piątek, 28 listopada 2014

Rozdział XIX

Wstałem, a bardziej zostałem obudzony. Spojrzałem z nienawiścią na Niall'a.
-Co ty chcesz?! - wstałem i położyłem się w łóżku.
-Paul powiedział, że mam cię obudzić - powiedział - Wszyscy mamy być w restauracji za 5 minut.
-Po co? - zapytałem.
-Bo chce z nami pogadać - blondyn wyszedł z pokoju, a ja wstałem.
Zabrałem pierwsze lepsze ubrania i udałem się do łazienki, aby trochę się ogarnąć.
Po 4 minutach byłem gotowy, więc wybiegłem z pokoju trzaskając drzwiami. Nie chciałem czekać na windę, więc zbiegłem po schodach, przeskakując co dwa. Po paru sekundach byłem na dole przy restauracji. Poprawiłem fryzurę i wszedłem do restauracji. Podszedłem do stolika, gdzie siedziała już reszta i zająłem miejsce obok Liam'a i Louis'a.
-No nareszcie - zaśmiał się Lou, a ja zabrałem z koszyka bułkę.
-Co chciałeś? - spojrzałem na Paul'a.
-Dzisiaj jedziemy do Hialeah - powiedział menadżer.
-Będziemy mieć dzień wolny? - zapytał Liam.
-Tak - uśmiechnął się Paul.
Nareszcie jakaś dobra wiadomość.
*Oczami Mai *
Wstałam jak na mnie dość wcześnie, bo o 9. Weszłam do łazienka, gdzie czekały już na mnie wczoraj przygotowane ubrania:

Zeszłam po schodach do kuchni i przeczytałam karteczkę:
" Maja!
Pojechałam do pracy, będę wieczorem. Zack gdzieś pojechał. Zrób zakupy. Pa! Ciocia"
Super! Jestem u cioci, a widziałam ją może z 2 razy? No trudno. Wyszłam z domu zamykając go na klucz i kryjąc je do torebki. Po 15 minutach byłam w sklepie. Zabrałam koszyk i zaczęłam chodzić obok półek. Zabrałam bułkę z ziarenkami, paczkę serka i szynki, sałatę, pomidor i ogórek. Kiedy wszystko co chciałam znajdowało się w moim koszyki udałam się do kasy. Nie było kolejki, więc od razu wyciągnęłam rzeczy z kosza na taśmę.
-Dzień dobry - uśmiechnęłam się do kasjerki.
-Dzień dobry - kobieta również odwzajemniła mój uśmiech - To wszystko?
-Tak - kasjerka zaczęła kasować moje rzeczy.
-Polecam doniczki i rośliny - powiedziała obojętnie.
-Nie dziękuję. Ile płacę? - zapytałam.
-16.65 $
-Proszę - podałam kobiecie banknoty, a ona oddała mi resztę. Spakowałam do reklamówki rzeczy zakupione przeze mnie. Wróciłam do domu i rozpakowałam moje zakupy na blat w kuchni. Zrobiłam sobie kanapkę z serem i szynką. A na obiad zrobię sobie sałatkę. Zaparzyłam również herbatę owocową i poszłam z moim śniadankiem do salonu. Włączyłam telewizor i zaczęłam jeść kanapkę.
Leciał jakiś serial. Był dość nudny, więc jak zjadłam wyłączyłam telewizor i zaniosłam naczynia do kuchni, i włożyłam do zmywarki. Postanowiłam pójść na spacer do parku, który jest niedaleko. Wyszłam z domu i znów go zamknęłam na klucz. Zaczęłam iść powoli w stronę parku.
-Wow - wyszeptałam, gdy doszłam do parku.
Zaczęłam robić zdjęcia, a następnie chciałam wysłać te zdjęcia Liam'owi. Nagle poczułam jak ktoś mnie popycha, a ja się wywróciłam.
-Przepraszam - powiedziałam dziewczyna i pomogła mi wstać.
-W porządku - strzepałam brud z spodni i bluzki.
-Nie widziałam cię jeszcze tutaj - uśmiechnęła się blondynka.
-Dopiero się przeprowadziłam, ale znów lecę do Londynu - odwzajemniłam uśmiech.
-Selena - dziewczyna podałam mi dłoń.
-Maja - uścisnęłam ją - Może porozmawiamy w domu co?
-Pewnie - ruszyłyśmy do domu.

***

-Naprawdę? - zaśmiała się Sel.
-Tak! Byłam taka szczęśliwa!
-Zazdroszczę - upiłam łyk herbaty.
-Niby czego?
-Mieszkasz w Londynie, odnalazłaś brata i masz wspaniałego chłopaka.
-Tak... Masz czego mi pozazdrościć - zaśmiałyśmy się - I jadę jutro na koncert, i będę tam śpiewać i nareszcie zobaczę moich ukochanych chłopaków!
-A mogę - mój telefon zaczął grać tak znaną mi melodię.
-Poczekasz? - spojrzałam na Sel, a ona pokiwała mi twierdząco głową. Dzwonił Lou.
-Hej Lou - uśmiechnęłam się do słuchawki.
-Idź w stronę parku, my zaraz tam będziemy - powiedział chłopak i rozłączył się.
-Szybka rozmowa - zaśmiałam się do siebie i weszłam do salonu.
-Idziesz ze mną, Sel? - zapytałam blondynkę.
-Gdzie? - spojrzała na mnie.
-Do parku, czekają tam na mnie przyjaciele.
-Pewnie - uśmiechnęła się i poszłyśmy ubrać buty. 
-Czekaj! - krzyknęłam.
-Co?
-Idę siusiu - zdjęłam buty i pobiegłam do łazienki. Załatwiłam się szybko, a w tym momencie mój telefon odezwał się chyba z 10 razy.
-Nerwowi - wyszłam z łazienki. Zadzwoniłam do Louis'a.
-Już idziemy - powiedziałam i rozłączyłam się, dopóki się nie odezwał.
-Chodź - ubrałam but i zostałam pociągnięta przez Sel.
-Następna nerwowa - rzuciłam i zamknęłam dom.
-Co chciałaś ode mnie wcześniej? - spojrzałam na dziewczynę i szłyśmy szybkim krokiem w stronę parku.
-Później ci powiem - rzuciła i przeszłyśmy przez pasy.

--------------------------------------------------------------------
Następny rozdział! Mam nadzieję, że się podobał i będę mieć wenę na dalsze rozdziały :D /Sandi :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz