piątek, 30 maja 2014

Rozdział XIV

*Carolina *
Obudziłam się i poszłam do łazienki. Kiedy wyszłam z łazienki usłyszałam tłuczone szkło i dość głośne " kuźwa ". Zeszłam po cichu, po schodach i zauważyłam Maję. Była dopiero 7, a ona była już ubrana. Nic sobie bym z tego nie robiła, gdybym nie zauważyła walizki. Pobiegłam do pokoju od Zayn'a, bo czułam że coś się dzieje. Wpadłam do jego pokoju.
-Zayn, Zayn wstawaj - krzyknęłam.
-5 minut - mruknął pod nosem i przytulił się do poduszki.
-Co się dzieje? - zapytała zaspanym głosem Perrie.
-Zayn za 5 minut Mai może nie być w domu - oznajmiłam, a chłopak jak poparzony wyskoczył z łóżka.
-Jak to?!
-Jak wychodziłam z łazienki usłyszałam Maję i zeszłam zobaczyć co się stało, i wtedy zobaczyłam walizki - spuściłam głowę na dół.
-Choć - złapał mnie za rękę i zszedł ze mną na dół.
Maja ubierała kurtkę.
-Maja, co ty robisz? - zapytał chłopak, a brunetka odwróciła się w naszą stronę.
*Maja *
-Maja, co ty robisz? - usłyszałam głos dobiegający z salonu. Odwróciłam się.
-Zayn, ja em - zaczęłam, ale usłyszałam dźwięk taksówki.
-Muszę iść - szepnęłam i wyszłam z mieszkania.
-Dzień dobry - powiedziałam do kierowcy.
-Dzień dobry, mam pani pomóc? - spojrzał na mnie facet.
-Jeśli by pan mógł - uśmiechnęłam się do niego i poszłam znowu do mieszkania. Tym razem w salonie byli wszyscy.
*Zayn *
-Carolina idź obudzić Niall'a i Harry'ego - powiedziałem i pobiegłem po resztę. Najpierw El i Lou.
-Lou, El wstawajcie! Maja wyjeżdża - krzyknąłem, a oni szybko wyskoczyli z łóżka.
-Co?! - zawołała Eleonor i ubrała koszulkę od Louis'a. Ja wybiegłem z pokoju i pobiegłem po Liam'a.
-Liam wstawaj - potrząsnąłem nim.
-Co?! Jak?! - spojrzał na mnie brunet - Wojna?!
-Nie ku*wa woźny - przewróciłem oczami.
-Co chcesz?
-Maja gdzieś jedzie - powiedziałem i pobiegłem do swojego pokoju.
-Perrie choć - złapałem blondynkę za rękę i razem pobiegliśmy na dół.
Carolina, Harry, Niall, Louis, El i Liam już tam byli. W tym momencie do salonu weszła Maja.

*Maja *
-Maja, dlaczego? -zapytał Louis.
-Przepraszam - złapałam dwie ostatnie walizki i już miałam wyjść, kiedy ktoś mnie zatrzymał.
-Maja, powiedz dlaczego? Proszę - przytulił mnie od tyłu Liam, a ja odłożyłam walizki.
-Ciocia - mruknęłam i obróciłam się do Liam'a. Przytuliłam go, a on wyszeptał mi do ucha " Kocham Cię, najmocniej na świecie ".
-Jedziemy? -zapytał kierowca.
-Tak - pocałowałam ostatni raz Liam'a i przytuliłam każdego.
-Kocham Was - powiedziałam, do moich przyjaciół i przytuliłam się do Zayn'a.
-Mówiłaś, że już nigdy się nie rozstaniemy - powiedział chłopak.
-Zayn, ja... przepraszam - przytuliłam się najmocniej jak mogłam, a on pocałował mnie w czoło. Odsunęłam się od braciszka i podeszłam do Liam'a.
-Liam, nie... ehm... nie czekaj na mnie - powiedziałam, a po moich policzkach popłynęły łzy.
-Ale jak... Dlaczego? Maja dlaczego mam o tobie zapomnieć? - zapytał i wytarł moje łzy.
-Po prostu zapomnij - pocałowałam go w policzek i wybiegłam z mieszkania. Weszłam do taksówki i pojechałam na lotnisko. Jechaliśmy jakieś 25 minut, kiedy dotarliśmy do lotniska. Pan kierowca pomógł mi wyciągnąć walizki, zapłaciłam mu, po czym ruszyłam do środka lotniska. Podeszłam do kobiety, pokazałam dokumenty i oddałam jej moje bagaże. Usiadłam na krześle i wyciągnęłam z torebki komórkę. Dostałam 3 sms'y.
"Maja, nie martw się. Zawsze jesteśmy z tobą. El :*"
"Jak mogłaś nas zostawić, ty mało biegaczko. Nie zapomnę cię. Louis "
"Kocham cię siostrzyczko :* Zayn "
Zrobiło mi się smutno, że nic im nie powiedziałam więcej. W pewnej chwili usłyszałam:
"Pasażerowie lotu 285 proszeni o zejście po schodach numer 7. Dziękujemy"
Wstałam, zabrałam torebkę i podręczną walizkę. Udałam się do schodów i zeszłam. Było tam pełno ludzi. Czekaliśmy chwilę, kiedy znów odezwał się głos.
"Prosimy pasażerów lotu 285 o przejście do numeru 8, tam już czeka na Państwa autobus, który przewiezie Was do samolotu. Dziękujemy i życzymy miłego lotu"
Zabrałam moje rzeczy i udałam się z innymi pod numer 8, gdzie już czekał na nas autobus. Weszłam do autobusu i czekałam, aż reszta ludzi wejdzie. Po 5 minutach podjechaliśmy do samolotu. Wyszłam i skierowałam się na schody, które prowadziły do samolotu. Powoli wchodziłam czując, że po moich policzkach lecą łzy. Przywitałam się z stewardesą i pilotem. Usiadłam obok okna, a przy mnie usiadła malutka dziewczynka. Obróciła się do mnie i uśmiechnęłam.
-Czy coś się stało? - zapytała.
-Nie - odpowiedziałam.
-Nie cieszy się Pani, że leci do Ameryki? - znów zapytała.
-Zostawiam tutaj moich przyjaciół, brata i chłopaka. Jak mam się cieszyć. Lecę do głupiej ciotki - pomyślałam, ale spojrzałam na dziewczynkę i westchnęłam - Jesteś za mała, nie zrozumiesz.
-Camila - dziewczynka uśmiechnęła się.
-Maja - odwzajemniłam uśmiech.
-Ładne imię.
-Dziękuję, twoje też bardzo ładne.
-Proszę zapiąć pasy - usłyszałam głos z głośników.
-Przepraszam, pomożesz? - spojrzała na mnie dziewczynka, a ja zapięłam jej pas. Szybko zapięłam swój pas i wyciągnęłam telefon.
-Proszę wyłączyć komórkę - poprosiła mnie stewardesa.
-Oczywiście. Przepraszam - mruknęłam i wyłączyłam telefon.
"Witamy wszystkich. Mamy nadzieję, że lot 285 odbędzie się bez problemów. Za chwilę będziemy startować. Proszę się odprężyć. Dziękuję" powiedział pilot.
Zrelaksowałam się i po chwili poczułam jak zbijamy się w powietrze, i poczułam strumienie łez płynące po moich policzkach.
*Eleonor *
Maja wyszła... I nigdy może nie wrócić.
-Idę po wodę. Chcecie też? - spojrzałam na wszystkich.
-Nie dzięki - odpowiedzieli.
Wzruszyłam tylko ramionami i poszłam do kuchni. Zabrałam butelkę wody z lodówki i upiłam łyka. Chciałam wrócić do reszty, ale zauważyłam na ladzie jakąś kartkę.
-Ej Louis -  krzyknęłam.
-Co? - wszedł do kuchni.
-Patrz - pokazałam palcem na kartkę.
-Co to? - spojrzał na mnie, a ja podeszłam do niego.
-Nie wiem - powiedziałam.
-Zawołam Zayn'a. Ej... Zayn - krzyknął.
-Czego? - warknął.
-Tu jest jakiś list od Mai - powiedział, a chłopak wbiegł do kuchni, a za nim Liam.
-Co tam jest napisane - dopytywał się Liam.
-Nie wiemy. Nie czytaliśmy tego - mruknęłam.
-No to już - Zayn zabrał kartkę i poszedł do salonu. Wszyscy poszliśmy za nim i usiedliśmy na kanapie.
-A więc zaczynam:

Kochani przyjaciele, Liam i Zayn

Przepraszam Was wszystkich, że zostawiam Was bez żadnych usprawiedliwień, ale nie miałam wyjścia. Jagbym Wam powiedziała gdzie jadę i po co, pewnie byście wsiedli w pierwszy lepszy samolot i przylecieli po mnie. Szczerze to bym chciała, abyście przylecieli. Piszę ten list i po moich policzkach lecą mi łzy. 
Zayn strasznie Cię przepraszam, że znów Cię zostawiam. Pamiętam, że obiecaliśmy sobie, że nigdy już się nie rozstaniemy. Że nawet jagbyś jechał na trasy koncertowe, zabrałbyś mnie ze sobą. To wszystko nie tak miało się potoczyć,  ale co ja mogę zrobić. Wszyscy ode mnie coś wymagają. Ale muszę dotrzymywać słowa, prawda? Kiedy byliśmy mali mówiłeś mi " Jeśli coś obiecujesz, musisz dotrzymać tej obietnicy, nawet jeśli byśmy musieli się rozstać ". Obiecałam tego dnia mamie, że zawsze będę robiła to o co mnie będzie prosić. Chciała, abym zawsze słuchała cioci. I dlatego, że ją słuchałam, bo obiecałam, musiałam wyjechać. Jeśli trochę pomyślicie, przypomnicie sobie, że mówiłam wam już o cioci, o jej planach. O tym, że nie mam ochoty być prawnikiem.
I w tym miejscu Zayn stanął.
-Zayn czytaj dalej, kochanie - powiedziała Perrie.
-Czekaj. Pamiętacie jak Maja nam mówiła - zaczął Harry.
-Ale co? -zapytałam.
-Czekaj El. Płakała wtedy prawda chłopaki - spojrzał na wszystkich Lou.
-No tak - mruknął Liam.
-Ciocia mieszka w Ameryce - krzyknął Zayn i pobiegł do pokoju.

---------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał i dacie komentarze. Przepraszam Was też, że nie dodałam rozdziału w wtorek ale nie miałam weny. Ale dodaję dzisiaj i mam nadzieję że jest w miarę fajny. Nie wiem kiedy będzie następny rozdział, ale o tym będzie jeszcze wpis ;) Miłego weekendu :* /Sisi :D



1 komentarz: