środa, 7 stycznia 2015

Imagin z Louis'em

Znów wróciłam do Londynu. Jestem T.I ( twoje imię ) i mam 19 lat.Mieszkałam tutaj w wieku 16 lat, ale po roku wyjechałam do Polski, do rodziny. Miałam tutaj przyjaciela. Louis'a. Obiecaliśmy sobie, że nigdy się w sobie nie zakochamy. Że będziemy tylko przyjaciółmi, najlepszymi. Chcieliśmy pokazać, że istnieje przyjaźń damsko - męska. Ale jednak nie istnieje, zawsze jakaś osoba musi się zakochać w drugiej. Tak było ze mną i Louis'em. Tylko, że on nie czuł nic do mnie.
* Kiedyś *
-Louis za 10 minut na łące, okey? - zapytałam go.
-Jasne - odpowiedział i się rozłączył.
T.I uspokój się, musisz to wszystko wydusić. Dasz radę. Wstałam z kanapy i udałam się do sypialni. Ubrałam się (możecie wybrać sobie ubranie ) i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Uśmiechnęłam się i zauważyłam, że kiedy się uśmiecham mam więcej wiary w siebie. Wybiegłam z domu i zamknęłam go na klucz, po czym pobiegłam na łąkę. Louis już tam był, więc wskoczyłam mu na barana.
-Zgadnij kto to - zaśmiałam mu się do ucha.
-T.I gadaj co chciałaś - postawił mnie na ziemi. Dziwne, zawsze uwielbiał jak na niego wskakiwałam.
-Louis, bo ja - spojrzałam mu w oczy.
-No wygadaj się, bo Eleonor na mnie czeka.
-Kto to Eleonor?
-Moja dziewczyna - powiedział, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
-T.I co się stało? - spojrzał na mnie z przerażeniem, a następnie przytulił.
-Louis wiem, że obiecaliśmy sobie, że będziemy tylko przyjaciółmi i nie zakochamy się w sobie. Ale ja tak nie umiem - westchnęłam.
-To znaczy, że ty - odsunął się ode mnie.
-Tak. Zakochałam się w tobie. Nie mogę żyć bez twojego uśmiechu - spojrzałam na niego.
-Ale T.I ja ciebie kocham... Ale jak przyjaciółkę albo siostrę - spuścił głowę.
-Rozumiem, ale ja nie mogę tak żyć. Zapomnijmy o sobie - powiedziałam i pobiegłam, a po moich policzkach dalej spływały strumienie łez.
-T.I!!! - słyszałam jak Louis mnie jeszcze wołał, ale ja biegłam dalej. Wpadłam do domu, zamknęłam drzwi na klucz i zjechałam po nich. Płakałam z 3 godziny. Louis cały czas dzwonił, ale ja albo nie odbierałam, albo odrzucałam. Kiedy już się trochę uspokoiłam poszłam do sypialni. Wyciągnęłam walizki i zaczęłam się pakować. Gdy już wszystko miałam spakowane zadzwoniłam po taksówkę, a następnie pojechałam na lotnisko.
*Teraz *
Znów jestem w moim malutkim domku. Wspomnienia wracają. Weszłam do domu i odłożyłam walizki. Zabrałam torbę, a do niej włożyłam telefon, portfel, dokumenty po czym wyszłam z mieszkania i zamknęłam je na klucz. Postanowiłam udać się do Nando's, aby coś zjeść. Szłam przez łąkę, którą nazwałam razem z Louis'em " Łąką Naszych Marzeń". Teraz będzie się nazywała "Łąką Wspomnień". Łąka była naprawdę bardzo, ale to bardzo duża. Naokoło było pełno kwiatów, a jak dobrze pamiętałam ( oczywiście że pamiętałam ), to po prawej stronie płynęła sobie rzeczka. Skierowałam się właśnie do tej rzeczki. Coś mnie do niej ciągnęło. Kiedy już prawie byłam usłyszałam tak znane mi głosy.
-Wskakujemy? - zapytał jak się nie mylę Harry.
-Czekaj - krzyknęła jakaś dziewczyna.
-Na co? - chyba to był Zayn, a po chwili słychać było pisk dziewczyny. Nie... Nie jednej dziewczyny, było ich chyba więcej.
-Ktoś chyba tu jest - usłyszałam głos Louis'a, a serce uderzyło mi jak młot.
-Przecież my tu jesteśmy - zaśmiała się dziewczyna, a reszta też wybuchła śmiechem.
-Cicho - krzyknął pasiasty.
Nie wiedziałam o co chodzi, ale po chwili usłyszałam głos w krzakach.
-Czy to jest - zaczął Liam.
-T.I - krzyknął Louis i wyskoczył z zarośli.
Wystraszona spojrzałam na niego i jego przyjaciół, a potem na dziewczyny. Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam uciekać.
-T.I - krzyknął któryś z chłopaków, po czym poczułam kogoś dotyk na mojej ręce. Ten dotyk... Louis.
-Dlaczego nie odpisałaś na mojej sms'y? - zapytał chłopak i odwrócił mnie, abym spojrzała na niego.
-Zmieniłam numer - mruknęłam.
-Gdzie wyjechałaś? - pytał dalej.
-Do Polski - odparłam.
-Dlaczego?
-Nie chciałam być ci kulą u nogi - swój wzrok skierowałam na trawę.
-Nie byłaś - złapał mój podbródek i uśmiechnął się do mnie.
-Naprawdę - zrobiłam duże oczy, a on się roześmiał.
-Idziesz się z nami kąpać? - zapytał.
-A co na to powie twoja dziewczyna? - spojrzałam na niego.
-Zerwałem z nią - wyłonił swoje cudowne ząbki, a ja się zaśmiałam.
-Pójdziesz ze mną się przebrać? - spojrzałam na niego.
-Czekaj - pocałował mój policzek i pobiegł do chłopaków.
Spojrzałam na niego z zdziwieniem w oczach.
-Idziemy? -zapytał Louis, a ja odwróciłam się.
-Tak jasne - uśmiechnęłam się i zaczęłam iść w stronę domku.
Szliśmy w ciszy. Oczywiście Louis zaczął rozmowę. Jak zawsze...
-Gdzie mieszkasz?
-Tam gdzie zawsze.
-Jak było w Polsce?
-W porządku.
-Masz jakiegoś chłopaka?
-Nie, a czemu pytasz?
-Em no... ehm... Ładna pogada. Słoneczko grzeje, plus 31... Kocham Cię... Nie ma wiatru - odparł.
-Co?! - stanęłam w miejscu, a chłopak też stanął.
-No mówię że nie ma wiatru - zaśmiał się.
-Ale ty... JAK?!
-Ale co?
- Nie rób z siebie większego idiotę niż jesteś - uderzyłam go w ramię.
-Mnie nazywasz idiotę? - spojrzał na mnie.
-Co mi zrobisz?
-Uciekaj.
-Po co?
-Lepiej uciekaj T.I, bo źle się to dla ciebie skończy - zaśmiał się, a ja zaczęłam uciekać i kiedy byłam już obok drzwi, zaczęłam grzebać w torebce.
-Przede mną nie uciekniesz - zaśmiał się Louis, a ja znalazłam klucze i otworzyłam drzwi.
Wbiegłam po schodach do sypialni, zabrałam strój kąpielowy i pobiegłam do łazienki. Zamknęłam się na klucz.Ubrałam się i po chwili wyszłam z pomieszczenia.
-No nare - Louis spojrzał na mnie - Wow.
-Haha - pokazałam mi język i wyszłam z domu. Chłopak wyszedł za mną, a ja zamknęłam dom.
-Idziemy? - spojrzałam na chłopaka.
-Jasne - uśmiechnął się i poszliśmy.
Kiedy byliśmy prawie przy rzece, Louis złapał mnie za ręce i pocałował. Odwzajemniłam pocałunek. Nagle usłyszeliśmy dość głośne " Uuuu". Odsunęliśmy się od siebie i uśmiechnięci poszliśmy pływać.
* 7 lat później *
-To tutaj się poznaliście? - zapytała mnie i Louis'a Jessica, nasza córeczka.
-Tak myszka. Tutaj poznałem twoją mamę, pocałowałem ją i tutaj też się jej oświadczyłem - uśmiechnął się Lou.
-Ja też tak chcę - tupnęła nóżką dziewczynka.
-Nie martw się - uśmiechnęłam się - Idziemy robić gofry?
-Tak - krzyknęła.
-Kochanie nie możesz się za bardzo przemęczać - powiedział Louis głaszcząc mój brzuszek..
-No to tatuś zrobi gofry - zaśmiałam się po czym pocałowałam swojego męża w usta.
-Fuj!!! - krzyknęła Jess i pobiegła do domu, a ja razem z Lou wybuchliśmy śmiechem.
Jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie. Mam wspaniałego męża i córkę, a mój synek jest w drodze.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i mamy następny imagin :) Mam nadzieję, że zmotywujecie mnie troszeczkę do dalszego pisania i będzie pod tym postem chociaż 2 komentarze <3 Miłego tygodnia :* /Sandi :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz