.
-Ty tylko o jednym - jęknął Niall.
-No co? - spojrzał na blondyna brunet i usiadł obok mnie na kanapie.
-Jest po 12 więc może pójdziemy gdzieś? - zapytałem.
-A niby gdzie? - zapytał Zayn, który wszedł właśnie do pokoju.
-Na zakupy? - zaproponował Harry.
-Czemu by nie - wzruszył ramionami Louis.
-Zgadzam się pod jednym warunkiem! - krzyknął Niall.
-Pójdziemy na pizze - odparliśmy chórem.
-Czyli postanowione. Zakupy, pizza, ostatnia próba i koncert, tak? - spojrzałem na każdego, a oni tylko kiwnęli głowami na znak zgody - No to chodźmy - wstałem z kanapy i ruszyłem w stronę drzwi.
* Oczami Martyny*
-Chodzimy już od 2 godzin po sklepach - jęknęłam przeciągle, widząc jak moja przyjaciółka wchodzi znów do sklepu.
-No, ale ja chcę jeszcze buty kupić - uśmiechnęła się i podeszła do półki z butami na koturnie.
Udałam się za nią obładowana zakupami.
-Głodna jestem - mruknęłam słysząc burczenie mojego brzucha.
-Ja też - odpowiedziała mi Sandra - Zapłacę tylko za te buty i idziemy coś zjeść - przyjaciółka ruszyła razem ze mną w stronę kas, gdzie przywitała nas młoda kobieta.
-Dzień dobry - uśmiechnęła się do nas przyjaźnie.
-Dzień dobry - odpowiedziałyśmy i brunetka podała kobiecie pudełko z butami.
-Świetny wybór - zachichotała kasjerka i skasowała buty. Sandra zapłaciła i po chwili byłyśmy w drodze do pizzerii. 
-Jemy tutaj czy zabieramy do domu? - zapytałam.
-Możemy zjeść tutaj - uśmiechnęła się brunetka i zajęła miejsca w pizzerii.
-To ja mam iść zamówić? - spojrzałam na nią z uniesioną brwią.
-A jak myślałaś - dziewczyna pokazała mi język i odstawiła torby z zakupami na podłogę, obok kanapy.
-No dobra - wzruszyłam ramionami i odstawiłam swoje torby, a następnie udałam się zamówić pizzę.
-Dzień dobry - uśmiechnęłam się do starszego mężczyzny.
-Dzień dobry - spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko - Na co Pani ma ochotę?
-Poproszę dwa razy pizzę Hawai - odpowiedziałam.
-Dwie pizze? - spojrzał i zlustrował mnie od głów do stóp.
-Nie - zachichotałam - Dwa kawałki. Dla mnie i mojej przyjaciółki - wskazałam palcem na brunetkę, która siedziała na kanapie i przeglądała coś w telefonie.
-Dobrze. Przyniosę Wam panienki do stolika - zaśmiał się mężczyzna i poszedł do kuchni. 
Nagle poczułam jak ktoś we mnie wpada.
-Przepraszam - usłyszałam za sobą męski głos. Odwróciłam się i przed swoimi oczami zauważyłam pięciu przystojnych chłopaków, którzy mieli na głowie kaptur.
-Nic się nie stało - uśmiechnęłam się - Ja was skądś znam - przyjrzałam się im.
-O nie. Znów jakaś fanka - chłopak w blond włosach mruknął, a ja nie wiedziałam o co chodzi.
-Długo mam na ciebie czekać? - poczułam dłoń mojej przyjaciółki na ramieniu.
-Właśnie miałam iść - spojrzałam na nią.
-Cześć - Sandra uśmiechnęła się słodko do chłopaków, a ci odwzajemnili uśmiech.
-Cześć - odpowiedział chłopak w ciemnych włosach. Skąd ja znam ten głos? Brzmi trochę jak głos Louis'a Tomlinsona. 
-Panienki? - spojrzał na nas mężczyzna stojąc obok naszego stołu.
-Już idziemy - uśmiechnęłam się i pociągnęłam moją przyjaciółkę za rękę.
-Na razie - szepnęła brunetka i pomachała w ich stronę koniuszkami palców.
-Czy tobie tez się zdaje, że skądś ich znamy? - zapytałam przyjaciółkę, kiedy siedziałyśmy na kanapie.
-No właśnie - dziewczyna podniosła pizze i ugryzła mały kawałek.
-Wydawało mi się, że to chłopaki z One Direction - również ugryzłam mój kawałek lecz troszkę większy.
-Pewnie tylko nam się tak wydaje - uśmiechnęła się dziewczyna i zaczęłyśmy się delektować kawałkiem pizzy.
*Godzinę później *
-Idę się umyć - powiedziałam odkładając w salonie torby.
-Ja też - powiedziała brunetka robiąc to samo co ja i razem ruszyłyśmy do łazienki. Sandra do swojej, a ja do swojej. Zabrałam szybki prysznic i umyłam włosy. Wyszłam spod prysznica, owijając całe ciało ręcznikiem, a mniejszym włosy. Nałożyłam na ciało balsam, a następnie wysuszyłam włosy. Zakręciłam lekko, aby powstały lekkie fale. Zrobiłam widoczny makijaż, ale nie był on też za mocny. Ubrałam się, popsikałam najlepszymi perfumami i byłam gotowa. Wyszłam z łazienki i zabrałam z mojego pokoju torebkę. Włożyłam do niej komórkę, błyszczyk, bilet i portmonetkę. Opuściłam swój pokój i udałam się do salonu. Zegar wskazywał godzinę 16:20. Usiadłam na kanapie i czekałam na moją przyjaciółkę, która pojawiła się już po dwóch minutach.
-Ślicznie wyglądasz - wstałam z kanapy i podeszłam do brunetki.
-Dziękuję - uśmiechnęła się ciepło - Ty również.
-Jedziemy? - zapytałam.
-Tak - udałyśmy się do holu i ubrałyśmy kurtki. 
-Taxi - zawołała brunetka, kiedy wyszłyśmy z domu. Zamknęłam dom na klucz i włożyłam mały przedmiot do torebki.
-Chodź - pociągnęła mnie za rękę Sandra i wsiadłyśmy do taksówki.
-Dzień dobry - przywitał nas młody chłopak.
-Dzień dobry - uśmiechnęłyśmy się obie.
-Gdzie mam zawieźć? - zapytał.
-Na stadion Wembley'a - uśmiechnęła się Sandra i ruszyliśmy.
-Nie mogę się doczekać - wyszeptałam.

----------------------------------------------------------------------------------------------
Witam wszystkich ponownie. Wiem że rzadko dodaję teraz rozdziały oraz imaginy, ale prowadzę również drugiego bloga i chciałabym tam powrzucać parę rozdziałów. Zachęcam do komentowania. Miłego tygodnia :* /Sandi :*

czwartek, 8 stycznia 2015

Rozdział XXV

*3 miesiące później *
-Uśmiech!!! - krzyknęłam i zrobiłam zdjęcie chłopakom.
-Czekaj!!! - zawołał Harry.
-Co? - spojrzałam na niego spod obiektywu.
-Chyba mrugnąłem - wszyscy zaśmialiśmy się, a ja powtórzyłam zdjęcie.
-Okey - uśmiechnęłam się do chłopaków - mamy już wszystkie zdjęcia potrzebne mi do szkoły.
-Nareszcie - westchnął Zayn i przytulił mnie.
-Strasznie dużo mamy zajęć - mruknęłam i zaczęłam zbierać aparaty i resztę rzeczy. Chłopcy jak zawsze pomogli mi i po 5 minutach byliśmy w drodze do domu.
-Do której jutro masz? - zapytał mnie Liam, łapiąc moją dłoń.
-Do 18 - powiedziałam - Ale od 12 - zaśmiałam się.
-Tylko 6 lekcji? - spojrzał na mnie spod uniesionej brwi Louis.
-Tylko? Chyba aż!
-Jak tam uważasz - zaśmiał się Niall.
-Jestem głodna - wyszczerzyłam w kierunku chłopaków moje ząbki.
-Jak przyjdziemy zrobimy sobie kolację - powiedział Zayn.
-Okey - uśmiechnęłam się, a dalszą część drogi do domu pokonaliśmy w ciszy.
-Jesteśmy - krzyknęłam, gdy weszliśmy do domu.
-No nareszcie - zawołała Carolina i rzucił się na moją szyję.
-Co tak pachnie skarbie? - zapytał Harry, podchodząc do Carolci i całując ją namiętnie.
-Obiadek - uśmiechnęła się, a ja jak poparzona pobiegłam do jadalni, gdzie zastałam Selene.
-Cześć - uśmiechnęłam się do dziewczyny i usiadłam obok niej.
-Głodna? - spojrzała na mnie.
-I to jeszcze jak - zaśmiałyśmy się, a po chwili reszta "bandy" weszła do jadalni.
-Dużo nas - uśmiechnęłam się widząc, że w jadalni znajduje się 10 osób, czyli: ja, Liam, Selena, Niall, Pierre, Zayn, Carolina, Harry, Eleonor oraz Louis.
-Smacznego - powiedzieliśmy równocześnie i wybuchnęliśmy śmiechem. Kiedy troszkę się uspokoiliśmy zaczęliśmy delektować się kolacją.

~*~

-Ale się najadłam - powiedziałam trzymając się za brzuch i siadając na kolanach Liam'a.
-Ja też - westchnął mi do ucha Liam i pocałował w policzek.
-Kocham Cię - powiedziałam odwracając głowę w jego stronę.
-Ja ciebie też - uśmiechnął się cwaniacko i wpił się w moje usta z zachłannością. 
-Powoli, bo się sobą udławicie - zaśmiał się Niall, a ja odsunęłam się od Liam'a.
-Oglądamy coś? - spojrzałam na zebranych.
-A na co? - spojrzał na mnie Zayn.
-Hmm może - podeszłam do niego i szepnęłam do ucha - Annabelle?
-Horror powiadasz? - spojrzał na mnie ze zdziwieniem - Nie będziesz się bać? - zapytał również szeptem.
-To co będziemy oglądać? - podszedł do nas Louis, pytając również półszeptem.
-Annabelle - uśmiechnęłam się.
-Okey - Louis odwzajemnił uśmiech i podszedł do szafki, gdzie mieli pełno DvD's z filmami.
-Czemu dalej szepczecie? - zapytała nas Pierre.
-Emm - podrapałam się w kark i roześmiałam - To rodzinne - uśmiechnęłam się i podbiegłam do Liam'a, a następnie usiadłam mu na kolanach.
-Mówił, że my się sobą udławimy, a sami się udławią - wskazałam palcem na Niall'a, który całował się z Seleną.
-Że ja? - spojrzał na mnie Niall, kiedy przestali się połykać.
-Tak ty - uśmiechnęłam się zadziornie.
-Cicho! Patrzymy na film! - krzyknął Zayn.
Kiedy dziewczyny zobaczyły na co będziemy patrzeć od razu usiadły obok swoich chłopaków i mocno się do nich przytuliły. Lekko się zaśmiałam i wtuliłam w swojego chłopaka.
-Jeśli będziesz się bać możesz obrócić głowę, a ja cię pocałuję - szepnął mi na ucho Liam, a ja się uśmiechnęłam.

~*~

-Tak się bawisz! - krzyknęłam, obracając się napięcie do Niall'a który rzucił we mnie śnieżką.
-A no wi - nie zdążył skończyć zdania, ponieważ śnieżka, którą rzuciłam trafiła mu prosta do buzi.
-Trafione zatopione - krzyknęłam i przewróciłam się na śnieg. 
Zaczęłam robić śnieżnego aniołka, ciągle się przy tym śmiejąc.
-Co robisz? - zapytała się Carolina, kładąc się na śniegu obok mnie i zaczęła robić razem ze mną aniołka.
-To co ty - uśmiechnęłam się pod nosem i wstałam. Obejrzałam mojego aniołka zrobionego przed chwilą, który po chwili zniknął pod stopami Louis'a.
-Ehh - westchnęłam i podeszłam do Zayn'a i Pierre, którzy robili bałwana.
-Śliczny - uśmiechnęłam się do nich.
-Tylko czegoś tutaj brakuje, ale nie wiem czego - Zayn zaczął się zastanawiać.
-Może kapelusza? - podpowiedziałam.
-Nie - chłopak machnął ręką.
-Szalika? - zapytała Pierre.
-Nieee... - jęknął Zayn.
-Marchewki - krzyknął Louis.
-Bingo! - Zayn pstryknął palcami i pobiegł do domu.
-Trafione! - usłyszałam nagle głos Eleonor.
Obróciłam się i powoli zaczęłam podchodzić do reszty.
-Uważaj, bo zaraz dostaniesz śnieżką w głowę - uśmiechnął się zadziornie Liam.
-Nie rzucisz - uśmiechnęłam się również do chłopaka.
-A niby czemu miałbym nie rzucić? - podniósł prawą brew do góry.
-Bo ty mnie kochasz - Liam upuścił wtedy śnieżkę i chciał do mnie podejść, lecz Selena zaczęła obrzucać go śnieżkami.
-Ej to było nie fair!!! - krzyknął chłopak i rzucił się na dziewczynę. Po chwili oboje leżeli na śniegu.
-Zimno mi - mruknęła Carolina, gdy podeszła do mnie.
-Mi też - spojrzałam na nią - Pójdziemy do domu, przebierzemy się i może zrobimy ciepłą czekoladę? - zapytałam.
-Pewnie - uśmiechnęła się dziewczyna i udałyśmy się do domu, obrywając co chwilę śnieżką.
-Mam ich czasem dość - zaśmiałam się z blondynki kiedy byłyśmy już bezpieczne w budynku.
-Mam marchewkę!!! - usłyszałam krzyk Zayn'a i nagle się pojawił w holu. Tyle co go zobaczyłam zniknął w zamykających się drzwiach.
-Co to było? - spojrzała na mnie Carolina, a ja tylko wzruszyłam ramionami i pobiegłam do pokoju. Wybrałam ubrania  i poszłam do łazienki się przebrać.


Kiedy wyszłam na moim łóżku siedział już Liam.
-Wy już przyszliście? - zapytałam go rozwieszając wcześniejsze ubrania na krzesło.
-Nie tylko ja przyszedłem - powiedział i zaczął obracać w palcach zdjęcie.
-Co trzymasz? - zapytałam go i usiadłam obok niego.
-Zdjęcie - uśmiechnął się do mnie - Będziesz wspaniałą fotografką - pocałował mnie czule, a ja odwzajemniłam pocałunek z zdwojoną czułością i namiętnością.
-Kiedy zrobiłaś? - zapytał mnie kiedy odsunęliśmy się.
-Tydzień temu - mruknęłam i przypatrzyłam się zdjęciu.
Znajdowała się na nim dziewczynka.

Zdjęcie miało pokazać, że podczas zimy również można zrobić wspaniałe zdjęcia.
Dziewczynka odwzorowuje anioła. Łagodnego, wybaczającego, mającego nadzieję na lepsze jutro. A nadzieja wygasa ostatnia. Jej oczy patrzą prosta w osobę, która ogląda te zdjęcie. Jej wzrok nie jest smutny. Raczej szczęśliwy. Jej usta są czerwone od zimna. Jej dłonie złożone w taką jakby miseczkę, chcą pokazać jakby chciała nam coś podarować, oddać. Pruszący śnieg dodaje też nastroju.
-Idziesz? - z moich rozmyśleń wyrwał głos mojego ukochanego.
-Pewnie - uśmiechnęłam się lekko i odłożyłam zdjęcie na szafkę nocną, a następnie podeszłam do Liam'a.
*Oczami Caroliny *
Dość długo czekałam na Maję, więc postanowiłam pójść sprawdzić do niej. Siedziała na łóżku obok Liam'a. Myślała nad czymś. Zostawiłam więc ich samych i postanowiłam udać się do kuchni sama przyrządzić ciepłą czekoladę. Na początku wyciągnęłam 10 kubków i zaczęłam powoli przygotowywać napój. W pewnej chwili poczułem zimne dłonie oplatające mnie w pasie. Odwróciłam się napięcie.
-Spokojnie kotek - uśmiechnął się Harry.
-Bierz te łapy kocisko kochane, bo jesteś zimny - zaśmiałam się, a Harry od razu mnie puścił.
-To ja pójdę się przebrać, a ty dokończ to co zaczęłaś - pocałował mnie Styles i wyszedł z kuchni, a ja dokończyłam czekoladę.
-Chodźcie już do domu - krzyknęłam do reszty, która bawiła się jeszcze na dworze, przez okno.
-Dobrze - krzyknął Louis i po chwili wszyscy już byli w domu, i udali się przebrać.
-Jestem - usłyszałam głos Mai.
-Już zrobiłam to co miałyśmy obie zrobić - zaśmiałam się i wrzuciłam do każdego kubka po 3 pianki i dodałam troszkę bitej śmietany.
-To wygląda tak pięknie, że chyba zrobię temu zdjęcie - zaśmiała się Maja i zaczęła układać kubki na stole w jadalni.

-------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że rozdział się podobał i pozostawicie po swojej wizycie komentarze, które mega mnie dopingują do dalszej pracy nad rozdziałami.
Życzę miłego piątku i weekendu. /Sandi :*

środa, 7 stycznia 2015

Imagin z Louis'em

Znów wróciłam do Londynu. Jestem T.I ( twoje imię ) i mam 19 lat.Mieszkałam tutaj w wieku 16 lat, ale po roku wyjechałam do Polski, do rodziny. Miałam tutaj przyjaciela. Louis'a. Obiecaliśmy sobie, że nigdy się w sobie nie zakochamy. Że będziemy tylko przyjaciółmi, najlepszymi. Chcieliśmy pokazać, że istnieje przyjaźń damsko - męska. Ale jednak nie istnieje, zawsze jakaś osoba musi się zakochać w drugiej. Tak było ze mną i Louis'em. Tylko, że on nie czuł nic do mnie.
* Kiedyś *
-Louis za 10 minut na łące, okey? - zapytałam go.
-Jasne - odpowiedział i się rozłączył.
T.I uspokój się, musisz to wszystko wydusić. Dasz radę. Wstałam z kanapy i udałam się do sypialni. Ubrałam się (możecie wybrać sobie ubranie ) i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Uśmiechnęłam się i zauważyłam, że kiedy się uśmiecham mam więcej wiary w siebie. Wybiegłam z domu i zamknęłam go na klucz, po czym pobiegłam na łąkę. Louis już tam był, więc wskoczyłam mu na barana.
-Zgadnij kto to - zaśmiałam mu się do ucha.
-T.I gadaj co chciałaś - postawił mnie na ziemi. Dziwne, zawsze uwielbiał jak na niego wskakiwałam.
-Louis, bo ja - spojrzałam mu w oczy.
-No wygadaj się, bo Eleonor na mnie czeka.
-Kto to Eleonor?
-Moja dziewczyna - powiedział, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
-T.I co się stało? - spojrzał na mnie z przerażeniem, a następnie przytulił.
-Louis wiem, że obiecaliśmy sobie, że będziemy tylko przyjaciółmi i nie zakochamy się w sobie. Ale ja tak nie umiem - westchnęłam.
-To znaczy, że ty - odsunął się ode mnie.
-Tak. Zakochałam się w tobie. Nie mogę żyć bez twojego uśmiechu - spojrzałam na niego.
-Ale T.I ja ciebie kocham... Ale jak przyjaciółkę albo siostrę - spuścił głowę.
-Rozumiem, ale ja nie mogę tak żyć. Zapomnijmy o sobie - powiedziałam i pobiegłam, a po moich policzkach dalej spływały strumienie łez.
-T.I!!! - słyszałam jak Louis mnie jeszcze wołał, ale ja biegłam dalej. Wpadłam do domu, zamknęłam drzwi na klucz i zjechałam po nich. Płakałam z 3 godziny. Louis cały czas dzwonił, ale ja albo nie odbierałam, albo odrzucałam. Kiedy już się trochę uspokoiłam poszłam do sypialni. Wyciągnęłam walizki i zaczęłam się pakować. Gdy już wszystko miałam spakowane zadzwoniłam po taksówkę, a następnie pojechałam na lotnisko.
*Teraz *
Znów jestem w moim malutkim domku. Wspomnienia wracają. Weszłam do domu i odłożyłam walizki. Zabrałam torbę, a do niej włożyłam telefon, portfel, dokumenty po czym wyszłam z mieszkania i zamknęłam je na klucz. Postanowiłam udać się do Nando's, aby coś zjeść. Szłam przez łąkę, którą nazwałam razem z Louis'em " Łąką Naszych Marzeń". Teraz będzie się nazywała "Łąką Wspomnień". Łąka była naprawdę bardzo, ale to bardzo duża. Naokoło było pełno kwiatów, a jak dobrze pamiętałam ( oczywiście że pamiętałam ), to po prawej stronie płynęła sobie rzeczka. Skierowałam się właśnie do tej rzeczki. Coś mnie do niej ciągnęło. Kiedy już prawie byłam usłyszałam tak znane mi głosy.
-Wskakujemy? - zapytał jak się nie mylę Harry.
-Czekaj - krzyknęła jakaś dziewczyna.
-Na co? - chyba to był Zayn, a po chwili słychać było pisk dziewczyny. Nie... Nie jednej dziewczyny, było ich chyba więcej.
-Ktoś chyba tu jest - usłyszałam głos Louis'a, a serce uderzyło mi jak młot.
-Przecież my tu jesteśmy - zaśmiała się dziewczyna, a reszta też wybuchła śmiechem.
-Cicho - krzyknął pasiasty.
Nie wiedziałam o co chodzi, ale po chwili usłyszałam głos w krzakach.
-Czy to jest - zaczął Liam.
-T.I - krzyknął Louis i wyskoczył z zarośli.
Wystraszona spojrzałam na niego i jego przyjaciół, a potem na dziewczyny. Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam uciekać.
-T.I - krzyknął któryś z chłopaków, po czym poczułam kogoś dotyk na mojej ręce. Ten dotyk... Louis.
-Dlaczego nie odpisałaś na mojej sms'y? - zapytał chłopak i odwrócił mnie, abym spojrzała na niego.
-Zmieniłam numer - mruknęłam.
-Gdzie wyjechałaś? - pytał dalej.
-Do Polski - odparłam.
-Dlaczego?
-Nie chciałam być ci kulą u nogi - swój wzrok skierowałam na trawę.
-Nie byłaś - złapał mój podbródek i uśmiechnął się do mnie.
-Naprawdę - zrobiłam duże oczy, a on się roześmiał.
-Idziesz się z nami kąpać? - zapytał.
-A co na to powie twoja dziewczyna? - spojrzałam na niego.
-Zerwałem z nią - wyłonił swoje cudowne ząbki, a ja się zaśmiałam.
-Pójdziesz ze mną się przebrać? - spojrzałam na niego.
-Czekaj - pocałował mój policzek i pobiegł do chłopaków.
Spojrzałam na niego z zdziwieniem w oczach.
-Idziemy? -zapytał Louis, a ja odwróciłam się.
-Tak jasne - uśmiechnęłam się i zaczęłam iść w stronę domku.
Szliśmy w ciszy. Oczywiście Louis zaczął rozmowę. Jak zawsze...
-Gdzie mieszkasz?
-Tam gdzie zawsze.
-Jak było w Polsce?
-W porządku.
-Masz jakiegoś chłopaka?
-Nie, a czemu pytasz?
-Em no... ehm... Ładna pogada. Słoneczko grzeje, plus 31... Kocham Cię... Nie ma wiatru - odparł.
-Co?! - stanęłam w miejscu, a chłopak też stanął.
-No mówię że nie ma wiatru - zaśmiał się.
-Ale ty... JAK?!
-Ale co?
- Nie rób z siebie większego idiotę niż jesteś - uderzyłam go w ramię.
-Mnie nazywasz idiotę? - spojrzał na mnie.
-Co mi zrobisz?
-Uciekaj.
-Po co?
-Lepiej uciekaj T.I, bo źle się to dla ciebie skończy - zaśmiał się, a ja zaczęłam uciekać i kiedy byłam już obok drzwi, zaczęłam grzebać w torebce.
-Przede mną nie uciekniesz - zaśmiał się Louis, a ja znalazłam klucze i otworzyłam drzwi.
Wbiegłam po schodach do sypialni, zabrałam strój kąpielowy i pobiegłam do łazienki. Zamknęłam się na klucz.Ubrałam się i po chwili wyszłam z pomieszczenia.
-No nare - Louis spojrzał na mnie - Wow.
-Haha - pokazałam mi język i wyszłam z domu. Chłopak wyszedł za mną, a ja zamknęłam dom.
-Idziemy? - spojrzałam na chłopaka.
-Jasne - uśmiechnął się i poszliśmy.
Kiedy byliśmy prawie przy rzece, Louis złapał mnie za ręce i pocałował. Odwzajemniłam pocałunek. Nagle usłyszeliśmy dość głośne " Uuuu". Odsunęliśmy się od siebie i uśmiechnięci poszliśmy pływać.
* 7 lat później *
-To tutaj się poznaliście? - zapytała mnie i Louis'a Jessica, nasza córeczka.
-Tak myszka. Tutaj poznałem twoją mamę, pocałowałem ją i tutaj też się jej oświadczyłem - uśmiechnął się Lou.
-Ja też tak chcę - tupnęła nóżką dziewczynka.
-Nie martw się - uśmiechnęłam się - Idziemy robić gofry?
-Tak - krzyknęła.
-Kochanie nie możesz się za bardzo przemęczać - powiedział Louis głaszcząc mój brzuszek..
-No to tatuś zrobi gofry - zaśmiałam się po czym pocałowałam swojego męża w usta.
-Fuj!!! - krzyknęła Jess i pobiegła do domu, a ja razem z Lou wybuchliśmy śmiechem.
Jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie. Mam wspaniałego męża i córkę, a mój synek jest w drodze.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i mamy następny imagin :) Mam nadzieję, że zmotywujecie mnie troszeczkę do dalszego pisania i będzie pod tym postem chociaż 2 komentarze <3 Miłego tygodnia :* /Sandi :*