wtorek, 27 stycznia 2015

Imagin dla Martyny z Liam'em cz. 3

Obudziłam się o 12. Szybko wstałam i udałam się do łazienki z ubraniami. Zrobiłam lekki makijaż, a włosy złapałam w kucyk. Kiedy byłam gotowa wyszłam z łazienki i udałam się do kuchni. Zrobiłam sobie tosty i wyciągnęłam serek waniliowy z lodówki. do tego zalałam sobie gorącą woda herbatę malinową. Następnie z śniadaniem udałam się do salonu i zaczęłam jeść, oglądając telewizję. Koncert zaczyna się o 17, więc mamy jeszcze 5 godzin.
W pewnej chwili, w salonie pojawiła się Martyna.
-Cześć - uśmiechnęła się do mnie i usiadła obok mnie na kanapie, zajadając sobie kanapki. Była obrana w to.
-Hej - uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
-Idziemy dzisiaj na zakupy? - zapytała Mania.
-Pewnie - odpowiedziałam i wstałam. Naczynia zaniosłam do kuchni i włożyłam je do zmywarki. Następnie udałam się do mojego pokoju, skąd zadzwoniłam do Mike'a.
-Cześć braciszku - powiedziałam, kiedy chłopak odebrał.
-Cześć młoda - zaśmiał się.
-Ej jestem młodsza tylko o 3 minuty - powiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Jak tam? - zapytał.
-Wspaniale! Te miasto jest magiczne - zaśmialiśmy.
-Musimy kiedyś tam polecieć razem - czułam, że Mike się uśmiecha.
-Zgadzam się w 100% - uśmiechnął się.
-Dobra muszę kończyć, bo idę z chłopakami na siłownię - powiedział Mike.
-Pozdrów ich. Pa! Kocham cię - uśmiechnęłam się.
-Ja ciebie też.
-Ty mnie też, co? - wyszczerzyłam ząbki.
-Też cię kocham - mruknął i zakończyliśmy rozmowę.
Telefon włożyłam do torebki, wrzuciłam też portfel i zbiegłam po schodach do holu.
-Idziemy? - zapytałam Manie, która właśnie weszła do holu.
-Pewnie - uśmiechnęła się dziewczyna i ubrałyśmy buty.
*Oczami Liam'a *
-Ciekawe czy poznamy kogoś na koncercie - uśmiechnął się Louis.
-Ty tylko o jednym - jęknął Niall.
-No co? - spojrzał na blondyna brunet i usiadł obok mnie na kanapie.
-Jest po 12 więc może pójdziemy gdzieś? - zapytałem.
-A niby gdzie? - zapytał Zayn, który wszedł właśnie do pokoju.
-Na zakupy? - zaproponował Harry.
-Czemu by nie - wzruszył ramionami Louis.
-Zgadzam się pod jednym warunkiem! - krzyknął Niall.
-Pójdziemy na pizze - odparliśmy chórem.
-Czyli postanowione. Zakupy, pizza, ostatnia próba i koncert, tak? - spojrzałem na każdego, a oni tylko kiwnęli głowami na znak zgody - No to chodźmy - wstałem z kanapy i ruszyłem w stronę drzwi.
* Oczami Martyny*
-Chodzimy już od 2 godzin po sklepach - jęknęłam przeciągle, widząc jak moja przyjaciółka wchodzi znów do sklepu.
-No, ale ja chcę jeszcze buty kupić - uśmiechnęła się i podeszła do półki z butami na koturnie.
Udałam się za nią obładowana zakupami.
-Głodna jestem - mruknęłam słysząc burczenie mojego brzucha.
-Ja też - odpowiedziała mi Sandra - Zapłacę tylko za te buty i idziemy coś zjeść - przyjaciółka ruszyła razem ze mną w stronę kas, gdzie przywitała nas młoda kobieta.
-Dzień dobry - uśmiechnęła się do nas przyjaźnie.
-Dzień dobry - odpowiedziałyśmy i brunetka podała kobiecie pudełko z butami.
-Świetny wybór - zachichotała kasjerka i skasowała buty. Sandra zapłaciła i po chwili byłyśmy w drodze do pizzerii. 
-Jemy tutaj czy zabieramy do domu? - zapytałam.
-Możemy zjeść tutaj - uśmiechnęła się brunetka i zajęła miejsca w pizzerii.
-To ja mam iść zamówić? - spojrzałam na nią z uniesioną brwią.
-A jak myślałaś - dziewczyna pokazała mi język i odstawiła torby z zakupami na podłogę, obok kanapy.
-No dobra - wzruszyłam ramionami i odstawiłam swoje torby, a następnie udałam się zamówić pizzę.
-Dzień dobry - uśmiechnęłam się do starszego mężczyzny.
-Dzień dobry - spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko - Na co Pani ma ochotę?
-Poproszę dwa razy pizzę Hawai - odpowiedziałam.
-Dwie pizze? - spojrzał i zlustrował mnie od głów do stóp.
-Nie - zachichotałam - Dwa kawałki. Dla mnie i mojej przyjaciółki - wskazałam palcem na brunetkę, która siedziała na kanapie i przeglądała coś w telefonie.
-Dobrze. Przyniosę Wam panienki do stolika - zaśmiał się mężczyzna i poszedł do kuchni. 
Nagle poczułam jak ktoś we mnie wpada.
-Przepraszam - usłyszałam za sobą męski głos. Odwróciłam się i przed swoimi oczami zauważyłam pięciu przystojnych chłopaków, którzy mieli na głowie kaptur.
-Nic się nie stało - uśmiechnęłam się - Ja was skądś znam - przyjrzałam się im.
-O nie. Znów jakaś fanka - chłopak w blond włosach mruknął, a ja nie wiedziałam o co chodzi.
-Długo mam na ciebie czekać? - poczułam dłoń mojej przyjaciółki na ramieniu.
-Właśnie miałam iść - spojrzałam na nią.
-Cześć - Sandra uśmiechnęła się słodko do chłopaków, a ci odwzajemnili uśmiech.
-Cześć - odpowiedział chłopak w ciemnych włosach. Skąd ja znam ten głos? Brzmi trochę jak głos Louis'a Tomlinsona. 
-Panienki? - spojrzał na nas mężczyzna stojąc obok naszego stołu.
-Już idziemy - uśmiechnęłam się i pociągnęłam moją przyjaciółkę za rękę.
-Na razie - szepnęła brunetka i pomachała w ich stronę koniuszkami palców.
-Czy tobie tez się zdaje, że skądś ich znamy? - zapytałam przyjaciółkę, kiedy siedziałyśmy na kanapie.
-No właśnie - dziewczyna podniosła pizze i ugryzła mały kawałek.
-Wydawało mi się, że to chłopaki z One Direction - również ugryzłam mój kawałek lecz troszkę większy.
-Pewnie tylko nam się tak wydaje - uśmiechnęła się dziewczyna i zaczęłyśmy się delektować kawałkiem pizzy.
*Godzinę później *
-Idę się umyć - powiedziałam odkładając w salonie torby.
-Ja też - powiedziała brunetka robiąc to samo co ja i razem ruszyłyśmy do łazienki. Sandra do swojej, a ja do swojej. Zabrałam szybki prysznic i umyłam włosy. Wyszłam spod prysznica, owijając całe ciało ręcznikiem, a mniejszym włosy. Nałożyłam na ciało balsam, a następnie wysuszyłam włosy. Zakręciłam lekko, aby powstały lekkie fale. Zrobiłam widoczny makijaż, ale nie był on też za mocny. Ubrałam się, popsikałam najlepszymi perfumami i byłam gotowa. Wyszłam z łazienki i zabrałam z mojego pokoju torebkę. Włożyłam do niej komórkę, błyszczyk, bilet i portmonetkę. Opuściłam swój pokój i udałam się do salonu. Zegar wskazywał godzinę 16:20. Usiadłam na kanapie i czekałam na moją przyjaciółkę, która pojawiła się już po dwóch minutach.
-Ślicznie wyglądasz - wstałam z kanapy i podeszłam do brunetki.
-Dziękuję - uśmiechnęła się ciepło - Ty również.
-Jedziemy? - zapytałam.
-Tak - udałyśmy się do holu i ubrałyśmy kurtki. 
-Taxi - zawołała brunetka, kiedy wyszłyśmy z domu. Zamknęłam dom na klucz i włożyłam mały przedmiot do torebki.
-Chodź - pociągnęła mnie za rękę Sandra i wsiadłyśmy do taksówki.
-Dzień dobry - przywitał nas młody chłopak.
-Dzień dobry - uśmiechnęłyśmy się obie.
-Gdzie mam zawieźć? - zapytał.
-Na stadion Wembley'a - uśmiechnęła się Sandra i ruszyliśmy.
-Nie mogę się doczekać - wyszeptałam.

----------------------------------------------------------------------------------------------
Witam wszystkich ponownie. Wiem że rzadko dodaję teraz rozdziały oraz imaginy, ale prowadzę również drugiego bloga i chciałabym tam powrzucać parę rozdziałów. Zachęcam do komentowania. Miłego tygodnia :* /Sandi :*

2 komentarze: