poniedziałek, 25 stycznia 2016

45. Zgwałciłeś mnie!

Powolnym krokiem przemieszczaliśmy się przez pobliski park. Szliśmy w ciszy, zachwycając się tutejszym krajobrazem. Zielone, pełne liści drzewa, strumyki z wolno płynącą wodą. Kwiaty, które rosły na przemian, tworząc pewną w swoim rodzaju, kompozycję. Kompozycję barw, które zachwycały niejedne pary oczu. Zaczynam żałować, że nie zabrałam aparatu, aby uwiecznić i zachwycić ludzi z innych kontynentów, bujną roślinnością i pięknymi strumykami.

-Jak się czujesz? - przerwana cisza wywołała we mnie zdziwienie oraz lekki niepokój.
-Dobrze - spoglądałam na strumyk, w którym zauważyłam kaczki z małymi. Lekko się uśmiecham na ten widok.

Brunet nie próbuje nawiązać ze mną żadnego kontaktu. Więc tym razem to ja stawiam ten pierwszy krok. Odwracam głowę w stronę chłopaka i spoglądam mu w oczy. Udaje się - u chłopaka pokazują się iskierki nadziei, a na ustach lekki, ale speszony uśmiech.

-Przepraszam - wypowiadam te słowa cicho. Głos lekko mi się łamie. Nie potrafię już mu spojrzeć w oczy, więc pochylam głowę i wbijam wzrok w chodnik.

Muszę przyznać, że osoby, które pracowały przy budowaniu tego parku, postarali się nawet o minimalistyczne szczegóły. Chodnik tworzy pewny wzór. Historię. Pod nami są trzy osoby. Jest to mężczyzna. Brunet o czekoladowych oczach i szelmowskim uśmiechu. Jedną ręką obejmuję kobietę, a w drugiej trzyma mały zegarek. Jego oczy są zapatrzone w wskazówki zegara. Zegar to metafora, czyli przenośnia mijającego czasu. Każda minuta to 60 sekund. Podczas każdej minuty może się coś zdarzyć. Dlatego trzeba cieszyć się życiem i korzystać z niego jak najlepiej. Nie można przejmować się co było, lecz co będzie.
Kobieta również ma brązowe włosy, lecz odcień oczu jest podobny do mojego. To coś pomiędzy zielenią, a błękitem, lecz nie jest to turkus. Uśmiecha się lekko, niepewnie. Patrzy prosto na osobę, która jej się przygląda. W jej oczach jest pokazane zmęczenie, lecz także można ujrzeć miłość. Oczy przepełnione miłością, którą nie można odebrać. W rękach trzyma dziecko.
Dziecko ma około 4 miesiące. Trzyma w rączce zabawkę i tak, jakby chciało nią wymachiwać. Uśmiecha się radośnie, a jego oczy są przepełnione szczęściem, który w tych czasach można spotkać tylko u dzieci. Ludzie niepotrzebnie zadają sobie pytania, na które szukają, czasami bezsensownej, odpowiedzi. A tak naprawdę powinniśmy się uczyć od dzieci, tego jak nie zamartwiać się i być szczęśliwymi.
Czasami, niestety, robimy coś wobec własnej woli. A potem próbujemy się z tego wydostać. Ale jest już na to za późno. Wszystko co czujemy, zamykamy w sobie. Nie pozwalamy nikomu się poznać. Czasami to jest największy błąd. Pierwszy stopień do depresji. Odizolowanie.

-Słuchasz mnie? - Liam machnął przede mną ręką. Kilka razy zamrugałam i zauważyłam, że ciągle stoję w tym samym miejscu.
-Przepraszam, zamyśliłam się - westchnęłam i ruszyłam przed siebie.
-Spokojnie, nie masz za co przepraszać. Ja też ostatnio ciągle jestem gdzieś indziej myślami - zwierza mi się - Często trwa to 10 minut, a czasami godziny.
-Naprawdę? - spoglądam na niego, a on lekko kiwa głową na "tak" - Idź się leczyć.
-Chciałabyś, co nie? - wyrywa mu się, a ja lekko się czerwienię. Nie tak to miało brzmieć. To miał być tylko żart.

Znów nie odzywamy się do siebie, tylko w ciszy idziemy przed siebie. Patrzę przed siebie, od czasu do czasu, rozglądając się.

-Nie chciałem - słyszę jego drżący głos, wypowiadający słowa z skruchą.
-Nic się nie stało - uśmiecham się lekko do siebie.
-Dziecko kopie? - pyta. Próbuje nawiązać jakiś kontakt. To miłe.
-Czasami - chichoczę cicho - Najdziwniejsze jest to, że nie pamiętam jak zostało poczęte.
-Może zostałaś zgwałcona? - słowa zostały wyrzucone z siebie, jak pocisk z pistoletu. Szybko, lecz ranią. Spoglądam na bruneta niepewnie i wtedy moim oczom ukazuje się Luke.
Stoi kilka metrów od nas, ale jest obrócony plecami. Nie widzi nas, lecz ja widzę z kim rozmawia. Słyszę oraz urywki z ich rozmowy.
-Nie jest moje - słowa wypowiada Luke. Rzuca je z wstrętem oraz obrzydzeniem.
-To twoje - blondynka uśmiecha się zadziornie - Ukrywałam jednak przed tobą tą tajemnicę z względu na Maję!

Brunet spogląda na mnie. Również musiał ich zauważyć i usłyszeć wszystko co dziewczyna powiedziała. Podchodzi do mnie niepewnie, a następnie obejmuje od tyłu, przynosząc mi tym pewnego rodzaju wsparcie i ukojenie.

-Spaliśmy tylko raz ze sobą - warczy blondyn.
-Nie spaliśmy ze sobą! Zgwałciłeś mnie! - krzyczy sfrustrowana dziewczyna.

Moje mięśnie lekko się napinają, a oddech zaczyna być nierównomierny. Czuję serce, które bije mi jak szalone. Dziwię się, że jeszcze trzyma się na swoim miejscu. Denerwuję się, co źle wpływa na dziecko, które zaczyna lekko kopać. Liam przytula mnie do siebie jeszcze bardziej. Chce mnie wesprzeć.

-Choć - pociąga mnie w drugą stronę, lecz ja nie chcę. Kręcę przecząco głową i dalej nasłuchuję rozmowy tych dwoje.

-Zostaw mnie w spokoju - głos Luke'a nabiera szorstkości. Słychać, że jest już zdenerwowany i mało brakuje, a wybuchnie.
-Albo płacisz alimenty, albo idę na policję, a następnie do Mai - warczy blondynka.
-Nie zrobisz tego - chłopak niebezpiecznie łapie dziewczynę za szyję i lekko potrząsa. Dziecko, które znajduje się w wózku zaczyna płakać.
Dziewczyna odpycha od siebie blondyna i podbiega do dziecka. Bierze na ręce i w tej chwili mogę się mu przyjrzeć. Jest blondynem, jego oczy są niebieskie, a usta małe, lecz wypełnione.
Oboje z rodziców są blondynami, lecz z nich obojga to tylko Luke ma niebieskie, jak ocean, oczy.

-Choć do domu- próbuje znów Liam, lecz ja podchodzę kilka kroków w ich stronę.

W tej chwili dziewczyna mnie zauważa. Jej usta lekko się otwierają, a źrenice powiększają. Chłopak zdziwiony reakcją blondynki, również się odwraca. Gdy mnie zauważa, jedna, pojedyncza łza, spływa powoli po moim policzku.


-----------------------------------------------
Wiem, że rozdział miał się pojawić w tamtym tygodniu, ale nie miałam czasu. 
Weekend był zawalony, w tygodniu się uczyłam, bo ciągle coś miałam.

Wracając do rozdziału. 
Spodziewałyście się takiego odwrotu?
Bo ja szczerze nie miałam tego w planie.
Miałam całkiem inny pomysł na ten rozdział,
ale pomyślałam, że Maja powinna się powoli dowiadywać tego wszystkiego.

Życzę miłego tygodnia, bo raczej następny rozdział się w nim nie pojawi.

Czytasz - Komentujesz - Motywujesz
Niech Nas Będzie Więcej!
:D

3 komentarze:

  1. Genialny rozdział mycha :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział *.* Biedna Maja, ale musi się w końcu dowiedzieć prawdy :'(
    Wenki życzę ;*
    WikiXD

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja nadal w tym samym tonie...
    Dawaj, Liam <3
    :D

    OdpowiedzUsuń