środa, 9 lipca 2014

Imagin z Louis'em. Cz. I

Mam na imię T.I ( Twoje Imię ), mam 19 lat i przyjaźnię się z Louis'em.
Właśnie idę do jego domu, bo znów musi ćwiczyć. Tak zmusiłam go, aby poszedł na casting do X-Factor'a. Zapukałam w drzwi od mieszkania, a po chwili otworzyła mi jego mama.
-Dzień dobry - uśmiechnęłam się - Przyszłam do Louis'a, bo mieliśmy ćwiczyć.
-Witaj T.I. Tak Louis już czeka w swoim pokoju. Proszę wejdź - otworzyła szerzej drzwi, abym mogła wejść.
-Dziękuję - uśmiechnęłam się do kobiety i pobiegłam po schodach do pokoju od Louis'a. Zapukałam i usłyszałam "Proszę" więc weszłam. 
-Cześć mała - Louis wstał z łóżka i podszedł do mnie.
-Hejka duży - zaśmiałam się i przytuliłam chłopaka.
-To co ćwiczymy? - zapytałam go.
-No okey - powiedział trochę nieśmiały.
-Oj Louis, przecież jestem tu tylko ja. Nie masz się czego bać. Na pewno cię zechcą - uśmiechnęłam się i zaczęłam grać na gitarze, a Lou zaczął śpiewać. Musieliśmy powtarzać chyba z 5 razu jedną zwrotkę, bo pasiasty co chwilę mylił tekst. Kiedy znowu pomylił się przestałam grać i spojrzałam na Louis'a z zdziwieniem, ale też smutkiem.
-Ty sobie ze mnie jaja robisz - powiedziałam i odłożyłam gitarę.
-Kto? Co? Ja? - spojrzał na mnie.
-Nie kuźwa, woźny - zaśmiałam się.
-To co kuźwa jestem teraz woźnym - spojrzał na mnie z rozbawieniem, ale w tej chwili zauważyłam że Louis nie ma na szyi naszyjnika który kupiłam. On miał połówkę serca przyjaźni, a ja drugą. A on ją ściągnął. Spojrzałam na niego, a w oczach zakręciły mi się łzy.
-T.I ty płaczesz? - podszedł do mnie i chciał mnie przytulić, ale ja się odsunęłam.
-Co się stało? - spojrzał na mnie.
-Zdjąłeś nasz naszyjnik przyjaźni. Nie chcesz się już ze mną przyjaźnić?! Dobra jak tak chcesz - cała zapłakana zerwałam naszyjnik ze swojej szyi i rzuciłam mu tym w twarz - Proszę szczęśliwy?! Nie ma już naszej przyjaźni!!! Kuźwa jesteś szczęśliwy?! - spojrzałam na niego ostatni raz, po czym wybiegłam z pokoju i zbiegłam po schodach. Cała zapłakana wybiegłam z mieszkania mojego byłego przyjaciela. Biegłam przed siebie, nie patrząc nawet gdzie. Po chwili zauważyłam, że jestem w parku. Chodziłam między drzewami bez żadnego celu. Nie miałam ochoty już na nic. Właśnie straciłam swojego najlepszego przyjaciela. Usiadłam pod drzewem, który był tuż obok jeziora i znów zaczęłam płakać. Po 10 minutach zaczął padać deszcz, ale ja nie miałam ochoty wracać do domu. Dostałam dreszczy, gdyż zaczął wiać zimny wiatr. Po pewnym czasie poczułam jak ktoś kładzie na moje ramiona jakąś bluzę. Szybko się odwróciłam i zobaczyłam Louis'a. Jego piękne oczy spoglądały co chwilę w moje. Oblizywał usta, a to znaczyło że czymś się denerwował. Miał zaciśnięte palce, ale coś trzymał.
-T.I możemy porozmawiać? - zapytał.
-A o czym chcesz ze mną pogadać? O tym że już nie jesteśmy przyjaciółmi? O tym że to nie jest ważne, że właśnie zraniłeś moje uczucia - spojrzałam na niego.
-T.I ale... - przerwałam mu.
-Louis ja cię KOCHAM - zrobiłam duże znaczenie na słowo "kocham" - Ja nie chcę, aby ta przyjaźń się kończyła. Znamy się tyle lat i po prostu zrywasz naszą przyjaźń? Kiedy mi to chciałeś powiedzieć?
Spojrzałam na niego. Nasze oczy się spotkały, a po chwili czułam słodki smak jego ust na swoich. Odwzajemniłam pocałunek, a po chwili zagłębiliśmy go. Toczyliśmy walkę z swoimi językami, lecz to on wygrał. Kiedy się odsunęliśmy od siebie Louis założył mi naszyjnik na szyję.
-Ty dałaś mi przyjaźń, więc ja daję ci miłość - spojrzał na mnie i wyłonił swoje białe ząbki, po czym ja wybuchłam śmiechem.
-Z czego się tak cieszysz? - zapytał.
-Masz między zębami kukurydzę - wykrztusiłam z siebie i znów wybuchłam śmiechem, ale tym razem wtórował mi Louis.
Kiedy już się uspokoiliśmy, a Lou wyciągnął tą kukurydzę z zębów wstaliśmy z trawy i cali mokrzy wracaliśmy powoli do mojego domu.
-Louis, ale czy to znaczy że jesteśmy parą? - zapytałam i spuściłam głowę.
Lou złapał mój podbródek, po czym lekko go uniósł i czule mnie pocałował.
-Może być taka odpowiedź? - zaśmiał się, a ja tylko pokiwałam twierdząco głową.
Szliśmy jeszcze może z 10 minut i staliśmy przed moim domem.
-Widzimy się jutro? - zapytał chłopak.
-Ale jutro przecież jedziesz na casting - przypomniałam mu.
-A pojedziesz ze mną? - znów zapytał.
-No nie wiem - zaśmiałam się.
-Jak ty nie jedziesz to ja też nie jadę - powiedział stanowczo i się obrócił. Ja cała zaskoczona zaśmiałam się i wskoczyłam mu na barana.
-Czyli jedziesz?
-Tak - szepnęłam mu do ucha, po czym Louis odłożył mnie na ziemię.
-Idź już do domu, bo twoja mama będzie się martwić, a musisz się wyspać - uśmiechnęłam się.
-A buziak na do widzenia - zbliżył się bardzo i złapał moje ręce po czym splótł nasze palce razem.
Uśmiechał się tylko do mnie, a ja się zaśmiałam.
-Z czego się śmiejesz?
-Nie pytaj tylko całuj - zaśmiałam się, a Lou namiętnie mnie pocałował. Pocałunek trwałby dłużej gdyby moja mama nie wyszła z domu i nie powiedziała.
-Słyszałam głosy. To wy dzieci? - spojrzała na nas, a my szybko odsunęliśmy się od siebie - To ja wam nie przeszkadzam - zaśmiała się i weszła do domu.
-Idź już - przytulił mnie, a ja tylko się w niego wtuliłam.
-Muszę? - spojrzałam na niego, a ten tylko się zaśmiał.
-Och no dobra - pocałowałam go - Do jutra.
-Pa! O 5 rano wyjeżdżamy - zawołał.
-Mogę być nawet wcześniej - zaśmiałam się i weszłam do mieszkania cała uradowana.
-Cześć mamo - zawołałam i wbiegłam do kuchni.
-Cześć córuś - uśmiechnęła się do mnie i podała mi talerz z kanapką.
-Dziękuję
-A co to było z Louis'em? - wiedziałam że zapyta.
-Oj mamo! Przestrzeń osobista - zaśmiałam się.
-No dobra - powiedziała a ja pobiegłam do swojego pokoju.
Włączyłam laptop i weszłam na TT. Jedząc kanapkę pisałam z Louis'em. Około 22 wyłączyłam laptopa i poszłam się umyć. Zabrałam prysznic, umyłam włosy i umyłam się żelem. Kiedy wyszłam z prysznica owinęłam się ręcznikiem oraz owinęłam, tylko mniejszym ręcznikiem, włosy. Na ciało nałożyłam balsam kokosowy, a następnie ubrałam piżamkę. Odłożyłam ręczniki na swoje miejsce i wyszłam z łazienki. Położyłam się do łóżka i po chwili dostałam sms'a.
"Wyłączaj już słoneczko światełko, bo jutro trzeba wcześnie wstać. Kocham cię :* Louis"
Wspominałam może, że mieszkamy naprzeciwko siebie? Nie? No to już wiecie.
"Już idę spać :P Dobranoc i też cię kocham. Tylko, że bardziej. T.I"
Zgasiłam światło, położyłam się na łóżku i po chwili zasnęłam.

----------------------------------------------------------------------------------------------
Hejeczka :D Wróciłam!!! Imagin jest napisany dla mojej przyjaciółki, która czeka na niego już nawet nie wiem ile. Dałam T.I, aby każda dziewczyna dała swoje imię, bo moim zdaniem tak jest lepiej i bardziej wam się podoba. Cz. II będzie może w następnym tygodniu tak jak rozdział do naszego opowiadania. Mam już napisaną połowę i muszę jeszcze go skończyć. Miłych wakacji, kochani!!! /Sisi :*

1 komentarz: